Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Apel do większości mam !!!

Polecane posty

Gość gość

Chciałabym poruszyć bardzo ważny dla mnie temat. Być może wiele z Was ma podobne zdanie, być może odmienne - zapewne zależy od sytuacji w jakiej się znajdujemy. Oczywiste jest to, że większość mam w Polsce wychowuje dziecko samodzielnie (tzn. z pomocom męża, ale jednak zdecydowana większość naszych mężów jest aktywna zawodowo) lub też z pomocą najbliższych - babci, cioci, sióstr, a nawet przyjaciółek. Nie da się jednak ukryć, że macierzyństwo w pierwszym roku życia naszego maleństwa, ale zazwyczaj ciężkie. Przede wszystkim zmienia się nasz świat, punkt widzenia i priorytety. W tym okresie mama jest najczęściej na wyłączność dla dziecka i cały jej dotychczasowy harmonogram dnia lega w gruzach. Podziwiam wszystkie mamy, które w tym okresie nie mają za dużo pomocy od najbliższych i muszą radzić sobie same. A wiem co mówię, bo należę właśnie do tych kategorii mam. Ciągłe niewyspanie, płacz, krzyk, natłok obowiązków domowych i przy opiece nad dzieckiem sprawiają, że wiele z nas traci siły, chęć do życia, a nawet popada w depresję. Wiele z mam, które mają pomoc od całej rodziny twierdzi, że przecież jest mąż, jest babcia, jedna, druga, jest siostra, ciotka... i tak mogłyby wymieniać bez końca... ale czy to prawda ? nie zawsze i niekoniecznie. Ja oprócz wsparcia męża, który miał może 1 dzień w tygodniu wolnego i psychicznego oparcia przez telefon od przyjaciółek, nie dostałam żadnej innej pomocy. Wiem jaki to jest trud, jaka odpowiedzialność, a zarazem jaka frustracja. Macierzyństwo w takim momencie staje się powoli udręką, a nie radością. Inaczej sprawa się miewa, w sytuacji mam, które zaznały wiele wsparcia, pomocy, dostały dużo otuchy od rodziny, a przede wszystkim ręce do pracy przy ogarnięciu tych wszystkich obowiązków. Kochane...! do czego zmierza mój apel ! Doceniajcie każdą pomoc Wam oferowaną, bo nawet nie wiecie jakie macie wielkie szczęście !!!!! A mamom, które radzą sobie same z dzieckiem - składam wielki ukłon do ziemi !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a już najbardziej to mnie trafia, jak jedna z drugą pisza posty typu "tesciowa codziennie nas nachodzi, chce gotować, sprzątac, rządzi sie jak u siebie! Nosz kurffa!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Www.j.gs/4Xlw tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze chciałam dopisać, że sama także przechodziłam depresję po porodową, byłam sama w czterech ścianach, mąż wracał o takich porach do domu, że dziecko już spało. W nocy wstawałam po 5 razy do dziecka, rano chodziłam jak zombi... te ciągłe wymagania ze strony rodziny, żebym sobie posprzątała, wyprała, ugotowała, wprowadzały mnie jeszcze w większą depresję, ponieważ właśnie to robiłam każdego dnia. Najgorszy był okres zaraz po porodzie (miałam cc), kiedy nie potrafiłam wstać z łóżka, a musiałam biec do krzyczącego i głodnego dziecka... masakra... ! Dopiero teraz, kiedy moja córeczka skończyła roczek, stała się bardziej samodzielna, komunikatywna, już tyle nie płacze i więcej się uśmiecha, doceniam macierzyństwo. W końcu moje życia wraca do normy, w końcu mam czas zrobić coś dla siebie. Tak się akurat złożyło, że moja mama przeszła właśnie na emeryturę i zajęła się bardziej wnuczką, wcześniej ciągła bardzo dużą ilość godzin, aby mieć wyższą emeryturę, dlatego jej prawie przy nas nie było. Dzisiaj kiedy mam pomoc, mam wsparcie mój świat robi się piękniejszy. Mąż także zatrudnił więcej pracowników i ma więcej wolnego dla nas :) Dzisiaj doceniam każdą pomoc! nawet najmniejszą. Uważam, że wspaniale jest móc na kogoś liczyć, kto z chęcią zajmie się moim dzieckiem, kiedy ja muszę pozałatwiać pilne sprawy. Za miesiąc wracam do pracy, moje życie wróci praktycznie do normy. Dostałam dobrą szkołę życia przez ten rok, ale sprawiło to, że doceniam swoją rodzinę 1000 razy bardziej niż kiedykolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj tak, mnie też serce ściska jak czytam te wypowiedzi o teściowych o mamach, które nachodzą, chcą się opiekować dzieckiem, robią obiadki i niby się rządzą. Takie kobiety nigdy nie docenia tego czym jest pomoc, bo zawsze ją miały. Właśnie sobie przypomniałam o tych ciężkich wieczorach, kiedy płakałam razem z dzieckiem i modliłam się, żeby ktoś zadzwonił do drzwi i przyszedł pomóc, chociaż ponosić dziecko. Pamiętam jak bardzo czekałam na to, żeby chociaż raz ktoś z rodziny przyszedł i przyniósł mi obiad, żebym miała chwilę odpoczynku... ajjj mogłabym tak bez końca. To przeogromne szczęście mieć pomoc od kogokolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierdzielę, jeżeli twój mąż ma firmę, to pewnie też nieźle zarabia. To chyba nie problem, żeby wziął ci nianię na 3 godz dziennie. Litości, same z siebie robicie cierpiętnice. Ja nie mam nikogo, mąż pracuje długo, ale mam nianię do pomocy. Nie należę do osób, które będą się zarzynały w imię źle pojętego macierzyństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja miałam to szczęście, że mój mąż był i jest dla mnie ogromną podporą( też miałam cc i 2 tygodnie bardzo mnie bolała rana). Nie potrzebowałam pomocy nikogo z zewnątrz. Wkurzały mnie wizyty teściów, bo przychodzili codziennie na kilka godzin, bynajmniej nie aby pomoc tylko trzeba było koło nich skakać :-o. Bardzo mnie też wkurzał szwagier i jego żona, dwa dni po powrocie do domu ( 5 dni po cesarce), od rana wydzwaniali do męża kiedy mogą przyjść, a jak im powiedział, że dziewczyny śpią to tamten odparował żeby nas obudził :-o. W końcu za taka "pomoc" podziękowałam. Chciałam mieć święty spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, niestety bardzo dobrze rozumiem. Mam troje dzieci, mąż ciągle w pracy. Sama, bez pomocy teściowej, mamy, przyjaciółki sąsiadki i innych osób musiałam dać sobie radę i dałam. Dzieci mają 6, 4 i rok. Spotykam koleżankę która ma do "dyspozycji" mamę i teściową i ona mówi do mnie, że dziwi się, że do kosmetyczki nie mogę wygospodarować czasu. szkoda słów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 22:20 - dlaczego z góry coś zakładasz a nie masz w ogóle pojęcia o danej sytuacji ? Mój mąż ma firmę, to prawda. Ma ją od 5 lat i faktycznie dobrze przędła, niestety do czasu. W momencie kiedy byłam w ciąży wszystko układało się jak zawsze, czyli dobrze. Mogliśmy sobie pozwolić na wiele. Zrobiliśmy piękną wyprawkę naszej córeczce, ale po szybkim czasie okazało się, że firma zaczyna przynosić mniejsze dochody. Mąż zaczął więcej pracować, układać strategie, reklamę, musiał w to też sporo zainwestować z własnych oszczędności. Kiedy urodziłam, w firmie był najgorszy okres, bo niestety stracił 50% dochodów. Musiał zwolnić kilku pracowników, bo by nie zarobił na ich wynagrodzenie. Odkopywał się z tego przez rok, właśnie ten pierwszy rok życia naszego dziecka. Bardzo chciał być z nami, ale wiedział też, że musi utrzymać rodzinę, dlatego pracował, pracował i jeszcze raz pracował, robił za 3 pracowników, których zwolnił. Odkuł się z tego i teraz wszystko wróciło na prostą. Mógł stracić firmę, ale mu się udało. I co teraz myślisz? że mogłam sobie pozwolić na opiekunkę ? No, ale nie wymagam od Ciebie gościu żadnej wyobraźni, bo wiem, że osoba nie mająca do czynienia z własnym biznesem nie zrozumie tego, że na rynku różnie się dzieje i czasami są super przychody, a czasami duże straty. Nie mniej jednak, nie oceniaj przez sam pryzmat firmy męża, że mam źle pojęte macierzyństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Was już całkiem porąbało chyba. Macie po jednym dzieciaczku i wam pomocy potrzeba przy jednym dziecku!!!! ciekawe jakbyście miały po 3 albo 4 dzieci jak wasze matki albo babki i tarę zamiast pralki, szmaty zamiast pampersów i wiadra z wodą zamiast łazienek o cieplutkim mieszkanku nie wspominając Może popytajcie jak to było kiedyś a potem p********e o tych waszych "męczarniach" jako mamusie jednego dzidziusia i pomocy wymagajcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no, a moja babcia rodziła w zagonie w czasie bombardowania i co z tego!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To z tego że doceń to co masz teraz a ona tego nie miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam bardzo,ale co wy porównujecie w ogóle? Za czasów naszych babć większość kobiet nie miała tak dogodnych warunków jak teraz, to było normalne i nie budziło zdziwienia,że prało się pieluchy i niańczyło jednocześnie piątkę dzieci. Zapomniałyście dodać,że wasze babcie nie pracowały zawodowo i miały zupełnie inny tryb życia niż współczesne kobiety, które są zagonione i szybko wracają do pracy. Kiedyś kobieta siedziała w domu, ewentualnie robiła coś w polu.Dzisiaj kobiety chcą się rozwijać zawodowo, mają swoje pasje i cele do zrealizowania, nie chcą być tylko i wyłączanie matkami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niania na 2 godz to raptem 100zł na tydzień (w Warszawie). Tylko mi nie mów, że nie było was stać na taki wydatek... tyle to mleko kosztuje. Weź już tu bajek bajkopisarko nie opowiadaj, bo głupoty aż szkoda czytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
doceniam, nawet bardzo. niemniej jednak takie porównania są kompletnie pozbawione sensu. Temat nie był o tym, że kiedyś było ciężej i trudniej tylko o macierzyństwie bez pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 22:52- widzę, że jesteś całkowicie pozbawiona wyobraźni. Nie wiesz ile mieliśmy i ile mamy obecnie dochodów, nie wiesz na co nas stać i ile mamy oszczędności, nie wiesz gdzie mój mąż pracuje i co ja robiłam, ale widzę, że jesteś pierwsza do rozdawania moich pieniędzy i organizowania mi życia. Ty jesteś jakaś nienormalna czy co ? Mój mąż zwalnia 3 pracowników, traci 50% dochodów, odkłada ile może na życie i rachunki a całą resztę pieniędzy przeznacza w firmę, aby uratować nasz główny dochód. Pracuje prawie po 300godzin miesięcznie i nie ma siły na nic, a ja mam sobie w tym czasie opiekunkę zamawiać, abym mogła wypocząć ? To są naprawdę jakieś kpiny.... no, ale tak to jest- najprościej oceniać kogoś sytuację, przez pryzmat swojej. Zero empatii i zrozumienia, zero!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż ma teraz kontrolę skarbową u siebie w firmie :( od trzech tygodni nie wysyła towaru, nie obsługuje klientów nawet tym którzy już zapłacili, to jest nasz koniec w tym posranym kraju, bo to jeszcze potrwa, a po takim czyms juz sie nie podniesiemy, kredyty dofinansowanie z unii masakra :( klienci się awanturują, a te kretynki ze skarbówki szukaja ...uj wie czego... domowy horror obowiązków to jest teraz przy tym pikuś :( bo urzędnik to w polsce pan życia i smierci. NIech wam się nie wydaje, że jak ktoś ma własną firmę to śpi na pieniądzach. To jest użeranie się ze wszystkimi posranymi urzędami i debilami tam pracującymi, a i tak na końcu cie udupią :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te, które nie miały w domu rządzącej się teściowej, wpadającej kiedy jej się podoba (czyli codziennie, góra co drugi dzień) i braku prywatności nie wiedzą co mówią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogie mamy, nie wyobrażam sobie, co musi przechodzić kobieta, której dziecko co noc płacze. Moja córa od początku była bardzo spokojnym dzieckiem, w ciągu pierwszego półrocza zapłakała głośniej może z 20 razy. Ale i tak, bardzo cierpiałam za każdym razem, słysząc jej płacz. Gdy okazało się, że ma kolki (i to powodowało nocne płacze i problemy ze snem), szybko przeszłam na lekkostrawną dietę (gotowane mięsko, gotowana marchewka itp.) i kolki od razu minęły, nocne popłakiwanie także. Mała do 3 miesiąca wyłącznie jadła, spała, wydalała ;-P Wydłużały się jedynie okresy czuwania/zabawy. Dla mnie te pierwsze pół roku w domu z dzieckiem były cudowne i - dzięki temu, że Mała tak dużo spała - miałam czas na wszystko. Życzę dużo siły wszystkim mamom, które nie mają tak lekko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko to i ja się dołącze-ja z 2 dzieci roczek i 5 lat,sama bez meza-tak wyszło,rozstalam się,maz nie utrzymuje kontaktów,odcial się,alimenty grosze dostaję z funduszu, tesciowa tez się odcieła (jak smialam wpedzic jej synusia w pieluchy-tak jakby to była tylko moja robota),mama nie zyje,tata nie zyje,jedyne rodzenstwo to brat zagranica-owszem wspiera,jest ojcem chrzestnym ale wspiera na odległosc a nie realnie,sasiadki nie pomoga w niczym,gdy np musialam jedno starsze dziecko zawiezc do szpitala bo wymiotowało krwią (potem okazało się ze to "na szczescie tylko" angina ropna i migdałek pekł przy wymiotach-nic groznego ale groznie wygladało wiec zadzwonilam po pogotowie no i wzieli nas wszystkivh o 2 w nocy,mała niespełna roczną tez bo ja musialam jechac no a amałę z kim by zostało to jechało z nami przerazone). Tak wiec rozumiem cię doskonale i doceniam to ze piszesz bez pretensji,z wielką kulturą w przeciwienstwie do niektorych. Tak wiec tez jestem zupełnie sama na dodatek bez pracy,tylko z zapomogami,(tak wiem-pasożyt),nawet do zadnej pracy nie moge isc bo u nas w miescie na złobek jest 30 dzieci na jedno miejsce tak mi powiedziala dyrektorka i ze nawet nie warto zapisywac bo i tak jak się dostanie to osiagnie juz wiek przedszkolny,a na prywatną nianię niestety zarabiac nie bede co z tego ze zarobię 7-8 moze 10 na godzinę jak prawie tyle samo musze oddac opiekunce,zostanie mi moze 2-3 zł/h.co innego gdybym miala mame czyli darmowa opiekunkę (mama wiem,ze by sie chetnie zajmowała kochala dzieci,byla takim Aniołem) tak wiec pozostaje mi czekac az młodsze osiagnie wiek przedszkolny i wkoncu pojde do pracy,odetchnę,na dodatek jeszcze małe karmię piersią wiec zadna opiekunka nie wchodzi w grę. Tak wiec narazie mam "wesoło" ale tez powoli wychodze na prosta i doceniam kazda mikroskopijna pomoc choc z tym to bardzo cieżko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×