Miałam dziś całkiem fajny dzień. Wolne z pracy, dobre jedzenie, seks.

Z pracy wolne, mój partner pracował ale szedł do pracy dopiero na 18-stą. W łózku byliśmy do jakoś 11-stej. fajnie było. Później powolne pyszne śniadanie we dwoje (we dwoje jemy śnaidania tylko 3-4 razy tygodniowo). Mieliśmy jajecznicę z cebulką boczkiem i pomidrokami, chleb razowy, ser, ogórek sałata, papryka ... kawa z mlekiem i sok świeżo w domu wyciskany z pomarańczy. potem spacer. potem zakupy, ja nowe buty i biustonosz, on koszula. kawa w kawiarni + pyszne ciasto czekoladowe z kremem orzechowym... w domu znowu seks. potem szybki obiad, makaron z sosem pomidorowym z czosnkiem natką pietruszki i grillowaną oberżyną. sos domowy mialam zamrożony. potem on poszedł do pracy. ja strawiłam i pojechałam na pilates i potem basen. wróciłam, prysznic, potem sałatka owocowa banan maliny jagody kiwi. teraz zrobilam sobie staranny pedicure i z lampką wina oraz prażonymi migdałami zamierzam obejrzeć film. kto poleci coś ciekawego, nie romansidło, ale też nic przesadnie cieżkiego ani dziwnego. Lubię filmy z E. Blunt, A. Hathaway, K. Dunst, Ch. Theron.

A ja miałam taki dzień: pobudka o 6:30, szybkie śniadanie złożone z jogurtu i płatków, kawa z mlekiem. Wszystko w biegu. O 8 rano juz w biurze, zap*****l przez 8 godzin :O o 16 do domu, obiad składajacy się z bułki z serem i nauka do egzaminu, bo mam poprawke :O

hm, przykre :(

A potem sie obudzilam :(

a ja odwrotnie :(