Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Leniwe z serem i masełkiem lubią Wasze dzieciaczki takie jedzonko?

Polecane posty

Gość gość
nie wiem, jak to się nazywa ale u mnie zawsze się robiło leniwe z twarogu i ziemniaków. Mąki tylko odrobina żeby się trzymało. Takie leniwe są bardzo delikatne i lekkie. Jadamy z masłem, cukrem i cynamonem. Ewentualnie można zamiast ziemniaków dawać do obiadu, ale ja wolę na słodko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dzieciaczki","leniwe"i"maselko" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
później temat na kafeterii "co najbardziej lubią wasze dzieci?" 80% odpowiedzi to pierogi,naleśniki,kopytka,jak od małego faszeruje sie tym badziewiem dziecko przynajmniej raz w tygodniu to co ma powiedzieć ze ulubiona potrawa to dorsz,same jesteście sobie winne że dzieci jedzą takie zapychacze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko nie je, bo mi się nie chce robić. :D Nienawidzę zagniatania ciasta rękami. Czy by mu to smakowało? trudno powiedzieć, bo jemu mało co smakuje, więc może leniwych tez by nie zaakceptował, choć w przedszkolu chyba jadł. Co do kształtowania smaków - mój syn jako dziecko kochał ryby, warzywa i żółty ser, a teraz tych rzeczy nie ruszy. Mało tego, do dziś (a ma 12 lat) niektóre dania przestają mu smakować z dnia na dzień. To kolejna kafeteryjna ludowa "prawda", która z rzeczywistością nie ma nic wspólnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma 6 lat i nie lubi, jak zresztą większości rzeczy "ciastowatych", mącznych (tylko pierogi ruskie przechodzą, ale z dużą ilością jogurtu czy maślanki do zapijania). Pasjami kocha za to warzywne zupy (najchętniej kremy, a jak zwykłe to bez ziemniaków), większość owoców i wszystko co mięsne, dla niej "kanapka" to do jednej łapki kawałek szynki a do drugiej pomidor :D Tak z rok temu był okres, że szalała za rybami, teraz to trochę minęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem jak wy, ale ja kiedy bylam dzieckiem to jadlam wszystko, to znaczy nie wybrzydzałam,a teraz jest naprawde niewiele rzeczy ktore mi smakuja. a na pewno nie sa to posilki, ktore smakowaly mi za młodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My uwielbiamy leniwe, pierogi, kopytka I makarony z serem :D Ba, czasem wcinamy I kromala ze smalcem, ogorkiem kiszonym I cebula! Chlebek pieczony w domu, smalczyk tez domowy, jedynie ogorasy ze sklepu:P Gleboko mamy opinie, co powinnysmy jesc w/g kafeterianek:D. Jemy to co nam smakuje I to co my lubimy:) Tak, jemy tluste mleko, smietane, maslo I biala make, jedynie cukier to wole demerra:) I tak , oczywiscie toczymy sie , bo przeciez wiecie lepiej czy jestesmy grubi , czy zdrowi:) Wole zjesc tlusty twarog w leniwych niz "zdrowy", lekki serek znafaszerowany chemicznymi zapychaczami, ale "light " :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wy tu niektóre macie pod deklem nawalone, że aż boli. urodziłam się w 84 roku, kiedy nie było niczego, matki gotowały z czego miały i jakoś i ja i całe moje pokolenie żyje, ma się dobrze i w podstawówce mało było grubasów. a teraz wszystkie mamusie takie super hiper pro eko i cuda na kiju, a bachory jak tuczniki. i jak to mamusie cudowne wytłumaczycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
He, he, ja też się urodziłam w 84. Od małego jadłam leniwe, kluski, pierogi, naleśniki. Nie codziennie przecież. Ale przy piątku zawsze było coś w tym stylu. Tyle, że u mnie nie na słodko. Leniwe jadłam z bułeczką tartą na maśle-to już w ogóle mnie zjadą albo moją mamę i babcię, ale nigdy nie lubiłam tego typu rzeczy na słodko. Do dziś nawet twaróg lekko solę, gdy inni jedzą z dżemem. Jadłam też mięso, rybę. Nie byłam od tego gruba, nie chorowałam więcej. Dziś jest mnóstwo eko-fiksatek i wcale nie widzę, by ich prowadzenie kuchni dawało lepsze efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już nie przesadzajcie z tym zdrowym odzywianiem, chyba nikt normalny nie daje tego dzieciom co drugi dzień. Moim zdaniem dzieci powinny wszystkiego spróbować, znać wszystkie smaki. Lepsze leniwe niż jakieś super zdrowe jogurciki specjalnie dla dzieci, mające rok ważności i nie wymagające przechowywania w lodówce. A żeby nie było - ja akurat robię rzadko takie rzeczy bo są za bardzo pracochłonne, ale gdyby dziecko lubiło to na pewno co jakiś czas by dostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Infantylnie to brzmi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas takie "jedzonko",to u babci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W latach 80 zywnosc byla o niebo mniej przetworzona na targu sprzedawali w wiekszosci rolnicy a nie sprzedawcy zaopatrujacy sie na gieldzie. Zima nikt nie jadl swoerzych warzyw tylko domowe kiszpnki lub weki. Mieso czy wedlina bylo godzinami wystanym rarytasem. Kazdy miam ogrodek dzialkowy i swoje warzywa i owoce! Gdybys teraz chciala zywic tak rodzine to bylzbys ekomatka na 100%!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś tam się nabija z mąki pełnoziarnistej i brązowego cukru- ale my w domu tak jemy... Tzn. mąkę akurat mieszam z białą przy naleśnikach, pierogach czy właśnie tych leniwych bo lepiej się klei, ale zawsze są obie. Cukru używamy tylko do wypieków, żadne z nas herbaty nie słodzi, kawy nie pijemy, i również mamy tylko brązowy- rzadko do lukrowania ciastek kupujemy cukier puder. Więc owszem, leniwe u nas są z mąką pełnoziarnistą, z twarogiem- że nie mam sama krowy, nie doję jej i nie robię sera, już przeżyję ;) I z brązowym cukrem. Nie widzę w tym żadnej tragedii, tym bardziej że nie jemy tego na co dzień i dietę mamy zróżnicowaną. Najwyraźniej tutaj podanie leniwych na obiad jest równoznaczne z białym pieczywem z parówką na śniadanie, rosołem i smażonym schabowym w niedzielę, kiełbasą na kolację i nie wiem co jeszcze wymyć, pewnie pasztet na drugie śniadanie i kremówka na podwieczorek... otwiera się szufladka- "złe żywienie" i wpada do niej mamusia podająca leniwe... U mnie w rodzinie w ogóle każdy ma własne żywienie, i każdy co innego je na śniadanie, a nawet talerz obiadowy u każdego wygląda inaczej. A co do tego kształtowania się smaków- gdyby mi się kształtował do 3 r.ż. dalej jadłabym tylko ziemniaki i chleb z masłem, bo do tej pory mama wspomina ile nerwów kosztowało ją podanie mi czegokolwiek innego... Mój synek jako maluszek chętnie jadł owoce- teraz nie chce ich jeść, jedynie maliny i truskawki w sezonie. A dzisiejsi dorośli chyba by nie ruszyli nigdy sushi, owoców morza, serów pleśniowych- bo skąd, skoro nigdy tego nie jadali w dzieciństwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja się urodziłam w 79 roku. Domowe było praktycznie wszystko, od warzyw przez mleko, śmietanę i sery po mięso i wędliny, bo dziadkowie nawet jak sami wszystkiego nie robili to wymieniali "barterowo" z sąsiadami. I, o dziwo, zimą były świeże warzywa: szczypior hodowany z cebuli w domu (na kilogramy, na niemal każdym parapecie rósł), cebula, jarmuż, kapusta, marchewka, pory, buraki, seler. Kiszonki - wiadomo, robiło się też domowe przeciery pomidorowe i domowy keczup. Co nie znaczy, że wszystko jadłam i lubiłam. Ale nikt mi niczego nie wmuszał, więc z czasem nauczyłam się choć próbować wszystkiego na talerzu (co teraz procentuje otwartością na smaki z całego świata).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja takich rzeczy nie robię, bo wnoszą mało wartości odżywczych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×