Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Glarija

Przyciągam "maminsynków"...

Polecane posty

Gość Naprawdę jestyy
Jakoś nie wyobrazam sobiezemamnl 200 tys i sama bez zapytanie partnera kupuje lokum.I jeszcze oczekuje,ze bedziemi wdzięczny.A juz zupełnie nie konsultuje tego z rodzicami.To moje życie. Ale doszlam przyznam się do tego po jekim czasie.Bo w wieku tak do 25 taki tez byłam taka córeczka rodziców,niby samodzielna ale jednak pod ich wpływem.To jest nkedobre.Młodzi powinni żyć osobno i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naprawdę jestyy
Pavlo--+nie szukaj i wogole rob co chcesz ,comi tam.A czy dziecko spycha faceta na dalszy plan to inna historia.Sa takie pary w których tak jest a sa takie,w których nie.Zalezy od osob.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za bycie maminsynkiem nie wińcie facetów, tylko siebie drogie Panie. Idźcie na pierwszy lepszy plac zabaw i zobaczcie jak wy kobiety samodzielne opiekujecie się swoimi dziećmi, dziś widok 10-latka na placu zabaw razem z rodzicami nikogo nie dziwi, 12-latka odprowadzanego do szkoły przez mamusię również... za moich czasów to był wstyd, 7-8 latki same chodziły do szkoły. Pavlo ma 100% racji, po urodzeniu dziecka facet schodzi na odległy tor i całą uwagę skupiacie na dzieciach, a potem macie takie sieroty, a zobaczycie co będzie jak dzisiejsze pokolenie dorośnie, dopiero będzie cyrk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.Sa takie pary w których tak jest a sa takie,w których nie.Zalezy od osob x To samo napisałem. Przeważają niestety te,które poza dzieckiem świata nie widzą,dlatego tyle jest samotnych matek,które dziwią się czemu same zostały później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naprawdę jestyy
To mam nadzieje byc wyjątkiem spośród wielu innych wyjątków.Miałam 8 lato juz byłam dzieckiem z kluczem na szyi:) A i tak uważam,ze za późno się potem usamodzielniła. A 10 latek którego babcia odbiera ze szkoły to porażka.Niestety często tak jest.Nie wiem z czego to wynika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem młodzi ludzie powinni żyć osobno, ale żeby tak się stało trzeba stworzyć ku temu warunki. Ja w DE zarabiam 1480 euro, to niewiele więcej niż kasjerka w Lidlu, ale wynajem mieszkania 56m2 wraz z opłatami to koszt 650 euro, reszta spokojnie starcza na życie i jeszcze sporo zostaje. W PL na tym samym stanowisku zarabiałem 1700zł, a wynajem kosztowałby mnie minimum 1300zł za kawalerkę i gdzie tu miejsce na samodzielność? A nie każdy ma bogatych rodziców, którzy wynajmą lub kupią dziecku mieszkanie... zejdźcie na ziemię drogie Panie, bo żyjemy w PL, a nie na Zachodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naprawdę jestyy
12:29 I do tego zmierzam,Ty zaryzykowales,zadbales o siebie i masz co masz.A Jakbys został w Polsce u rodziców i pracował za 1500 to (nie wiem ile masz lat)ale czy mialbys 25 czy 30 potem 40 , 50 nic by się nie zmieniło.Zawsze mialbys malo i brak lokum.Widzisz o co mi chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Same wychowujecie dzieci na przyszłych maminsynków wpajając im za młodu dżentelmeństwo/bezinteresowne niesienie pomocy/wartości rodzinne/przybieganie z KAŻDYM problemem do was i przez to zamiast faceta wyrasta marna karykatura mężczyzny. A później narzekacie,że teściowa tak samo swojego syna wychowywała i jest maminsynkiem :O To się nazywa niekonsekwentnym działaniem, bo też będziecie kiedyś teściowymi i wychowacie kolejnego maminsynka na którego to partnerka narzekać będzie,że do życia we dwoje nie przystosowany :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko Ależ Ty sama jeszcze do niedawna mieszkałaś z rodzicami. Jeżeli przeprowadziłaś się do innego miasta, aby "pokazać jaka jesteś niezależna", to znaczy, że w Tobie także jest jakiś problem. Zdrowe relacje z rodzicami można mieć niezależnie od tego czy mieszka się na drugim końcu Polski, czy za ścianą. Niedzielne obiady u Rodziców i cioć, które tak krytykujesz bywają bardzo fajne i są dobrym pomysłem na podtrzymywanie więzi, dziwi mnie Twoja awersja. Przecież nie trzeba spotykać się w każdym tygodniu. Tak jakby zjedzenie od czasu do czasu obiadu z Rodzicami czy ciocią było czymś uwłaczającym "dorosłemu dziecku". Normalna sprawa, że rodzina się odwiedza. Nie twierdzę, że Twoi partnerzy nie byli maminsynkami, być może byli. Jeżeli teściowie są toksyczni (o ile rzeczywiście tacy są!), oczywiste jest, że nie chce się mieszkać na tej samej ulicy. Ale Ty też masz jakiś problem, skoro taką awersją reagujesz na rodzinne obiady od czasu do czasu i tak rozpaczliwie chcesz pokazać jaka Ty to jesteś niezależna i samodzielna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok ale jakbym miał wybór, to wcale bym nie wyjeżdżał, nie po to urodziłem się w PL, aby teraz pracować u Niemca, nie widzieć przyjaciół, rodziny... to wcale nie jest fajne. O żonie raczej już mogę zapomnieć, bo wracać do PL nie zamierzam, więc na poznanie fajnej dziewczyny (rodaczki) nie mam praktycznie szans, bo budowanie związku wymaga czasu i bycia razem. Coś za coś niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok ale jakbym miał wybór, to wcale bym nie wyjeżdżał, nie po to urodziłem się w PL, aby teraz pracować u Niemca, nie widzieć przyjaciół, rodziny... to wcale nie jest fajne. O żonie raczej już mogę zapomnieć, bo wracać do PL nie zamierzam, więc na poznanie fajnej dziewczyny (rodaczki) nie mam praktycznie szans, bo budowanie związku wymaga czasu i bycia razem. Coś za coś niestety. x Skądś to znam. Wcześniej w NRW mieszkałem,teraz w Holandii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak z innej beczki. We wtorek pytam się mojego męża jak mu się pracuje (4 lata temu zmienił prace), czy zostanie tam, czy myśli nad zmianą itd. Odpowiada, że bardzo dobrze i że nie będzie zmieniał pracy. Na następny dzień w środę rozmawia przez telefon ze swoją mamą i na pytanie o prace mówi coś całkowicie przeciwnego. Okazało się, że prawdę powiedział jej, a nie mnie. Dlaczego? To chyba nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może nie chciał abyś się tym denerwowała, że w nowej pracy nie czuje się zbyt dobrze. Czasem pewnych rzeczy się nie mówi w trosce o dobre relacje, zaraz zaczęłabyś się martwić, wypytywać, być może radzić aby zmienił pracę, itd... a my nie lubimy jak nam się d**ę truje, czasem chcemy tylko się wygadać i nie słuchać żadnych porad. A że powiedział to matce, cóż... może nie ma przyjaciela któremu mógłby się wygadać? Dziewczyny też obrabiają tyłki swoim facetom, skarżą się mamusi, koleżankom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glarija
Żeby nieco sytuację rozjaśnić. My byliśmy narzeczeństwem....a on kupił mieszkanie sam - nie za swoje. Za kasę rodziców. Spadło mu z nieba. Na początku wyglądało to tak, że miało być dla nas - na start. Przy czym, u mnie sytuacja finansowa nie była zła. Sądziłam, że po zaręczynach kupimy coś wspólnie. Ale skoro on mnie postawił pod ścianą nie konsultując tego ze mną, to nie miałam wyjścia. Uważacie za fair komunikat "wiesz kupiłem mieszkanie" i pokazanie aktu notarialnego. Poza tym. Nie od razu, związek się zakończył. Trwało to jeszcze jakiś czas. Patrzyłam jak się zachowuje. Sam to mieszkanie wykańczał. Z mamą wybierał drzwi, z rodzicami konsultował, które ścianki zwalić, które postawić. Ja nie miałam nic do powiedzenia. Cały czas słyszałam, że to dla nas. Kolejna decyzja, którą podjął to to, że się wrąbał w kredyt. Też dowiedział się po fakcie. A wystarczyło, żeby poprosił mnie o wsparcie. Jak to wróżyło? Czego mogłam spodziewać się po ślubie? A no tego, że może mnie w...ć w długi. Pisałam, że potem było jeszcze wiele takich "kwiatków". Poza tym, zawsze miało być tak, jak on chce. Moje zdanie nie było ważne. Urlop - tam, gdzie on chce. Najczęściej tam, gdzie jeździli rodzice. Wyjazdy - nagłe , z zaskoczenia. Jak się stawiłam, to była awantura i kupę innych, mega ważniejszych sytuacji. Ale nie o analizowanie tego związku tutaj chodzi. Bo to jest za mną i całe szczęście. Chodzi mi o taki właśnie magnetyzm przyciągania konkretnego typu mężczyzn. Wiem, że nie każdego stać na zakup mieszkania około 30, czy kredyt. OK. Sama dość długo walczyłam, żeby się całkowicie usamodzielnić. A uwierzcie, że po takim kopie w d...od życia, nie było mi łatwo. Ciężko mi po prostu zrozumieć mężczyzn, którzy mając perspektywę "lepszego" życia gdzie indziej wybierają okolice domu rodzinnego, idąc chyba troszkę na łatwiznę. Może to faktycznie wina głównie matek. Załatwiania spraw za syna. Matkowania mu na okrągło. Robienia kanapeczek. Wiecznego ściągania na obiadki rodzinne, nawet gdy jest już partnerka. Matka i ojciec są najważniejsi. To rodzina. Ale w pewnym wieku facet powinien zacząć dbać o własną rodzinę i skoro ma partnerkę, z która się zaręcza i planuje przyszłość to jestem zdania, że to z nią podejmuje się decyzje dotyczące przyszłości. Nie z mamą. Choć dziewuchy są teraz różne. I też rozumiem, że matki się boją. Ale chyba, przez 7-8 lat narzeczoną poznać można dobrze, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba było tak od razu, teraz już przynajmniej wiadomo jak się zachowywał i faktycznie widać że nie dorósł do związku i ze kompletnie nie liczył się z Tobą i Twoim zdaniem... z pierwszego postu nie wynikało to tak jasno :) Jeśli mieszkanie miałoby dla was, nawet kupione za kasę rodziców, to wpływ na jego urządzenie powinnaś mieć, w końcu też miałaś tam mieszkać, w sumie dobrze że się rozstaliście, szkoda tylko że tak późno to zauważyłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może jestes nadopiekuńcza? Przyciągasz ich tą swoją zaradnością, ciepłem, opieką... Potrafisz sobie wszytsko zapewnić - więc idąc tym tokiem rozumowania - im również. Poczytaj sobie: http://dojrzalakobieta.pl/rodzina/nasze_dzieciaki/czy_jestem_nadopiekuncza_.html Temat co rpawda dotyczy dziecka, ale równie dobrze mozna tam wstwić słowo "facet" :) Oni też bywają jak dzieci, tylko takie duże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę jestyy: "A 10 latek którego babcia odbiera ze szkoły to porażka.Niestety często tak jest.Nie wiem z czego to wynika." Prawdopodobnie z tego, że takie dzieci są akurat z tych bardziej strachliwych/lękliwych, a one chcą oszczędzić dziecku stresu. No i robią błąd, bo odpowiednie stresowanie jest niezbędnym elementem prawidłowego wychowywania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jakich masz przyciągać skoro teraz większość facetów jest taka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×