To be or not to be.

Witajcie! Bez zbędnych wstępów opowiem wam moją historię, której nie wiadomo jakie będzie zakończenie. A więc... Na początku wakacji zainteresowałam się trzy lata starszym chłopakiem, którego wcześniej znałam tylko z widzenia. Zaczęliśmy do siebie pisać, spotykać się. Poznawaliśmy się coraz bardziej i rozmawialiśmy coraz szczerzej. Przyszedł taki moment w którym oboje chcieliśmy przejść do "kolejnego kroku" tzn. zamienić luźną znajomość na związek, jednak potem chciałam dać sobie jeszcze trochę czasu na zastanowienie, dlatego odłożyliśmy ten temat. Spotykaliśmy się dalej bez żadnych zobowiązań, jednak taki układ zaczął mi przeszkadzać. W zasadzie to po tym przez cały czas mówiłam mu tylko o tym, że chciałabym być z nim w związku na co on odpowiedział złością, ponieważ stwierdził że non stop drążę ten temat. Dałam mu tydzień czasu na podjęcie decyzji. Po upływie tego czasu stwierdził że poczekamy jeszcze trochę, żebym mogła oswoić się z nową szkołą( od tego roku zaczęłam szkołę, w tej samej do której on chodzi ostatni rok) i wszystko ustabilizować. Ostatnio pojawił się wątek jego byłej, ponieważ ona również chodzi do tej szkoły i uważam, że jak na ex on ma z nią zbyt dobre i bliskie stosunki co nie ukrywam wzbudza moją zazdrość. Zapewnia mnie że nic do niej nie czuje i to tylko koleżeńska znajomość... Postawiłam mu ultimatum, że przy naszym najbliższym spotkaniu powie mi albo że chce ze mną być albo nie będziemy się już dłużej spotykać i utrzymywać takich kontaktów. Czy taki związek ma w ogóle sens?