Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Popełniłam bład, mąż mnie skreślił

Polecane posty

Gość gość
Dopowiem. Nie wybaczylam sobie jeszcze. Wyprowadziłam się z dzieckiem, nie dla swojego widzi mi sie tylko zeby nie zalamac sie. Nie walczę o alimenty. Nie chce rozwodu. Ani nie ograniczam kontakty synka z ojcem. Zabiera go na niedziele.Właściwie móglby wpadać częściej na tygodniu, nie robię mu problemów. Szukam pracy, bo siedziałam cały czas na wychowawczym. Tak umówiliśmy się z mezem że bede siedzieć w domu dopoki nie pojdzie do przedszkola. Psychicznie snie wykańczam się już. Mysle analizuje i caly czas coraz bardziej sie pograzam. Mma dla kogo zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem ze to o sponsorach był to podszyw? Jeśli tak , to ciekawe jak bardzo i z czym go oszukalas. Bo byc moze z niczym , byc moze twoj maz to zwykły gnoj ktory wpędza cie w poczucie winy z sobie tylko znanych powodów - choć najcześciej jest to wada postawy na która cierpią mężczyźni czyli doopa na boku. Dopóki nie powiesz mniej wiećej o co chodzi trudno sie odnieść do sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwielbiam to forum. Obojętnie kto w związku coś spartolił - winny jest zawsze facet :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale tego nie napisałam. Po prostu autorka nie napisała o co chodzi a juz za duzo w zyciu widziałam by wierzyć w winę kogoś , kto mówi ze jest winny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A próbowaliście terapii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie próbowaliśmy. Mąż nie chciał. Twierdzi, że żaden psycholog, żadna terapia mu nie pomoże. Prosiłam, żebyśmy walczyli dla dziecka, twierdzi żeby synkiem się nie zastawiać. Powiedział, żebym nie liczyła już na żadne uczucia z jego strony. Nie moglam go dotknąć nawet, bo odsuwał się jak porażony. Chciałam dalej z mezem mieszkac, ale nieiwem czy by sie przelamal co do mnie. Twierdzil, że juz nie. Na dodatek mieszkanie z tesciami, ktorzy non stop komentowali. Nie chcialam sie zalamac dlatego wyprowadzilam sie. Mam taki teraz w sobie bol, ze nic mi nie pomaga. Patrze na syna i serce mi sie kraje. Słaba jestem bardzo, zakompleksiona i niepewna siebie, to mnie jeszcze bardziej rujnuje. Szukam pracy, cięzko. Mieszkam w malej miejscowosci. Wiem, że uzalalam sie bardzp nad soba, ale przerosła mnie ta sytuacja. Duzo planowalam, dazylam zeby oszczedzac na nowy samochod zeby wybrac sie na wakacje. Teraz owszem jest samochod, maz nim jezdzi. Ale z marzen i planow juz nici. Wczoraj babcia pytaa sie synka z kim bylas wczoraj na lodach? Opdowiedzial z mama i tata( a byl tylko ze mna)....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No powiedz wreszcie co mu zrobiłaś, bo sie posikam z ciekawości ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie zalozylam tego tematu aby trzymac w niepewnosci tylko chcialam porozmawiac o bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może inaczej spojrzymy na twój ból, gdy dowiemy się jakie jest jego źródło??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coraz bardziej wydaje mi sie ze autorka nic złego nie zrobiła a tylko jej sie to wmawia. Po prostu zupa była za słona i jej wina - tak to wyglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jasne, jasne. Niech któraś w końcu powie że facet jest winny i będzie posprzątane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie napisałam, że mąż jest winien. Nie ma nas juz kilka miesiecy, a ja czuje sie jak bez reki. Nie moge sie przyzwyczaic do tego ze juz koniec. Najgorsze jest to, że mąż powiedział że nie kochał mnie już półtora roku, dziecko musialo miec tylko 4 miesiące jak miłość wygasła. Mowil ze zmienilam sie po slubie. Mial na mysli, że bezprobemowa dziewczyna za jaka mnie uwazal wcale taka nie jest. Fakt, to moja wina ze widzialam duzo przed slubem, ze za rzadko spotykalismy sie, z reguly w niedziele na kilka godzin poza wpsolnymi wyjazdami. Tak rzadko wiec nie bylo czasu na klotnie. To blad. Po slubie az do momentu kiedy zniszczłam wszystko mało sie domyslalam. Wlasciwie zachowywal sie normalnie, dzwonil z pracy do mnie. Może rzadziej sypialismy ale tlumaczylam to stresem meza w pracy i zmeczeniem. Ja faktycznie robilam sie nerwowa ale przez siedzenie w domu. Jak urodzil synek i karmilam wyciszylam sie. Teraz juz chyba na gdybanie co by bylo gdyby poszla do pracy albo zajela sie bardziej soba i podrzycila dziecko tesciom jest za pozno :( . Chyba nie potrafilam mieszkac z tesciami, nie nadawalam sie. Moglismy sie wyprowadzic, wynajac cos, ale zadne z nas nic nie zrobilo. Teraz wszytsko wiem, domniemywam ze maz rowniez. Tylko szkoda ze juz nic nie da sie zrobic. Ja juz naniego wplywu nie mam:(. Boli bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu mu się znudziłaś. Co do miłości, to uważam że on nigdy cię nie kochał. Zbrzydłas po ciąży i już się frajerowi nie podobasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mimoza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzis rano wstaję i mam takiego doła, że nie mogę się pozbierać. Czuje się jakby już zycie dla mnie się skończyło. Dawniej miałam marzenia, plany. Nie potrafię się śmiać. Wszędzie wokoło widzę pary, rodziców z dziećmi i ogarnia mnie strach. Taki lęk w środku, czuję się nic nie warta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro zapracowałaś sobie na taką sytuację to czego teraz beczysz? Masz co chciałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dam ci rade. Orzasnij sie i przestan sie zachowywac jakbys przepraszala za to ze zyjesz. Kazdy popelnia bledy, wazne jest tylko czy czegos sie na nich uczymy. Unies glowe do gory i przestan sie samobiczowac, zorganizuj sobie jakies zajecia, ubierz sie ladnie, wyjdz z domu troche i zobaczysz ze sytuacja sie poprawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja uwazam, ze mężulek cie nigdy nie kochał i wymyśla teraz jakis pretekst , że to ci niby nie może wybaczyc. I zrozum, ze dopoki nie napiszesz o co chodzi to watek sie nie rozwinie i nikt ci nic nie doradzi bo co tu doradzac jak nie wiadomo o co chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie racje z tym samobiczowaniem się. Jesli mam okazję wychodzę z domu. Szukam pomocy gdzie tylko mogę. najgorsze są poranki, ciezko mi na duszy, nie mam siły wstac. Ktos napisal, że sama zapracowałam na tę sytuację i po co teraz płacze. Ale przyrosła mnie własna głupota. Chciałambym się wygadac, ale zostałabym żle odebrana. Boję się. Czasem boję się nawet męża. Dzisiaj rano naszły mnie myśli związane z synkiem, taka złość na siebie, że nie ma razem obydwojga rodzicow, ze bedzie taki rozbity. I zaden psycholog mi nie wmowi ze jezdzenie z dzieckiem od jednego domu do drugiego jest dobre. Pol roku myslę i coraz bardziej brakuje mi sił. Mezowi jest trudno ale dla niego rozwód bedzie chyba wyzwoleniem w pewnym stopniu. A dla mnie katorga, kocham go nadal. Caly swiat wywrocilabym do gory nogami zeby ratowac. Ale twierdzi ze on juz nie chce :(. Jakbym była dobrą zona to pewnie byłoby inaczej :(. Jestem swiadoma wszystkkego to mnie rujnuje, boje sie przyszłosci, samotnosci, Takbym chciala tak przytulic się do kogos, pragne milosci której chyba nie doceniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy jest ktoś tu po rozwodzie, kto mial tak silne poczucie winy za rozpad związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pisałam już jakiś czas. A muszę się wygadać. Dalej sytuacja bez wyjscia... Maż przyjezdza do synka, zabiera go na cale niedziele do siebie i teściów. Jak twierdzi chce go przyzwyczajać. Mowił, że sklada papiery we wrzesniu i nadal nic nie zrobil. Wykanczam się psychicznie. Inni doradzali mi, zebym ja to zrobila pierwsza ale nie chce. Ja ratowalabym. Mieszkam w takiej okolicy ze z praca ciezko, szukam i jeszcze to mnie bardziej przybija. Musze jakos utrzymac siebie i synka. Rano codziennie pobudka o 4 nad ranem i natlok mysli, stres. Caly dzien mysle. Na dodatek mam "miękki" charakter, więc jest to dla mnie duze obciążenie, wszystkie te moje nerwy odczuwa synek. W domu nie wiem o czym mam juz rozmawiac z rodzicami, nie mam tematów. Widze, że wprowadzilam atmosfere przygnebienia. Oni juz tez nie wytrzymuja napiecia. najchetniej wyprowadzilabym sie z dzieckiem, zeby ta sytuacja tez nie odbijala sie na nich ale jak... Maz mnie nie chce ale umyl rece, jescze 3 miesiace zaczal temat o podziale naszych wspolnych rzeczy, o rozwodzie. Ale jak mowil tak na tym się skonczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że jak twierdzil moim rodzicom, ze ja i synek jestesmy dla niego najwazniejsi i niechce nam zrobic krzywdy.A przez 2 miesiace na raty wywozil moje i synka rzeczy ze swojego domu do nas przy okazji wizyt u dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli tak, nagadywałaś do niego różne rzeczy na teściów które nie były prawdą? Ciągle ci było źle, marudziłaś że to nie tak, tamto nie tak? Trzeba było się wcześniej wyprowadzić skoro było ci tak źle. Nie wiedziałaś że mieszkając u teściów będą się we wszystko wtrącać. A Twój mąż chyba do końca nie chce tego rozwodu, skoro jeszcze nie złożył tych papierów. Może on czeka, chce zobaczyć czy jesteś zaradna, czy dalej będziesz siedzieć i narzekać na wszystko. Kobieto weź się w garść, przede wszystkim podejmij pracę, wiem że w małym mieście jest ciężko, ale na początek warto złapać cokolwiek. Nie rób z siebie cierpiętnicy. Proponowałabym wyjść gdzieś z mężem sam na sam, że niby chciałabyś porozmawiać jeszcze raz itp. Powiedz : wiem że zrobiłam źle, ale czasu nie cofnę, bardzo chciałabym żebyśmy byli razem, żebyś mógł zobaczyć że teraz jestem inną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli meza nie zdradzilas , nikogo nie pobilas , nic nie ukradlas To moze wyjaśnisz powód dla , którego Maz tak bardzo znienawidził Żonę , ze nie moze Ci wybaczyć CZEGO ????????? Czego ????? Czego???? Weź sie ogarnij albo pisz o co chodzi albo zamilknij na zawsze , bo nikt z nas forumowiczów nie będzie umiał ci pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze coś. Jeśli byłaś nie w porządku co do teściów, proponowałabym ich przeprosić, pojechać do nich i przeprosić. Ale jak dacie sobie jeszcze jedną szansę to broń boże nie wprowadzać się już do nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurde po jaki huj mówilas mu o tym?To Twoja sprawa co robiłaś zanim go poznałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widocznie juz jemu nie zalezy na zwiazku z toba ;)przyjmij to z honorem i zacznij zyc dla siebie i co najwazniejsze dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze o tych sponsorach to byla prawda.bo dlaczego nie mąż nie chce jej dotknąć i brzydzi sie nia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cococo
Dziecinada, zgadzam sie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×