Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość gość

jak wyglądał wasz pierwszy poród wasze śmieszne historie jak i te mniej śmieszne czekam na historie niedługo mnie to czeka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
śmieszne historie zwiazane z porodem ? a Ty sie dobrze czujesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo dobrze się czuje nie charcham nie pluje więc jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wyglądał mój poród? Hmm.. pojechałam rano na KTG okazało się, że jakieś tam skurcze są, ale chyba nie były to jeszcze te porodowe, a byłam półtora tygodnia po terminie. Lekarz spytał mnie 'chce Pani dzisiaj rodzić?' ja mówię 'czemu nie, mam już dość ciężko się chodzi i w ogóle', więc lekarz kazał się rozebrać, sprawdził rozwarcie i pomasował szyjkę(bardzo nie przyjemne i bolesne) przy czym na rękawiczce zostało troszeczkę czopu i powiedział 'widzimy się około 18-19' oczywiście się zgodziłam. Wróciłam do domu, zrobiłam obiad, umyłam podłogi, ogarnęłam z grubsza mieszkanie i położyłam się pospać. Przed 18 zadzwoniłam do siostry czy będą mieli jak nas podrzucić do kliniki, bo dzisiaj rodzę. Siostra w skowronkach przyjechała, a my jej zaproponowaliśmy kawę (jej mina bezcenna). Wypiliśmy kawę i w okolicach 19 zaczęliśmy się zbierać, przed wyjściem poszłam siusiu i odeszła reszta czopu. Zajechaliśmy do kliniki, przebrałam się, lekarz zbadał rozwarcie okazało się, że jest na około raptem 3 cm. Wiadomo było, że będę miała wywoływany poród więc dostałam kroplówkę z oksytocyną ( położne wmawiały mi, że to nie oksytocyna nie mam pojęcia w jakim celu). Po godzinie 21 dostałam skurczy, ale dopiero rozwierających i bardzo bolesnych, prawdą jest, że poród po oksytocynie nie jest przyjemny. Podali mi zewnątrz oponowe, które w 2 dawkach kompletnie nie zadziałało. Lekarz spytał czy rodzimy dzisiaj czy jutro, a że data 18 października była dla nas ważna stwierdziliśmy, że rodzę po 12 w nocy. I tak też było po tych 6 godzinach po 1 w nocy dostałam skurczy partych. Jedno parcie, drugie parcie widać główkę, trzecie parcie i w bach córka cofnęła się z powrotem! I co ? No to przemy jeszcze raz tym razem z całych sił i dupa dalej nic, nie ma córki. Szybka decyzja o cc. Po 15 minutach córka była z nami. Godzina 1:30 urodziła się 3950 gram i 56 cm. Usłyszałąm wtedy 'niech się Pani cieszy, że jednak nie urodziła'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
,dziewczyno, zobaczysz jak bedzie Ci do smiechu na porodowce. Boki zrywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmm. To ze pod prysznicem,zanim moglam dostac znieczulenie,przed 2 cm rozwarcia,klelam jak szewc,a moj tata ktory bral klucze od mojego meza do naszego mieszkania przy wejsciu na oddzial, byl w szoku, ze takie slowa znam:D Hmmm czy cos smiesznego jeszcze? Pewnie chlustajace wody plodowe i komentarz meza: cos ci wylecialo :D I niezbyt smieszny komentarz poloznej: o juz widze glowke!jakie sliczne czarne wloski(ja i ma jestesmy blondynami:D) szczegolnie dla meza w takiej chwili to chyba niezbyt dobry zart, szczegolnie ze ostatnio nasza znajoma rodzila i nie wiedziala czyje dziecko,czy bylego meza czy obecnego partnera:P I to by chyba bylo na tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie nasz synek to 100% blondynek:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taaak, na porodówce był ubaw po pachy, szczególnie jak wyłam z bólu że chcę już do domu i nie chcę żadnego dziecka a mój Mąż siedział przy łóżku porodowym i płakał z bezsilności patrząc na moje cierpienie od porodu minęło 11 tygodni a Mąż do tej pory stoi na stanowisku że więcej dzieci mieć nie będziemy (chciał na początku 3) bo nie wyobraża sobie jak mógłby pozwolić drugi raz na to żebym aż tak cierpiała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiii,przypomnialas mi wczorajsza rozmowe mojego meza z kolezanka-zona jego kumpla,rodzi za miesiac:"on:a jak tam plany,myslicie jeszcze nad jakims rodzenstwem dla synkana:tak,M.daje mi dwa lata wytchnienia i bierzemy sie za nastepne":) po rozmowie stwierdzilismy,ze za miesiac zweryfikuja swoje poglady. Nie twierdze,ze je odmienia,ale to tylko przed pierwszym porodem wszystko wydaje sie takie rozowe:D tak samo,mam kilka kolezanek co rodza w nkedlugim terminie,wszystkie takie napalone na sn najlpiej bez znieczulenia:) ja tez taka bylam. Przezylam,wiem co to bol,tez na mnie znieczulenie zz nie dzialalo,moze troszeczke lzej bylo wiadomo porod porodowi nierowny. Ale czlowiek nieswiadomy jest takie optymistyczny:) i naiwny. Po prostu nie wiem czego sie spodziewac. Fakt,wszystko da sie przezyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)to bardzo dziwna sytuacja ale mozna to sobie ulozyc czy cos no z takim bachorem no 555 www.youtube.com/watch?v=2DUpkLLyS0Y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja poród wspominam bardzo dobrze, naczekałam się na niego, bo wywołano mi go 9 dni po terminie. Skurczxe bolały wiadomo, ale np. wypychania dziecka w ogole nie wspominam źle, a dziecko miało 4100 g :) Już w połogu mogłabym znów rodzić gdyby dali mi znów takie cudo jak mój synek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ej no wszystko a się przeżyć ja z pierwszym synkiem obuziłam się o 4.30 rano miałam skurcze narazie niezbyt bolesne mąż za granicą wiec bylam u mamy wstalam ubralam sie poszlam z psami na dwor zrobilam kawe i obudzilam mame. mowie ze mam skorcze szybko pijemy i czas jechac. gdy dojechalam do szpitala skorcze byly co 2 minuty. polaczyli mie o ktg okazalo sie ze tetno malego sie wacha wiec szybko i na stol mnie wzieli znieczulenie moment zaczelo dzialać. i tutaj bach jednak poród moze byc smieszny lezalam na tym stole oni mnie tu ciachają a położna z boku z misku stoi bo zwymiotowalam poranna kawe. babki potem ze mnie ubaw mialy kto podczas porodu kawe pije hehe. drugi poród masakra ale do przezycia naturalny bez znieczulenia wstalam o 4.30 z skorczami silne jak diabli jechalam do szpitala juz z mezem. wszystko bylo ok urodzilam o 9,30. bolało ale do przezycia. fajne lozka masujace tam byly. teraz dzieci maja jedno 2 lata i 2 mc drugi 4 mc a ja juz marze o corce. gorsze od porodu to to jak dupa po szyciu boli:-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba Cię nie bolało, skoro chciałaś rodzić po północy. Ja przeciwniczka cc na żądanie chciałam błagać o cc, przeciwniczka zzo, miałam robione na cito badania do znieczulenia, ale szczęśliwie "ruszyło" i ani jedno ani drugie nie było potrzebne. Prawdziwy ból to taki, z którym nie chce się być ani sekundy dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja siedziałam w szpitalu dwa tygodnie od terminu, ordynator stwierdzał co dzień że nic się nie dzieje i że jeszcze nie szybko urodzę. po dwóch tygodniach zapytał czy chcę wywołać - akurat sama miałam mu to zaproponować bo ileż można czekać, tym bardziej że dziecko nie kwapi się do wyjścia. no i zdecydowałam się głupia na kroplówkę :o moja sąsiadka ma 3 dzieci, pierwsze rodziła naturalnie i bolało ale było ok, drugie zgodziła się na kroplówkę i mówi że masakra, zero porównania do pierwszego porodu, przy trzecim dziecku gdy jej zaproponowali kroplówkę stwierdziła że nigdy w życiu i woli leżeć i czekać na rozwój sytuacji niż drugi raz zgodzić się na kroplówkę dodam że ja od razu po kroplówce miałam skurcze co 2-3minuty, bali się zwiększać dawkę kroplówki bo mogła mi macica nie wytrzymać. i tak męczyłam się od 7 rano, a urodziłam o 17.50. do 12 dawałam radę, od 12 do 15 bolało, od 15 plakałam z bólu, a przed samym porodem jak poszły parte darłam sie na pół szpitala z bólu zastanawiałam się czy będę krzyczeć itp jak nie które dziewczyny, zawsze myślałam że nie, bo wstyd, jestem odporna na ból (zęba nawet bez znieczulenia kanałowo leczyłam) a jak przyszły parte to zwyczajnie mi było wszystko jedno, wiłam się jak ryba wyrzucona z wody na brzeg na łóżku i darłam się na całą porodówkę miałam masakryczne skurcze, potem córka poszarpała mi całą szyjkę macicy, lekarka szyjąc mnie klęła że nie może krwawienia zatamować i generalnie widok jak w rzeźni był po wszystkim do tego z wysiłku pękły mi wszystkie naczynka na twarzy i dekolcie :o i połowy porodu z tego wszystkiego zwyczajnie nie pamiętam ale jak już mi córkę położyli na brzuchu to mój Mąż stwierdził że w sekundzie jakbym się w innym świcie znalazła, od razu uśmiech na twarzy, pelen luz, i cały czasa gadałam głupotki do Małej Mąż przecinał pępowinę, płakał i ręce mu się trzęsły, położna musiała go trzymac za ręke i kierować żeby na pępowinę trafił, ordynator śmiał się z niego że "niezłą impreże sobie zafundował" no i ogólnie ubaw po pachy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie można bez końca czekać na poród, to niebezpieczne. mną 9 dni po terminie zajęli się po znajomości, bo postepowanie normalnie mają inne i całe szczęście, wody były brunatne i dziecko miało infekcję, nie wiadomo ja by to mogło się skończyć za kilka dni. Takie zakażenie może być katastrofalne w skutkach nawet jak pozornie dziecko urodzi się zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam z pomocą oksytocyny pierwsza indukcja się nie powiodła mimo, że zajechałam do szpitala z 6 cm rozwarciem ale akci skurczowej nie bylo. Do kroplówki byłam podłączona od 8 do 17 i nic, dzień przerwy. Następnego dnia o 9 znów oksytocyna i o 10.05 dziecko było na świecie 4020g i 58cm bez nacinania z lekkim pęknięciem nie wymagającym szycia. Bardziej zmęczona byłam po tym dniu nieudanej indukcji niż po porodzie. Ale bolało ssssstrasznie , tego bez znieczulenia nie da się przeskoczyć, można tylko modlić aby szybko poszło :) aha i tak samo jak pani wyżej przed zastanawiałam się czy będę się wydzierać jak inne kobiety bo ja do krzyczących nie należę, ale darłam się jak diabli cały oddział patologii ciąży i położniczy mnie słyszał i po wszystkim też gardło bolało jak cholera... Ale przy mnie rodziła też kobieta która wyjątkowo cicho rodziła, czasem głośniej stękała tylko więc z tym krzykiem jednak bywa różnie i dodam, że też nie była znieczulana i poród wywoływany był oksytocyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ból porodowy jest taki, że człowiek gotowy o śmierć nagłą się modlić oby tylko przestało boleć xD Jak istnieje możliwość warto prosić o znieczulenie, ale nie w każdym szpitalu podają i jest ryzyko, że przez znieczulenie akcja porodowa może się przedłużyć, a samo znieczulenie przestała odpowiednio działać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Assu. Mylisz się bolało strasznie, ale poród nie postępował moja droga i w sumie parte tak czys iak miałam po godzine 12 w nocy. W sumie tutaj każda wszystko wie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam po terminie. Dzień wcześniej miałam założony cewnik foleya. I tak cały dzień z nim spędziłam. Następnego dnia rano o 8 poszłam na porodówkę. Najpierw samo ktg, później podłączyli oksytocynę. Na początku nic mnie nie brało, później już były skurcze ale do wytrzymania. Gdzieś od godziny 11 były już takie mega i też krzyczałam chociaż myślałam, że nie będę :D a o 12.15 córeczka już była ze mną. Samo parcie i pobyt na fotelu to dosłownie ze 20 minut. Ból pod koniec był już okropny i mówiłam, że chcę umrzeć. Ale jak było po wszystkim to stwierdziłam, że wcale nie było tak źle. Gorzej chyba już wspominam późniejszy pobyt w szpitalu na oddziale noworodkow. Podsumowując nie było źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkosucz
Wow!Ale pocieszyłyście...Wiem że może poród do przyjemnych nie należy,ale to nie tylko ból.większość opowieści jest rodem z horroru....Z całym szacunkiem mam wrażenie że niektóre kobiety troche ubarwiają swoje historie. Poród jak poród tu dokuczy, tam poboli,ale daje rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wow!Ale pocieszyłyście...Wiem że może poród do przyjemnych nie należy,ale to nie tylko ból.większość opowieści jest rodem z horroru....Z całym szacunkiem mam wrażenie że niektóre kobiety troche ubarwiają swoje historie. Poród jak poród tu dokuczy, tam poboli,ale daje rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlatego ja bede miec cesarke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poczytaj sobie : http://f.kafeteria.pl/temat/trudny-porod-p_6030166 niestety wiele porodów tak właśnie wygląda. Poród sn to jest masakra jazda bez trzymanki horror , ból straszny kilkanaście godzin potem parcie nacięcie krocza i jeszcze szycie , czasem problemy z łozyskiem , krwotoki i inne atrakcje i jeszcze ryzyko uszkodzenie dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,krew, flaki i osocze.Tylko że startystycznie większość porodów przebiega prawidłowo.Natura tak nas stworzyła żebyśmy rodziły.Przecież kiedyś kobiety rodziły normalnie dzieci.Moja mama i moja babcia urodziły, chociaż moja babcia rodziła w czasie wojny w hardcorowych warunkach.Nie było szpitala, znieczulenia, kroplówki przyspieszajacej poród.Więcie przesadzajcie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
śmiesznie jak śmiesznie, kawał męczącej roboty..ja jako największą ulgę i powód do śmiechu, wspominam moment kiedy wróciłam do domu, była tam w końcu normalna temperatura (w szpitalu ciepło jak diabli, a był to listopad praktycznie!!!), do tego mogłam się umyć w swojej łazience bez pośpiechu, stresu i uważania gdzie staję, gdzie kładę rzeczy :) No i to że był mój mąż, który w nocy też wstawał do dziecka, w szpitalu nie spałam a mała ryczała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miło wspominam mój pierwszy poród, może dlatego że byłam do niego przygotowana. Chodziłam na regularne badania do pani doktor ginekolog położnik Anny Kluz-Kowal z gabinetu w Białymstoku http://gabinetginekologicznybialystok.pl/. Byłam zdrowa i urodziłam zdrową córkę. Jestem teraz szczęśliwą mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wonder woman

Poród to był dla mnie taki wysiłek, że chyba nic trudniejszego ale zarazem piękniejszego mnie w życiu nie spotka. To uczucie, kiedy przynoszą ci dzidziusia jest absolutnie niepodrabialny! Jednakniestety na różne sytuacje i szpitale można sie natknąć.. Dlatego ja się zdecydowałam na prywatną Feminę w Krakowie i nie żałuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy poród odbierał doktor Jankowski i miałam naprawdę ogromne szczęście, że trafiłam na tego człowieka! Wszystko mi wytłumaczył i uspokoił, dzięki temu naprawdę czułam, że dam radę i wszystko będzie dobrze 🙂 Dałam radę i wszystko było dobrze 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×