Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ishawi

trudny wybór

Polecane posty

Gość ishawi

Cześć, mam problem z którym nie mogę sobie poradzić. Jestem od 2 lat w związku z mężczyzną, który jest typowym "Królem Julianem". Wielokrotnie mnie zostawiał, robił sobie przerwy ode mnie, przestawał się odzywać. Od roku mieszkamy razem, co on uważa za przejaw wielkiego starania o mnie. Często toczymy milczącą walkę, on nie zwraca uwagi na to co ja potrzebuję, nie mogę liczyć na jego wsparcie i opiekę, bo on uważa, że "no taki swawolny jest i czasem nie pomyśli" i że "sobie jakoś poradzę". Był czas, kiedy bardzo się starałam, a on mnie zlewał jak ostatnią szmatę. Byłam u psychiatry, brałam tabletki, miałam depresję. Nie mogę liczyć na to, że zrobi mi niespodziankę, że zechce sprawić mi jakąś przyjemność - tak tylko dla mnie. To jedynie potrafi dla swojej matki, siostry i jej córeczki (wychował się bez ojca i jest mocno zżyty z rodziną). Staram się to zrozumieć, próbuję go wspierać w jego sukcesach i porażkach, motywuję do działania. Dobija mnie, gdy raz mówi, że już się zdecydował i chce spędzić ze mną życie, a za parę dni, że jednak nie wie, czy to Ja. W końcu sprawdziłam mu telefon i odkryłam, że szuka kontaktu z innymi dziewczynami, że pisze do nich erotyczne smsy, albo po prostu, jak jest tylko źle między nami - to zaczepia swoje jakieś znajomości łóżkowe z dawnych lat - dzwoni, pisze po nocach w taki sposób jakby był wolny. Mnie sobie wychował - jak to mówią moi znajomi. Wystarczy, że mi powie parę pięknych słów, ja jestem wtedy szczęśliwa i znowu on robi swoje. I teraz pojawia się inny bohater tej opowieści - facet, który jest młodszy ode mnie (ja 29 lat, mój chłopak - 33, a on 28). Jest opiekuńczy, zawsze mogę się do niego zwrócić o pomoc, o wsparcie. Próbuje mi pokazać jak jestem wyjątkowa i ważna. Traktowałam go jak kumpla, ale ostatnio spojrzałam na niego inaczej. Czuję się radosna, zaczęłam się uśmiechać (z moim facetem często jestem smutna i znerwicowana). Koleżanki z pracy od razu stwierdziły, że jestem zakochana, bo tak promienieje. A ja się boję, nie wiem co wybrać. Jestem po paru związkach, już tak bardzo chciałabym założyć rodzinę i być w związku pełnym miłości - razem budować przyszłość. Mój chłopak jest bardzo podobny do mojego ojca - wiem, że powielam w ten sposób pewien program. Ale ciągle wierzę, że on mnie pokocha taką miłością, jaką oczekuję. Wiem, że to brzmi egoistycznie- chcę go zmienić w ten sposób. Próbuję podjąć decyzję z serca, z dojrzałością, ale pozostaje w rozterce. Nie oczekuję, że mi powiecie co mam zrobić w życiu. Bo to moje życie... Ale czasami słowo potrafi pobudzić myśl. I może Wasze słowo pobudzi rejony w mojej głowie, które są teraz pominięte przez programy wtłoczone przez otoczenie, przez wymagania, przez to co kształtowało mnie do tej pory....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obudz sie wreszcie zuc tego drania i pedz w ramiona tamtego mlodszego pana zacznij zyc po co ci ten ciagnacy cie w dol samolubny zadufany w sobie bucon? uciekaj poki czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja was już kompletnie nie rozumiem... jesteś z bucem, które ewidentnie ma cię gdzieś, z kimś przy kim w ogóle nie możesz czuć się bezpiecznie i cholera wie czy cię nie zostawi jak trafi się inna. Masz drugiego, który o ciebie dba, przy którym czujesz się doceniana, wartościowa i radosna, a ty się jeszcze zastanawiasz... czy wy kobiety naprawdę czerpiecie radość z tego jak facet traktuje was jak szmatę? Czy to może jest tak że wolicie kogoś do kogo można się przyczepić, żeby mieć na co narzekać, itd... Weźcie się ogarnijcie, bo normalny facet taki jak ja sam nie wie czy w ogóle warto brnąć z wami w związki? Jeśli jesteście takie porąbane, to wolę kupić sobie psa i mieć święty spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ishawi
czy chcemy czuć się jak szmaty, aby ponarzekać? gdyby tak było od początku zapewne włączyłaby się lampka i uciekłabym, gdzie pieprz rośnie. Patrząc na to racjonalnie, to odpowiem Ci tak - żabę możesz ugotować, gdy najpierw wsadzisz ją do letniej wody i zaczniesz podgrzewać temperaturę. Gdybyś wrzucił ją do wrzątku - wyskakiwałaby z niego jak najszybciej. Byłam w różnych związkach, zawsze zachowywałam swoje życie, pasje (trenowałam 10 lat tajski boks, ukończyłam trzy kierunki studiów, pracuję i utrzymuję się samodzielnie, odkąd skończyłam 16 lat). Tylko brakowało mi jednego - uczucia miłości w moim sercu. Ono było puste, pomimo tego, że poznałam wielu mężczyzn. Kiedy miałam dość tej pustki, modliłam się o to, aby dane mi było kochać, poczuć to, nawet jeśli wiąże się z tym ból, ale chciałam coś czuć.... Kiedy go spotkałam, wszystko było jak wymarzyłam. Tylko niestety jak doszło do zaangażowania, on zaczął się wycofywać. A ja stwierdziłam, że to może moja wina i starałam się sprostać jego oczekiwaniom. Wiem, że z dystansu przedstawia się jeden obraz. Gdyby to była moja koleżanka, namawiałabym ją do odejścia i budowania własnego życia. Poszukania siebie i swoich pragnień. Jestem typem, który jak kocha to na 100% procent, a jak walczy to też na 100%. Boję się, że to tylko fascynacja nowym, że po miesiącu/ dwóch znów zagości pustka. Każdy kocha inaczej i może mój facet nie umie inaczej. Nie miał wzorca (jego ojciec zmarł, jak był jeszcze dzieckiem - z nadużywania alkoholu. Odszedł we śnie). Widzę, że odpycha wszystkich, aby nie stracić... nie przywiązać się. A może to tylko może moje próby tłumaczenia sytuacji. Cenię w nim jego mądrość, inteligencję. Wzbudza we mnie szacunek, którym nie potrafiłam wcześniej obdarzyć innych. A zarazem przypomina mi ojca, o którego miłość zawsze musiałam walczyć. Nie wiem, czy umiem pokochać kogoś kto mi tą miłość da, bez starania się. Bo miłość w moim domu zawsze była związana z dystansem, chłodem i emocjonalnym głodem. Gdy piszę te słowa, widzę więcej, może o to chodzi... Nazywam po imieniu to, co próbowałam przemilczeć.... Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znamy tylko jednostronną relację autorki. Można byłoby oceniać, gdyby był wpis też chłopaka. Może dziewczyna jest królewną, która oczekuje skakania wokół niej i hołdów, a tu tego nie ma, więc jest zła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostaw swojego chłopaka. Byłam w podobnym związku. dawalam z siebie wszystko , poświęcałam swój czas i prace dla swojego byłego. W zamian nieotrzymywałam nic, nawet życzen na urodziny. Kwiatów tez nigdy nie dostałam od niego . W zamian słyszałam tylko komentaze na temat tego co mu w nim nie pasuje i co powinam poprawic. W związku czulam się kompletnie nie doceniona ... wydawało mi się ze jestem tylko od tego zeby zrobić obiad i posprzatac. Skoro masz okazję uciec w ramiona prawdziwej miłości , to na co czekasz? Czyba nie chcesz tkwić przy kolesiu , który ma cie za nic? ie jest ciebie wart, zostaw go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×