Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marika135

Czy kochacie swoich mężów ? czy to tylko przywiązanie ?

Polecane posty

Gość marika135

No kobietki jakie macie spostrzeżenia co do tego tematu? Jest tu ktoś z długim stażem małżeńskim, kto szaleje za swoją drugą połówką tak jak to było na początku ? :) Piszcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a przywiązanie to nie milosc, ty infantylna kretynko? dla ciebie milosc to jest wtedy jak cie swedzi ci\\psko na widok męża? jestes zalosna hahaha szkoda ze twoj nie widzi z jakim szambem sie ozenil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przewiązanie nie ma nic wspólnego z miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika135
Tak w pewnym sensie miłość. .. znam małżeństwa, gdzie ludzie są ze sobą z przyzwyczajenia. Nawet nie śpią razem, a nie rozejdą się, bo się przyzwyczaili do takiego życia.... :O i nie chodzi tu o swędzące c*psko jak to NIEINFANTYLNIE napisałaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem w takim związku. Nic mnie już nie łączy z mężem poza egzystencją pod jednym dachem :) on wychodzi gdzieś wieczorami , ja też się spotykam z innymi , odpowiada nam taki układ, na razie rozwód nie wchodzi w grę... kredyt, dom i takei tam :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bardzo kocham męża, ale my nie mamy długiego stażu... Mam nadzieje, że nigdy nie będę z nim wyłącznie z przyzwyczajenia, bo to bardzo przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika135
Ja też kocham męża, ale jakiegoś ''szału'' w związku nie mamy...zalatuje rutyną... mamy krótki staż - 3 lata :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój związek nigdy nie był oparty na jakiejś szaleńczej seksualności, raczej na głębokim zrozumieniu drugiej strony i poczuciu bezpieczeństwa emocjonalnego. Nigdzie indziej nie widać miłości jak właśnie w sytuacji gdzie jedna strona cierpi a druga, na widok cierpienia ukochanej osoby cierpi jeszcze bardziej. Jedność umysłów w dwóch ciałach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika135
własnie czegoś takiego mi brakuje.... nie chodzi o seks, to jest drugorzędna sprawa, z tym ''szałem'' to przenośnia... rozmawiamy o teraźniejszości, takie przyziemne sprawy ,czegoś mi brakuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moje małożeństo jest beznadziejne... Dzisiaj mija 2 lata jak jesteśmy po ślubie. Moja wina że tak sobie zmarnowałam zycie, nie wiem na co liczyłam wychodząc za niego. Od poczatku przeciez widziałam że to leń, nierób , do tego że lubi wypić... Beznadzieja. Ja ładna, zaradna, pracowita, z dobrej rodziny, najgorsze jest to że gdybym była z kimś innym to już bym kupiła mieszkanie albo budowała dom, a przy nim to jestem zablokowana bo wiem że on mi nei pomorze finansowo, ani fizycznie bo nic nie potrafi a jedyne co mu wychodzi dobrze to picie piwa i leżenie z tabletem na łóżku... czasami go tak nienawidzę że najchętniej bym go udusiła i miała święty spokój bo jak mu nawet każe się wyprowadzić z domu ( a mieszkamy z moimi rodzicami) to on mówi ze się nie wyprowadzi... jest żałosną karykaturą mężczyzny. jedyny plus jest taki że mam cudownego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem Cię z tym chlaniem piwska. Mój facet też najchętniej by siedział w domu i chlał ... Ja chcę gdzieś wyjść, coś pozwiedzać, a z nim jedyna rozrywka to siedzienie i picie piwska .... żadnych znajomych nie mamy, jesteśmy skazani na swoje towarzystwo...a jak gdzieś chcę iść sama, to obraza majestatu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zostawcie tych nieudaczników. Jak tak można żyć :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
''Nigdzie indziej nie widać miłości jak właśnie w sytuacji gdzie jedna strona cierpi a druga, na widok cierpienia ukochanej osoby cierpi jeszcze bardziej. Jedność umysłów w dwóch ciałach.'' Bardzo ladnie to ujelas, cierpie na to samo ;) Tylko moj to jeszcze nie maz, ale zaraz bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nooo ale mnie to porażka. Ja tyle rzeczy zawsze chciałam w życiu robić, tyle miałam planów a przy nim ze wszystkiego rezygnuje bo nie mma ochoty większości rzeczy z nim robić bo nie mamy ze sobą większego kontaktu, zyjemy można powiedzieć obok siebie. Wracamy z pracy - ja odrazu biegam przy dziecku, w międzyczasie puszczam pralkę, prasuj****awię się z nim a mój mąz kładzie się na łózku bierze gazetę lub tableta i mówi ze musi odpocząc... "Kuźwa przecież ja tez wróciłam z pracy, też jestem zmęczona... a nie mam kiedy się położyć bo mam obowiązki..." Do tego sprzatam mieszkanie, mam na głowie rachunki, nawet wzięłam na siebie dopilnowanie naprawy samochou bo on k***a nic nie potrafi załatić, tylo leży i narzeka, Wczoraj poszedł na boisko popatrzeć jak młodzież gra w piłkę, wrócił podpity... do wieczora wypił jeszcze 2-3 piwa... pół nocy chrapał i co chwila wstawał sie napic bo chyba kac przyszedł... Boże jak na niego patrzę to nie wiem czy bardziej nienawidze jego czy siebie że za niego wyszłam... A dzisiaj dzwoni do mnie i pyta czy kupujemy jakies ciasto z okazji naszej rocznycy..."Powiedziałam mu tylko że ja nie mam czego świetować i że mógł pomyśleć o tym wczoraj zanim się nachlał... i się rozłaczyłam"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
anulla85, Dlaczego się z nim nie rozwiedziesz? Całe życie chcesz się męczyć z tym nieudacznikiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo Anula jest zalosna karykatura kobiety. Inna by przy takim nie utknela. Moze kiedys wezmie sie w garsc. Nie takie rzeczy widzialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z jednej strony ci współczuję ale z drugiej to troszkę zabawnie sie to czyta :D jestem facetem (aktualnie samotnym)i to dosyc podobnym do twojego może dlatego mnie to jakos bawi. Stymze rozumiem twoją perspwktywę i jestem w stanie sie wczuć w twoją sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawdziwe, szczęśliwe małżeństwo to skarb i patrząc na związki swoich koleżanek i przyjaciół, dochodzę do wniosku, ze to rzadkość(niestety). Koleżanka ma męża, dziecko. Mąż ma teraz jakaś koleżaneczkę, do której non stop wydzwania. Moja koleżanka też nie jest lepsza. Z natury flirciara,też ma swoje za uszami. A zawsze ofiara, ta biedna i poszkodowana, bo on już nie jest wpatrzony w nią jak w obrazek. Kryzys mają co 2 tygodnie, nie raz chciała się spakować i odejść. W mojej ocenie, to jest po prostu układ. Układ, bo wchodzi w gre małe dziecko i wspólne zoobowiazania finansowe(mnóstwo kredytów na spółe).Nie widzę tam miłości, są lepsze i gorsze dni i chyba brak pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji. No przeciez są kredyty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Prawdziwe, szczęśliwe małżeństwo to skarb" odp. ale to bardzo młode małżeństwo może takie byc . Tak juz po kilku latach ludzie zaczynaja sie powoli nienawidzić. Dziecko to już wogóle psuje wszystko na maxa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy małżeństwem 3 lata, razem jesteśmy 10 lat, a mieszkamy ze sobą niecały rok. W mieszkaniu mojego męża zawsze był nieporządek, pytałam dlaczego te dziury w ścianach niepozalepiane, dlaczego leży sterta naczyń brudnych itp. To zawsze odpowiadał, że to nie jego mieszkanie (tylko jego rodziców) i jemu szkoda wydawać własne pieniądze na remont, że musi mieć tą kasę jak kupimy swoje. Hmm, wierzyłam. No i wyprowadziliśmy się na swoje, w sumie remontowałam je sama, bo ciągle się migał, a że zapracowany, a że wymyślam za dużo, po co robić to czy tamto. Już wtedy zapaliła mi się lampka. No i tak jest do dziś, prawie wszystko robię sama. Nie powiem, zmieniło to mój stosunek do niego. Wkurza mnie, kiedy narzeka że za często zamiatam, po co ścieram kurze i takie tam. Odpowiadam mu wtedy, że dlatego, bo nie chcę, aby nasze mieszkanie "zarosło" brudem jak jego rodzinne. Ale najgorsze jest właśnie to, że jemu nie przeszkadza kiedy jest nieczysto :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba tak został wychowany, to wyniósł z domu:( o kurde, masakra!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jako facet trzydziestoparoletni lubię taki tryb życia : komputer , piwo , czipsy , lenistwo . jak naj mniej pracy , jak naj mniej sprzątnia w domu , gry komputerowe z nabita lufą lub kilka piw 2 paczki czipsów i teledyski muzyczne na you tube .....ale wiem że większosć kobiet nie zniosła by takiego faceta więc mam pełną swiadomość że ładując się w związek unieszczęśliwiłbym siebie i kobietę ...aha no i jeszce nienawidzę dzieci i nie chcę miec.mieszkałem z dziewczyną to były ciągłę pretensje do mnie takie jak dziewczyny wyżej pisały o swoich mężach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest to, że to co uważa u mnie za przesadę, to wg. mnie jest norma. Kłócimy się z tego powodu, dla niego odkurzanie, ścieranie kurzu, powinno odbywac się chyba co tydzień, a wcale i nie musi - tak sądzę. Ja muszę robić to codziennie, bo mamy małe dziecko, ktore kładzie się na podłodze, itp. A mycie naczyń? To chyba naturalne że jak zjem, to myje po sobie i zawsze jest czysto, on jeszcze nigdy bez mojej prośby po sobie niczego nie umył, u jego matki w domu też zawsze stała sterta naczyń, przypuszczam że z całego tygodnia i NIKOMU TO NIE PRZESZADZALO :( Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to co tu wypisujecie to są opisy normalnych typowych facetów. po co wychodziłyście za mąż? nie widziałyście swoich ojców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahaha najlepsze sa takie tematy, gdzie kretyn (nie autor) zuchwale zwraca na cos uwage przy tym wyzywajac autora/autorke tematu i majac sie za osmy cud swiata,ktory rozumy pozjadal a w rzeczywistosci on sam jest kretynem do potęgi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eee, nie, mój ojciec akurat dbał o porządek i zawsze zmywał po sobie, piszę szczerze. :) Mój mąż nie ma większych wad, poza tym które wymieniłam, nic mu nie przeszkadza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz ogólnie nie uważam zebym była żałosną karykaturą kobiety. Na tym etapie żyjemy bardziej obok siebie niż ze sobą, powili dojrzewam do decyzji żeby się rozwieść, tyle tylko że po 2 latach małożeństwa czasami czasami ma się nadzieje że coś się jeszcze zmieni , jak to mi mówią znajomi "Jeszcze się docieracie..." . Wiesz nie jestem na niego skanza, uwazma sie za osobę atrakcyjna, dobrze zarabiam, i pewnie tylko z litości jeszcze z nim jestem bo doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak skończy gdy się znim rozwiodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcale nie wszyscy tacy są. Bywają porządni faceci, którzy maja troche oleju w glowie i poza piwskiem czy chipsami dbają o rodzinę... Mój mąż tez lubi posiedziec z piwem przed tv ale to nie znaczy, ze ma wszystko inne zaniedbywać. Bawi sie z synem, czasem pozmywa czy poodkurza (ja na razie nie pracuję, wiec zajmuję się domem w większości sama). Oczywiście nie jest idealny ale to co Wy opisujecie zakrawa o patologie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika135
No widzicie dziewczyny u mnie ojciec to był i jest złota rączka :) Wszystko w domu potrafił zrobić,naprawić, etc. A mój facet to szkoda gadać :O Jak 'powiesił szafki w kuchni, to myślałam,że zawału dostanę ....jedna wyżej druga niżej, mój ojciec musiał po nim poprawiać, a jak ściągnął te nieudolnie powieszane szafki to jeszcze musiał łatać dziury, bo tyle narobił,że ściana to jak ser szwajcarski wyglądała... :O Drzwiczki z mebli ja musiałam naprawiać.... rok temu malowaliśmy... do dzisiaj mały pokój niedokończony .... tylko leżeć i chlać.... wiecie co Wam jeszczę powiem ? że jak on pójdzie spać , to jak ja go nie obudzę, to on nie wstanie. Cały dzień prześpi... no i oczywiście jak wrócę z pracy (ok 16:30) to pewnie zastanę go w wyrze . No i miniemy się znów. Bo on ma na 18:30 do pracy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marika135 wiem co czujesz, mój taka równiez jest mega pracowity , brat tak samo. Wszystko potrafia zrobić. A mój mąż nic... głuipia śróbka to dl aniego nie lada wyzwanie. hehe nawet rowerek dla synka nie potrafił złożyć musiałam tatę prosic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×