Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak poznać, że deklaracje mężczyzny są poważne?

Polecane posty

Gość gość

Moj bardzo szybko zaproponował wspólne mieszkanie, jest tym bardzo podekscytowany, mówi ze nie muszę sie o nic martwic, bo pomoze mi dopoki nie znajde pracy i jesli chodzi o rozmowy o przyszlosci to ideał. Niestety w praktyce wygląda to już trochę gorzej, mieszkanie nadal czeka na meble chociaż miały być już miesiąc temu, nawet kuchnia nie jest zamówiona a czeka się kilka tygodni, wiem ze ma na to pieniadze odlozone, czesc dolozyli rodzice ale nadal sie za to nie zabral. Jak do tej pory nigdzie mnie nie zabrał a czas wspolny spedzamy tak jak on chce, gdy ja cos zaproponuje zgadza sie, ale pozniej probuje sie wykrecic i zawsze konczymy na jakims jego "planie B", zorientowalam sie dopiero teraz. Poza tym wie, ze nie mam pieniedzy bo niedawno stracilam prace (nie przedluzylam kontaktu o rok, bo nie moglibysmy zamieszkac razem) a teraz siedze u rodzicow w innym miescie, kasy nie mam, bo juz sie dawno rozplynela, pomocy z jego strony tez nie. Teraz pojechał ze znajomymi gdzies a ja nie, bo nie mialam pieniedzy i zaczynam troche załowac :/ Nie ma co moze go skreślać, ale trochę zle rozegrałam ten poczatek zwiazku, za bardzo uwierzyłam i za duzo było obietnic i gadania. Co myślicie? Co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No co dalej to sama sobie odpowiedz . Czas pokaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A myślicie, że powinnam teraz jasno zaznaczać jak się czuje czy dać mu jeszcze kredyt zaufania i poczekać? Nie wiem jak rozmawiać na ten temat, rozmowy o pieniądzach itp zawsze były dla mnie trudne, lubie być niezależna a wylądowałam sama gdzieś na wsi i czekam nie wiem na co :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A o czym chcesz z nim rozmawiac ? Bo nie kumam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heh, jakbym czytała swoją historię - na początku wielkie obietnice, a potem wielkie g...o. Typ okazał się dusigroszem, cholerykiem i osobnikiem kompletnie nie nadającym się do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O konsekwencji w jego obienicach, mielismy sie juz wprowadzic jakis czas temu a on nic nie robi w tym kierunku, gdybym sie przeprowadzila to juz moge zaczac szukanie pracy a tymczasem on sobie zyje na luzie jak zyl a ja nie mam pieniedzy, pracy i zwiazane rece. Nie wiem co dalej robic i jak długo czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty go kochasz tak w ogule ? Widzisz go w roli swojego meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porozmawiaj z nim poważnie, ale nie wygląda to dobrze. Gdyby Cię kochał, to by za Ciebie zapłacił i pojechałabyś razem z nim na wczasy albo zostałby z Tobą i zaproponował jakieś tańsze rozwiązanie, ale wspólnie. Chyba nieźle wpadłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za pytanie . Normalnie poznaje sie po czynach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kotka myślała, że da dupci, a pancio ubierze, nakarmi i kupi piękny domek. A wyszło jak zawsze. Miau miau, co ma teraz zrobić kotek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham oczywiście, dla niego zostawiłam pracę i chce się przeprowadzić do innego miasta, nie obiecywał mi "sponsoringu" jak tu niektórzy sugerują, mówił że razem będzie nam łatwiej i osiągniemy więcej, ze lubi moją ambicje i chce mnie wspierać, że jestem jego największą motywacją do działania. Szkoda, że musiałam zrezygnować z pracy już teraz, chętnie nadal bym pracowała ale tak jak pisałam wchodził w grę tylko kontrakt długoterminowy :/ Jak jestesmy razem czuje, że mnie kocha ale wydaje mi sie ze jest niezłym manipulatorem i wykorzystuje każda moja słabosc, umie postawic na swoim w taki sposób, że zorientuje sie o minute za pózno bo juz zdaze odpuscic. A pozniej udaje, ze nie wie o czym mówie i własciwie to ja obstawiałam przy jego wersji. Nie chce zostawiać tego związku, podoba mi sie takie siłowanie troche, ale nie wiem jak to dalej rozegrać... Przestało mnie już bawić zrzędzenie, bo nie jestem takim typem kobiety a w tym zwiazku to ze mnie wychodzi, chciałabym to załatwic krótko i konkretnie tylko nie wiem jak. Jakies rady? Jak pozbawić go argumentów i przerwac manipulacje? Jak w koncu wyegzekwowac swoje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona34aaa
Na takich nie ma sposobu. Wydaje mi się, że długo jeszcze będziesz tak żyć. A czemu wyjechał bez Ciebie? Nie było Ci przykro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość32
Ja też byłam głupia i naiwna i wierzyłam facetowi w te wszytski bejeczki że tak jak ja marzy o dużej rodzinie, slubie i dziaciach. Mówił ze będe jego żona. Po pół roku naciskał na mieszkanie razem, ja się zgodziłam bo sadziłam że pomieszkamy trochę i pójdziemy o krok do przodu. Niestety minał tak rok, zero rozmów o naszej rpzyszłości z jegos trony więc jak podjełam temet i co sie dowiedziałam? Ze jestem jakas desperatką skoro juz mu mówie o slubie i dzieciach. Nasz zwiazek wisi na włosku, ja czuję sie oszukana i wykorzystana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest za to na odwrót, każde słowo traktuje śmiertelnie poważnie, i tak np. na słowa "kocham Cię" czekałam chyba z 1,5 roku! Ale odkąd powiedział te słowa, to nigdy nie czułam jakichkolwiek wątpliwości, nigdy podczas kłótni nie skierował się chociaż mały kroczek w stronę rozstania itd. Na oświadczyny - czekałam chyba łącznie z 5 lat, ale jak już klęknął to od razu była organizacja ślubu itd. Tak ze wszystkim, na wszystkie deklarację muszę czekać, ale są za to nieodwołalne ;P. W sumie z dwojga złego chyba tak już lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mówi wprost, że dzieci za kilka lat, o slubie żadne z nas jakoś nie myśli. Ale jak rzucałam prace i miałam wątpliwości to zapewniał mnie, że się mną zaopiekuje i mi pomoże, mówiłam że boje się że bez pracy będę siedziała bezczynnie a to dla mnie najgorsza rzecz jaka może być na dłuższą mete a on, że nie bo będziemy jeździć gdzieś, będziemy spędzać czas aktywnie i nawet tego nie odczuje. Oczywiście...on spędza aktywnie a ja w domu u rodziców. Jedyne co się zmieniło to to, że więcej pracuje, ale nie musi bo wiem, że ma juz pieniądze na to podstawowe wykończenie mieszkania. Nie wiem co dalej, postawić sprawe jasno, że ma np.2 tyg albo wracam do pracy w swoim miescie? Boje sie, ze pozniej mi powie, ze go zmusilam do mieszkania razem itp nie chce byc desperatka, to nie moja bajka ale mam juz dosyc siedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co opisujesz, to Cię oszukał i mu się chyba odwidziało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×