Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Moikk

On woli rodziców czy ja już wariuję?? Nie wiem co robić....

Polecane posty

Gość Moikk

Hmm od czego zacząć... Wiem że łatwo wam będzie pisać "po co brałaś ślub" , "rozwiedź się" itd... Ale ja już nie wiem. Mam 22 lata, mój mąż 25. Jesteśmy 3 miesiące po ślubie a ja czuje się jak wrak, ciągłe nerwy, problemy, schudłam bardzo, chociaż ważyłam ledwo 50 kg. Ogólnie wiem że troche mnie ciągnęło do ślubu bo nie miałam prawdziwej rodziny, ojciec pił, szybko się od niego wyprowadziliśmy, byłam jeszcze w podstawówce i nie mam z nim kontaktu.Zawsze szybko się zakochiwałam i szybko rozczarowywałam, z męzem znalismy się od gimnazjum a spotykaliśmy z 4 lata. Przed ślubem było dobrze, normalnie..jego rodzina miała do mnie normalny stosunek, chociaż ogólnie to ludzie którzy mają gdzieś swoje dzieci, na niczym im nie zależy a jeszcze często potrafili ciągnąć od mojego męża pieniądze. Z jego rodzeństwem miałam nawet bardzo dobry kontakt. Jestem chrzestną jego siostrzeńca i dużo pomogłam jego siostrze, nawet moja mama znalazła jej prace. To on sam się oświadczył, nie nalegałam nawet o tym nie myślałam, to jemu bardzo zależało, byłam szczęsliwa zaczęliśmy myśleć o ślubie i tak zleciało prawie 2 lata.. Troche to wyglądało że dla niego ten ślub to takie odcięcie od rodziny,troche toksycznej..Pare miesięcy też mieszkał u mnie, moja mama była dla niego dobra, nawet mój brat był zazdrosny, a mimo tego dawał rodzicom pieniądze za to że tam "mieszka" chociaż spał jadł i się kąpał u mnie... I zaczeło się od tego durnego ślubu,teraz już nikomu nie polecam bo to była najgorsza decyzja, czasem myśle że bez tego ślubu bylibyśmy sto razy szcześliwsi. Jego rodzina miała wszystko gdzieś, sukienke chciałam pokazać to teściowej to nie interesuje, pokazałam zdjęcie męża w smokingu to jedyny komentarz że był za drogi, nie zajmowali się niczym.Nagle 2 tyg przed ślubem jakby się w łeb walnęli, wszystko złe, nie takie, nie ma schabowego, a nie dawali grosza!! w ogóle zaczęli mieć taki wpływ na niego że tydzień przed weselem nawet bał się przyjeżdzać do mnie, to było jakieś chore, do mojej mamy wpadli ale oczywiście w tajemnicy przed moim mężem robić awanture, a to moja mama brała kredyt na wesele i reszte mieliśmy płacić z pieniędzy weselnych. Wesele było piękne i cudowne ale oni olali wszystko nawet moja mama latała z ciastem żegnać tyh drugich gości, których nie znała... A po weselu dramat... Już pod salą o 6 rano po weselu mój teść powiedział do mojej mamy że jak tak bardzo ja chce ich działke to mi dadzą (jakbym brała ślub dla ich działi a ja jej nawet nie chce) Mó mąż troszke za dużo wypił i w ogóle w niedziele po weselu pojechał do nich, a ja wróciłam sama do domu... i w ogóle w tej rozmowie nad ranem też coś powiedział do mojej mamy że on ze mną zył nie bedzie, a tak sie chyba nie mowi pare godzn bo slubie... Także niedziele spędziliśmy osobno co było jakieś chore,okazało się ze jego rodzina zrobiła na podworku mega poprawiny hmm bez panny młodej, chorzy ludzie, nawet nie zadzwonili no nic. Na ślub nam nie dali nawet kartki z życzeniami, prezentu no nic ani grosza przed ani po. Te poprawiny sobie wyjaśniliśmy, dla mnie to jakaś patologia bo to troche wyszło jakby oni osaczyli mojego meza, kazali mu siedziec nie dzwonic do mnie i nie jechac,porazka ale jak dla mnie to on ma swoj mózg to jakby chciał to by postąpił inaczej... I po weselu to już tylko dramat.. moja mama pozwoliła nam mieszkać z nią, nic nie płacić i odkładać pieniądze. Jednak mój mąz pracuje od rana do nocy, dwa razy dziennie wstępuje do rodziców, bo ma tam sprzęt ale dla mnie to żadna wymówka bo kupił busa i co potrzebuje to może tam wozić. Mnie tam nie tolerują, nie chcą ale jak już przyjade to są tacy mili że rzygam tęczą i jak mam powiedzieć męzowi że chce już jechać,oni coś szepczą jak nie patrze a ja siedze jak wróg... On niczego nie widzi, nie rozumie.Dla niego liczą się tylko oni i ich zdanie, rodzeństwa tak słucha że jak mu powiedzieli że jest pantoflem to zamiast zastanowić się czy tak jest (a nie jest!!) to kłocił się ze mna., że no tak robie z niego pantofla. Raz się pokłociliśmy i on zaczął mnie obrażać wiec uderzyłam go w twarz, niestety widziała to jego siostra, akurat ta której dużo pomogłam i niemal wychowałam dzieci i zrobiła awanturę, że ja jestem chora, psychiczna, zabije go i że ona zrobi wszystko żebyśmy nie byli razem i go zawiozła do rodziców... dla mnie to masakra bo jakim prawem ktoś się wtrąca. Od tej sytuacji w ogóle się do mnie nie odzywają ale ja widze że to była kwestia czasu że szybciej czy później by coś się znalazło żeby sie nie odzywać... Mąż słucha ich i we wszystko wierzy, do mnie nie mówią nawet cześć i on mi mówi wprost że jemu to nie przeszkadza że oni nie mają do mnie szacunku i się nie odzywają, ale że ja powinnam odpuścić i się odzywać bo jemu przykro. Jexdzi do rodziców sam dwa razy dziennie, chodzi do rodzeństwa sam, bo do mnie się nie odzywają. Teraz kłocilismy sie cały tydzień, aż się wyprowadził do rodziców i akurat w weekend były chrzciny jego siostrzeńca na które jako tako zaproszenia nie dostałam więc skoro on tam spał to ja nie poszłam bo się nie odezwał. A później powiedział że mogłam napisać to by przyjechał.To mu tłumacze że ma swój rozum i nie mogę go ciągle prosić o wszystko, żeby mnie zabierał spędzał ze mną czas itd.Kocham go ale już mi brakuje sił, oni mają na niego ogromny wpływ, nie wiem jak bo ja takiego wpływu mieć nie potrafie, od jakiegoś czasu jakby się mnie wstydził, szczególnie przy kimś bo się z niego nabijają, śmieją się też ze mnie. On tego nie widzi, ciągle jest tylko że ja mu zabraniam jeździć do rodziców, chodzić do siostry, to ja się do nich nie odzywam no i że to ja go uderzyłam. Tylko że on mnie wtedy obraził i krzyczał i my się przeprosiliśmy i było ok a ci go tak buntują ciągle. Nie wiem co robić, on od trzech dni spi u rodziców i wczoraj do mnie napisał czy ma wrócić.. i tak ciągle nie ma własnego zdania a poźniej ma pretensje ze ja mu każe to czy tamto. POwiedziałam że moim warunkiem jest że pójdziemy do psychologa to on definitywnie że on nie pójdzie. i teraz nie wiem czy mam się trzymać tego że to warunek i koniec czy już odpuścić... Chciałabym się pogodzić, ale on już przez to wszystko sam nie ma do mnie szacunku, śmieje się jak próbuje z nim rozmawiać coś wyjaśnic,totalnie mnie olewa a co najgorsze okropnie mnie traktuje jak wypije alkohol na grillu czy u znajomych, w ogóle jak wroga i się tylko rzuca a wczęsniej tak nie było i ja też jestem przewrażliwiona i nie lubie jak on się czasem bardzo upija bo mój ojciec pił,ale na szćżęscie on pij***ardzo okazyjnie, jednak no o czymś to świadczy że się tak zachowuje... W ogóle narazie tylko siedze i myśle co dalej, zaczęłam chodzić do psychologa bo jestem szczępkiem nerwów, nie jem i zamknęłam się w sobie bo taka prawda że żaluję że już nie wiem po co nam to było, książkowo myslałam że bedzie idealnie a wyszło jak zawsze... Przeraża mnie myśl o rozwodzie ale ja nie wiem czy on się zmieni. Niby obiecuje ze nie bedzie jezdził do rodziców ale mi nie o to chodzi, tylko żeby te kontakty ograniczył i miał swoje życie, zadbał o małżeństwo. Ostatnio też dowiedziałam się ze oni mówią ze ja przewalam pieniadze meza itd i jakoś to olałam a za chwile mi się lampka zaświeciła że on od pewnego czasu trzyma portfel w aucie, a jak mówie że potrzebuje na coś 5 zł to on mi tyle daje, tak mi wylicza. Ostatnio myślałam że dostane szału, moja mama była na wakacjach a on nawet nie zostawiał mi pieniędzy na zakupy, a ja nie jestem w stanie się ciągle prosić. On pracuje od rana do nocy, mielismy odkladac a nie dosc ze nie odkladamy, nie mamy na koncie nic to ani nigdzie nie wychodzimy, nigdzie nie jezdzimy to gdzie te pieniadze??On nawet zaczął się denerwować jak go pytam ile zarobił, bo pracuje jako budowlaniec więc zarabia różnie.Pare dni temu dał ojcu samochód, mimi busa bo facet go wystawił dał za auto pare tysiecy, sporo dołożyl a okazało się ze auto w ogóle tyle nie wartuje i kupił większe i stwierdził że nie opłaca mu się teraz go sprzedawać to dał ojcu i mówie mu że u mojej mamy mieszkamy jak pasożyty za darmo a on robi takie rzeczy do tego ja nie mam nigdy przy soie grosza. Myslalam ze dostane szału, oni mają na niego jakis psychiczny wpływ, a on teraz zachowuje się jakby znęcał się nade mnie psychicznie nie wiem może jak oni na nim, coś mówi na drugi dzień się tego wypiera, śmieje się ze mnie.A najgorsze że taki nie był. Jest taki przestraszony, nie ogarniety, sama nie wiem co się dzieje. Zaczełam z nim rozmawiac ze musimy się wyprowadzić bo mam dość tego że moja mama nie spi po nocach i przezywa a miała w życiu już swoje przejscia i nie wiem czy zdobyć siły i zgodzić się iśc na jakiś czas do jego rodziców, żeby poźniej nie żałować że nie sprobowałam wszystkiego i zobaczymy jak to będzie... Nie wiem jakiś rad oczekuje, chyba wsparcia i czy w ogóle może ktoś miał podobną sytuację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz za dużo w doopie glupia dziewucho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zamiast oczekiwać rad to po prostu przeczytaj kilka razy to co sama napisałaś to bagno jakieś to twój mąż czy twojej teściowej nawet tego nie naprawiaj bo nie ma co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma to jak zbesztać autorke, ja ci powiem autorko mów do niego jasne krótkie zdania proste komunikaty np. nie obrażaj mnie , tym mnie krzywdzisz itp. jeśli on ma to gdzieś to uciekaj z tego bagna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno się czyta twoją wypowiedz.No ale skoro czekasz na wsparcie czy ew.radę to ja mam do ciebie pytani: czy ty jestes na garnuszku męża? w sensie ze to on pracuje a ty siedzisz w domu czekając na jego 5zł???? Toż to chory układ,wyobrażasz sobie takie życie z osobą która nawet kochasz? Poza tym,jak sie nie ma swoich pieniędzy to nie bierze się kredytów po to by zorganizować wesele a pozniej oddać z kopert gości,to nie jest normalne.Ludzie nie majac pieniedzy nie robią bali a skromne przyjęcie ,tym bardziej że obie rodziny nie są dla siebie przyjaznie nastawione. Co do kontaktów z rodziną mężą musisz się pogodzić z tym że niekoniecznie muszą cie lubić a ty ich.Możesz życ osobno i do niczego się nie zmuszać.Zastanów się czy nie popełniłaś jakieś błędu i to spowodowało ten nagły zwrot zachowań teściów. Jesli mam być szczera nie widzę szans na Wasz trwały związek.To związek nie oparty na zdrowym uczuciu.Wiele z twojej wypowiedzi wskazuje że brakuje tam podstaw wychowania,intelektu,zasad etc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skopiuj ten post twój i napisz na forum "Netkobiety", tam ci lepiej doradzą, tylko musisz sie zerejstrować. Ogólnie moje zdanie jest takie: Twój mąż wychował się w nienajlepszej rodzinie, nie miał dobrych wzorców - i teraz niestety przelewa te złe wzorce na ciebie. On taki już po prostu jest! Nie szanuje cie w ogóle, nie dba, no długo by wyliczać, masakra! nie możesz na to pozwolic! nie widzę niestety wyjścia z tej patologicznej sytuacji... zbyt wiele w tym wszystkim przykrych zdarzeń, zero szacunku ze strony męża, on totalnie cie olewa, ma gdzieś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
już durnowaty trol zaistniałw temacie? Nie czytaj debili, a z tego co piszesz, to raczej nic z tego zwiazku nien będzie, facet nei dojrzał jeszcze do samodzielności i nie ma pewności,że kiedyś ten etap w takich warunkach nastąpi. jedyna na co uważaj, to abyś w ciązy nie była, to już wtedy będziesz przegrana na 100%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
klasyczny przykład patologii. nic dodać nic ująć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szukaj pracy, bo zginiesz w życiu. Z tego związku nic nie będzie zarówno ty jaki maż jestescie z chorych rodzin, ty wybuchowa córka alkoholika, która stosuje przemoc, bije, on jak z jakijś sekty.W ziązku chociaż jedna osoba powinna znać wzorce prawidowych zachowań społecznych, wy razem w tym temacie leżycie. Nie ma osoby która potrafi rozwiażywać prblemy, niestety, ale u was patologia się nałożyła. Nie rokujecie na przyszłosć jako para, związek, dobra rada to stanać na włąsnych nogach, nie rzrobić sobie dzidzisia bo się pogrążysz, powoli rozsadnie dokoonać alanizy, określic na ile zmiany sa możłiwe, no i na spokojnie ocenić, czy chcesz tak żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Klasyka patoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Mika
Na poczatek autorko wyrazy współczucia. Mam 22 lata i też jestem po slubie już prawie 5 miesięcy. Nie mam takich problemów jak Ty, ale przykro mi jest, że ktoś się tak może zmienić jak Twój mąż. Nie wiem czy mogę dawać Ci rady, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji ale wydaje mi się, że należy z jego rodziną nawiązać lepsze stosunki mimo wszystko. Mój tata zawsze powtarzał kiedy mama kłóciła się z babcią, że matkę ma tylko jedną a żon może mieć parę. Połączyło was uczucie i ono gdzieś tam ciągle jest. Na razie się pogubiliście trochę, przyszedł kryzys w miare wczesnie, ale nie ma reguły kiedy, w końcu i tak by przyszedł. Proponuje szczerą rozmowę. I nie na zasadzie wytykania błędów. Najlepiej jest jakbyście usiedli (jak człowiek stoi to szybciej dochodzi do kłótni), wzieli w rękę herbatkę ( jak człowiek ma zajęte rece to nie zacznie nimi gestykulować i wymachiwać- co sprzyja kłótni) i rozmawiać na zasadzie kanapki. Przekładasz dobre rzeczy jakie są lub były, jak się z tym czułaś z tymi złymi jakie są w waszym małżeństwie. Powiedz mu, że myślisz o rozwodzie, co dla was obojga nie byłoby przyjemne. Przysięgaliście przed Bogiem bycie razem na dobre i na złe i musicie oboje walczyć o to aby tak było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moikk
Ja studiuje dziennie, nie mogę się przenieśc na zaoczne ponieważ kierunek nie wyszedł. w wakacje pracowałam , ale głównie obecnie jestem na jego utrzymaniu. Z rozmowy z nim wychodzi że to ja mu zabraniam do nich jeździć, z nimi rozmawiać, że jestem zła niedobra, ale jak jest weekend i np mamy gości i tam nie jedzie to jest dobrze. Potrafi być dobrze jeśli on się z nimi nie widzi. Tak najłatwiej jest napisać że jestem głupia i że to patologia bo to takie przyjemne jak ktoś ma problem, właśnie tak jego rodzina świętuje jak tylko my się pokłocimy. A wystarczyło żeby mu powiedzieli przed ślubem że mnie nie tolerują i by się zastanowił czy chce być ze mna czy z nimi. A nie wychodzi na to że zabrałam im z domu dojną krowe która wszystko płaciła i robiła i już milion problemow, niby teraz nie daje im pieniedzy ale zawsze pojedzie cos zrobi, kupi, da samochod... A ja nie wiem, bo proste że nikt z moich znajomych mi nie powie że to moja wina że może faktycznie przesadzam. Chociaż jak się nie odzywałam i nie czepiałam to wcale lepiej nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moikk
Dziękuje Mika za odpowiedź, właśnie fajnie przeczytać coś takiego szczególnie od kogoś w podobnym wieku i też po ślubie. Bo najłatwiej stwierdzić że jak się chciało ślubu za gówniarza to są problemy. Problemy umiem rozwiązywać ale jeśli ktoś buntuje mi męża, on tego nie widzi albo nie chce widzieć to czasem już brakuje argumentów a jak zdaży mu się mnie obrazić to i chęci brakuje na wyjaśnianie czego kolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Mika
Widać, że jego rodzina ma ogromny wpływ na niego. Ale to Ty jesteś jego żoną, pamiętaj o tym. Musisz mu to wszystko powiedzieć to napisałaś tutaj. Albo spróbować z jego rodzicami szczerze porozmawiać, pokazać ze wcale nie jesteś zła. Nie musi być wtedy z Tobą Twojego męża. I musisz być pewna czy tu naprawde chodzi o jego pieniądze. Może oni go potrzebują do pomocy. Jakby Twoja mama potzrebowała pomocy to byś się od niej nie odwróciła. Może on myśli takimi kategoriami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moikk
No tak bo u nich pracuje tylko jego mama, w sklepie a ojciec zdrowy chłop, nawet się nie fatyguje do pracy tylko po podworku chodzi. Także pieniedzy nie mają ale mnie to denerwuje bo oni dla mojego męża nie zrobili nigdy nic, nawet szkołe i mature robił dopiero jak byliśmy razem, nigdy nie dawali dzieciom grosza a teraz mają taki wpływ i ja nie rozumiem jak w ogóle jego ojciec miał czelność wziąć sobie to auto. Nie mają jak pomagać dzieciom ale to nie znaczy że musza jeszcze ich wykorzystywać. A on nawet nie potrafi powiedzieć czego on chce, co planuje dalej... Jak z nim rozmawiam to on nie ma nic do powiedzenia, nic nie zrobil i to taka rozmowa ze sciana albo jeszcze sie wypiera swoich slow wciskajac mi ze sobie wymyslam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćLuzjana
autorko, jego rodzina może mieć zly wpływ na niego, to prawda, ale nie przesadzajmy! Gdyby mąż miał do ciebie jakikolwiek szacunek, to nigdy w życiu nie dał by się zbałamucić aż tak przez swoją rodzinę! Napisz, co ty takiego zrobiłaś że cię tak nienawidzą? no pewnie nic. więc właśnie... Twój mąż to jeszcze niezły gówniarz, nie ma ani jaj, ani własnego zdania, zero odpowiedzialności! chcesz tworzyć rodzinę z kimś takim jak on? On powinien mieć własne zdanie, nie musi urywać kontaktu z rodzinką, ale jako twój mąż na dobre i złe, kiedy usłyszy o tobie przykre słowa, powinien natychmiast wsiąsc do auta i jechać do swej żony! Nie do pojęcia jest dla mnie kwestia na przykład tych poprawin, które świętowali bez ciebie! nie ogarniam tego... nie wspominając o reszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22 lata, studia dzienne, zero kasy, na utrzymaniu meża, maż fizol budowlaniec, ślub na kredyt, czy to jest rozsądne działanie? Sama się wpakowałaś w gagno, jeszcze tego nie widzisz. Kończ studia, idż do pracy, na tym się skup, a nie na pomyłce jaką był ten durnowaty ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moikk
tak samo moi znajomi, sąsiedzi mówią ze tego jak oni się zachowują chyba nikt normalny zrozumieć nie może...dla mnie właśnie to jest najgorsze, ze on jakby sie ich bal i pozwala im na wszystko nawet w stosunku co do mnie a ja nie moge sobie na to pozwolic mimo młodego wieku. Chyba nie potrafiłabym się rozwieźć ale nie moge mu powiedziec tego bo wtedy to juz w ogóle bedzie robił co chce i był pewny ze się nie rozstaniemy. Chciałabym to naprawic ale juz tyle się naplakałam i naprzeżywałam ze teraz tylko czekam na to co on zrobi i postanowi. Chociaż mojej winy też troche jest, bo jak nawet ktoś tu napisał jako córka alkoholika jestem wybuchowa i nerwowa i on wtedy zamyka sie w sobie ale własnie przez to chodze do psychologa zeby zmienic swoje postepowanie...a okaze sie co on moze dac od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Mika
Próbuje jakoś zrozumieć Twojego męża. On jest trochę między młotem a kowadłem. Zajedzie tam, to trują mu strasznie rodzice i rodzeństwo. Bądz co badz to jego rodzina, której się nie wyprze. Jest z Tobą to jest w drugą stronę, bo przecież chcesz walczyć i widzisz problem i mu o tym mówisz, chcesz to zmienić. A najgorsze jest właśnie takie podsycanie w nim niechęci do Ciebie jaką stosują jego rodzice. Zauważ, że jak ktoś Ci coś mówi i Ty się z tym nie zgadzasz to i tak mimo wszytsko zaczynasz o tym mysleć i zastanawiać się czy nie ma w tym trochę prawdy. I na niego też tak to działa. Wiem, że to trudne ale musisz być ponad to wszystko. Bądz tą która chcę się dogadać, musisz próbować wszystkiego. I nie pozwól się obrażać. Jeżeli coś takiego się zdarzy to po prostu mów: jeżeli tak masz do mnie mówić to nie mów wcale. I skończ rozmowę w tym dniu. Bądz też stanowcza, nie pozwól aby wywiązała się kłótnia. On musi docenić to co ma. A zarazem rób tak aby to u Ciebie czuł się najlepiej. Wiem, że to trudne. Ale w każdym małżeństwie są problemy, małe czy duze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćLuzjana
autorko, ale czego tu się bać? czemu twój mąż ma się bać własnej rodziny, szantażują go, czy co? czy on ma 5 latek żeby się bać kary rodziców, czy co??!! sama zobacz jakie to jest absurdalne! tłumaczysz męża w bezsensowny sposób. On zwyczajnie ma cie gdzieś, nie zależy mu na tobie, dlatego trzyma sztame z rodzinką i dobrze mu z tym. Oni na pewno coś na ciebie nagadali, ale on jest pipa i tyle. uznał ich słowa za święte i nie ma do ciebie za grosz szacunku. Pierwsze co, to skończ te studia i idz do pracy. To jest priorytet w tej chwili, żebys nie była od niego zależna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O Boże dziewczyno,pomijam twój problem i nie posądzaj mnie o złośliwość,ale jak ty zdałaś maturę i jeszcze te studia,przeciez tego co piszesz nie da się czytać.Kupy się nie trzyma,mało maślane,budowanie zdań.masakra. Ale ogólnie wspólczue sytuacji obojgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ty klempo,licz się ze słowami.Debilem jesteś to nie ubliżaj innym pasztecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie sie wydaje,ze oboje nie dorosliscie jeszcze do malzenstwa.To wszystko bylo raczej chyba bardziej z koniecznosci posiadania rodziny,niz trudnosci z bycia razem.Zycie moja droga we dwoje wymaga kompromisow,dojrzalosc***artnerskiej.Poza tym,kobieta bedac na lasce faceta,zawsze bedzie miala przerabane,bo faceci w wiekszosci to egoisci,ale do rzeczy; Wybralas sobie za meza gamonia,ktorym mozna manipulowac,to teraz masz-jak masz.Zabronic kontaktow jemu z rodzina nie mozesz,ale mozesz ustalic warunki,ktore i ty sama musisz wziac pod uwage.Przede wszystkim poszukaj pracy,zeby nie byc uzalezniona.Skoro maz ma mieszkac z twoja mama,to jakim cudem placi kase swoim rodzicom?Kasa idzie na dom,w ktorym mieszka,korzysta,uzywa...i zyje z toba,a nie z swoimi rodzicami.Jesli on ma to w d...to pozegnaj go na dobre,bo psychicznie sie wykonczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×