Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość grundi

Wielki problem

Polecane posty

Gość grundi

Witajcie. Mam na imię Michał mam 21 lat, i jak można się domyślić mam problem uczuciowy. To dosyć długa historia ale spróbuję opowiedzieć, oczekuję jakichś porad, coś żeby podnieść mnie na duchu. Do rzeczy. Mieszkam razem z rodzicami, nie miałem jeszcze oficjalnie dziewczyny, z kilkoma byłem w większych "zażyłościach", że tak to ujmę, ale nie było to nic wielkiego, bo nawet jak się kończyło, to nie było mi z tym źle. W niedalekiej mi miejscowości (4 km) mieszka mój cioteczny brat. W 2010 roku poznał on pewną Ukrainkę, starszą od niego o 4 lata, po jakimś pół roku zamieszkali razem. Przyjeżdżała ona wraz ze swoją siostrą do pracy przy zbieraniu jabłek. Mieszkają w dużym domu, tzn. na parterze mieszkają rodzice brata ciotecznego, a góra jest do dyspozycji brata. Zaplanowali ślub na 2012 rok, dokładnie na koniec października. Latem 2012 roku na wakacje do mojej wtedy przyszłej bratowej przyjechała siostra ze swoją córką(M.), wówczas 13-letnią. Od razu pojawiły się głosy, że już mam partnerkę na wesele, ja jednak nie byłem do tego przekonany, wolałem zaprosić sobie jakąś koleżankę. M. wtedy wydawała mi się dzieckiem, mimo tego, że wyglądała na trochę starszą niż 13 lat. Była dla mnie obojętna, a głosy, że ja kiedyś się z nią ożenię zbywałem żartami. Wyjechała pod koniec wakacji, przyjechała w październiku na wesele na 4 dni. Ja tak jak wcześniej napisałem, zaprosiłem sobie koleżankę, z którą bawiłem się dość dobrze. Po weselu M. wraz z mamą i dziadkami (rodzicami bratowej) wróciła na Ukrainę. W zeszłym roku nie było jej w Polsce. W lutym bratu urodziła się córeczka, czekali z chrztem do lipca, ażeby właśnie M. mogła przyjechać i być chrzestną. Ja zostałem wytypowany na chrzestnego. M. przyjechała do Polski nie tylko na sam chrzest, przyjechała też na wakacje. Wraz z babcią i mamą przyjechali tak mniej więcej ok. 15 czerwca. I powiem szczerze, jak ją już zobaczyłem w tym roku, to zauważyłem, że "wydoroślała", wyglądała tak na jakieś 18-19 lat, wyładniała. Krótko mówiąc spodobała mi się. Jednak nie traktowałem tego jakoś szczególnie, ot, ładna dziewczyna to i mi się podoba. Na krótko przed chrztem wybraliśmy się nawet zakupy po ciuchy itp. (Ja, M., moja mama, bratowa). Łaziliśmy tam ładnych parę godzin, ale nie miałem jakichś dziwnych odczuć co do M., traktowałem ją jak ładną koleżankę. Wszystko zaczęło się zmieniać w dniu chrztu, w samym środku imprezy miały być zdjęcia u fotografa w studio. Już jadąc w tamtą stronę, brat i bratowa zaczęli mnie wypytywać, z kim idę na wesele 16 sierpnia. Było to wesele brata, taka dalsza rodzina, ale byliśmy zaproszeni wszyscy (tzn. ode mnie wszyscy domownicy, rodzice brata ciotecznego no i sam brat z żoną). Ja wtedy byłem już wstępnie umówiony z koleżanką, ale oni jak słyszeli, że to jeszcze nic pewnego, to zaczęli mnie namawiać, żebym poszedł z M. Ja szybko uciąłem temat, później mi było głupio, bo pewnie trochę chamsko to wyglądało. U fotografa robiliśmy sobie razem z M. i chrześnicą kilka zdjęć, później kiedy jeszcze rodzice dogadywali szczegóły, my wyszliśmy na dwór i rozmawialiśmy ładnych kilkanaście minut. M. nie mówi zbyt dobrze po polsku, rozumie sporo, ale jak mówi to często wtrąca ukraińskie słówka. No ale jakoś się dogadaliśmy, nawet miło się rozmawiało. Później wróciliśmy na imprezę i poczułem, że jednak ona mi się bardzo mocno podoba, szczerze mówiąc zacząłem nawet liczyć na to, że koleżance coś wypadnie i na wesele pójdę z M. Jakież miałem szczęście, kiedy to się właśnie stało. Koleżance wypadł wyjazd, napisała, że nie za bardzo jej pasuje ten termin no i nie pogniewa się, jeśli pójdę z kimś innym. Pomyślałem sobie wtedy, "Mi w to graj". Pojechałem do brata, zapytałem M. czy ze mną pójdzie, zgodziła się a nawet ucieszyła. No i teraz czas przejść do samego wesela. Po drodze zabraliśmy ją, wyglądała bosko, jak ją zobaczyłem w tym całym weselnym image'u to coś mnie trafiło. Na weselu fajnie się bawiliśmy, dodatkowo jej ciotka, a moja bratowa cały czas miała na nią oko. Pierwsze co mnie zdziwiło, to jak poszła do oczepin i złapała welon, Od razu poczułem takie uderzenie gorąca w środku, a kiedy po wybraniu jej "oczepinowego" partnera orkiestra zaczęła śpiewać "Gorzka wódka" to miałem ochotę ja stamtąd zabrać, żeby aby tylko nikt się do niej nie zbliżył. No ale przeszedł czas oczepin, później bawiliśmy się tak jak wcześniej, nawet byłem dumny, że to moja partnerka złapała welon. Wróciliśmy do domu nad ranem, na drugi dzień były poprawiny, gdzie znów się wybawiliśmy. No i tu zaczął się problem. Po powrocie z poprawin od razu odszedł mi humor, stałem się ponury. We wtorek, czyli dziś M. wraz z mamą i babcią zaplanowały powrót na Ukrainę. Jak zaplanowały, ta zrobiły, zresztą i tak już przekładali swój wyjazd właśnie ze względu na to wesele (mama i babcia M. opiekowały się córką brata podczas wesela, wiadomo jak to jest z 0,5 rocznym dzieckiem). Tak jak wspomniałem, po powrocie z poprawin, kiedy uświadomiłem sobie, że ona za dwa dni wyjeżdża, że teraz pewnie nie zobaczę jej co najmniej pół roku a może i rok, poczułem się zdołowany. Staram się sobie jakoś to tłumaczyć, przecież ona ma dopiero 15 lat, nawet nie wiem czy zamierza mieszkać w Polsce w przyszłości (co prawda coś wspomina o studiach w Polsce, ale jak sama mówi, jeszcze nic pewnego). Co najgorsze, kiedy pomyślę sobie o jakiejś innej dziewczynie, to od razu mam obraz M. przed oczami i w tej chwili nie wyobrażam sobie, że ona kiedyś nie będzie ze mną. Nie napisałem nic o jej nastawieniu, tak jak wspomniałem ucieszyła się kiedy zaprosiłem ją na wesele, chętnie ze mną rozmawia. Jednak to tylko 15-latka, jej podejście do facetów może się jeszcze zmienić 100 razy, a ja sam nie wiem co zrobić. Przecież nie zapytam się czy coś do mnie czuje, bo to jeszcze nie ten czas. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie teraz poznania jakiejś dziewczyny, bo po pierwsze chyba zawsze będę już myślał tylko o M., po drugie jeśli M. nie traktuje mnie tylko jako kolegi i coś planuje sobie w przyszłości, to obawiam się, że gdybym miał dziewczynę, to mogłaby ze mnie zrezygnować. A nie chcę czekać 3 czy 5 lat żeby dowiedzieć się, że ona jednak nic do mnie nie czuje. Spróbować zapomnieć, czy czekać? Jeśli zapomnieć to jak? Próbowałem sobie tłumaczyć różnymi sposobami, ale ciągle jestem zdołowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×