Mąż i jego rodzina straszą mnie, że zabiorą dziecko

Chcę się rozwieść z mężem, mam zamiar złozyć pozew i już wiem, że nic mnie przed tym nie powstrzyma. Już w momencie gdy oznamiłam mężowi,że to koniec pobiegł się poskarzyć mamusi i całej rodzince. Chcieli nas godzić, jego przeprosiny umilały mi życie przez miesiąc. Teraz się już z tym pogodzili i straszą, ze powiedzą w sądzie jaką to matką złą jestem. Nie boję się, bo to banda idiotów, ale piszę o tym tutaj, bo wstyd mi przyznać się komukolwiek do jakiej debilnej rodziny weszłam, a wygadać się muszę. Mąż chce zeznawać, że jestem złą matką, bo pracowałam i tym samym nie mam więzi z córką, że piłam alkohol w nadmiarze (no tak 2 piwa czy 2 lampki wina w piątek wieczorem to alkoholizm, nie to co jego picie piwska raz dziennie), że jestem chora psychicznie (powiedziałam mu ze jak miałam 19 lat to miałam depresję i się leczyłam). Jego matka zaś straszy mnie tym, że ma dowody na to, że jestem d****** bo widziała mnie w restauracji z innym facetem. Ogólnie rozwodu według nich nie dostanę, a jak dostanę to dziecko mam oddać. Na moje pytanie za co on je utrzyma to mówi bezczelnie, że alimenty będę płacić:O Ludzie, nie bierzcie ślubu dopóki się naprawdę nie poznacie i swoich rodzin. Ja dopiero teraz 5 lat po ślubie widzę z jakimi wariatami miałam do czynienia, podejrzenia miałam od dawna, ale na początku wszyscy mnie kochali i uwielbiali. Aha i najlepsze: on ma prawo do połowy majątku moich rodziców (rodzice maja sporo wartą posiadłość), rodzice żyją oczywiście i nie dzielą żadnego majątku.