Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy w takiej sytuacji zzrezygnowalybyscie z pracy?

Polecane posty

Gość gość

Pracuje od 3 lat. do tej pory udawalo sie wszystko zgrac, chodzilismy z mezem na 2 rozne zmiany. Dzieckiem w czasie naszych wyjsc zajmowala sie znajoma pani, oczywiscie placimy jej. Po wakacjach jednak maz musi wiecej chodzic do pracy. Ja musze kombinowac ze swoim grafikiem, bo ciagle cos mu zmieniaja, przynajmniej 3 razy w tygodniu musi zostawac w pracy 12 godzin, z dojjazdem jest to 14. do tego u mnie zwolnili sie teraz 2 osoby, jest nas za malo. Prosilam o jeden wolny weekend w tym miesiacu, chcielismy jechac do tesciow na rocznice , ale nie dostalam wolnego, BO NAS ZA MALO, do tego zamisat 184 godzin, mam wrabane 200, zamiasst 8 dni wolnego, mam 7, wszystkie soboty w pracy i 2 niedziele po 12 godzin.... Z mezem sie mijamy, on ciagle zmeczony, juz mi malo pomaga, ja to rozumiem, ale sama tez wszystkiego nie ogarniam, jak mam jakies wolne, to latam, zalatwiam zalegle sprawy, sprzatam, zamiast odpoczywac. Dziecko zaczelo pierwsza klase, przezywa zwlaszcza, ze nasza szkola w ogole nie jest przygotowana na przyjecie 6-latkow. a ja ciagle zabiegana, bo przed praca czy po pracy jest multum zajec, maz przemeczony. Maz powiedzial, ze mam sie zwolnic, bo moja marna wyplatke wyciagnie na nadgodzinach. Zreszta on juz widzi chociazby grudzien, u mnie nikogo nie zatrudnia na miejsce tamtych 2 osob, jeszcze 3 nieoficjalnie planuje odejsc. No i reszta bedze rypac, niby nadgodziny zaplaca, ale to w rozliczeniu kwartalnym i do tego czasu zrobia tak, by zaplacic jak najmniej-co juz uczynili za wakacyjna prace ponad norme. Gdybym rzucila ta robote, to mialabym czas i sile na wszystko (teaz przez prace i nerwy szwankuje mi zdrowie). Dalabym sie mezowi wyspac, zajela dzieckiem. nie mijalibysmy sie, bo juz nas frustracja dopada z braku drugiej osoby. ALE po nowym roku chcielismy brac kredyt na mieszkanie a jak ja nie bede pracowac, to kiepsko bedzie. i mam wyrzuty sumienia, czuje presje, ze musze zacisnac zeby kosztem wszyskiego juz, bo chce miec wlasne mieszkanie. Nie chce tak naprawde siedziec w domu, chce sie dokladac do budzetu. Zwlaszcza, ze dziecko nie jest malenkie, ma 6 lat. Co byscie zrobily?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wolny weekend mialam w lipcu, bo mialam urlop, od tego casu non stop weekendy w pracy, jak nie sama sobota, to sobota i niedziela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gdyby nie ta wizja kredytu to rzuciłabym taką robotę kariery tam nie robisz a takie chodzenie dla idei pracy jest bezsensowne. ale skoro chcecie kredyt to lepiej się opłaca wam pracować tzn tobie. Sam mąż może nie mieć zdolności kredytowej. dziecko ma 6 lat, wcale nie jest takie duże, ma pewnie 4-5 godzin zajęć a reszta gdzie? świetlica?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak bym wiedziala ze nie ucierpi na tym domowy budżet to by odeszla z pracy i poszukala nowej . Co to za zycie razem jak ciagle sie mijacie? Pomysl o dziecku ktore ciagle widzi zzmecznych rodzicow i ma rodzine ktora nie spędza czasu razem. Poszukaj nowej pracy ktora bedzie pasowac do waszego planu dnia. Kredyt najwyzej przesuniecie w czasie o kilka miesiecy. Dla mnie waznejsza jest szczesliwa rodzina niz marna praca i zszargane nia nerwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie możesz poszukać czegoś innego? Najlepiej jednocześnie pracując, żeby płynnie przejść z jednej pracy do drugiej, chociaż to może być trudne, szukanie pracy wymaga zaangażowania i czasu. A jakie masz widoki na pracę w zawodzie? Może nie warto tak się zabijać, lepiej odpuścić, przez pewien czas żyć skromniej, a z czasem coś znajdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam zycia towarzyskiego, nie mam nawet rodzinnego i czasu na nacieszeni sie mezem. Za to moj kierownik ma przydupasa i oni zawsze sobie ustala grafik tak, ze na wszelkie okazje wolne maja. Kombinuja razem, imprezuja a potem zwolujado pracy innych, wymyslajac jakies wizyty lekarskie/ grypy zoladkowe. Ja chce chodzic do pracy, ale nie na takich zasadach. Szkoda strasznie mi umowy normalnej i tego, ze w miare da sie dogadac grafik, by mi z mezem pasowalo. Boje sie, ze nie znajde takiej pracy, bo wszedzie zlecenia i trzeba byc dyspozycyjnym, a nie chce na lata pozostac w domu i liczyc na wyplaty meza. Ale nie znosze tej atmosfery, tego nierownego traktowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytaj sobie na glos to co napisalas i zastanów sie jeszcze raz czy powinnas tam zostac. Przeciez ty tam nie chcesz pracować, niszczy to ciebie o twoje życie rodzinne. Piszesz że stać cie na chwilowe zostanie w domu. Po co chcesz sie tam dalej męczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie u nas same agencje, same zlecenia, praca jak juz to 2-zmianowa, gdzietrzebabyc na skininie, a maz od wakacji chodzi n 3 zmiany. Mz twierdzi, ze na nadgodzinach wyciagnie moja wyplate (najnizsza) i odejdzie koszt opiekunki, ktorai tak sie nam trafila jak slej kurze ziarno i bierze malo, chce pomoc, bo inne panie, ktore do mnie przychodzily chcialy na minimum 6 godzn i zadaly 7-10 zl/godz. A na to mnie nie stac, by z********ac i po oplaceniu takiej pani nie miec prawie nic. Swietlica jest w szkole, ale zanim znalam grafik, musialam podac w jakie dni i w jakich godzinach dziecko bedzie tam przebywac, a nie wiedzialam tego, bo roznie bywa, zreszta swietlica czynna do 16, a np. dzis maz jechal juz na 17 do pracy a ja mialam na 14...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jednocześnie szukaj innej pracy. Jak będziesz miała gdzieś rozmowę to też wymyśl grypę żołądkową i weź urlop na żądanie. Co Ci z tej pracy jak nie masz poza nią życia? Ja szukałabym innej, nie wyobrażam sobie nie mieć żadnego wolnego weekendu, nie widzieć się z mężem i dzieckiem, nie mowiąc o dalszej rodzinie i znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, czy stac, okaze sie teraz ile maz dostanie kasy, bo nadgodzin ma pelno, ale znajac zycie wyplacajac kase za nie zaraz znajda jakies powody, by np. premie obnizyc. Maz liczy na 3.500 zl. Normalnie ma od 1800-2400, w zaleznosci od m-ca. Do tego moje 1190. Ale my wynajmujemy mieszkanie, z oplatami na miesiac to cala moja wyplata i choc nie szalejemy, to reszta idzie migiem, a to jedzenie, chemia, a to naprawa auta, a to jakies ciuchy trzeba dokupic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz juz jest zdecydowany, najpierw myslelismy o listopadzie, by jeszcze w grudniu dostac moja ostatnia wyplate, ale teraz maz mowi, ze mam odejsc juz w pazdzierniku. Z inna praca nie bedzie latwo z powodow podanych powyzej. Mi nalezy sie niby zasilek dla bezrobotnych, ale gdy odejde sama, to ten h... moj szef nie da mi porozumienia stron i nie dostane zlamanej zlotowki, jesli sie zgodzi na porozumienie , to dostane po 3 miesiacach zasilek na 3 miesiace. Musialby mi napisac, ze likwiduje moj etat, ale na to nie licze, bo jak ja odejde, to juz w ogole u nas zacznie se kongo. I wiem, ze mi nawet porozumienia stron nie da, na zlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzien na zadanie? U nas tego nie ma ! Jak nie mozesz przyjsc, to wolaja inna osobe a Ty potem masz 8 godzin na minus wpisane i musisz za tamta osobe w jakims innym terminie przyjsc !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadgodziny są albo ich nie ma. Nie możecie liczyć na to, że ciągle będą. A jak mąż przyniesie 2200zł do domu to co wtedy? Rozumiem, że jest Wam ciężko w takim zalataniu, ale rzeczywistość jest bezlitosna. Sama pracuję po 15h dziennie, dzień przez dzień z mężem, widzimy się w nocy. W październiku mamy 2 dni wolne razem. Szał. Ale co mam zrobić? Rzucić? Absolutnie, bo wtedy zęby na półkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opisalam cala sytuacje i w pracy i finansowa, pomozcie mi podjac decyzje. Ciezko znalezc cos, by sie zgralo, moja kolezanka wlasnie zrezygnowala z pracy, gdzie na zleceniu dostawala, uwaga, 4, 80 na reke ! Do tego tez zadnego wolnego weekendu, dzieciaka to po znajomych podrzucala, bo z mezem sie mijali, nie mieli jak zgrac i opieki nad malym i prac. Teraz niby pracuje za wieksza kase ale i tak jej syn podrzucany to tu to tam, bo nie ma go kto z rodzicow odebrac z zerowki. Dla pracodawcy liczy sie dyspozycyjnosc, a to, ze sie ma rodzine, nikogo nie interesuje, masz pracowac, bo jak nie, to won.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U meza sa nadgodziny, po nowym roku tez maja byc, bo firma sie rozwija, maja coraz wiecej zlecen a rak do pracy brak. Ale fakt, nie wiem na 100 %, czy tak na pewno bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest moj kaprys, bo chce siedzie na d***e w domu. Ale u nas w pracy sa uklady, jest jedna osoba, ktora moglaby usadzic kierownika i zmienic sytuacje, ale nie zrobi tego, bo trzymajac z nim, ma swoje profity wlasnie w postaci wolnych weekendow. Reszta komentuje miedzy soba, ale nikt tez nie odezwie, bo moj kierownik i jego przelozony maja kumplowskie uklady, za to przelozony kierownika ma uklady z glownym szefem. A my jestesmy na szarym koncu i nikt nas nie slucha. Nie moge zniesc juz tego, trzesa mi sie rece, chodze tam jak na sciecie choc jestem dobrym pracownikiem. Moj kierownik w pazdzierniku byl na 3 imprezach wraz ze swoim przydupasem a teraz mi nawet jednego zawszonego weekendu nie chce dac ! Tymaczasem przydupas ma juz ustalone w listopadzie z 4 dni wolne pod rzad, bo do roziny wyjezdza ! A mi powiedzieli, ze nie mam tego cholernego weekendu, bo jest nas za malo. A podan do nas nie ma, watpie ze teraz kogos przyjma, by w listopadzie ten przydupas mial wymowke w postaci nowej osoby. Nie ma podan, a jak sa, to sukcesywnie je odrzucaja, a jesli przyjmuja, to osobki lat 20, ktore po 1 miesiacu, nie nauczywszy sie nic, odchodza same w pioruny. a w ten miesiac swojej obecnosci bardziej zawadzaja niz sa w stanie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz to w goracej wodzie kapany, chce bym sie zwolnila i jakos damy rade, pal licho nawet ten kredyt. Bo on widzi, ze ja nie wyrabiam psychicznie juz. Nawet jak mam wolna niedziele, to juz mysle o nowym dniu w pracy w poniedzialek i wszelki romantyzm i radoche ze spedzonych chwil szlag trafia. Tez chodzi zly, ja chodze zla-coz ukrywac, tez przez brak czulosci i seksu. Bo z pracy tez rzadko mozemy do siebie dzwonic, trzeba sie chowac, bo sa zakazy uzywania kom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moge chodzic do tej pracy, dobrze sie wywiazuje z obowiazkow, ale nie da sie przeskoczyc tej chorej atmosfery i ukladow. Dziecko ma matke znerwicowana, zabiegana, ojca zmeczonego, bo jak mnie nie ma, to on musi w miare wszystko ogarnac, a przez zmeczenie (chodzi teraz 3 tydzien pod rzad na nocki, konczy w sobote rano a zaczyna w niedziele wieczorem) roznie z tym bywa. Ja juz s[rzatam porzadnie raz w tygodniu, obiady na szybko i byle jakie.... Matka ze mnie na medal, nie ma co :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kicha no ;/ Masz dwie opcje. Rzucić w cholerę z miejsca i liczyć na to co przyniesie mąż. Pracować i jednocześnie szukać czegoś innego, ale to będzie trudne, bo nawet teraz nie masz czasu na nic, a tak jak ktoś napisał, na szukanie pracy trzeba mieć czas. Sytuacji szczerze współczuję, bo wiem jaka to udręka. Tyle, że ja mam w pracy dobrą atmosferę, nie chodzę jak na ścięcie. Jeśli przyszłoby mi tak pracować to szukałabym czegoś innego. Jednak w dotychczasowej pracy bym została na czas poszukiwań, lub na tyle na ile by mi zdrowie psychiczne pozwoliło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to sa tylko pobozne zyczenia, by trafic na prace w dobrej atmosferze i dostosowana do grafiku meza, ktory ciagle sie zmienia.... O kuroniowce moge pomarzyc, a to by nas ratowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i swietnie, znowu stercze, nie oge zasnac, bo sie zastanawiam, analizuje, a jutro zwloke sie z lozka o 9, bo znowu da o sobie znac paskudny bol krzyza i wyjdzie cale zmeczenie :( Znowu w biegu sniadanie, pakowanie do szkoly, zakupy, obiad i po 13 bede musiala wyjsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teoretycznie moge wyruszyc na L4, bedzie czas na wszystko i na podjecie decyzji. Ale wtedy reszta bedzie zapierniczac za mnie i zaczna sie esm-sy niezyczliwe i podejrzenia. Juz w wakacje 2 osoby sobie poszly na L4 i dzieki temu ja chodzilam 13 dni pod rzad do pracy, w ty niedziela 12 godzin, bez zadnego wolnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli chcecie wziac kredyt to pozostaje ci zacisnac zeby i zostac. I szukac czegos innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)to po komunie tak sie porobilo ze nikt samodzielnie myslec nie potrafi bo to korzenie w komunie sa u rodzicow i oni uczyli tego juz 555 www.youtube.com/watch?v=5DQzoWLDm7w

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sytuacja nie jest komfortowa, ale nie wydaje mi się, żeby rzucenie pracy i siedzenie w domu rozwiązało problem..dziecko jest już dość duże - nie musisz go tak "matkować" całodobowo - to raz... Dwa - powinnaś dbać o swoje zycie zawodowe...w życiu różnie jest,a nóż coś u męża się wypierniczy i co? tfu, tfu... Osobną sprawą jest, że praca Ci nie psuje. Próbuj czegoś poszukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym poszukala innej pracy, bo skoro macie brac kredyt, a dziecko juz w szkole, to siedzenie w domu jest bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez napisalam, ze w innych pracach jeszcze gorzej jest. Same agencje i stawki 7 zl brutto. Mi nie chodzi o moja prace jako prace, bo znam swoje obowiazki, mnie dobija ta chora atmosfera i uklady. Miedzy soba komentujemy, nie zgadzamy sie, ale nikt sie nie odezwie. A dziecku ja nie musze matkowac, juz bez przesady, gdybym nie pracowala, to zamiast opiekunki na ten plac czy spacer poszloby ze mna. Dziecko teskni, placze gdy ja wychodze, bo praktycznie nie ma nas w domu. I nie chodzi o nianczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadgodziny są albo ich nie ma. Nie możecie liczyć na to, że ciągle będą. A jak mąż przyniesie 2200zł do domu to co wtedy? Rozumiem, że jest Wam ciężko w takim zalataniu, ale rzeczywistość jest bezlitosna. Sama pracuję po 15h dziennie, dzień przez dzień z mężem, widzimy się w nocy. W październiku mamy 2 dni wolne razem. Szał. Ale co mam zrobić? Rzucić? Absolutnie, bo wtedy zęby na półkę x no właśnie i wychodzi jakie te pracujące zawodowo są szczęśliwe, spełnione itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wy czytacie to, co piszecie? Autorko, Ty tez czytasz? Ani minuty nie wytrzymalabym w takiej pracy ! Trzeba rzad z nimi zrobic, zwolnic sie, pokazac, moze wtedy tam sie cos zmieni. W szoku jestem, tak sie dziunie wypowiadaja tu o siedzeniu w domu, o niepracowaniu, a autorce doradzaja tyrac ile wlezie. W imie czego? Nerwicy, braku czasu dla rodziny? Autorko piszesz, ze maz Twoja wyplate wyciagnie, wiec mysle, ze nie bedzie tak zle. A Wy szanowne forumowiczki, z usmiechem na twarzy chodzilybyscie do takiej pracy (przeczytajcie wpisy autorki, co sie tam dzieje) ? Nie rozsmieszajcie mnie, Ostatnio byl tu topik i klotnie i wyszlo na to, ze wiekszosc pan siedzi w domu. Autorko, zle forum wybralas, tu Ci dokopia, zdoluja i napisza, ze praca, nawet byle jaka to swietosc a same siedza na czterech literach caly dzien na kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9:29, ja bym nie chodzila - nie ukrywam. ale ja nie biore ktedytu na mieszkanie. autorka moze nie pracowac, ale niech wtedy zapomni o wlasnym (tzn. na kredyt) mieszkaniu. autorko, a skad wiesz, jak jest w kazdym innym miejscu pracy? moze akurat lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×