Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nienawidze mojej pracy i studiow

Polecane posty

Gość gość

nie umiem poswiecac się dla innych, a może powinnam potrafić, bo pewnie bylabym szczesliwsza, nie chce mieć dzieci, bo swiat jest zly i wystarczy, ze ja cierpie od urodzenia, nienawidzę zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz do psychologa, ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28, raczej mam depresję, poszłabym nawet do psychiatry, ale ta która jest podobno naprawdę dobra w naszym miescie - nie odbiera, nie wiem czemu, bliska mi osoba do niej chodzila i pomogla jej, innych nie znam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego nie lubisz swojej pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo nienawidzę roszczeniowych ludzi, a tam to normalka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psychiatra będzie cie faszerować tabletkami... a psycholog porozmawia.... co to za praca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znajdź sobie kogoś to Ci przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wogle chyba nie taką drogą rozwoju poszłam - interesowało mnie zupełnie co innego, ja szlam tam, gdzie były najwyższe progi podczas rekrutacji, a mi się udało zalapac... myslalam, ze skoro wielu nie ma takich wynikow, to ze to prestiżowy kierunek i wogle- zostawiłam to, co mnie interesowalo chociaż trochę, bylam glupia, teraz jest na wszystko za pozno, w tym wieku ciężko zaczynać od początku i jeszcze wierzyc, ze się odniesie sukces

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
popatrz na zycie z innej strony . wiele osob ma gorsza sytuacje w zyciu niz ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taka, ze az wstyd pisać, już bym chyba wolala ulice sprzatac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inni musza zapierdzielac na dwa etaty na "szmacie" a ty rozpaczasz bo nie robisz tego co lubisz ku... zycie to nie bajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pewnie tak- ale wiele osob jest mniej wrażliwych niż ja, sa odporniejsi psychicznie, ja się czuje jak jednostka nieprzystosowana do zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedz co robisz, może to komus w przyszłosci tez pomoże. ale kumam troche, jak tak w lo zrobiłam - bo trudno się dostać i gowno z tego miałam, potem 1 rok studiów podobnie wyszło, ale zmieniłam kierunek jednak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie widze, ze nie bajka, nie wyobrażam sobie rozmnazac się - co ja zaoferuje dziecku? nie jestem bardzo bogata, jestem slaba psychicznie, ten dzieciak bylby nieszczęśliwy z moim podejściem, a jeszcze by charakter po mnie odziedziczyl - to pewnie by się zabił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z takim podejściem to faktycznie jest już dla Ciebie za późno. ja mam 30 lat, już niedługo 31 i moje życie i robienie tego, co lubię i zawsze chciałam dopiero się dla mnie zaczyna. oczywiście wymagało to czasu i szczęśliwego zbiegu zdarzeń, owszem mam zwykłą, nudną pracę, która przynosi mi niewielki dochód, ale jednocześnie pozwala na rozwijanie się i dążenie do odniesienia sukcesu w tym, co kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
popatrz na zycie z innej strony . wiele osob ma gorsza sytuacje w zyciu niz ty xxx takie coś NIGDY nie pociesza. co mam się cieszyć że nie urodziłam sie w obozie koncentracyjnym? wiadomo że nikt się czyms takim nie pocieszy... więc bez sensu takie gadanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja straciłam 6 lat życia na studia których szczerze nienawidziłam... i to każdy uważał że studiuje wspaniały, przyszłościowy kierunek. tylko ja się nie cieszyłam, dosłownie miałam deprę, te studia to była dla mnie kara. po drodze jeszcze zaliczyłam kibel i dlatego 6 lat. Gdy się obroniłam to obiecałam sobie że już NIGDY NIE POŚWIECĘ ŻYCIA NA COŚ CO MNIE NIE KRĘCI. Dlatego ani jednego dnia nie przepracowałam w zawodzie, nie szukałam pracy w tym kierunku itp. Zaczęłam robić coś związanego z moją pasją - mam zdolności artystyczne. Wszyscy pukali się w głowę że nie da się na tym zarobić i że powinnam szukać pracy w moim "świetnym" zawodzie. Dziś minęło 5 lat a ja naprawdę świetnie sobie radze, robię co kocham i naprawdę dobrze mi idzie, dobrze zarabiam :) i co najwazniejsze uwielbiam to :) Nie chce się tu chwalić, ale pokazać ci że możesz jeszcze wszystko zmienić, ze serio to zależy od ciebie. Ja postawiłam na jedną kartę i tak nie maiłam nic do stracenia: nie miałam kasy, dzieci, a moje wykształcenie mimo ze wysokie to znienawidzone... Życze ci pwoodzenia i naprawdę wierzę że ci się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
polecam ci książkę "jak przestać się martwić i zacząć żyć" - światowy bestseller, działa cuda! Mi odmieniła życie! Przyjemnie się czyta i serio pomaga. A psychiatrom nie zależy żebyś się wyleczyła bo wtedy stracą kasę. Znam 3 osoby które psychiatrzy wykończyli i wpędzili w jeszcze gorsze schizy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa, douczcie się i zacznijcie odrózniać psychiatrę od psychologa, i ich obu od psychoterapeuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a czy to takie ważne, pracuje w zawodzie na pol etatu, jestem doktorantką, cały zakład ma mnie gdzieś, bo ukończyłam inny ale bardzo podobny kierunek do pań tam pracujących, nie włączają mnie w prace zakładowe, pani prof. nie wspiera; najgorsze, ze mnie to nie pociąga - ani ta praca w głupiej apteczce, ani te studia doktoranckie; chciałam być psychologiem (dostałam się i nie poszlam, bo za łatwo mi to przyszło) i masażystką/fizjoterapeutką, taką panią zajmującą się sprawami ezoteryki, kadzidłami, może tarotem, a robię jakies głupoty i każdy mi kladzie klody pod nogi, i nienawidzę tego, bo to nie moje, nie wiem, jak moje zycie moglo się tak dziwnie potoczyć, dusze się w tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my wiemy kim jest psychiatra, kim psycholog, a kim psychoterapeuta ;) na tyle rozumu jeszcze mamy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No jak czytam kafe to się zastanawiam czy wiecie :P A reaguję już na to alergicznie bo akurat psycho studiuję :D vvvvvvvv I nie wiem autorko czy to by Ci się spodobało. Mam wrażenie, że całe środowisko akademickie jest niesamowicie skłócone, studenci są wręcz k***wsko roszczeniowi, egoistyczni (sic! dla większości liczy się wyłacznie własny interes). Jak rozmawiam z innymi znajomymi to albo im się wydaje, że mnie jakichś magicznych sztuczek uczą (czyli pomoc na pstryknięcie palca), albo z kolei niepotrzebnych pierdół (czyli marnuje podatki wszystkich obywateli). Nie mówię, że wszystko jest złe, ale z "genetycznym" brakiem poczucia szczęścia (możesz poszukać sobie badań na ten temat) cokolwiek byś nie robiła to było by źle. A wyjście temu naprzeciw i zmiana nastawienia to mozolna i długotrwała praca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracuj dalej, ale zrób może jakieś kursy na masaż, jakieś kursy z ezoteryki, załóż działaność gosp. i masuj ludzi, ucz medytacji, jogi itp. jak wypali to zrezygnuj z dotychczasowej pracy i poświęć się temu w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i przeczytaj "jak przestać się martwić i zacząć żyć" - na serio polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba mam taki genetyczny brak poczucia szczęścia, czy jak to określasz... od dzieciństwa miewałam stany depresyjne, pierwsze poważne doly miałam około 7 roku zycia... humanistyczne przedmioty zawsze były dla mnie łatwiejsze, ja się uparłam, znałam się trochę na chemii i postanowiłam, ze sobie cos udowodnię... ale wcale nie jest kolorowo, w zakładzie panuje cos na zasadzie mobingu... jedyne co ciekawego nauczyłam się na studiach to farmakognozja i lek roślinny, cała ta wiedza o ziołach, surowcach i składnikach aktywnych... ale oczywiście nie w tym zakładzie jestem na studiach doktoranckich, tylko w takim, gdzie sa same panie po analityce ;) bez sensu -chyba zrobie te kursy tak dla siebie, wreszcie zaczne robic cos ciekawszego, ja zawsze szlam pod wiatr- nie tam, gdzie było latwo milo i przyjemnie, tylko ciagle lubiłam sobie cos udowadniać, mam tego dość, ciężko jest zwłaszcza nie majac wsparcia w pani profesor (a taka była fajna na początku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo są ludzie którzy i po uszy w gownie będą się smiać ;) A są i tacy jak Ty. Ale jak piszę, pewne cechy da się zmienić, można swoje podejście kształtować, ale to kilkuletnia orka. Mi troszeczkę się udało :) vvv A tak w ogóle, po co chcesz sobie coś udowadniać? Zastanowiłas się kiedyś czy za tą ambicja kryje się może coś więcej? Możesz być tak samo wartościową osoba robiąc coś co nie wymaga takiego wysiłku, a zaoszczędzoną energię można przeznaczyć na coś przyjemnego. x Jak Cię tematyka szczęścia interesuje to interesuje mozesz poczytać profesora Czapińskiego a od niego już dojdziesz do innych ciekawych źródeł. Ja mam taką wadę, że lubie mieć takie podparcie naukowe w planowaniu swoich aktywności (mimo, że nie do konca mi to wychodzi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie ta książka "jak rpzestać się martwić..." uczy jak inaczej myśleć o życiu, jak cieszyć się tym co się ma. może zacznij od nie i od kursów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×