Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

własna matka jak dziecko...

Polecane posty

Gość gość

właśnie zamknęłam drzwi za moją mamą. nie mam komu o tym opowiedzieć, a że czasem tu zaglądam to myślę sobie-napiszę. jestem socjologiem i pedagogiem z wykształcenia, ale z własną matką sobie nie radzę - wiem, brzmi to głupio, ale tak jest. Nie ma w sobie pokory, nigdy nie przyjmuje krytyki, nigdy też nie przyznała, że może faktycznie może się mylić. Wciąż mnie wyśmiewa..."to miała być tajemnica?! pff, błagam cię, co to za tajemnica? poza tym jestem twoją matką i miałam prawo powiedzieć wszystkim, że moje dziecko jest w ciąży!" - to przykład jeden spośród wielu, zadzwoniłam do niej powiedzieć że przyjadę z ważną informacją, to była akurat rodzinna impreza, naciskała przez telefon, więc jej powiedziałam dodając "tylko nie daj po sobie poznać, to ma być niespodzianka!" i co? ... matka ustala co dla mnie powinno być ważne, co powinnam traktować jako intymną sprawę czy tajemnicę. Tłumaczę, że nikt nie ma prawa, by drugiej osobie nakazać swój tok rozumowania, ale jak grochem o ścianę... plus jakieś przekręcanie oczami i ironiczne uśmiechy z tekstami wypowiadanymi pod nosem. Czy jest tu jakaś mama, która siada ze swoją mamą i jest w stanie odbyć normalną ROZMOWĘ? Czyli jak jeden mówi, to drugi słucha.. nie podważa emocji i odczuć drugiej strony? Przestaję wierzyć, że tak można :( Do tego ciągle ma misję ratowania małżeństw swoich córek, więc siostrę i mnie ratuje przed mężami robiąc im nieustanne aluzje, to bardzo krępujące i mówię w kółko, że sobie nie życzę, że jestem już dorosła i tak nam widocznie dobrze-inaczej starałabym się coś zmienić! "No ja widzę jakie wy szczęśliwe! zobaczysz za ileś lat, też ci będzie serce pękać że twojej córce mąż w domu nie pomaga, aż masz sino pod oczami! też tego tak nie zostawisz." No żenada... Poza tym mówię coś, tłumaczę, patrzę przy tym na mamę i widzę że jedyne o czym myśli to to, co mi za chwilę powie. Zazwyczaj to się ma nijak do tematu głównego. Moja mama pracowała w swoim życiu łącznie ze 3 lata, potem przeszła na rentę i teraz głównie wydaje pieniądze mojego ojca i spędza czas w galeriach handlowych. Może jednak osoby niepracujące zawodowo w wieku 50+ tak już po prostu mają. Nie chcę nikogo obrażać, ale szukam przyczyny - brak obycia wśród ludzi? Czy co? :( Siedzę i ryczę, pytanie "ale mamo, czy słyszałaś co powiedziałam? to ważne dla mnie, mówię to po to, żeby nasze relacje były dobre...może odnieś się do tego?" zadałam dzisiaj z tysiąc razy. W odpowiedzi oczywiście coś kompletnie nie w temacie. Ehh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zmienisz juz mamy. Musisz ja taka zaakceptowac i brac na nia poprawke, ze jest taka. Sa ludzie, ktorzy nigdy nie przyznaja sie do bledu i zawsze beda uwazac, ze tylko oni moga miec racje. Sa ludzie, ktorzy mimo uplywu lat, zawsze pozostana infantylni jak nastolatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tia, pierwsze co mi się skojarzyło gdy zaczęłam czytać twój post to to że wybrałaś takie studia właśnie przez mamę problemy z relacjami pchnęły cię by szukać tam rozwiązań....i najwyraźniej nie znalazłaś ich twoja mama ma po prostu taki typ osobowości ja mam despotycznych rodziców i nadmiernie kontrolujących, to dopiero mordęga, trudno w ich cieniu wyrosnąć na pełnowartościową i zdrową psychicznie jednostkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
NO WŁAŚNIE- INFANTYLIZM... to chyba najlepsze określenie. Nawet stroje ma w stylu bluzek "Dolcze and gabana" odsłaniających pępek i złote paski w cyrkonie. Inny świat. A to matka przecież :( Tak bym chciała mieć w niej zaplecze i wsparcie, zawsze myślałam, że tak będzie jeśli ja dorosnę, założę rodzinę...ale nic się nie zmieniło, jest tylko gorzej-bo jeszcze więcej rozumiem i widzę. Pozdrawiam i dzięki za odpowiedź :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 16.50 - a jak wyglądają Twoje relacje z rodzicami? zwierzasz im się, prosisz o radę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 16:50 relacje, trudne słowo, gdy mieszkaliśmy razem było różnie teraz po ślubie mieszkam już na własnym mieszkaniu a i tak gdy tylko pojawię się w rodzinnym domu jestem strofowana i krytykowana generalnie to dom w którym nie mam prawa głosu i decydowania moje rady są do niczego i rodzice wolą popełniać błędy rób robić coś w idiotyczny sposób niż zdać się na moją pomoc (rodzice mają już 79 lat) ich decyzje i postępowanie są często irracjonalne jest to męczące bo nie pozwolą sobie pomóc i nie ułatwiają mi opieki nad sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro nie mieszkasz z rodzicami, wiec ogranicz kontakty z nimi do minimum. Nie mart sie o nich nic im sie nie stanie. Jezeli sami wyraznie poprosza cie o pomoc to nigdy nie odmawiaj. Wasze zwiazki sa toksyczne. Zyj po swojemu. Oni nie przyjmuja twoich regul, ty nie przyjmuj ich regul. Uzywaj swojej intelifgencji. Jak trzeba badz cyniczna. Zobaczysz ze twoja sytuacja sie poprawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety trochę to znam. Co prawda moja mama całe życie pracuje ale od dawna obserwuje że brak jej umiejętności słuchania tego co chcę powiedzieć i odpowiadanie nie na temat. Ostatnio już po prostu chyba zaczynam się poddawać i zaczynam prowadzić z mamą ubogie w słowa rozmowy tak jak to było zawsze z ojcem. I udaję że jest ok... Bo to nie ma sensu. Nie chce już naciskać na wyjaśnianie czegokolwiek między nami bo koniec końców matka zrobi z siebie skrzywdzoną ofiarę a ja wyjdę na niewdzięczną i bez serca. Szkoda nerwów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko - mam w pewnym sensie podobnie. tyle, że moja mama jeszcze dodatkowo się obraża czy próbuje mną manipulować. ostatnio już miałam tak dosyć, że specjalnie poszliśmy z mężem razem do nich i powiedziałam, że takie zachowanie, kiedy się mnie ignoruje i tylko forsuje swoją wizję jest dla mnie przykra i żeby tak nie robili. Mama się obraziła i prawie się nie kontaktuje - tylko w oficjalnych sytuacjach. I wiesz co - lepiej mi. Chcę być szczera i stawiać normalnie granice. Jak ktoś nie może tego zaakceptować to trudno, nie mój problem. Najważniejsze, jak już ktoś napisał, to zaakceptować, że rodzice się już raczej nie zmienią. Za to my możemy zmienić naszą reakcję na ich zachowania, na zgodną z naszymi odczuciami - to jest bardzo ważne dla naszego poczucia własnej wartości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ty nie jestes ani jej MATKA ani OJCEM ANI MEZEM wiec to ciebie nie dotyczy i lepiej zebys sobie z tego zdala sprawe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja też jest teraz obrażona, "przecież miałaś zawsze co jeść, obiady wam robiłam, poprane było!" ... nie dała mi siebie, matki, autorytetu, wsparcia, uwagi i czasu... zrozumienia. Macie rację-należy zaakceptować obecny stan rzeczy, już tyle razy próbowałam i nigdy nie dało to efektu innego prócz obrazy, często płaczu, a nawet gróźb o popełnieniu przez nią samobójstwa. Jak miałam naście lat to potrafiła dokładnie powiedzieć jak by to miało wyglądać kiedy 'w końcu' się zdecyduje. Chciałam napisać, że tęsknię za mamą, taką prawdziwą, ale ja nie tęsknię tylko jestem ciekawa jak to jest mieć taką mamę? Straszne. Obym nie popełniła podobnych błędów, czego i Wam życzę - żeby to nie szło "w genach", a było jedynie przestrogą, nauką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 19.25 - bardzo mądra puenta! tylko czasem tak trudno to wszystko wcielić w życie :( w każdym razie, zazdroszczę Ci odwagi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z matką mam super kontakt i zawsze mogę z nią szczerze porozmawiać. Zawsze była dla mnie wsparciem i zawsze dodawała otuchy. Ale mam z nią inny problem. Jest chora, ma problem z sercem, ale wcale o siebie nie dba. M ogródek w którym dzień w dzień coś robi. Latem skwar jak cholera, ona idzie pielić. Dzownię wieczorem, słyszę, że ledwo oddycha, ale nie ona musi robić w ogródku, chociaż on wcale tego nie wymaga. Jak nie pielenie, to gracowanie, bo spulchnia ziemię i tak w kółko. Jak nie ogródek to coś innego. Boje się, że w pewnego razu ducha wyzionie, bo ta robota jest ponad jej siły. I nie da sobie kobieta wytłumaczyć, że już lata nie te. Mówi, że robimy z niej kalekę i żeby dać jej spokój. Wiem, że to może wydać się śmieszne, ale wcale nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Albo jeszcze jeden problem. Idę z nią na zakupy. Obie coś kupujemy, awantura przy kasie bo ona zapłaci. Problemu by nie było gdyby miała dobrą emeryturę. Ale nie, ma parę groszy i będzie robić mi prezenty. Przestałam przy niej coś kupować, ani mówić że coś mi się podoba, bo jak usłyszy to mi to kupuje... A jak ja jej coś kupię, to podziękuje, mówi że śliczne i wieczorem robi mi przelew... Brat wcale nie mówi, że coś chce kupić czy coś mu się popsuło, bo zaraz pyta ile to kosztuje i robi przelew. To też może się śmieszne wydawać , ale zaraz zacznie się sezon grzewczy, który będzie ich kosztował parę tysięcy a ona pewnie kupi całej rodzinie prezenty gwiazdkowe za grube pieniadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka to cholera. Zawsze we wszystko się wtrąca, ona zawsze wie najlepiej i wgl. Jak wychodziłam za mąż to była obrażona, bo ktoś jej kochaną córeczkę zabrał. We wszystko się wp*****la. Nie mogę jej o niczym powiedzieć bo zaraz podcina m skrzydła swoją krytyką. Nie mam z nią żadnego kontaktu. Jak czytam albo słyszę, że ktoś ma z******ty kontakt ze swoją matką to mu zazdroszczę. Moja nigdy wsparciem dla mnie nie była. A i co jakiś czas słyszę wypominki, że ona zrezygnowała z kariery dla mnie i dla mojego wychowania. A prawda jest taka, że ona nigdy nie garnęła się do pracy. Z dzieciństwa nie pamiętam wspólnych zabaw z nią tylko wizyty u jej koleżanek albo jej koleżanek u nas i gotowanie na szybko bo ojciec z pracy wraca a ona cały dzień przebimbała na plotach z sąsiadką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też mi się nie układało z matką aż do teraz, do porodu....po prostu ostrzegała mnie przed decyzjami jakie podjęłam a ja nie chciałam słuchać....i byłyśmy obrażona a ona jest natarczywa i potrafi być przykra, co chyba mam po niej, niestety dopiero ciąża i poród zweryfikowały moje podejście...nikt tak nie kocha jak matka i ona nawet jak ma jakieś problemy ze sobą chce dobrze dla dziecka przynajmniej we własnym mniemaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×