Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Historia kafeterii! Wzruszająca! Pisana dziś o poranku!

Polecane posty

Gość gość

Anka była ekscentryczną osobą. Wiele czasu spędzała w domu czytając książki, robiąc na drutach i gotując. Pozornie nudna kura domowa. Kochała jednak góry i jazdę konną. Ekstremalne zjazdy na linie, zdobycie Mont Blanc. Nie wiele osób o tym wiedziało. Każdy myślał, że tylko robi te swoj***abcine sweterki i piecze babeczki. Nawet jej narzeczony nie zastanawiał się jak wiele czasu spędza na ćwiczeniach. Nie doceniał jej, a powinien. Ta kobieta miała w sobie żar. Siedziała tylko spokojnie jak przyczajony tygrys i czekała na odpowiedni moment. Niczego nieświadomy Patryk wyszedł na piwo z kolegami. Była tam również ona. Laura, kokietka jakich mało. Znała się świetnie na modzie i uwodzeniu mężczyzn. W szczególności tych zajętych. Zdobywanie tego co nie dozwolone dawało jej tyle przyjemności co Ance osiąganie górskich szczytów. Patryk nie był kimś wyjątkowym. Niski blondyn, bez stałej pracy i dobrego wykształcenia. Jedyną jego nadzieją była dobrze ustatkowana narzeczona, na którą cały czas narzekał lecz nie potrafił od niej odejść. Zapewniała mu bezpieczeństwo i wszelkie wygody. Funkcja sprzątaczki, kucharki, mamusi... Do tego dobra praca i spokojna przyszłość. I chociaż raz do roku wyjeżdża na swoją idiotyczną wyprawę w góry. Dom wolny, można sprowadzać panienki. O czym więcej marzyć? Laura kochała zabawę. Korzystała z młodości najlepiej jak potrafiła. Perfekcyjny makijaż zawsze i wszędzie. Markowe ubrania, perfumy a wszystko to za pieniądze kochanków. Uwodzicielski uśmiech i tajemniczy blask w oczach to jej główne atuty. Potrafiła uwieść każdego, nie tylko dla zysku. Robiła to także dla zabawy. Patryk nie był dla niej najlepsza partią ale świadomość, że może odebrać szczęście tej głupiej kurze domowej dawała jej satysfakcję. Sama nie wiedziała dlaczego. Anka była dla niej niezwykle irytująca. Może dlatego, że była jej przeciwieństwem i miała coś czego ona nigdy nie będzie mogła mieć? Ten wieczór zapowiadał się spokojnie. Piwko z kumplami, spotkanie z Larą. Potem seks w hotelu, za pieniądze pożyczone od naiwnej Ani. Problem w tym, że naiwna Ania już od dawna czekała na odpowiedni moment. Skrupulatnie zbierała wszystkie informacje. Gdzie przybywają, którą droga idą. Udało jej się nawet uzyskać współpracę z obsługą hotelu. Dziś wyglądała wyjątkowo pięknie. Założyła swoją najlepszą sukienkę podkreślającą figurę klepsydry. Złote loki spokojnie opadały na plecy. Zielone oczy jak szmaragdy pasowały do rubinowych ust. Tak, Anka wyglądała jak milion dolarów. Rozbawieni alkoholem i swoim towarzystwem kochankowie zmierzali w stronę Silvera. Mało uczęszczanego hotelu w ich mieście. Wzięli ten pokój co zawsze czyli szczęśliwą 13. Bardzo przyjemny pokój, w szczególności tego wieczoru. Namiętne pocałunki już od samych drzwi. Przyspieszone bicie serca, ta adrenalina. Ona wiedziała jak doprowadzić faceta do szaleństwa. Po chwili oboje byli już nadzy. Złapał ją za pośladki i popchnął na łóżko. Miała piękne duże piersi. Nie to co pozbawiona tłuszczu, wysportowana narzeczona. Do tego potrafiła w łóżku wszystko. Laura była niczym marzenie wyciągnięte z filmu porno. Dochodziła północ. Oboje już dosyć znużeni zaczęli zasypiać. Obudzeni przez promienie światła wpadające do pokoju postanowili zamówić śniadanie. Cudownie, wszystko zgodnie z planem. Kelner w mgnieniu oka pojawił się z tacą pełną jedzenia i sokiem pomarańczowym. Lara owinięta w prześcieradło ze śmiechem odebrała zamówienie. Mmm koteczku wiesz, ze niedługo będę musiał mykać- zapytał. Daj spokój musimy to wszystko powtórzyć, nie masz gdzie się spieszyć- odpowiedziała zalotnie. Zbliżała się godzina ósma i faktycznie był już czas na powrót do domu. Kochankowie wskoczyli więc szybko w ubrania i zaczęli zbierać do wyjścia. Ała, co się dzieje?! Co tak drapie, piecze i swędzi? Ałaj! I brzuch, tak strasznie boli. Tak to Anka w nocy natarła ich ubrania wełną mineralną. Do śniadania dorzuciła środki przeczyszczające, za chwilę zacznie się najlepsze. Powoli otworzyła drzwi i weszła do pokoju. Jezu co Ty tu robisz?!- krzyknęli równocześnie. Ania była spokojna jak zawsze, podeszła do Lary i wcisnęła jej pierścionek zaręczynowy. Masz i zabieraj wszystko, widać, ze lubisz używane rzeczy! Patryk stał jak wryty i nawet nie usiłował się tłumaczyć. -Widać, że potrzebujesz pobudki- zapytała Anka i zdzieliła mu siarczysty policzek po czym wybiegła z pokoju. Laura już siedziała w kiblu i srała. Patryk wybiegł za narzeczoną ale tez się zesrał. Koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ekstra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaja najlepsza końcówka xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to z internetów Kurwa stoję w pierdolonym autobusie i kurwa stare baby und dziady, wolne miejsca, ale nikt kurwa nie usiądzie. Mówię - siadaj pan, masz pan wolne miejsce. Nie, nie, wnusiu, ja tu se postoję - odpowiada przykrzywiony dziadek uśmiechając się niczym ten słynien dziadek pszemek. Ale jakby usiąść to już swym pomarszczonym życiem okiem łypie na mnie niczym sam skurwysyn z otchłani. Ale tak bardzo wyjebane na łypionce dziadki więc kurwa rozpierdalam się na dwóch wolnych siedeniach ale zaczyna łypać na mnie złym wzrokiem babka z reklamówką biedronki i zapewne pysznym słoiczkiem gęsiwa w niej. Podchodzi do mnie i mówi: "kurwa wyperdalaj, to moje miesjce" Ja jaj mówię - ma pani jakieś poświadczenia? - zakłądam chłodną buzię, po przecież nie można sobie kupić miejsca w autobusie co, a ta baba wyjmuje mi kurwa papier że to jest jej wywłąszczone i to jest jej mały kawałek domu. Wypierdoliła mnie za pomocą policji która się wpierdoliła przez szyberdach. Dlaczego w autobusie był szyberdach? Resztę drogi stałem rozmyślając jak to jest mieć własny kawałek domu w autobusie,a babcia w tym czasie usadowaiła się na swym siedzeniu i kiedy autobus zaczął odjeżdżać wyjęła ze swej reklamówki pasztet i pokręciła nim tryumfalnie przed moim wzrokiem szczerząc przeżarte kremówkami papieskimi zęby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U MNIE W PODSTAWOWCE OD WF BYL CIEZKI TYP PEWNEGO DNIA WF ZBIORKA PRZED KANTORKIEM STOIMY I TAKI JEDEN KOLES MIAL OSTRO ROZJEBANY PAPUTY I TEN NAUCZYCIEL DO NIEGO: MAREK TWOJE BUTY SA GLODNE? ON NIC TYLKO SIE ZMIESZAL A NAUCZYCIEL MOWI: POCZEKAJ ZARAZ COS ZARADZIMY WSZEDL DO KANTORKA ZA CHWILE WYCHODZI Z CHLEBEM W RECE CHWYTA TYPA ZA NOGE I WPIERDALA MU TEN CHLEB W BUTA I TEKST: NO TO TERAZ SMIGNIJ DWA KULECZKA ZEBY DOBRZE PRZETRAWIC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahahaha ale co se podupcyl to jego,anka mu tego nie zabierze;)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewna kobieta jechała nocą sama przez las. Wracała albo gdzieś jechała, nie wiem, nieistotne, jechała, jechać musiała i już. W pewnym momencie zobaczyła na drodze kłodę przed którą nie mogła jechać dalej. Bała się straszni wysiąść, ale nie miała wyboru - wyskoczyła szybko i przesunęła przeszkodę, w tym czasie za nią pojechał tir i kierowca zaczął na nią trąbić. Wskoczyła szybko do samochodu i ruszyła, zaczęła jechać, kierowca tira jechał za nią i cały czas trąbił i oślepiał ją migajc długimi światłami. Kobieta była przerażona że kierowca tira jest jakiś psychiczny, wkurzył się na nią że zatrzymała się na drodze, chce jej coś zrobić czy co? Jechała co raz szybciej, a ten za nią, i cały czas trąbił. Bała się, że zaraz ją staranuje. Zobaczył stację benzynową i postanowił szybko tam pojechać i pobiec do środka, poprosić o pomoc. Tak też zrobiła. Kiedy wróciła z obsługą spotkała koło samochodu przerażonego kierowcę tira który powiedział: Nic Pani nie jest? Kiedy przesuwała Pani tą kłodę to do środka, na tylne siedzenie wskoczył jakiś facet z siekierką, trąbiłem i świeciłem żeby wiedział, że go widzę, i żeby Pani się zorientowała. Przed chwilą widziałem, jak uciekał. Została tylko siekierka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dawajcie piszemy coś jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie odwiedził krzyszof ibisz ubrany w niemowlęce ciuzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poprzednia opowiastka, o kłodzie i facecie z siekierą, gdzieś czytałam opowiadanie na ten temat (Kinga?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moderatore amore
Ulica w Warszawie. Ciemny granat nieba zabija róż poranka. Chłód przeganiają precz promyki słońca i czuć już zapach ruchu. Kobieta idzie, jej chód jest równomierny. Te kołyszące się biodra w białej spódnicy mają w sobie coś, co męskie oczy lubiły już przed tysiącem lat. Ona idzie, a jej myśli biegną za nią. Osaczyć ją chcą, przypomnieć o przeszłości i obrzydzić przyszłość. Jej umysł jest zasnuty mgiełką zamyślenia, przez co kobieta idzie, ale nie ma jej tu i teraz. Ulica w Warszawie. Lepiej niech szybciej się zrobi ciepło, bo mi marzną nogi. Ech znowu do pracy, ciężka ta teczka. Po co ja do niej chodzę? Czy to tak ma wyglądać moje życie? Jestem nikim i nic nie osiągnąłem. Mam 30 lat i jestem prawiczkiem. Ehh muszę się pogodzić z moim marnym losem, nic już się nie zmieni. Oho, ale fajna dupa idzie. Niech na mnie się spojrzy... Albo lepiej nie przecież wyglądam jak frajer. Yyyyh? Uff, nie spojrzała, chociaż w sumie szkoda. Ale jaka piękna i smutna, zamyślona, ciekawe o czym myślała? Ulica w Warszawie. Fragmenty rozmowy dwóch młodych mężczyzn. "O kurwa ale zajebisty dzień się szykuje, obym się nie schlał za szybko". "Wymiń tego frajera co się wlecze". "Ty patrz to chyba ta dupa którą bzykałeś przed paroma miesiącami".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wstaje rano księżyc świeci i idę do sklepu. Żaby śpiewaja, ptaszki rechoczą dzień jak każdy. Nagle łup!Ktoś ogłuszył mnie metalowym prętem w głowę. Budzę się w karetce a nade mną sam Artur Żmijewski się pochyla. Jeju czy to już tak źle ze mną? Nie to tylko sprawa z FBI, na narzędziu zbrodni znaleziono tajemnicze odciski szponów. Kurde nie wiem, wracam do chałupy i po miesiącu na chatę wbija CBŚ.Okazało się, że to sam Żmijewski był i chciał zwalić winę na kogoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłem bardzo słabym uczniem, jednak zdawałem z klasy do klasy. Nauczyciele często ułatwiali mi zdanie, dając mi do zrobienia jakieś zadanie dodatkowe, albo pytając z czegoś po lekcjach (żeby klasa się ze mnie nie śmiała). Nauczycielka od matematyki, pani Jadwiga była dość starą i wymagającą nauczycielką, jeżeli ktoś się nie uczy - nie zdaje. Tego dnia na poprawę czekało sporo osób a ja byłem pierwszy w kolejce. Pani Jadwiga siedziała przy biurku. Patrzyła na mnie swoim mrocznym wzrokiem. Usiadłem po przeciwnej stronie biurka. Ona zadała mi pierwsze pytanie, na które na szczęście znałem odpowiedź. Pani Jadwiga często zakrywała twarz dłońmi, i ciężko wtedy wzdychała. To samo zrobiła i teraz, zdjęła swoje okrągłe okulary, zakryła twarz dłońmi mówiąc "Dobrze.", po czym ciężko westchnęła. Robiła tak bardzo często, jednak teraz lekko się to różniło. Czekam 10 sekund, 15, minutę a ona dalej w bezruchu. Co się odk****a? - pomyślałem z niepokojem. Czy pani mnie słyszy? - nie odpowiedziała. Nie wiem co mi odj****** ale postanowiłem sprawdzić puls. Okazało się że nie żyje. Spanikowałem, złapałem ją i schowałem w szafce z przyborami którą zamknąłem na klucz który następnie połknąłem. Następnie sprawdziłem co takiego trzyma w reklamówce z biedronki. Okazało się że to były jej ubrania, oraz berecik. Często robiła pranie w szkole. Szybko się przebrałem, założyłem okulary które zostawiła na biurku oraz berecik żeby nie zauważyli że jestem łysy i poprosiłem następną osobę na poprawę. Głównie byli to dresiarze i k***y które się ze mnie śmiały. Nie przepuściłem do następnej klasy ani jednej osoby. Od tamtej pory żyję jako pani Jadwiga. Mieszkam u niej w domu, pracuję jako wymagająca nauczycielka matematyki. Boję się przyznać mamie do tego co się wtedy stało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale się stresuje, dzisiaj mam randkę w jasno, czyli wcześniej ją widziałem, ona mnie tez widziała i teraz się spotkamy i będziemy spacerować i rozmawiać. Kurcze, dawno nie uprawiałem godów, wiec mam nadzieje ze dzisiaj się uda, wiec zaproszę ją do zoo oglądać tukany - może jej się skojarzy ze stukaniem no i gody będą na randce w jasno jak będzie ciemno na randce wieczorem u mnie w domu. Problem w tym, ze muszę ją dłużej zatrzymać w tym zoo, bo w domu syf jak jasny s*******n taka domówka wczoraj była, dałem rozkazy kumplom żeby usunęli wszystkie zanieczyszczenia i zwłoki najpóźniej do 21, ale ch**e dalej pijane chodzą po chałupie i nie ogarniają tylko jedzą makaron i skaczą po kanałach na dworze, jak nie posprzątają na czas, a ja zdążę ja przyprowadzić do ze stukania będą nici i nawet te tukany nie pomogą Szybko wysłałem im ciąg dzwonków w alfabecie Morse'a, aby tego nie spierdzielili. Moja jasna randkowiczka zapytała co tak tam przeciwstawnym paluchem naciskam komórkę, wiec genialnie wymyśliłem, ze to tryb manualnego ładowania baterii. O właśnie zapomniałam swoja podładować i tez tak klikała i tak naciskaliśmy aż nie doszliśmy do tukanów. Zobaczyła te ptaki mojego przyszłego grzmocenia i tam patrzy i mówi tukany, ale się nazywają śmiesznie. No nie? Odparłem ze aż normalnie ich nazwa mi się kojarzy z jakimś słowem. Zignorowała kompletnie moje słowa i patrzy i mówi ale maja kolorki fajne, normalnie jak tęcza tylko bez czerwonego niebieskiego zielonego i żółtego. No no spoko. Ty ćwierkają TUKU TUKU ĆWIR ĆWIR ale fajnie. Załamałem się, ona się nie domyśli. Chodźmy dalej powiedziałem ale znowu zaczęły ćwierkać. Ty zobacz mój kolego z którym bym nigdy nic ten, znowu ćwierkają TUKU TUKU ĆWIR ĆWIR NA TWOIM MIEJSCU USIADŁABYM MU NA C***A I RŻNĘŁA SIĘ NA RANDCE W JASNO PO CIEMKU DO BIAŁEGO RANA. Oniemiałem, ale ona nic nie powiedziała tylko chichotała i powtarzała ze to takie fajne zwierzątka. Nie no nieogar, mowie dawaj idziemy dalej bo coś tu nie gra. Ledwo się odwróciłem, ale słyszę znowu TUKU TUKU ĆWIR STUKU KURDE JA TO BYM SIĘ NIE CZAIŁA TYLKO NARZUCIŁA WARY I TE I TE NA JEGO FILAR AKROPOLU, MOGĘ SIĘ ZAŁOŻYĆ ZE TAKI SKROMNY A W RZECZYWISTOŚCI TO CH*J BAZOOKA. Ej znowu ćwierkają. Mam dość idziemy czekaj czekaj poruszyły się, a ten jeden poruszył skrzydełkami, tak fajnie poooruszyl aż normalnie MI SIĘ GODÓW ZACHCIAŁO!!! Tego się nie spodziewałem po niej. O BOŻE SZYBKO CHODŹMY DO CIEBIE POKAZ MI JAK ROBISZ CH**EM TORNADO A Z MOJEJ ZALANEJ PRZEŁĘCZY UCZYŃ HIROSHIMĘ. MASAKRA TRZECIA WOJNA ŚWIATOWA U MNIE W ŁÓŻKU ZAKOŃCZONA ARMAGEDONEM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×