Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pokłóciłam się z matką. Nawet nie wiem za bardzo jak to opisać

Polecane posty

Gość gość

Mieszkam w mieszkaniu w mieście z mężem i z dzieckiem. Poza miastem mieszka w domu jednorodzinnym moja mama oraz mój brat z bratową i dwójką dzieci. Tydzień temu zadzwoniła do mnie mama czy przyjadę do nich bo jest upał i zamierzają rozłożyć dmuchany basenik żeby się dzieci popluskały. No więc pojechałam do nich. Niestety na miejscu dostrzegłam dziwną odpychającą minę u szwagierki która nawet się specjalnie ze mną nie przywitała. Potem też się zbytnio do mnie nie odzywała. Zaprosiła do siebie jakąś koleżankę. Nasze dzieci się pluskały w baseniku a bratowa przez cały ten czas tylko z tą koleżanką rozmawiała a mnie olewała. Czasami tylko coś tam odpowiadała może po to żeby nie było tak całkiem chamsko ale generalnie mnie olewała. Potem jej koleżanka sobie poszła. Ja już nie mogłam tam wytrzymać i poszłam do pokoju sama siedzieć z dzieckiem, a bratowa z jakimś takim szczególniejszym niż zwykle zaangażowaniem bawiła się z dziećmi w ogródku. Potem usiadła na ławce i zadzwoniła do kogoś i bajerzyła przez tel. Wtedy sobie pomyślałam że to wszystko to dziwne jest. Odniosłam wrażenie że bratowa za punkt honoru sobie postawiła traktować mnie jak powietrze. Potem jeszcze zagadała do sąsiadki zza ogrodzenia i zaczęła się strasznie wczuwać w tę rozmowe. To również było nienaturalne, bo wcześniej nie widziałam żeby się tak zachowywała a poza tym oni przecież tą babe widują na codzień. No niby co tam bratowa, przyjechałam przecież do mamy, ale mama też ze mną nie siedziała ani nie rozmawiała, cały czas robiła coś w kuchni i była strasznie zajęta. Potem przyjechał po mnie mąż i zapytał czemu się dzieci razem nie bawią i czemu siedzę sama ale ja się nic nie odezwałam. Patrzyłam tylko żeby się jak najszybciej ulotnić, modliłam się żeby bratowa nie wyszła z ogródka żeby się nie musieć z nią żegnać. Pożegnałam się tylko z matką a wracając do domu to miałam wisielczy humor i łzy w oczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry za błąd na początku miało być "u bratowej" nie "u szwagierki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś im odyebao, musisz wyczaic sprawę, może ktoś im powiedział że ty powiedziałaś coś na nie itp wiesz o co chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale co z mamą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba autorce. Masz sie za pepek swiata i jestes przewrazliwiona na swoim punkcie. Nie umiesz sie sama soba zajac, pobawic z dziecmi, pomoc matce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to nie mogłaś zaptyac o co im chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś było nie TAK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobrze bylo nie tak ale musial byc powod. Moglas zapytac co jest. Wyjasnic ewentualne niejasności a nie udawac ze nic sie nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama wyczuła że coś jest nie tak i po paru dniach wydzwaniała sie zapytać o co chodzi i czy się obraziłam na nią o coś. Najpierw nie chciałam mówić. Na następny dzień znowu zadzwoniła sie zapytać kiedy do nich przyjadę. To ja mówię "A po co mam do was jechać?" to mi odp "no na basenik". To ja mówię "ja basen mam tutaj w mieście i mam też parki, po co mam do was jeździć jak wy zajęci jesteście" To wtedy matka na mnie naskoczyła że ona jak jej rodzice żyli to jeszcze jeździła im pomagać i nigdy o nic nie miała pretensji. Pomyślałam sobie wtedy że no może i pomagała ale przecież jak byłam mała to była też taka sytuacja że matka nas co pół roku wywoziła na wakacje raz do jednych dziadków raz do drugich na tydzień lub dwa czyli miała nas z głowy i to babcie sprawowały nad nami opiekę mimo że jedna była niedołężna i poruszała się opierając o blaty a druga jeździła na wózku. Ale nie wspomniałam o tym matce bo chyba by się wściekła. No więc wtedy powiedziałam tylko tyle że to już nawet nie o to chodzi tylko o to że ostatnio nawet nie miałam do kogo gęby otworzyć bo mama siedziała w kuchni a bratowa się na mnie wypieła. Wtedy mama powiedziała że z tą bratową to faktycznie "coś jest na rzeczy" ale to nie jest rozmowa na telefon. No dobra pomyślałam sobie że to temat do wyjaśnienia ale wieczorem mi nie dawała spokoju ta rozmowa. Napisałam mamie smsa że zła jestem na nich bo mama ma zawsze full roboty i ja to w pełni rozumiem ale boli mnie to że wcześniej wszyscy mama, brat i bratowa mieli pretensje że nie jeźdzę do nich często i ja wtedy im tłumaczyłam że nie jeżdzę bo mam dużo roboty w domu to nikt mi wtedy nie wierzył, bagatelizowali to, oni po prostu w duchu uważają że ja w domu nic nie robię i że na pewno mi się nudzi co jest nie prawdą. Napisałam że nie podoba mi się że tylko one tzn. mama i bratowa mają prawo być zapracowane i wymagające pomocy tylko ja jestem obibokiem i że to mnie wkurza bo to jest niesprawiedliwy osąd. Mi przy moim dziecku nikt nie pomaga ani mąż ani teściowa ani mama. Mama pomaga tylko mojej bratowej bo brat wrócił z zagranicy i się wcisnęli pod jej dach z dwójką dzieci mieszkać i korzystają tylko na tym ile wlezie. Mniejsza z tym. Usłyszałam tylko na koniec że moje argumenty są głupie, że mam żal do całego świata i się na matce wyrzywam, że zaprosiła mnie na ten basen bo sama chciałam i o tym wcześniej mówiłam że chcę, że ona ma już 60 lat i mogła wcale nie gotować obiadu. Dziwne to było bo pamiętam że faktycznie podano mi obiad ale w czasie tego była wyraźna rozmowa że dziś na obiad coś nowego bo gotowany przez bratową, ale nie chciałam już nic mówić bo bałam się że matka się wścieknie. Ja próbowałam jakoś ostatecznie załagodzić tę rozmowę bo zamiast coś sobie wyjaśnić to dostałam tylko ochrzan, ale nie dało się bo matka już była nakręcona. Najgorsze że na koniec mama się wydarła do słuchawki, że oni są w porządku bo oni zaprosili mnie do siebie na basen a mi jeszcze źle, ja jeszcze narzekam i nie wiadomo o co mi chodzi. Niestety ton głosu matki był na tyle głośny że jestem pewna że bratowa usłyszała z drugiego piętra co matka do mnie mówi co oznacza że jeśli zagrywka bratowej z traktowaniem mnie jak śmiecia była celowa to powinna być usatysfakcjonowana bo jakiś nieznany mi bliżej jej cel został osiągnięty. Najchętniej nie odzywałabym się do nich przez długi czas. Niestety za kilka tygodni szykują się aż dwie wielkie imprezy w rodzinie. Pierwsza to urodziny dwójki dzieci bratowej a druga impreza urodziny mojej matki i to nie byle jakie bo kończy 60 lat. Nie wiem w ogóle jak sie zachowywać wobec nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chyba autorce. Masz sie za pepek swiata i jestes przewrazliwiona na swoim punkcie. Nie umiesz sie sama soba zajac, pobawic z dziecmi, pomoc matce? " Ja się pytałam mamy nie raz czy w czymś nie pomóc ale mama zawsze mówi że nie, a poza tym mam 1,5 roczne dziecko i trzeba go doglądać bo wszędzie chce łazić i wszędzie grzebać więc to nie takie proste. Zresztą pomyśl co za paradoks. Ja będę do mamy jeździć pomagać z 1,5 rocznym dzieckiem a mama będzie w tym czasie pomagać bratowej bo "bratowa ma bliźniaki i jej ciężej i sama sobie nie da rady". Trochę to wkurzające. Nie uważasz. A co do tego czy jestem pępek świata i nie umiem sama sobą zająć to też trochę chore. Sobą zająć to ja się moge w domu. Ja myślałam że do rodziny się jeździ żeby z rodziną spędzać czas i rozmawiać. Po trzecie jakby oni do mnie przyszli a ja bym w tym czasie ich zostawiła i zeszła na dół sprzątać piwnice to by się sami na mnie poobrażali. Ale u nich to co innego bo oni mieszkają w wielkim domu więc to izolowanie się wychodzi jakoś tak naturalniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olewaj , gadaj z nimi od niechcenia , zajmij sie kimś innym z rodziny , pogadaj z ciotka , z wujkiem a do bratowej totalny ignor.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym poczekala kilka dni az emocje opadną i porozmawiala z matka na spokojnie. Ja i moja matka jestesmy dosyc charakterne i czesto zdarza nam sie kłócić. Odczekanie i powrót do tematu jak juz sie troche uspokoimy a kazda przemysli problem jest u nas najlepsza metoda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chciałabym też z tobą rozmawiać:O jesteś jakoś dziwnie przekonana o tym, że każdy powinien z tobą rozmawiać, doglądać ciebie. Może to wina właśnie twojej mamy, bo cię rozpieściła. Śledziłaś nawet bratową z kim, jak długo rozmawia. Z tego co opisałaś to zachowałaś się jak księżniczka i takie masz poczucie, nic dziwnego, że z tobą rozmawiać nie chcą i cię ignorują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Czasami tylko coś tam odpowiadała może po to żeby nie było tak całkiem chamsko ale generalnie mnie olewała. Potem jej koleżanka sobie poszła. Ja już nie mogłam tam wytrzymać i poszłam do pokoju sama siedzieć z dzieckiem, a bratowa z jakimś takim szczególniejszym niż zwykle zaangażowaniem bawiła się z dziećmi w ogródku" Nie macie wspólnych tematów i tyle, odpowiadała ci bo nie chciała byc wredna. Poszła jej koleżanka, a królewna się obraziła, bo bratowa jej nie nadskakiwała. Żałosna jesteś:O I jeszcze jej wypominasz, że z dziećmi się bawiła. Nie, nie powinna, powinna utopic dzieci w basenie i lecieć do ciebie byś się nie poczuła urażona. Idiotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Potem usiadła na ławce i zadzwoniła do kogoś i bajerzyła przez tel. Wtedy sobie pomyślałam że to wszystko to dziwne jest" Tak, dziwne. Bratowa planuje zamach na twoją rodzinę:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spoko. Mam rozumieć że wy jak jeździcie do swojej rodziny to siedzicie w oddzielnych pokojach i sie zajmujecie swoimi sprawami. Co za bzdura! Widać nic nie zrozumiałyście z tego co pisałam ale z łatwością wydajecie jakieś karykaturalne osądy. Owszem zachowanie bratowej było dziwne bo nie zachowywała się tak wcześniej, tymczasem ostatnio sprawiała wrażenie jakby celowo mnie unikała, najpierw myślałam że to przypadek ale jak się z tego zrobiły 3 godziny nie nawiązywania żadnego kontaktu i lakonicznych odzewów na moje próby rozmowy to już wiedziałam że to nie przypadek. A mama mnie utwierdziła w przekonaniu że faktycznie co jest nie tak. Niestety chyba się już nie dowiem co było nie tak bo matka się na mnie obraziła. Wcale nie chcę żeby ktoś mi poświęcał mi nieustającą uwagę, ale brak totalny jakiejkolwiek rozmowy pomimo moich usiłowań przez całą moją wizytę u nich to chyba skrajność w przeciwną stronę ? Czyż nie ? Jeśli tego nie rozumiecie tzn. że z wami chyba też coś nie tak. Dzięki za odp z godz 00:26 i 00:29. To chyba jedyne co mogę zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My niestety nie powiemy,o co tak naprawde chodzi w twojej rodzinie...nie mniej jednak czulabym sie tak samo,jak ty...no bo jak to?ktos cie zaprasza,a potem tak po chamsku sie zachowuje...kuzwa,chyba goscinnosc wymaga jakiegos traktowania,badz,co badz goscia...rozumiem twoje rozgoryczenie,ale wyjasnic musicie sami...albo olac sprawe i jezdzic tylko w wyjatkowych sytuacjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bratową olej, jeżeli nie macie wspólnych tematów i nie przepadacie za sobą /na to wygląda/ to nie ma sensu na siłę wspólnie spędzać czasu. Co do mamy to nie rozumiem takich relacji. Ja z moją też się często spinałam, ale zawsze dążyłam do porozumienia. Moja mama pierwsza ręki nie wyciąga, jest zacięta, ale ja zawsze się przełamywałam, przepraszałam jak trzeba, przecież to matka, starsza osoba, przez szacunek wypada czasami ustąpić. Oczywiście wyjaśnij o co chodzi. Skoro powiedziała, że z bratową coś jest na rzeczy to powiedz "mamuś, to ja przyjadę na kawę do Ciebie, porozmawiamy, bo tak mi jakoś smutno po ostatniej wizycie...". Pojedź, posiedź z mamą. Jeżeli ona jest zajęta w kuchni to pomóż jej w kuchni, jak nie chce pomocy to przysuń krzesło i porozmawiajcie podczas gdy ona gotuje. Ja ostatnio zaszłam do mamy a u niej sokownik pracuje, cała kuchnia wiśni... miałam nieplanowaną pracę i przesiedziałam w kuchni 6 godzin... niekoniecznie musi mama skakać nad Tobą kiedy przyjechałaś, może właśnie taka spontaniczna rozmowa przy okazji jakiejś pracy czy wspólne zrobienie czegoś przełamałoby atmosferę. A dziecko małe masz, ale chyba śp trochę, czy zajmuje się w łóżeczku/kojcu/wózku? a jak nie to może poproś mamę na wspólny spacer? Jakoś można dotrzeć do każdego, a to przecież Twoja mama. Myślę, że skoro Was zaprasza to jednak zależy jej na Tobie, może tylko nie potrafi tak tego rozegrać żeby to okazać i Ciebie dowartościować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki wielkie za odpowiedź. Bardzo mądrze piszesz. Mąż mi powiedział że źle poprowadziłam rozmowę z matką, też mi doradza że powinnam przełamać dumę i zaprosić mamę do siebie do domu na rozmowę w cztery oczy, ale nie wiem kiedy się przemogę, bo wciąż mam straszny niesmak po tej kłótni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj spokój, to mama, niesmak pozostaje na jakiś czas /znam to/, ale jednak świadomość "zgody" z mamą jest na wagę złota - bynajmniej dla mnie. Ja od kilku lat mam ze swoją mamą "spokój", chociaż nie ukrywam że idę na kompromis wiele razy. Wcześniej różnie bywało, może mi brakowało cierpliwości i wyrozumiałości żeby ustąpić a mama nie ustępuje nigdy. W każdym razie jak z mamą mam dobre relacje to jakoś mi cieplej na duszy i wolę ustąpić niż przeżywać takie dziwne napięcia między nami. W Twojej sytuacji ewidentnie nie ma powodów do nieporozumienia między Wami. Porozmawiaj z mamą przy najbliższej okazji, zanim jeszcze te urodziny przyjdą ;-) A może właśnie zabierz mamę gdzieś z tej okazji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja z wczoraj ;-) akurat weszłam na kafe a Ty mi odpisujesz ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość leniwa5555
Autorko, ja Ci sie nie dziwie, ze jest Ci przykro. Ja mialam iedentyczna sytuacje tylko nie z rodzicami tylko z tesciami i ogolnie z rodzina meza. Tez nie wiem o co im chodzi a sytuacja wydarzyla sie jakies 2 lata temu. Ja tam staram sie nie jezdzic i robie to tylko w baaaardzo wyjatkowych wypadkach. Tez u mnie bylo tak, ze na urodzinach mojego syna ktory oni wyprawili w ich domu ;] po zjedzeniu kawalka tortu wszyscy sie ulotnili :D a ja z mezem i synem SAMI w pokoju. Bylam bardzo dlugo obrazona na nich ale pare x nas zaprosili wiec troche mi minela zlosc ale mimo wszytsko pamietam wszystkie ich chamskie zagrywki i nie lu ie tam chodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problem taki że ten mój żal się nawarstwił z dłuższego okresu czasu. Mama jeszcze rok temu regularnie przychodziła do mnie i rozmawiałyśmy ze sobą. A od wielu miesięcy jest tak że nie przychodzi do mnie praktycznie wcale. Teraz do wielkiej rzadkości należy żeby sie w ogóle pojawiła u mnie. Nie wiem czym to jest spowodowane. Być może tym właśnie że mój brat u niej osiadł pół roku temu i chcąc niechcąc jest wrabiana w pomoc przy jego dzieciach i przy większej ilości osób w domu jest więcej roboty. Jak już się spotykamy to tylko u niej i w sumie to nie pamiętam kiedy rozmawiałyśmy jak za dawnych czasów. Sprawia wrażenie jakby nie miała mi nic do powiedzenia, a jak ja coś do niej mówię to też niezbyt mnie słucha. Głupio mi o tym jej mówić, bo może to ze mną jest coś nie tak. W sumie gdyby nie akcja z bratową to może ta sytuacja z matką nadal by jakoś przechodziła i żadna kłótnia by nie wynikła. Tylko ostatnio po prostu czara goryczy sie przelała. Ja jeszcze liczę na to że mama się pojawi u mnie, bo dawniej tak bywało że chcąc coś wyjaśnić pojawiała się u mnie. Jeśli się w tym tygodniu nie pojawi to będzie znaczyło że jest naprawdę źle i że jest bardzo obrażona i wtedy ja będę musieć wyciągać rękę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leniwa5555 Ech z matką trochę smutniej niż z teściami aczkolwiek u ciebie też bardzo przykra sytuacja bo teściowie bądź co bądź tak samo uczestniczą w życiu. Mnie przed ślubem teściu nie lubił, chyba "nie byłam w jego typie". Na szczęscie po ślubie o dziwo mu przeszło i teraz jest normalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×