Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rudami

Nie lubię swojej matki

Polecane posty

Cześć. Moja rodzina nie jest patologiczna, a jednak matka jest toksyczna. Z jednej strony kocha (płaci za utrzymanie na studiach, daje na ubrania, leki) a z drugiej nienawidzi. Moja rodzicielka od małego dawała mi do zrozumienia, że jestem zbędna i zmarnowałąm jej życie. Już od małego jak chorowałam np. na angine czy grypę, było narzekanie, że musi wydawać przeze mnie na leki. Zawsze mówiłą to z pogardą, a to że cierpiałam było nieistotne. Zero ciepła. Miałąm je jedynie od kochanej babci. Mojej wybawicielki. Ona pilnowałą by matka była fair w stosunku do mnie. Niby wszystko miałąm; zabawki, ciuchy- oczywiście skromniej bo kasy mało ale było. Matka starała sie zapewniać mi byt materialny ale nie emocjonalny. Nie była typową orendowniczką ciepła, wsparcia, miłości. Nie ufam jej, nie jestem w stanie jej niczego już powiedzieć bo wykorzystuje to przeciwko mnie kiedy zrobie coś źle. Zawsze wszystko to moja wina. Ja jestem zła. Pokłóciłamsie z koleżanką to zapytała, co JEJ zrobiłam. Nie założyła, że to ja mogę być pokrzywdzona. Mam w niej wroga. Niby na codzień żyjemy w zgodzie ale jej nastawienie do mnie było zawsze wrogie. Teraz kiedy jestem dorosła mam zaniżony poziom samooceny, który ona skrupulatnie obniżała przy każdej okazji. Wyżywa sie na mnie za swoje niepowodzenia. Dla wszystkich miła i fajna, dla mnie potwór. Emocjonalna patologia. Kiedyś jak miałam złe oceny z przedmiotu który mi sprawiał trudność, to zamiat podejść do mnie w psychologiczny, bądź poprostu ciepły MATCZYNY sposób wydzierała sie na mnie, groziła mi i terroryzowała mnie. Nie byłam od tego by się na mnie wyrzywać. Jak mi kupywałą ubrania to takie żeby tylko mieć coś na sobie. Żeby tylko było na odwal się. Tak samo z obiadami; niesmaczne, byle jakie, nawet moja babcia to mówi. Moja babcia jest dla mnie jak matka. Kocha mnie bezwarunkowo. Matka mnie porównywałą zawsze z innymi. Zawsze było ze mną "coś nie tak". Zawsze byłam "dziwolągiem". Nigdy mnie nie szanowała. Ja też jej nie szanuje, nie kocham i nawet nie lubię. Jak można kochać wredną histeryczkę? Mówię serio, ona taka jest. Teraz mam problemy by uwierzyć, że ktoś może mnie pokochać taką jaka jestem a nie za coś. Tylko proszę, nie piszcie mi że to moja matka, powinnam ją kochać za to że mnie urodziła. To nie prawda. Jak ona mnie nie kocha i źle mnie traktowałą to jak mam ją kochać. Bezwarunkowość powinna przyjść z jej strony nie na odwrót. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×