Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nawał obowiązków domowych, macie tak?

Polecane posty

Gość gość

Jestem mamą 5 - letniej dziewczynki, a w lutym spodziewam się przyjścia na świat kolejnego maluszka i obecnie nie pracuję - zajmuję się domem. Mój dzień wygląda mniej więcej tak: Wstaję przed 7:00, robię poranną toaletę (wiadomo), później wstawiam wodę na herbatę i szykuję śniadanie dla córki i dla siebie, budzę Małą, podaje jej śniadanie, pomagam się umyć i ubrać do przedszkola, przed 8:00 wyjeżdżamy z domu. Po odstawieniu córki do przedszkola jadę na codzienne zakupy spożywcze, wracam do domu i ogarniam go szybko, później szykuję obiad, wstawiam pranie, jak mam chwilę to jeszcze zdążę przejrzeć gazetę lub wejść na chwilę na neta, zanim się obejrzę już jest 13:30 więc jadę znów po córkę do przedszkola, zwykle schodzi nam jeszcze godzina na placu zabaw jeśli jest ładna pogoda, ok. 14:30 wracamy do domu, podaję jej obiad, Mała opowiada mi co działo się w przedszkolu, a później idzie się bawić, a ja myję naczynia. I tak wybija godzina 16:00. Od 16:00 do 18:00 mam trochę czasu dla siebie o ile córka zajmuje się sama sobą, o 18:00 wraca z pracy mąż i znów zaczyna się kołowrót i to chyba gorszy niż w ciągu całego dnia. Odgrzewam mu obiad, przy którym z nim siadam by mógł opowiedzieć jak minął mu dzień, później znów myję naczynia, wstawiam wodę na herbatę (taki już nasz rytuał, że pijemy wieczorem herbatę razem), później szykuję mężowi śniadanie do pracy na następny dzień, robię mu herbatę w termosie, szykuję mu czyste ciuchy na następny dzień, robię kolację córce, po kolacji idziemy się umyć i przygotować do spania. W sumie to takie pierdoły, ale gdy mąż wraca z pracy latam wte i wewte. Wszystko muszę zrobić sama bo mąż po pracy jest zmęczony i tak biegam pomiędzy nim, a córką. Czasem przyjdę już do sypialni umyta gotowa do spania, a mężowi się przypomina, że jeszcze by się herbaty napił. Krew mnie po prostu zalewa. Sam nie pójdzie sobie zrobić bo on jest ZMĘCZONY. Od dłuższego czasu noc jest moją ulubioną porą dnia, jak rano wstaję to już tęsknię do wieczora by móc w końcu położyć się w łóżku i zasnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to jak przyzwyczaiłaś męża do nic nierobienia tak masz. Boże drogi kobieto czyja to wina? teraz nie narzekaj a usługuj dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość jjnb
Ja rano szykuje dziecku śniadanie i drugie śniadanie do szkoły, odwoze i jadę prosto do pracy. I tez sie muszę wcześniej ogarnąć, wziąsc prysznic. Lol. W domu jestem o 18 i tez muszę uprać, ogarnąć i ugotować cos, mam na to mniej czasu niż Ty ale jakoś sie wyrabiam. O dziwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto nie przesadzasz? Zrobienie herbaty czy ugotowanie obiadu to taki problem i duzy wysiłek ? :O robie to samo co ty, a jeszcze dodatkowo pracuje na caly etat i jakos zyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, nie mam tak. Obowiązki dzielę z mężem. W końcu razem tworzymy dom i razem go prowadzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest nawał obowiązków? Ja to musze zrobić po pracy... Trudno mi oceniać bo ja pracuję, a poza tym mamy z mężem tak, że domem i dzieckiem (14 mcy) zajmujemy się po równo. Samo nam to naturalnie wychodzi: wiadomo, że "cięższe" rzeczy jak np. organizowanie opału, sprzątanie piwnicy, palenie w piecu (centralne ogrzewanie) to działka męża, ja piorę - wywieszam - prasuję bieliznę, bo mąż zrobiłby to niedokładnie, a inne rzeczy to na zmianę, kto jest w domu ten gotuje, ale najczęściej jemy na mieście, odkurzanie na zmianę, a z dzieckiem to już w ogóle: mąż nalewa wodę do wanny, ja rozbieram, mąż kąpie, ja szykuję ciuszki i mleczko, mąż ubiera ;) To jest u nas naturalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas nie ma tak, że ja pracuję a mąż sobie odpoczywa. No teraz może kiedy ja np. ogarniam kuchnię tylko zajmuje się synkiem, a kiedy go jeszcze nie było to działaliśmy razem. Nadmienię tylko, że mąż DUŻO pracuje, kiedy wróciłam do pracy 1-2 w tygodniu zostaje z synkiem w domu, ma własną firmę ,ale pewnych rzeczy nikt za niego nie zrobi, więc czasem do pracy jedzie o 3 rano i jeszcze po 15 kiedy ja wracam z pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze - dopiero doczytałam Twój cały post: po co robisz mężowi kanapki i przygotowujesz ciuchy? Chociaż sprawa nie jest prosta, w końcu ani nie pracujesz zawodowo ani nie opiekujesz się w dzień dzieckiem (przedszkole) więc coś robić musisz, nie? JA NIE CHCĘ CIĘ OBRAŻAĆ, TYLKO PRÓBUJĘ ZROZUMIEĆ. Między tymi godzinami, które napisałaś jest dużo luk i dużo momentów, które dla innych są przyjemnością, np. spacer, siedzenie przy herbacie. My z mężem lądujemy w domu czasami o 16, ja zanim się rozbiorę, już działam włączam wodę, wstawiam pranie, po drodze zdejmuję i układam suchą bieliznę jednocześnie zbierając porozrzucane zabawki, mąż przebiera, przewija dziecko, więc ja mogę coś szybkiego upichcić: stawiam ziemniaki, wrzucam coś na patelnie, w tym czasie pralka kończy, więc mogę wieszać...To kwestia zorganizowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakupy raz w tygodniu. Zaplanuj jadłospis na cały tydzień. Kup zmywarkę. Nie wierzę, że nie masz czasu. Albo trollo ściemnioro, albo ruszasz się jak żółw. Chyba, że robisz pranie ręczne wszystkim domownikom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślałam, że chcesz pogadać, ale ok, widzę, ze nie masz ochoty. Twoje obowiązki nie są istotne, Twój problem to mąż, bo za chwilę z małym dzieckiem będziesz miała nawał pracy, bo będziesz musiał ogarnąć córkę, dom i niech dziecko będzie absorbujące, niech nie śpi w nocy, ma koki (czego oczywiście nie życzę) to będziesz z tym sama? Mój maż angażował się w prace domowe przed urodzeniem dziecka albo także gdy byczyłam się na urlopie macierzyńskim, bo jesteśmy partnerami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Im wiec analizuję wypowiedź autorki tym dochodzę do wniosku, że to chyba prowo. Kobieta ma "od 16 do 18 trochę czasu dla siebie" i narzeka :D Albo totalna dezorganizacja, bo co więc np. przygotowujesz obiad wcześniej i zmywasz tyle razy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O boże nastepna z dwiema lewym i rękoma. Nawet nie czytał am dalej , kobiety wezcie si ed za siebie, nie jestescie żadnymi xiezniczkami. Ja mam 4 dzieci w tym bliźniaki ,nikt nam nie pomaga, maz pracuje,wiesz jaki jest kołowrotek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ide myć naczynia potem znowu IDE mytc naczynia po trójce ludzi są stosy garow....niediuwierzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale gdzie tu nawał? Normalne domowe czynności. Ja pracuję na cały etat, mąż też, dziecko 2,5 roku, dokładnie to samo mamy do zrobienia w domu i jakoś nie narzekamy :D I wiele ludzi też, a dzieci mają po 2, 3 i ogarniają :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz nawal obowiązków bo sama dałaś się zepchnąć do roli sprzątaczki, kucharki, kelnerki bo przecież mąż nie będzie nic robił nawet herbaty sobie nie zrobi, co tu komentować... Nie marudź tylko zasuwaj. Za chwilę będzie jeszcze gorzej z malutkim dzieckiem ale luz. Między jedna a druga pieluchą podasz mężowi ze 3 herbatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mowie ci autorko ,przyjedz do nas ,zobaczysz co tzn zap*****l w domu i podziekujesz sobie takiej a nie innej sytuacji.pozdro mama 4dzieci,psa kota i waran a:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ahahahahha :-D no i autorka została zjechana choć w sumie nic takiego nie napisała. Przecież większość kobiet wie o czym ona pisze. Myśle, że źle to ujęła. Tu raczej chodzi o monotonie i powtarzalność czynności. Każdy dzień jest taki sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Czasem przyjdę już do sypialni umyta gotowa do spania, a mężowi się przypomina, że jeszcze by się herbaty napił. Krew mnie po prostu zalewa. Sam nie pójdzie sobie zrobić bo on jest ZMĘCZONY". to zdanie wiele mówi a w zasadzie wszystko, co tu komentować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoja historia nawet koło nawału pracy nie leżała, ale spoko, każdy ma swoją tolerancję :P Jak czujesz się przytłoczona, to porozmawiaj z mężem i niech zacznie sobie sam herbatki robić. Myślę, że da radę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka tematu_______
Nie spodziewałam się, że zostanę tak skrytykowana. Nie chodziło mi o to, że te obowiązki są dla mnie jakoś bardzo męczące, wiem ze są kobiety, które mają więcej obowiązków niż ja. Tak jak ktoś napisał do góry, bardziej meczy mnie ta monotonia i wkurza to, że mężowi nie chce się iść nawet zrobić tej głupiej herbaty. Za każdym razem gdy usiade słyszę tylko ze może podałabym mu Jeszcze to czy tamto. Poza tym nasza sytuacja mieszkaniowa nie jest taka jak wam się wydaje. Nie gotuje dla 3 os. tylko zazwyczaj dla 9. Mieszkamy w 7 os., ale na Codzień wpadają jeszcze dwie dodatkowe wiec cokolwiek w tym domu nie jest robione to jak dla wojska. Kuchnie mamy wspólna i znajduje się na drugim końcu domu który jest dość duży i czasem naprawdę już mam dość łazić po tych schodach z góry na dół bo swoje dwa pomieszczenia mamy na piętrze i schody pokonuje w ciągu dnia ze 20 razy co najmniej. Tak samo jest z łazienką. Tez jedna wspólna. I czasem trzeba czekać w kolejce. Zaraz napiszecie ze mieszkam w jakiejś komunie, wiem. Ale za rok mamy zamiar zamieszkać juz na swoim. Mój błąd ze nie napisałam tego od razu. Męczy mnie to mieszkanie na kupie i szykowanie wszystkiego pod takie stado ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś Ale chyba Autorka wyraźnie napisała, nawet w tytule, chodzi jej o "nawał" pracy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jaki nawał? z jednym dzieckiem i nie pracując zawodowo?matko..ręce opadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tylko trochę zmienia postać rzeczy. Problem tkwi w Tobie, że sobie na to pozwoliłaś. Mój mąż nie był wychowany prze mamę na "gospodynię". Kiedy braliśmy ślub miał 29 lat, mieszkał z mamą i bratem, w domu nic nie robił, mama przynosiła mu herbatę do łóżeczka kiedy męczył go niedzielny kac, a teraz mąż potrafi zająć się synkiem jednocześnie ugotować obiad z samodzielnie zrobioną surówką, mimo, że ciężko pracuje zawodowo. Po prostu jesteśmy partnerami, szanujemy się, wypracowaliśmy sobie taką współpracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a ja mam tak samo jak Ty :) uwielbiam wieczir kiedy w koncu moge sie polozyc :) Ale wiesz co z ta herbata to Twoj maz przesadza,sam by juz mogl ja zrobic robienie herbaty nie jest meczace,wez nastepnym razem powiedz mu to ze i Tobie nogi w du/p/e wlaza i ze dzis jest jego kolej robienia herbatki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to co chciałaś
co to znaczy, że mąż jest zmęczony? a ty nie jesteś? Dlaczego dałaś się sprowadzić do roli utrzymanki posługiwaczki? Aż ręce opadają:O Ja jak siedziałam rok na macierzyńskim to mój mąż robił to co ja i rpanie i sprzątanie i gotowanie. I co mnie obchodziło, ze przychodził z pracy, ja z jego dzieckiem też się na hamaku nie bujałam. Raz mi się zbuntowac chciał to powiedziałam, że ja z przyjemnością do pracy a on może siedzieć na tacierzyńskim. Trochę mu mina zrzędła, ale ja miałam wkład finansowy, a ty? No cóż tak sie zazwyczaj kończy bycie utrzymanką:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 letnie dziecko nie chodzi Autork o do przedszkola ale do zerówki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak nie mam i mieć nie będę. co prawda mój nieogarnięty w kwestii kawy/herbaty/odgrzania jedzenia, no i standardowo sam z siebie nie widzi, że trzeba pozmywać albo odkurzyć, ale jak mu powiem, to robi migusiem, więc nie mam się na co skarżyć. zresztą, my mamy wspólne plany zawodowe i jeśli on chce, żebym dała radę, to musi sam się o siebie troszczyć w domowych sprawach, ja nie mam czasu przy nim latać w kółko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz to co chciałaś
znam deinicję utrzymanki, a mąż to też kochanek, bo pewnie prócz przynoszenia jaśnie panowi herbatki do łóżka to jeszcze musi mu tyłek wypinać po ciężkim dniu. Dlaczego to robi? W podzięcę za utrzymanie? a może dlatego, że taki ma charakter i właśnie na służkę się nadaje? Żadna normalna kobieta z honorem nie pozwoliłaby sobie na takie traktowanie. Może tyłek tez mu musi podcierać, bo on zmęczony:O W głowie się nie mieści, ze dorosły facet sobie ubrania nie może naszykować, gaci uprać i herbaty zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×