Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na skraju

Czy to może już nałóg męża czy tylko brak odpowiedzialności?

Polecane posty

Gość gość
Przecież ci jedna osoba napisała - skorzystać z pomocy profesjonalistów. Innej odpowiedzi oczekujesz? Tego, że ktoś ci obieca, że samo przejdzie? Nie przejdzie, przecież wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Nie oczekuję innej, ale zastanowiło mnie to dlaczego wszędzie trąbi się o tym, że to choroba, że tego i owego nie robić - wszystko pięknie wypunktowane, ale nigdzie niczego nie ma o tym co robić (oprócz pójścia po pomoc). Dziwne to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyna metoda wstrząsnac nim. Skoro już prośby i obietnice nie działają to postawić ultimatum - albo idzie na leczenie albo odchodzisz jak odmówi to odejść. Chcesz żeby dziecko pijanego ojca widziało? Nie radzę... Chyba że chcesz drugiego takiego wychować ale i tak niestety muszę cię zmartwić aalkoholizm jest dziedziczny więc już mię masz na to wpływu. Chodzi o ciągoty do używek ogólnie. Także już dziecko jest obciążone. Jest nadzieją ze jak nie będzie widziało to nie powieli wzorca. Ja mam teściowa alkoholiczke i zabronilam kontaktów z moim dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moim zdaniem twój mąż jest już w głębokiej fazie alkoholizmu i będzie tylko gorzej! skoro on uważa, że nic mu nie jest a ty tylko gderasz i go denerwujesz, bo wg niego jesteś wredna - to skończy się tak jak zawsze albo odejdziesz, albo będziesz to wszystko znosić, marudzić a on będzie wpierał, że nic się nie dzieje a ty wszystko psujesz jedno jest pewne - on się nie zmieni!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to już nałóg i nie łudź się, ze to powstrzymasz. Tylko mąż może to powstrzymac, ale musi bardzo chcieć i wytrwać, bo to niezmiernie trudne. Raczej nie miałabym złudzeń...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Bo ja nie wiem czy wierzę w taką terapię dla żon/rodzin alkoholików. Dlaczego ja się mam leczyć, skoro on ma problem? On pewnie coraz częściej zacznie przychodzić wypity, a ja co mam w takim momencie robić? Bo o to mi też chodzi. Skoro awantury nie robię, nie szantażuję, nie zaczynam rozmowy z pijanym, to co mam zrobić? Herbatę mu podać, włączyć tv i przykryć kocem, aby nie zmarzł? A na drugi dzień mam być dla niego kochanką i idealną żoną jakby się nic nie stało? Czy może mam udawać, że go nie widzę/nie słyszę. Nie mieści mi się to w głowie :-(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszędzie trąbi się o tym, że to choroba, że tego i owego nie robić - wszystko pięknie wypunktowane, ale nigdzie niczego nie ma o tym co robić xxx wszędzie piszą ci co robić - ODEJŚĆ!!! nic innego DLA JEGO DOBRA nie możesz zrobić albo się otrząśnie i naprawi, albo ucieszy, że przestałaś mu truć i będzie wreszcie w spokoju robił to co lubi najbardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On pewnie coraz częściej zacznie przychodzić wypity, a ja co mam w takim momencie robić? xxx ODEJŚĆ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chcę tylko zrozumieć co nim kieruje" kobieto, nie dorabiaj głębokiej ideologii do czegoś w czym zwyczajnie żadnej ideologii nie ma. Wypicie piwa to przyjemnośc, ale ludzie żyją dla przyjemności. To tak samo jak jedzenie słodyczy, czy fastfoodów, choć to mniej uzależnia. Jeśli to sprawia, ze mąż czuje się fajnie, przyjemnie, to nie zrezygnuje z tego. Ludzie nie rezygnują łatwo z przyjemności. Bo niby dlaczego? Myślisz, że żona i dzieci coś tu zmienią? Nie ma takiej opcji. Czasem wstrząs, choroba może dać motywację do zmiany, ale na pewno nie da jej twoje gadanie. Masz męża alkoholika i musisz dostosować życie do tego, lub go rzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te terapie dla rodzin to śmiech na sali. Chyba tylko po to są, żeby dać iluś tam ludziom zatrudnienie. Równie żałosne są wszelkie grupy uzależnien, gdzi człowiej wstaje i mówi: "nazywam sie xxx xxxx i jestem alkoholikiem" To żałosne. Ktoś to kiedyś wymyślił a durni ludzie podłapali i wierzą, ze to im pomoże. Jak nie ma woli, to nic nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Chcę tylko zrozumieć co nim kieruje" XXX nie, nie chcesz! nie chcesz po prostu rozstawać się z facetem, który cię utrzymuje i dobrze wiesz, że jak się rozejdziecie, to będzie płacił gó/wniane alimenty a resztę kasy przeznaczał na zabawę - więc musisz go "pilnować" i tyle opcja "odejść" odpada - ale niestety innej nie ma - zawsze możesz wmawiać sobie i innym,że "zostajesz z nim dla dobra dzieci" - żony alkoholików zawsze zgotowują swoim dzieciom piekło, byle by on dawał pieniądze i do innej nie chodził!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każdy ci już napisał, jedyne co możesz zrobić to odejść drugie: iść na terapię i zrozumieć że jesteś współuzależniona (dlatego czujesz silną potrzebę usprawiedliwiania go, ratowania itp.) trzecie: na terapii zrozumiałabyś że to że twój ociec miał problem z alkoholem sprawił że takiego sobie wybrałaś partnera twój problem to brak dystansu i to że nie widzisz oczywistych oczywistości..... kiedyś usłyszałam bardzo mądrą rzecz od psychologa, że każdy powinien w takich sytuacjach ciągle sobie powtarzać: "ja jestem ważny" i wtedy priorytety ustawiają się same, zamiast pozwalać innym niszczyć moje życie, należy postępować tak by im na to nie pozwolić, siłą niszczącą w twoim życiu jest teraz mąż i jego choroba, ty zamiast się od niego odciąć chcesz mu pomagać wbrew jego woli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znająca życie
Im bardziej będziesz się denerwowała i próbowała mu wmawiać ze jest alkoholikiem tym bardziej on będzie tkwił w tym ze nie ma z tym problemu. Oni nigdy się do tego nie przyza że ma z tym problem, wiem bo ja tez miałam taką sytuację zamieszkalismy na wsi i się zaczęło przychodzenie sąsiadów i picie i trwało to jakies czas , również byłam załamana, czytałam mądre książki jak mu pomóc, co robić. Pamiętaj że ty też jesteś uzależniona bo jesteś żona alkoholika. Pomoż możesz tylko spokojną rozmową i postawienia sprawy jasno albo idzie na leczenie albo koniec z wami. Niestety musi on sam upaść na samo dno żeby sie z niego odbić. U mnie było to że staraliśmy się o dziecko (nadal się staramy) i był to warunek póki co mąż od 1,5 roku nie pije ale ma z tym problem bo nie może jak inni np. napic się jednego piwka, bo od razu wróci , on to sam wie. Z jednej strony ma silną wolę a z drugiej wystarczy chwila i problem znowu wraca. Nie jest to proste ale musi być twarda i nie użalać się i nie ukrywać że on ma z tym problem porozmawiaj z jego rodziacami, nie bądź bierna. Pozdrawiam i życzę wytrwałości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Nie mam problemu z tym, że mnie zdradzi. Dla mnie zawsze alkoholizm męża był najgorszym co może spotkać żonę. Zawsze odzywa się ktoś, kto tak powie, że kobieta nie odejdzie, bo kasa i tylko kasa. Inny ktoś powie: odejście/rozwód - jakie to proste rozwiązanie, ale najlepiej się poddać zamiast walczyć. Ja jestem na etapie takim, że chciałabym powalczyć, ale zastanawiam się, czy jest SENS, czy coś ugram tą walką, czy stracę 20 lat jak moja mama. Nie boję się odejść, wiele razy myślę o tym, że lepiej będzie nam bez niego. Miałabym spokój ducha, nie miałabym żadnych oczekiwań wobec niego, nie czekałabym w jakim stanie wróci do domu. Istna sielanka. Uważam, że dzieci mogą być szczęśliwe również bez ojca. Bałabym się tylko, że mi będzie chciał je odebrać :-(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyno o czym ty piszesz, miałaś to samo w domu rodzinnym i nie wiesz co robić ? a co zrobiła twoja matka w tej sytuacji i jak ty oceniasz jej decyzje ? nie chcesz odchodzić bo chcesz mu dać szansę.....a prawda jest taka że on i tak nie jest dla ciebie wsparciem i nie możesz na niego liczyć, więc co to za różnica czy jesteście w separacji czy mieszkacie pod jednym dachem ? na twoim miejscu zabezpieczyłabym się na ewentualność tego że on narobi długów, rozdzielność majątkowa itp. bo jeszcze może cię wciągnąć w długi i będziesz w czarnej doopie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naskraju, to już jest alkoholizm, o ile nie od dobrego roku jak nie dłużej. Nie ma sensu walczyć. To jak walka z wiatrakami, dopóki alkoholik sam nie zechce, nic z tym nie zrobisz. Piszesz 20 lat jak moja mama. Dobrze rozumiem, że miałaś ojca alkoholika? No to dziwię się, że nie masz czerwonej lampki w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" jakie to proste rozwiązanie, ale najlepiej się poddać zamiast walczyć." ale to właśnie zostając z nim poddajesz się, bo pozwalasz by jego choroba rządziła także tobą i twoim życiem ty nie walczysz o siebie, pozwalasz by ściągał także ciebie na dno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Już rozmawiałam z teściową, to teraz cała jego rodzina mnie traktuje jak wariatkę, bo dla nich alkoholik to żul, który pod sklepem stoi od rana :-(. A nie taki ktoś, kto sobie raz na jakiś czas wypije. Tak więc na teściową liczyć nie mogę. Ona obarczy mnie winą za to. Właściwie nawet nie wiem co ona miałaby mu powiedzieć - i tak nie posłuchałby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Macie wszyscy rację i dziękuję wam, bo jesteście dla mnie wielkim wsparciem. Widzicie, moje myślenie jest rzeczywiście błędne. Ja myślę, że jak odejdę, to będzie z mojej strony oznaczać, że nie walczyłam, że się poddałam, a to jest chyba naprawdę odwrotnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Pamiętaj że ty też jesteś uzależniona bo jesteś żona alkoholika." A możesz mi wyjaśnić co to jest to współuzależnienie? Bo według mnie, nie ma czegoś takiego. Jest tylko i wyłącznie, albo bezradność, albo strach przed ręką współmałżonka, albo uzależnienie finansowe, czy emocjonalne. JAK WSPÓŁMAŻONEK ZE SWOJA DRUGĄ POŁOWA NIE PIJE, TO NIE JEST WSPÓŁUZALEŻNIONY!.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpowiadam i jak grochem o ścianę. Głupiec by zrozumiał. Są grupy samopomocy, ludzi którzy znają problem i jak sobie nawzajem pomagać, a ona swoje. Trudno dotrzeć za taki mur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odejście to też walka o związek. Ja bym mu powiedziała spokojnie: Kiedy pijesz moja miłość ulatnia się. Boję się, że powoli przestaję cię kochać. Wiedz, że poradzę sobie bez ciebie i znajdę swoje szczęście. Muszę cię tylko przestać kochać do końca. Nigdy nie będę z alkoholikiem i powoli dzień po dniu przestaję być twoją żoną. A swoją drogą myślę, że on teraz pije więcej po podświadomość samca mu mówi, że zaciążona żona nie jest atrakcyjna dla innych samców, jest uziemiona i tak nigdzie nie pójdzie i nikt jej nie zechce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie boję się odejść, wiele razy myślę o tym, że lepiej będzie nam bez niego. Miałabym spokój ducha, nie miałabym żadnych oczekiwań wobec niego, nie czekałabym w jakim stanie wróci do domu. Istna sielanka. Uważam, że dzieci mogą być szczęśliwe również bez ojca. Bałabym się tylko, że mi będzie chciał je odebrać xxx o właśnie! kolejna wymówka,żeby nie odchodzić! który sąd zabierze matce niemowlaka i 5 letnie dziecko i odda alkoholikowi, który nie chce się leczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Miałam w domu rodzinnym coś gorszego o wiele... Istne piekło z biciem, uciekaniem boso, podpaleniem domu nawet. Lampka mi się zapaliła, ale ja jak widzicie, nie mogę się wyzbyć tego, że chcę zrozumieć dlaczego on tak robi? Sama nie wierzę w to co piszę. To mnie męczy bardzo i osłabia. To, że nie potrafię pojąć jak może być coś ważniejszego od rodzinnego szczęścia :-(. Wiecie, ja tak mocno kocham moje dziecko i to drugie, które jest w drodze i nie wiem jak mogą dzieci nie być najważniejsze dla rodzica :-(. Jak może być alkohol ważniejszy :-(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale o co naskraju ty chcesz walczyć? O szarpane nerwy? O zrytą psychikę swoich dzieci? Bo tak będzie jeśli on sam nie zechce rzucić tego co lubi. Twój stres odczuwa twoje dziecko w twoim łonie. Jeszcze pół biedy jak mąż przychodzi i idzie bez słowa spać. Gorzej jak zacznie się awanturować, a z czasem podniesie rękę. Na pierwszy ogień pójdziesz ty, a potem dzieci. Z rodziną męża nie ma co dyskutować, bo jak dostaniesz po pysku to i tak będzie to twoja wina, bo go na pewno sprowokowałaś. Mamusia się nie przyzmna, ze źle synusia wychowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współuzależnienie polega na błędnym myśleniu błędnych przekonaniach: - np. że to jeszcze nie jest alkoholizm bo nie leży pijany pod sklepem - że można mu pomóc i go uratować - że trwanie przy nim to heroizm a nie oznaka słabości - tłumaczenie że to dla dobra dzieci, dla trwałości rodziny (no sorry ale dzieciom nie służy przyglądanie się kłótniom rodziców i wieczna atmosfera napięcia) jeszcze drugie dziecko się nie urodziło a on zawodzi cię w momencie gdy potrzebujesz spokoju i wsparcia, myślisz że gdy będziecie mieć płaczącego niemowlaka w domu będzie lepiej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przerabiałaś to w rodzinnym domu i nie widzisz dokąd to zmierza ? pytasz czemu on pije ? a czy potrafisz odpowiedzieć na pytanie dlaczego pił twój ojciec ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znająca życie
Jest się uzależnionym bo żyjesz z nim i na wszystko patrzysz co sie dzieje, odczuwasz emocje , denerwujesz sie nawet bardziej , żyjesz tym jak wracałam z pracy każdego dnia to sie zastanawiałam w jakim stanie dzisiaj go zastanę i jak zwykle było to samo ja przy nim nigdy nie płakałam nie dałam po sobie poznać ze jestem słaba nawet mówiłam mu że jest to jego życie i moze sobie je zmarnować ale bez mojego udziału. Cały czas się o tym myśli, jest się wrakiem człowieka bo z jednej strony chcesz pomóc a z drugiej musisz zadbać o siebie i o dzieci. Nie ma półśrodków ostre cięcie jeśli chce pić to koniec. Ja też teściową poinformowałam że jej syneczek kochany pije na umór to jak u nas było z tydzien to póxniej powiedziała ze ona nic nie zauważyła a śmierdziało od niego na kilometr także wsparcia tez nie miałam, wyparła to ze swojej świadomości poźniej usłyszałam że pije bo to moja wina. Od tamtej pory nie chce jej widziec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty naprawdę jesteś głupia, albo udajesz! miałaś to w domu rodzinnym i teraz fundujesz to własnym dzieciom i wielkie zdziwienie jak tak może być? wybrałaś pijaka na ojca swoich dzieci i z nim siedzisz - więc się nie dziw - po części ty nakręcasz dzieciom nieszczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na skraju
Nie wiem co myślę, nie mam już chyba żadnych myśli, nie mam siły :-(. Co do terapii - nie wiem czy potrafię tak wstać i opowiadać o swoim życiu obcym ludziom :-(. Ja jestem mało wylewna, a miałabym się tak otworzyć przed obcymi ludźmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×