Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy ja mam problem z mezem czy tylko wymyslam ...

Polecane posty

Gość gość

Czy to sa wg was realne problemy czy moje wymysly? Wkurza mnie to ze: - maz lekcewazy moje prosby, moge 100 razy cos mu mowic a on i tak tego nie zrobi, a potem jeszcze sie wyprze ze mu mowilam..; jak go ktos inny poprosi to leci i robi od razu - mamy osobna kase, ja zarabiam duzo mniej i ciagle jestem splukana; - wiele tematow niewygodnych dla siebie lekcewazy; ja sobie koge mowic, on fos burknie i nic z tego nie wynika, a jak go przycisne to konczy sie awantura np temat uwspolnienia kasy - nie ma planu na zycie, nie ma ambicji zeby cos osiagnac; mieszkamy u jego rodzicow w starym domu; ani nie myli o remoncie ani o wlasnym lokum,; interesuja go d**erele a o powaznych sprawach nawet nie mysli - prosze go zebysmy jechali na zakupy bo juz oboje chodzimy jak dziady to temat pomija milczeniem bo nie lubi zakupow - nie okazuje mi czulosci ani troski, tzn okazuje ale zwykle ma to ja celu sex; tak bezinteresownie tego nie robi, nie przytuli mnie ot tak - nie widzi kiedy jestem smutna, zmeczona, a nawet jak widzi to i tak wychodzi w swoich sprawach - jak gdzies wychodzimy to w zasadzie szuka towarzystwa innych ludzi, ja sie czuje jak kula u nogi Coraz czesciej sie klocimy i nawet nam sie nie chce do domu wracac z pracy. Ciezko mi sie pogodzic z tym ze moje malzenstwo nie jest takie jakbym chciala,'w zasadzie to nie wiem czy umiem sie z tym pogodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz c*****e malzenstwo a jak to sie stalo, ze kase macie osobna? maz Cie nie szanuje Na Twoim miejscu przestalabym z nim rozmawiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są w ogóle jakieś rzeczy, które Was łączą??? Nie wyobrażam sobie życia w takim związku. Moim zdaniem absolutnie nie przesadzasz, nikt normalny nie chciałby takich relacji w swoim małżeństwie. Pytanie - od jak dawna to trwa i co jest tego przyczyną? Coś się stało, że zaczął się tak zachowywać czy było tak od zawsze ale nie chciałaś tego zauważyć? Rozmawiałaś z nim??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciezko jest z nim rozmawiac, bo on nie widzi problemu. Teraz widze, ze on taki model wyniosl z domu. Jego mama wolala ojcu ustepowac niz sie klocic no i on i bracia sa tak nauczeni, ze sa naj, a baba to taki dodatek. Wczesniej tego chyba nie chcialam zauwazyc. Potem przez jakis czas bardzo dobrze nam sie ukadalo a teraz znowu lipa. Duzo sie pogorszylo po narodzinach dziecka. Jest wiecej obowiazkow, ograniczen. Dziecko jest trudne. Sa rozbieznosci w kwesti wychowywania na linii ja - tesciowie ( bo maz taka dupa nie ma zdania na zaden temat). Ostatnio bardzo sie klocimy, ja juz tego traktowaniu nie wytrzymuje i wrzeszcze o wszystko, a on nie rozumie o co chodzi i tez wpada w szal i coraz czesciej mnie szarpie, raz mnie kopnal, czesto popycha, siniakow mam pelno bo sie np o meble obijam albo mi rece mocno zaciska na moich rekach. Jestem sama, mama mi zmarla rok temu, jestem w trudnej sytuacji, bo mieszkam z tesciami. Tesciowa mi bardzo pomaga przy dziecku ale z drugiej strony czuje ze maja do mnie pretensje ze wylamuhe sie poza schemat. Ze nie chce byc taka potulna zona, ze nie ustepuje, ze die stawiam. Bo on w koncu nie robi nic zlego. Kto by sie przejmowal ze mbie nie szanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz naprawdę nikogo? Żadnej rodziny, rodzeństwa, zaufanych przyjaciół? Przede wszystkim powiedziałabym jego rodzicom, że Cię szarpie. Nie pozwól na to, żeby działo się to w domowym zaciszu, któregoś razu nie popchnie Cię na mebel, tylko przywali prosto w twarz, skoro ma takie zapędy. Po drugie, naprawdę mocno zastanowiłabym się czy nie masz dokąd pójść, choćby po to, żeby wylać mu zimny kubeł na głowę, pokazać, że nie godzisz się być jego workiem treningowym i kulą u nogi, zwłaszcza, że patrzy na to małe dziecko. No i przykro mi, ale przede wszystkim, będąc na Twoim miejscu już dawno (a na pewno od teraz) zaczęłabym zbierać środki finansowe na to, aby jak najszybciej się od niego uniezależnić. Oczywiście nikomu o tym nie mówiąc. W ogóle jak to w praktyce wygląda? Tzn ten brak wspólnoty jeśli chodzi o pieniądze? Wydziela Ci tygodniówki, robi za Ciebie zakupy, daje Ci do miasta swoją kartę czy kompletnie nie dostajesz od niego ani grosza? Współczuję Ci ogromnie, sama zdajesz sobie sprawę z tego w jakiej jesteś sytuacji. Rób co tylko możesz aby zacząć robić sobie grunt pod usamodzielnienie się. W innym wypadku będziesz skazana na tego chama i jego rodzinę, która najwidoczniej zwykła zamiatać takie problemy pod dywan. Pracujesz? Jesteś na urlopie? Jaka jest Twoja sytuacja zawodowa? Mieszkasz w dużym mieście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak ci zle to wez z nim rozwód, małzenstwo jest przereklamowane, po co sie meczyc, medalu nie dostaniesz za to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widziały gały co brały.....a teraz narzekanie. Moim zdaniem NIGDY nie jest tak,że wina leży tylko po jednej stronie. Wiesz co to jest KOMPROMIS?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczelo mi przeszkadzac ze maz mysli tylko o sobie w kazdej sprawie poczawszy od sexu a skonczywszy na aucie ( jesli jemu jest auto potrzebne to ja mam zadylac na busa). Ostatni rok mialam bardzo ciezki, ciezko mi sie pozbierac po smierci mamy, bywaly dni ze po calym dniy z dzieckiem mialam dosc, chcialam zeby ze mna wieczorem posiedzial, pogadal, przytulil, ogarnal malego. A on nawet nie chce tego sluchac, wychodzi i koniec bo musi sie odstresowac. I tak sie wszystko zaczelo sypac. Mama mnie przed mezem ostrzegala, mowila ze mnie nie kocha, ale nie chcialam tego przyjac do wiadomosci. Teraz jak zmarla to tak jakby mi sie oczy otworzyly. Nie nam rodzenstwa. Mam ciotki i wujka, ale nie jestem z nimi zbyt blisko. Mam pokoj po namie, ale ona zyla w ciezkich warunkach. Sama dalabym rade, ale z dzieckiem nievardzo. Poza tym, boje sie ze z dzieckiem nie podolam. Pracuhe na pol etatu, od listopada w koncu na caly etat. Zarobie moze z 1600, wynajecie mieszkania to u mnie ok. 800 zl, a gdzie opieka do dziecka, oplaty? Poza tym, maz mi mowi ze on mi dziecka nie odda w razie rozwodu. Obecnie zarabiam ok 800 zl i z tego kupuje jedzenie, chemie, ubrania dla dziecja, siebie i nawet cos dla meza. Maz mi daje pieniadze jesli go poprosze, jesli miedzy nami jest dobrze to nie jest to problem, a jesli jest zle to jest to upokarzajace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×