Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość winny

Nie umiem tworzyć trwałych relacji z ludźmi

Polecane posty

Gość gość
dumnyegoista cd. Ale tego nie robicie, bo uważacie się za (jedynych na świecie) idealnych i nie znosicie sprzeciwu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dumnyegoista cd. To najgorszy poza psychopatami typ ludzi. I większość ludzi, którzy nie potrafią budować relacji to właśnie ofiary takich dyktatorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może jesteś introwertykiem? poczytaj o tym :) ja też tak mam właśnie dlatego , że jestem introwertykiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tak mam . Mam wszystkich w d***e nie wierze juz w nikogo tylko w siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matillde
Witam kochani samotnicy. Ja także nie pielęgnowałam przyjaźni i zostałam sama jak palec. Nie mam z kim wyskoczyć na kawę czy spotkać się w sobotni wieczór. Jest mi z tym cholernie źle. A niby Warszawa to takie duże miasta, a ja w nim jestem samotna (sama nie, ale samotna strasznie) i to w zasadzie na własne życzenie. A najgorsze jest to, że strasznie chciałabym mieć bliskie osoby i nie mówię tu o drugiej połowie (mam męża) ale po prostu o przyjaźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matillde, odnów znajomości z koleżankami. Ty pewnie nie jesteś samotnicą, tylko byłaś być może zaaferowana czym innym i dlatego rozluźniłaś więzi z koleżankami. Samotnik nie potrzebuje towarzystwa innych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Silene, niestety nie jest to takie proste jakby się mogło wydawać. Wiele znajomości zaprzepaściłam, ponieważ zmieniałam miejsce zamieszkania kilka razy. Co nowe miasto to nowe znajomości, a stare szły w zapomnienie. Nawet próbowałam odnowić stare lokalne kontakty, ale bez powodzenia. Wniosek jest więc jeden, tak jak w topicu "nie umiem tworzyć trwałych relacji z ludźmi..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpisuję się pod tym :) Mimo, że jestem lubiana, mam sporo znajomych to często i gęsto po prostu udaje, że mnie nie ma :) Jedyna osobą z którą utrzymuje stałą codzienną relacje jest mój facet :P To nie jest egoizm tylko introwertyzm :) Nie wiem co egoizm ma z tym wspólnego. Nigdy nie wiem, gdzie mam komórkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I może powinnam dodać, że mój partner jest również moim najlepszym przyjacielem z którym dzielę ze wzajemnością wszelkie trapiące mnie rzeczy i poruszam tematy, które normalnie poruszyłabym z przyjaciółką/przyjacielem. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro nie czujesz dyskomfortu psychicznego związanego z brakiem przyjaciół, to o co chodzi? Niektórzy ludzie po prostu tak mają. Ja mam odwrotną sytuację, każdy człowiek, który "miał być" moim przyjacielem/przyjaciółką, zawodzi mnie. A właściwie, to ja czuję, że zawodzę, że czegoś mi brak lub czegoś mam zbyt dużo.. Po prostu ludzie, z którymi się zaprzyjaźniam mają na mnie taki "boom", że najpierw w tyłek by mi weszli bez wazeliny, mogę na nich liczyć itd., a potem się do mnie nie odzywają, nie interesuję ich zupełnie, a ja nie wiem co robić wtedy i się czuję po prostu samotna i do d**y.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolego poprostu lubisz samotnosć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam wrażenie, że właśnie na początku danej znajomości jest jeszcze w miarę ok, ale po kilku miłych rozmowach wszystko upada i znajomość czy nawet nawiązująca się bliskość zanika. Mam już tego naprawdę dość i chciałabym mieć grono bliskich ludzi wokół a nie mam nikogo... Uważam, że to ja popełniam gdzieś błąd i nie umiem odwzajemnić sympatii, którą okazuje mi druga strona no i wszystko wtedy siada. Ok, mam jedną osobę, z którą mogłybyśmy się przyjaźnić, ALE jej mąż uważa, że wszelkie jej znajomości to fanaberie, a jej miejsce jest w domu przy dzieciach. Nie pozwala jej nigdzie wyjść. W pewien sposób się przyjaźnimy, ale przyjaźń sms-owo telefoniczna mi mnie wystarcza, a jej "nie wolno" inaczej"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,ja mam podobnie,po jakimś czasie stare znajomości mnie nudzą i szukam nowych znajomych.Lubie poznawać ich charaktery,poglądy a gdy już kogoś dobrze poznam to juz nie podtrzymuje tego kontaktu tylko szukam innych osób żeby je poznać.I czy to jest normalne?Uważam że tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak mam. Nawet w związku potrzebuję przestrzeni i... Samotności. Samam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. I dobrze mi z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie. najgorsze jest to duszenie się. Też to mam. Duszę się w związku. Nie zdradzam, jestem wierna, ale nie wyobrażam sobie że mogłabym mieszkać z partnerem, a mam już swoje lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eli_za_bet ale chamska reklama mydwoje buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu p********e nigdy nie wejde na tej j****y portal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może to sobie wmawiasz,bo tak jest łatwiej,mniej problemów i zawsze nikt Cię o nic nie oskarży,nie będzie problemów pozdrawiam☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proponuję tu wszytkim wymienic sie teraz nr telefonu, emailami, i ........... porzucic już tę konwersację na długo lub wieki, bo to do nas nie przystoi tak długo utrzymywac kontakt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem , że temat jest inny ale nie wiem co mi jest , szukam pomocy !nie wiem co mi jest . Studiuję , mam fajnego , kochającego chłopaka , rodziców . A mimo to ciężko mi żyć . Jestem na ostatnim roku studiów . Do tej pory wszystko było ok . A teraz nie wiem . Boję się iść do kina , na uczelnię . Mimo tego , że dopiero początek października to mam już opuszczone sporo zajęć . Boję się chodzić w miejsca publiczne . Kiedy siedzę na uczelni , jest mi albo słabo , albo chyba jest mi niedobrze , boli mnie brzuch . Wydaje mi się , że zaraz mogę zwymiotować , albo coś takiego . Nie wiem . Do kina nie chodzę , do restauracji też nie , bo własnie boje się , że nie dobiegnę np . do toalety . To bez sensu. Wiem . Ale boje się . Boje się , że zawale . Rozmawiałam o tym z mamą , ale powiedziała tylko , ze mam się zebrać w sobie i minie . I tyle . I że to ostatni rok , mama dać radę i tyle. nie wiem , nie wiem co robić smutas.gif

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćintrowertyczka
myszka to jakaś nerwica lękowa coś co wytwarza Twój umysł i zniewala Cię ,walcz z tym tłamś potwora i niech spada;-) co do autora to jakbyś bardzo chciał to bys miał więc nie ma problemu,takie masz potrzeby ,ja znajomych też nie potrzebuję za dużo kradną czasu i za dużo głupot w tych gadkach,jedyne co to miłość tego muszę mieć dużo i z bratnią duszą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestesmy dla siebie najwazniejsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winny
Ocho, widzę, że jest więcej takich odszczepieńców jak ja ;-) Bardzo dziękuję za wpisy odszczepieńców z doświadczeniem życiowym. Ja również czasami zastanawiam się, co z tego wyniknie. Nie potrzebuję ludzi, żeby odpoczywać, wprost przeciwnie - towarzystwo ludzi męczy mnie, a porządnie odpocząć mogę tylko w samotności. Można by pomyśleć, że jestem typowym introwertykiem...ale nie do końca. W towarzystwie ludzi zachowuję się zupełnie nie jak introwertyk, zdecydowanie bliżej mi do ekstrawertyka, i tak jestem postrzegany. Ale kiedy zostanę sam...kiedy wszyscy już śpią i jest cisza, spokój, wtedy jest mój czas...dobra książka, dobra muzyka, dobry film...wtedy czuję się najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaai
mam dokładnie to samo, ludzie mogliby dla mnie nie istnieć, ale dużo pracuję z ludźmi i zawsze najwspanialszym momentem dnia jest to, kiedy po 12 h pracy wracam do PUSTEGO, cichego mieszkania, gdzie nikogo nie ma, nikt nic do mnie nie mówi, niczego ode mnie nie chce i to jest najcudowniejsze. mam 32 lata i juz wiem jaka jestem, nie daje sobie wmówic, zę jestem taka czy siaka, bo ja wiem jaka jestem i dobrze mi z tym. jeszcze do 30 liczyłam na związek itp. ale teraz mam już samoświadomosć, ze związki nie sa dla mnie i nie zmuszam się. dusze się w związku, czuję, jakbym miała związane rece i nogi i mogła oddychac co trzeci oddech, to koszmar nie mający nic wspólnegop z wybraną osobą, bo często to wspaniały człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaai
jestem lubiana przez ludzi chociaż w ogóle mi na tym nie zalezy ani nie zabiegam o sympatię, żyję swoim życiem i jestem uprzejma dla wszystkich, bo to daje i mi radość i spokój. ludzie dążą do bliższych kontaktów ze mną, ale często odpuszczają kiedy nie widzą mojego zaangażowania. mam bliskiego kolegę od lat i on juz wie jak jestem i ze niczego na mnie nie wymusi, doskonakle wieże obowiązku znajomosci ze mną nie ma, więc droga wolna ize nie zmusi mnie do smsów, telefonów. kiedyś miał żal i nawet wprost powiedział,z ę mogłabym się czasem pierwsza odezwać i ze jak on się nie odezwie to byłaby cisza 10 lat - odpowiedziałam tylko - masz rację, ale przymusu znajomosci ze mna nie ma, bo ja nie czuję potzreby dzwonienia, rozmawiania, spotykania się chociaż bardzo cię lubię i jesteś mi bliski... nie wiem czy zrozumiał, ale od lat nadal trwa przy mnie i zawsze to on inicjuje kontakt. ale wiecie co ten kolega niedawno wrócił z rocznej podróży i powiedział mi - tęskniłem za tobą i było mi naprawdę przykro że nie mogłam mu powiedzieć tego samego. ja po rpostu nic nie czuję, nie brakowało mi go chociaż był mi wtedy bardzo bliski, nie poczułam jego braku, ani tęsknoty zupełnie jakbym była oderwana od emocji, bo jak był to był, a jak go nie było to po prostu go nie było i nic poza tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niektórzy z Was mają na pewno osobowość schizoidalną [ to nie ma nic wspólnego ze schizofrenią] poczytajcie sobie o tym a niektórzy - introwertyzm w większym lub mniejszym stopniu jedno i drugie jest źle odbierane przez otoczenie, bo świat jest nastawiony na ekstrawertyzm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie potrzebuję. Śmieję się z ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się nie śmieję bo po 1. ludzie bywają bardziej tragiczni niż śmieszni a po 2. mam o czym myśleć i nie sa to na pewno inni ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×