Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Koper1

Odeszła zagubiona moja druga połowa

Polecane posty

Hej, historia jak jedna z wielu. Rozstaliśmy się z narzeczoną po 4 latach związku a 2 narzeczeństwa. Mineło 2,5 tygodnia wiem krótko. Od jakiegoś czasu psuło się między nami. Stres w pracy rutyna, niezrozumienie spowodował że pierwszy raz rozstaliśmy się na początku tego roku. Właściwie od początku były jakieś problemy z jej rodziną zresztą bardzo zaborczą. Traktowali Moją kobietę jak służąca - zrób to zrób tamto. Wkurzało mnie to bo nie raz przez nich płakała i problemy cały czas przynosiła do domu. Jedyne co mogłem zrobić to pocieszyć ją, w końcu to jej rodzina a tej sie nie wybiera. Wszystko zaczeło się psuć w momencie kiedy zaczeła prowadzić wspólny biznes z rodziną. Historia jest bardzo długa bo dużo rzeczy przytrafiało nam się po drodzę i mam obawę że uczucie się w niej wypaliło. Mimo tego starałem się jakoś przez to przebrnąć w momencie jak powiedziała że ma dość że musi zacząć myśleć o sobie biegałem 2 razy jak głupi do niej z kwiatami smutas.gif . Po tym stwierdziłem że nie ma co naciskać. Wyprowadziła się do rodziców więc ma tam niezły hardcore. W międzyczasie po 1 tygodniu odezwała się na FB chciała pogadać więc zadzwoniłem. Rozmawialiśmy szczerze chyba ze 2 godziny kilka razy odnioslem wrażenie że chciała by wrocić, a może sobie tylko to wmawiałem. Potem kontakt się urwał na kolejny tydzień. W międzyczasie napisałem jej sms'a że wyprowadze się z mieszkania żeby mogła mieć chociaż spokojną głowę od rodziny. Podziękowała ze nie skorzysta. Wczoraj po kolejnym tygodniu napisała czy chce się spotkać. Finalnie podjechałem do niej i spacerowaliśmy rozmawiając chyba z godzinę. Myślę że brakowało mi jej już z przywiązania choć raczej nasza rozmowa miała wydźwięk "zobaczymy co będzie". Zaczęła powoli stawać na nogi i już nie daje tak sobie jeździć po głowie swojej rodzinie. Nie wiem co mam robić w sercowych sprawach chyba jestem za miękki. Dużo się nam w życiu na gmatwało i nie wiem czy da rade to odrobić odzyskać jej serce. Pewnie zbyt mało czasu minęło żeby stwierdzić po każdej ze stron czy to była miłość czy przywiązanie. Przy niej czułem że to jest to nie jest to mój pierwszy związek i wiem ze zrobiliśmy oboje za mało żeby go ratować. Zapytałem czy da się wyciągnąć na obiad w ciągu tygodnia. Powiedziała zobaczymy. Ehh... Chce o nią walczyć. Walczyłem na swój sposób cały czas. Czasami jednak byłem oziębły jak miałem stres w pracy byłem przybity. Nie zawsze to rozumiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj se chłopie siana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki. Nie do końca o to mi chodziło. Kochana moja jest osobą która tłumi w sobie emocje a potem wybucha. Zebralo jej się kilka rzeczy, które głównie były niedopowiedziane. Dopiero pogadaliśmy szczerze jak czuliśmy wszystkie kwestie, podczas pierwszej rozmowy po rozstaniu. Podczas drugiej sama już przyznała, że musiała sama dojść do niektórych rzeczy, do których ja zachęcałem. Może w zły sposób to okazywałem jednak zawsze w dobrej woli. Chce o nią walczyć bo twierdziła że czuła się niezauważona niedoceniona. Ja tak nie uważam. Bardzo dużo robiła do okoła siebie pomagając wszystkim i w końcu się pogubiła. Ma taki charakter ale widze ze to się powoli zmienia. Mam nadzieje że jest jeszcze gdzieś w jej sercu miejsce dla mnie. Bedę walczył o nia bo jest tego warta. Tylko jak to uczynić aby jej nie zrazić. Chyba małymi kroczkami muszę znowu starać się odzyskać jej zaufanie. Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A o co, chłopie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×