Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Leniwy maminsynek !!!!!!!!!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość gość
no więc, gdy zabiorą mu koryto wróci do rodziców - on się ożenił z dziewczyną z bogatego domu po to, żeby nic nie robić i za nic nie płacić - na pewno nie z miłości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie przesadzaj:):):) on tez z bogatego domu.Mysle że to dziewczyna liczyła na to że tesciowe rzucą kasą a tu kicha:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to, że on też jest z bogatego domu nie znaczy, że ma ochotę za cokolwiek płacić - dlatego żyje na krzywy ryj u teściów - jak się skończy sielanka i wyprowadzą się na swoje to nie sądzę, żeby chciał płacić rachunki - założę się, że powie: teściowie postawili dom, niech teraz za niego płacą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie znam nikogo kto by budował dom z bieżacych pieniędzy.Dzisiaj praca jest jutro jej może nie być i co wtedy???? do mamusiek na darmowa zupkę? i przeklinac rodzicow do grobowej deski ze nie dają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w podobnej sytuacji tzn rodzice wybudowali nam dom, stac ich było na to wiec niby czemu mielibysmy odmawiać? :D Tak sie dzieje na swiecie ze rodzice dzieciom buduja domy, kupuja mieszkania a nawet pomagaja spłacic kredyt, to jest indywidualna sprawa kto co od kogo ma, a wścibskim zazdrośnicom wara od tego!!!!!!! " mamo,tato, nie trzeba.. dajcie na biedne dzieci..." troche dziwne :D :] Roznimy sie jednak tym iż na samo wykonczenie, i umeblowanie zarobił mój maż w anglii, fakt nie obyło sie bez kilku lat na walizkach, ale teraz juz jestesmy na swoim, ja w tym czasie wychowywałam nasze dzieci i mieszkałam u moich rodziców, którzy całkowicie utrzymywali mnie i dzieci,zebysmy mogli wiecej odlozyc. Moj maz nie ma zadnego problemu z jakąkolwiek pomoca dla rodziców, robił im ostatnio remont, pomaga tyle na ile moze. Ty trafiłas na pasożyta a nie na faceta, chlop nie ma jaj, powiedz mu zeby w koncu załozył spodnie i szanował to co ma! zacznij wymagac a nie prosić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama za niego wszystko robisz, sama go przyzwyczajasz a potem sie dziwisz. Ja dziele sie praca ze swoim mezem i ucze go nawet robot domowych choc na poczatku mial rece przyrosniete wiadomo do czego. Moj chlop sie stara bo od niego wymagam. Trzeba wymagac od poczatku i nie odpuszcuac. Gorzej jak sie przyzwyczai samca do lenistwa. Potem juz trudnon to zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi rodzice kupili mieszkanie:D samochód:D i czasem sypną grubszą kasą :D mieszkam z narzeczonym, zarabiamy po niecałe 2 tys, wiec sami nigdy bysmy tego nie osiągneli, ale stac nas teraz na rachunki, dobre jedzenie i wakacje... zapewnili mi extra start w zycie za co jestem im mega wdzieczna :D nie martw sie kochana, jak dają to trzeba brać :D rób swoje tak jak robisz do tej pory a za maminsynka wez sie twardą ręką :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W jakimś wieku to trzeba zpauzować,nie wypada wyciągać łapy . Rodzice musza miec zasoby na swoje stare lata.Dzieci raczej nie chca pomagac rodzicom bo czesto im samym brakuje a z wakacji egzotycznych nie zrezygnują a pozniej starzy płaczą ze nie maja wykupienienie leków.A jak mają mieć?skoro bezwstydne dzieci ciągły od nich a teraz ich maja w d***e. Pracuje w Domu Opieki i wiem jak kończa żywot ludzie starsi żyjący kiedyś w dobrych warunkach.Dzieci odeszły bo obowiązek na starymi schorowanymi rodzicami ich przerósł,zabrały to co najlepsze i odwiedzają raz na kilka miesięcy. Szkoda że nie macie okazji obejrzeć tych staruszków kiedy zbliża się Wigilia a ich dzieci przyjda dwa trzy dni przed a pozniej goszczą sie w domach wybudowanych własnie przez rodziców.Dla nich tam nie ma miejsca nawet w święta,Szakale nie ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z przedmówczynią.Moja sąsiadka była bardzo zamożną osobą dzieci ją grabiły systematycznie,inwestowała we wnuki bo była uzależniona od kontaktów z nimi.Dawała kasę to odwiedzali ,jesli nie to mieli ją gdzies a bardzo je kochała..Tak sobie babcie podporządkowali ze babcia została goła i wesoła.A france synowe (obie z głebokiej wiochy,prostaczki) kiedy zachorowała miały ją w d...e. Ja jej pomagałam,nosiłam obiady na własny koszt.Własnie to im dała na domy,gotowe! by miały dziadówki gdzie mieszkać. Oddali babcie do przytułku o 200km od domu i nigdy nie odwiedzali.Babcia odeszła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
paca u podstaw cię czeka.ja miałam to samo.jak bylam na wychowawczym nie było problemu.jak wróciłam do pracy to była rozmowa ,że teraz obowiązki na pół etc.mąż przytakiwał i nadal nie robił nic.ale ale jak nie ugotował obiadu to po prostu nie jadł,ja miałam to szczęście,że jadłam w pracy,a dziecko w przedszkolu i powoli powoli szkolenie przynosiło efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem prawie w identycznej sytuacji. Roznica tkwi w tym ze nie mamy slubu,mamy poltoraroczne dziecko i moj ojciec jezdzi na wozku inwalidzkim. A wiec...po urodzeniu dzidzi moj partner przeprowadzil sie do mnie,gdyz u jego mamuni zwyczajnie nie chcialam. Jako ze pracowal w delegacjach to byl w domu tylko na weekendy, kiedy przyjezdzal cale dnie spedzal przed komputerem, telewizorem, czasem z dzieckiem, nie wymienil nawet spalonej zarowki bo twierdzil ze "on tu nie mieszka" no i wiecznie brakowalo mu pieniedzy. Rozpalenie w piecu zeby dziecko mialo cieplo nie bylo w jego interesie, o skoszeniu jakiejkolwiek trawy wgl nie bylo mowy !!! Dodam ze moj ojciec jezdzi na wozku inwalidzkim, ma rente, mama tez jest na rencie. Ja dokladalam sie do rachunkow dorabiajac w cateringu. Partner czasem rzucil jakas stówke na prad, bo caly czas twierdzil ze on tu nie mieszka, ale jedzenie z lodowki moich rodzicow mu nie przeszkadzalo. Oczywiscie zarabial, ale nigdy nie skusil sie o kupienie czegokolwiek na obiad. Bylo na p*****ly typu gry, silownia itd...Swego czasu wyszlo na jaw ze wysyla jakies pieniadze swojej matce, ktora wtedy zarabiala 3krotnosc jego pensji i zyla sama. Reasumujac !!! wkurzylam sie, powiedzialam basta ! kazalam mu sie wyprowadzic, ze nie bede trzymac darmozjada i jeszcze mu prac i gotowac ! nie potrafil nawet z szacunku ze mam ojca na wozku i za utrzymywanie jego wielkiej mosci, zrobic w domu typowych poprawek,rzeczy typu wymiana kola, czy przykrecenie karnisza, wszystkie te rzeczy robilam ja. Za moja namowa, a zeby tez odcial pepowine z mamunia(ktorej z dnia na dzien nienawidze tak bardzo, ze nie potrafie tego ubrac w slowa) zeby nauczyl sie zyc sam, rzucil prace i wyjechal za granice. I teraz juz sama nie wiem co bedzie, poki co nie wyobrazam sobie zycia z takim lekkoduchem, nie wydaje mi sie zeby nauczyl sie samodzielnego zycia...ze zmieni swoje nastawienie, ze nauczy sie szacunku, wdziecznosci....Poki co szuka tam pracy, postanowilam zeby jakos mu pomoc to zeby chwilowo nie placil mi alimentow (nie mamy ustalonych sadownie), i teraz borykam sie w myslach. Boje sie ze nie bedzie juz miedzy nami nic, ze predzej czy pozniej to bedzie koniec, ze nigdy z dzieckiem do niego nie dojedziemy by zyc razem, a ja chce ulozyc sobie jakos zycie. Mysle o wyjezdzie do rodziny, tez za granice, niestety nie dostane zadnej pisemnej zgody od niego nawet na wydanie paszportu dziecku....i jestem w kropce. Zastanawiam sie czy moge ubiegac sie do sadu o wydanie pozwolenia na wyjazd z dzieckiem ? Jak myslicie ? moze macie podobne sytuacje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poki co szuka tam pracy, postanowilam zeby jakos mu pomoc to zeby chwilowo nie placil mi alimentow xxx czyli pozwoliłaś okradać własne dziecko, byle tylko fagas miał na własne wydatki, tak? a nie może podpierać się tą kasą, którą wysyłał swojej mamusi? lepiej okraść dziecko, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie do końca pozwolilam okradać swoje dziecko, to stan przejściowy na który pozwolilam do kiedy nie znajdzie stalej pracy tam. A poki co to musi placic czynsz itd, oczywiscie warunek byl taki ze wszystko odda jak tylko zacznie prace. Zrobilam sobie na zlosc bo musze wiecej pracować zeby utrzymac siebie i dziecko bez jego alimentów. Tu w sumie nie chodzi o pieniądze, nie potrzebuje faceta tylko dlatego zeby slal pieniądze! Pomoglam mu wystartować za granica, z myślą ze kiedyś tam dojade z dzieckiem i ulozymy sobie życie we trójkę. Glownie chodzi mi o to ze chce zeby przejrzal na oczy, ze ani ja ani moi rodzice nie jestesmy frajerami zeby utrzymywać go po to zeby on mogl wysylac pieniądze matce, zamożnej matce. Zeby przejrzal na oczy ze teraz ma swoja rodzine ktora musi utrzymac, zeby postawil nas na pierwszym miejscu. I ze mając rodzine ma sie obowiązki, chociazby wymiana zarowki :) dalam mu ostatnia szanse na zmianę, na przemyślenie wszystkiego...Partner jest bardzo dobrym ojcem dla naszej corki, umie i chce sie nią opiekować, ale zagubil gdzies wartości, albo nigdy ich nie mial... Nie ma jaj, nie odciął pępowiny z matka mając 27lat, jest jedynakiem wychowanym bez ojca, leniem, maminsynkiem, matka to bóstwo, reszta ludzi sie nie liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×