Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Problem z klientem

Polecane posty

Gość gość

Hej! Mam 25 lat, studiuję i dorabiam w barze. Przychodzi do mnie taki synek, który chyba jest lekko opóźniony w rozwoju, a jeżeli nie, to jest bardzo dziwny. Otwieram o godzinie 18, a on już stoi w drzwiach o 18;02. Potrafi stać godzinę i zastanawiać się co wziąć, po czym i tak bierze to samo. Jak w tygodniu nie ma ludzi, to ja, po zrobieniu wszystkich koniecznych czynności, zabieram się za naukę, a on wtedy siada obok mnie i nawija o jakichś głupotach, albo stoi nade mną jak kat i się gapi. I tak np. przez 4h. Podrzuca mi krówki, przynosi balony (po cholerę komu balony?!), albo siedzi i się gapi. Siedzi od samego otwarcia, do samego zamknięcia. Jak wychodzę, to idzie za mną na przystanek. Używa sformułowania MY ("Musisz się pospieszyć, bo spóźniMY się na autobus"). Ostatnio chciał jechać ze mną autobusem i odprowadzić mnie pod same drzwi (a sam mieszka 5 min. od baru). Kiedyś przyszła koleżanka i usiadła przy barze (obok niego), ale chciała mi powiedzieć coś osobistego, więc wyszłyśmy przed bar zapalić, a on za nami i stał nad nami cały czas. Wyjdę porozmawiać przez telefon na zewnątrz, on za mną leci. Ostatnio rozwiązywałam zadanie i zatrzymałam się w pewnym momencie, bo zapomniałam jak dalej leci wzór, to wziął moje notatki i mi zaczął dyktować. Czuję się zmęczona. Mój chłopak się wścieka, bo nie zawsze może po mnie przyjechać (pracuje), a stwierdził, że martwi się o mnie, bo to już zakrawa o psychopatyzm. Mnie jest chłopaka żal,bo chyba nie ma znajomych ani przyjaciół, ale czuję się zmęczona. Takie siedzenie, zdawanie w kółko 2 tych samych pytań, łażenie krok w krok- to jest po prostu męczące (i odbywa się to dzień w dzień przez cały tydzień). Mój luby chce z nim pogadać, ale co ma mu powiedzieć? Przecież nie powie mu "ej, zmień knajpę, bo prześladujesz mi babę". No klient to klient, ale ta nachalność i upierdliwość są bardzo męczące i sprawiają, że praca staje się dla mnie koszmarem. Jak sobie z tym poradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bo to jest nachalne. Mnie jest go szkoda, bo wydaje mi się, że jest bardzo samotny i szuka towarzystwa, ale co mam na to poradzić? Uczepił się mnie, bo byłam dla niego miła i uprzejma. Znajomi uważają, że nie powinnam mieć skrupułów, bo to faktycznie zaczyna się robić chore. Łazi za mną jak cień, na chama próbuje mi pomóc zakładać kurtkę jak wychodzę. No taka uprzejmość, która mi wychodzi bokiem. Stanie przy barze tak, że zastawia kolejkę i nikt nie dojdzie, bo on stoi i się gapi. Doszło już do tego, że przyjaciele, chłopak, koleżanki- zawsze ktoś stara się być, żebym nie musiała z nim sama siedzieć, albo siedzą ze mną do samego zamknięcia (w weekend do późnych godzin nocnych), żebym miała z kim i jak wrócić, żeby czasem on za mną nie lazł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyno nie może dopuszczać, by to trwało nadal. I tak zaszło za daleko. Jakim cudem pozwoliłaś sobie na to? Facet na pewno ma coś nie tak z osobowością a ty nie wiesz, co się dzieje w jego głowie. Jeśli w jego rzeczywistości on roi, że ma do ciebie jakieś prawa, to może w pewnej chwili stać się niebezpieczny. Przerwij to jak najszybciej i bądź czujna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozwoliłam, no bo "klient". Teoretycznie nie mogę kogoś opieprzyć za to, że przychodzi do baru na piwo :/ On nie robi nic, za co można byłoby mu dać np. zakaz wstępu. On mnie po prostu prześladuje w jakiś dziwny sposób. No jest to miejsce pracy otwarte na klientów, ludzie kupują piwa, siadają. Jak mam komuś udowodnić, że on mnie po prostu nagabuje (taki sposób wyrażania uprzejmości?) i cholernie męczy psychicznie. Boję się, że szef mnie zje***e za to, że klientów zniechęcam. Nie wiem jak się zachować. Kompletnie nie wiem. Boję się, że jak mojemu chłopakowi puszczą nerwy, to go po prostu łupnie, bo to już przestaje być zabawne. On przychodzi i pyta jak egzaminy (miałam poprawki we wrześniu). Moja mama nie wie kiedy ja co mam, ani chłopak, a on wie. Wie kiedy pracuję. Wszystko wie o wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A masz jakiegoś szefa, który poinformuje klienta, że nie jest mile widziany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam szefa, ale on mu nic nie powie, bo to "klient, który teoretycznie nie robi nic złego, a przynajmniej nie można mu nic zarzucić. Po prostu chce być uprzyjmy i okazać sympatię".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz laska kłopota . Myślę że jakiś potężny facet i argument siły mógłby pomóc . A może spróbuj przez tzw władzę czyli idź do dzielnicowego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale co ja mam powiedzieć temu dzielnicowemu? Że mi klient do baru przychodzi i balony przynosi, a po zamknięciu odprowadza mnie na przystanek, po czym chce wsiąść ze mną do autobusu i odprowadzić mnie pod drzwi domowe? Tu nawet nie ma szkodliwości czynu, żeby można go było wywalić, donieść dzielnicowemu, wezwać ochronę. No przecież by mnie wyśmiali. Już widzę komentarze "ojoj...zakochał się chłopak, to próbuje poderwać", ale ja mam dość. Jak jest tylko on, to mam ochotę zamknąć się w toalecie i nie wychodzić. Robi mi się niedobrze i zaczynam mieć chore myśli. Już raz w życiu trafiłam na psychola, który wyobraził sobie, że skoro jestem dla niego miła, to oznacza, że urodzę mu 5 dzieci i nie trafiał do niego argument NIE. Dostawałam 100 smsów + te podszyte groźbą samobójstwa. Na przemian, że jestem "k***ą", "s***ą" i "miłością zycia" i żebym "dała nam szansę".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czytałeś dokładnie co napisałam? To są słowa mojego szefa, stąd cudzysłów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzielnicowego? paranoja. ewidentnie koles przesladuje autorke. pozostaje pogadac z szefem,ja bym tak zrobila. pozniej do akcji wchodzi twoj chlopak. jesli to nie pomoze, sama tez sie odezwij. albo... zmien prace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co mówili mi chłopcy, którzy mieszkają z nim po sąsiedzku, to on taki jest, że nieproszony wprasza się na imprezy, za wszystkimi łazi. Podobno za jedną dziewczyną wystawał po urzędem miasta jak tylko dowiedział się o której godzinie kończy pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po co mu dawalas nr telefonu? oj cos mi sie wydaje,ze autorka sama z nim bajerowala,podala nr , narobila nadziei a teraz wielce przesladowana jest. sama sobie winna jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no jest uposledzony. albo mu cos powiesz,albo siedz i nie zakladaj durnych tematow na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dałam mu numeru! On nie ma mojego numeru! Wyraźnie zaznaczyłam, że smsy to perypetie z innym "wariatem", (który miał numer, bo był moim dobrym kolegą zanim zaczął świrować- żeby nie było, że kogoś bajerowałam, a później stękam), który sobie coś tam ubzdurał, ale wyraźnie to zaznaczyłam. Ten koleś nie ma mojego numeru i nie bajerowałam go :/ Mam faceta i nie potrzebuję innego. Po prostu byłam dla niego miła, bo jest klientem, ja barmanką i sorry, ale bycie miłym i uprzejmym należy do moich obowiązków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz nawet konkretny fragment i przeanalizuj jeszcze raz treść: "Już raz w życiu trafiłam na psychola, który wyobraził sobie, że skoro jestem dla niego miła, to oznacza, że urodzę mu 5 dzieci i nie trafiał do niego argument NIE. Dostawałam 100 smsów + te podszyte groźbą samobójstwa. Na przemian, że jestem "k***ą", "s***ą" i "miłością zycia" i żebym "dała nam szansę"."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
albo mu cos powiesz,albo siedz i nie zakladaj durnych tematow na kafe. xxxxxxxxxx A jakie to są dla Ciebie mądre tematy? Laska ma problem, to się radzi. Mądre tematy to "czym karmić dwulatka?" czy "mój chłopak ma za dużego penisa"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to pogon dziada sama. pozwalasz sie odprowadzac itd. masz co chcialas. no sorry,ale taka prawda. warknij na niego jak na sile pomaga zalozyc ci plaszcz,jak stoi nad toba albo co tam, jeszcze robi. moj facet wzialby sprawy w swoje rece. niech wezmie wolne jeden dzien a najlepiej pare dni i dzien w dzien do ciebie przychodzi. no w koncu sie odczepi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warczę i ignoruję, ale na niego jakby nic nie działało. Zastanawiam się tylko czy w tej sytuacji dobrze będzie jak chłopak wkroczy do akcji i postara się mu wytłumaczyć pewne kwestie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z takimi ludzmi imaczej sie nie da. dojdzie do tego,ze kolje pol roku bedzie za toba chodzil i zaraz date slubu zaklepie u ksiedza. powiedz zeby s***********lal. potrafisz to? chlopak niech przyjdzie,bo z debilami nie poradzisz sobie sama, jak widac zresta. jak bedzie trzeba niech go po pracy za fraki wezmie. calujcie sie przy nim itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taki problem powinien rozwiazac kierownik ,jak nic nie zamawia to nie ma po co zawracac ci gitare ,powiedz mu ze nie jest w twoim typie ,znajdz mu kolezanke za nia bedzie lazic a ty bedziesz miec spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×