a tak pytam

czy to normalne w małżeństwie? oboje zarabiamy ją około 2000 on 3000. do tej pory przelewal mu miesięcznie około 750 zł na opłaty i jedzenie, z reszty swoich też czasem robił zakupy. samochód kupiliśmy równo na pół. niedawno wzięliśmy kredyt na mieszkanie, wspólny kredyt i konto na ktoro będziemy przelewać co miesiąc po 1000 zł na opłaty i na życie. na kupno mieszkanie 10% wkład i wszystkie opłaty notarialne dałam co do 1 zł ja. mieszkanie jest wspólne, prawnie też mamy wspólnotę mieszkaniową. on przeważnie więcej zarabiał niż ja a to ja miałam oszczędności na mieszkanie, nie chce żeby coś mi oddawał bardziej myślałam że to sprawi że wkońcu poczuje że razem sie czegoś dorabiamy więc powiedziałam żeby mi nic nie dawał bo traktuje to jako wspólną kasę. chcemy kupić pewną rzecz do kuchni za około 200 zł i coś czuje że on chciałby sie składać po połowie... a może ją już nie mam kasy wkońcu tyle wydalam na mieszkanie

nienormalne - tak się można rozliczać na początku związku .W małżeństwe rzadko kiedy jest taki sztywny podział że na wyposażenie składa się na pół. Co jak dojdzie dziecko? Ty zaczniesz mniej zarabiać - no a jak zabraknie ci drugiej połowy kasy na pieluchy to dziecko będzie po pół pieluchy nosic czy jak? Powinniście mieć konto na które wpłacacie kase na wszystkie wydatki - również wyposażenie, wspólny weekend za miastem itp. Dałaś na wkład własny dla idei wiec nie możesz od niego oczeiwac ze i ten wkład własny odda w wyposażeniu - bo tak się nie umawialiście. Ale ogólnie ten wasz podział jest strasznie sztywny jak na małżeńską wspólnotę majątkowa.

up

up

jak to wygląda z boku?

p******* to jakies

to jak mam to rozwiązać?