Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Antosia 50

Syn mnie wykończy! :(

Polecane posty

Przestan wysylac go ciagle do psychologa, tylko sama z nim pogadaj. Pokaz mu, ze jestes blisko i moze na Tobie polegac, zacznijcie cos razem robic. Przepraszam, ale wydaje mi sie, ze chcesz wyreczyc sie psychologiem zamiast sprobowac dotrzec do niego sama. Wczesniej tez nie mieliscie z nim chyba najlepszeho kontaktu skoro nie potraficie ze soba porozmawiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Racja, wiem po sobie, że coś w tym jest, że dziecko odrzuca zbyt późno ujawnione zainteresowanie jego osobą. Jakoś trzeba się przez ten bunt przebić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu! Przebrnęłam przez wszystkie komentarze, a nie było łatwo.... Mam wrażenie,że większość komentujących to zranione przez rodziców dzieciaki, oskarżające wszystkich , szukające winy...Same potrzebujące terapii i wsparcia. Prawda jest taka,że zawsze kiedy cierpi dziecko ( nawet jeśli ma 20 lat), winni są rodzice. My też nie zrzucamy winy na Syna, wiemy, jak wiele błędów popełniliśmy wychowując go. Wiem sama, choć uświadomił mi to dobitnie terapeuta Syna, że jestem nadopiekuńcza, że nie stawiałam granic, wymagań, zasad. Byłam na każde zawołanie, spełniałam prośby, życzenia i kaprysy. Nie oczekiwałam niczego w zamian , bo tak idiotycznie pojmowałam bycie wspaniałą matką, którą chciałam być.... Dziś moj Syn nie radzi sobie z życiem , kłopotami dnia codziennego, odrzuceniem, zdradą, dorosłością. nie nauczyłam Go, jak być dorosłym i odpowiedzialnym. I wiem, że ponoszę konsekwencję swojej głupoty. Niestety, mój Syn również. Każdy psycholog , który miał pomóc ( pięciu w ciągu dwóch lat) stawał się wrogiem, bo skłaniał do zmiany, odpowiedzialności za swoje życie. Rok temu kupiliśmy mu mieszkanie.Tydzień wybierał meble, potem przestał się nim interesować. Stoi puste, ale może daje mu poczucie jakiegoś wyboru, że gdyby tylko chciał może przestać z nami mieszkać. Mamy duży dom, nasze dziecko nigdy nam nie przeszkadzało i nie przeszkadza. Kochamy go nad życie.Jedyne czego pragniemy to tego,zeby był szczęśliwy. Studia przerwał.( Depresja, leki, nie naciskaliśmy). Przeszedł na zaoczne. Przerwał po pierwszej sesji...Wciąż mu mówimy,ze może na nie wrócić , kiedy będzie miał siłę, że może zacząć nowy kierunek, może też zrobić jakiś kurs...cokolwiek, byleby czegoś się nauczył...Mówi,ze nie da rady... Myślę, że On wciąż kocha tę dziewczynę, to była Jego pierwsza, wielka miłość. Wiem,że wciąż śledzi jej profil na fejsbooku, dopytuje o nią znajomych, przeżywa,że ma ciągle nowych chłopaków. Nie może pogodzić się z tym,ze był oszukiwany i zdradzany, wykorzystywany nie tylko emocjonalnie, ale i finansowo.Chodzili ze sobą trzy lata.Byli praktycznie nierozerwalni.W jednej klasie, wspólne zainteresowania, pasje, wspólne wakacje, ferie, święta...Świat mu się zawalił... Nic Go nie cieszy, samochód, który dostał kiedy zdał prawko stoi w garażu od roku...Pies o którym marzył nie widzi Go całymi tygodniami, przeszedł całkowicie pod moją opiekę. O wspolnych wyjazdach nie ma mowy. Sam też nie chce nigdzie wyjść. Tragedia. Życie nie jest czarno-białe. A rodzice najwięcej krzywdy robią dzieciom starając się urządzić im raj na ziemi...bo tak naprawdę przez swoją małpią miłość urządzają im prawdziwe piekło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Ci za ten post, wiem juz jak nie bede postepowac z synem. Cieżko mu sie odnaleźć w normalnym życiu, jakie kroki dla niego proponowal psycholog?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy psycholog pracował nad uświadomieniem Mu,ze musi przejąć odpowiedzialność za swoje życie, że tylko on, nikt inny nie może sprawić, aby był szczęśliwy. Stawiał zadania ( np. przez tydzień jesteś odpowiedzialny za psa, za robienie zakupów, za ogród) , takie zwyczajne, nie wymagające wyjątkowej pracy czy wysiłku, dające możliwość odniesienia sukcesu, czy zadowolenia,że " dałem radę! ". No, niestety, nic z tego....Powrót od psychologa kończy się zamknięciem w pokoju. Koniec. :( Odtrąca nie tylko nas, ale też przyjaciół, znajomych, dalszą rodzinę. Wciąż swoim zachowaniem pokazuje,ze jest nieszczęśliwy, że nie ma sily żyć, że nic go nie cieszy, nie ma marzeń...planów, marazm. I ja w tym wszystkim z poczuciem winy, bezradna i bezsilna. ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
syn powinien zmienić srodowisko a wiec tam gdzie nie ma pomocy od mamy i taty. gdzie jego rowiesnicy chodzą na uczelnię, mieszkają w akademiku lub do pracy ( może hospicjum, schronisko dla zwierząt) może przejmie się losem innych zamiast swoim. Może wśród jego znajomych zorganizujesz tzw. interwencję. Może pogadasz z tą byłą aby zagadała do niego z pytaniem co porabia, gdzie bywa, kim jest- może te pytania uświadomią jemu jak bardzo się cofa i staje się nikim dla świata. A nade wszystko jak się wydrze na Ciebie to postaw się , powiedz małemu chamowi że bajka właśnie się skończyła że Ty też chcesz żyć a nie pracować aby on mógł leżeć i śmierdzieć. On musi uwierzyć że koniec lezenia dupą do góry i użalania się nad sobą. Zapytaj go kim Wy dla niego jesteście- frajerami którzy od dwóch lat utrzymują go w zamian za darcie mordy i jęków jaki on biedny. Jak trzeba to walnij go w pysk aby się opamiętał i odpowiedział dokąd zmierza bo może Wam nie jest po drodze razem. On jest jak alkoholik w nosie ma co z resztą świata więc sprzedaj samochód, mieszkanie i zapłać za lekarzy którzy przejmą się nim na maxa , wywieź do kliniki dla takich jak on , po prostu zrób to raz a porządnie. Ty też musisz zyc !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się zryczałam...Masz rację w stu procentach. Strasznie ciężko mi się zmierzyć z tą prawdą......... Przez siedem lat staraliśmy się o dziecko, przed miałam 4 poronienia.Jego przyjście na świat było cudem, potem on był cudem...teraz ten Cud zrobił nam z życia piekiełko. Gdybym mogła oddać życie za to,żeby był szczęśliwy -zrobiłabym to bez wahania. Ale tu akurat potrzeba konsekwencji, tupnięcia nogą i żelaznej samodyscypliny. Postaram się, dla Niego, dla Jego dobra.Muszę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten Twoj synek to jakis laczuś:-D Uuu poplakal sie biedactwo bo go dziewcze zostawilo oj jak przykro:-( :-D Kurde dorosly facet, przeciez cos z nim nie tak, wychowaliscie go na mieczaka wszystko podstawiajac to teraz jest pisdeczka:-D Tylko jego rzucila dziewczyna na pewno, mnie rzucaly setki razy zanim sie ozenilem i jakos nie bieglem z placzem do mamusi:-D Bedziecie mieli go na lbie do smierci on pewnie nie jest samodzielny i sam by nie przezyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz doczytalem,ze mam racje. Wyjechac i zostawic chlopa na miesiac samego, bedzie musial sie jakos ogarnac nie bedzie mial wyjscia. Moze wyjdzie z tego kalectwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, wiem ,że on sobie nie radzi, wiem,że to nasza wina, wiem,że nie da się cofnąć czasu...ale się postaram coś zmienić. Potrzebowałam kopa i od Was dostałam ich ogromną ilość.:) Więc nie zmarnuję tej Waszej energii, ktorą mi tu daliście i choć trochę się zmobilizuję do bycia twardą. Trzymajcie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×