Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak zapomnieć o jego bylej?

Polecane posty

Gość gość
Przepraszam, ale muszę to napisać. Jesteś niedojrzałą wariatką, która swoimi wymysłami zepsuje fajny związek. Pal sześć już Ciebie i Twojego faceta, ale Ty przez głupie widzi mi się chcesz pozbawić dziecko ojca. Rewelacyjna z Ciebie przyszła matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko rozumiem cię. Mój facet na początku znajomości SAM z siebie dużo opowiadał mi o swojej byłej, ja w ogóle nie podejmowałam tego tematu, ale zostawało mi w głowie to co o niej mówił: jaki był w niej zakochany, jaka on była dla niego piękna, jak im było cudownie itd. Zostawiła go dla innego, więc gdyby nie to, to nadal byliby razem. I chociaż od jakiegoś czasu on już jej nie wspomina to ona - jego eks - ciągle siedzi mi w głowie, ciągle się z nia porównuje, robię tak jak napisałaś "olimpadę" :O Śledzę ja na fb i ciągle zastanawiam się czym go tak rozkochała. To mnie niszczy :( Kocham faceta, ale nie wiem ile jeszcze jestem w stanie znieść tę zazdrość i poczucie, ze gdyby go nie zostawiła, to ciągle by z nią był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajtforlajf
Ten Twój facet jest trochę biedny. Przepraszam za bezpośredniość, ale czy rodzice Cię nie kochali? Albo czy zdarzyło się w Twoim dzieciństwie coś innego, co sprawa, że masz zwyczaj nabierania pewności dopiero wtedy, gdy wiesz, że ktoś jest TWÓJ, należy do Ciebie, jednym słowem: traktowania osoby jak przedmiot? No bo to przedmiot ma być nieużywany. Można chcieć mieć majtki prosto z folii albo tylko własną szczoteczkę do zębów, co jest zrozumiałe, ale nie osobę! Chciałabyś, żeby ktoś Ci wyznał miłość, ale potem powiedział, że niestety musi zerwać, bo musisz być nowa jak lalka z seks szopu? To nie jest miłość, to jest chęć posiadania. On, zanim Cię poznał, miał prawo do prób zbudowania szczęścia. Chyba go kochasz i zależy Ci na jego szczęściu, nie? Więc jak możesz mu zatruwać życie, że kiedyś próbował go szukać? A w końcu znalazł Ciebie i jest happy end! Przemów sobie do rozumu, kobieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie tutaj próbują przemówić Ci Autorko do rozumu i uważam, ze mają rację, bo chyba Ci odbija. To ja Cie spróbuję może pocieszyć. Gdy miałam 18 lat zakochałam się z wzajemnością, od pierwszego wejrzenia w sporo starszym chłopaku. To była szalona miłość, kochaliśmy się jak dzicy. Wspólne pasje, zainteresowania, wprowadził mnie w świat seksu, dużo podróżowaliśmy. Był dla mnie całym światem ale tak jak się zakochaliśmy, tak pewnego dnia stwierdziliśmy, że to koniec wspólnej drogi i czas pójść dalej osobno. Mimo tej dziwnej zgodności nawet w takiej sprawie jak rozstanie, przez pół roku nie byłam w stanie się śmiać, tak wszystko we mnie krzyczało z żalu. Byliśmy razem dwa piękne lata. Do dzisiaj, a minęło 12 lat, utrzymujemy kontakt, taki luźny, na zasadzie życzeń na urodziny czy co słychać. Ale do czego dążę. Od 6 lat jestem w szczęśliwym związku z moim partnerem, który na początku nie trawił nawet imienia tamtego, z czasem mu przeszło. A przeszło mu dlatego, że uwierzył moim słowo- tamten związek, mimo tego że przed laty tak dla mnie ważny, obecnie mógłby w ogóle nie istnieć. Kocham mojego obecnego i nie chcę żadnego innego, on jest moją teraźniejszością i przyszłością a to, że nie jest pierwszy, to cóż... Życie jest drogą, na której spotykamy ludzi i czasem wspólnie nią idziemy, ci ludzie jakby nas budują, przebywanie z nimi tyle nas uczy. I tamten związek na tamtą chwilę był ważny ale teraz, z perspektywy czasu wiem, ze pod względem uczuciowym jest nieistotny. Czuję, że to było nie ważne, że wszystko co było przed się nie liczy. Może durne porównanie, ale zmieniając np meble tęsknisz za starymi? Ja nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze sa rady: "przemow sobie do rozumu". Otóż możesz sobie przemawiać, a on ma gdzieś twoje przemowy, dalej sobie swoje czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc 06:03 swieta racja! Co moge robic? Dzis po kolejnej nocy przespanej z tym problemem, doszlam do wniosku, ze to chyba obsesja na jej punkcie, ze problemem nie jest narzeczony. Czuje sie od niej glupsza mimo lepszego wyksztalcenia, mniej wygadana, interesujaca, fascynujaca, moze tez mniej atrakcyjna. Oni razem studiowali, mieli wspolne pasje, swietnie sie im "bzykalo" (co oczywiscie zostalo wspomniane na forum) i nie pozostaje mi nic innego, tylko sie z tym pogodzic. W zyciu niektore kobiety sa od nas po prostu lepsze i nic tego nie zmieni, a na pewno nie fochy strzelane do Bodu ducha winnych facetow. Szczerze to licze, ze kiedy Maluch sie juz urodzi, skupie sie na tym, co najwazniejsze, a nie na wlasnych problemach ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie czuje się od niej ani gorsza, ani glupsza, ani brzydsza bo tak nie jest. Dla mnie jest zachwiany porządek wg którego jedna osoba jest na cale życie. To ona powinna być na moim miejscu bo byla pierwsza. Ja jestem intruzem, uzurpatorka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ja jestem intruzem, uzurpatorka" cos na temat tego uczucia wiem. Kiedy spedzilismy razem pierwsza wspolna noc, zapadl mi w pamiec poranek po niej. Moj Kochany jak zwykle wygladal pieknie i rozkosznie, gdy spal (co trwa zreszta do dzis i patrzenie na niego w tych chwilach to sama przyjemnosc), ja jednak nie moglam sie pozbyc uczucia, ze ja tam nie pasuje, ze dokladnie, jak zostalo to powiedziane, jestem intruzem. Dziwne uczucie, jakbym spala z zajetym facetem. Bardzo nieciekawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedziałam, że miałabym podobne rozterki, jak autorka, dlatego postarałam się o chłopaka, który nie dość, że mi odpowiadał, to miałam pewność, że wcześniej nikogo nie miał... To jedyne rozwiązanie, by nie czuć frustracji, jeśli ktoś ma takie problemy. Wiem, że to może dziecinne, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy... Szczególnie, jeśli dla kobiety facet będzie pierwszym partnerem, to te myśli mogą być tym bardziej dręczące. Niektórzy mówią, że prawiczek to c***a, ofiara losu żałosna itp. To bzdury! Związek z prawiczkiem, zwłaszcza, jeśli jest się samej niedoświadczoną w związkach to coś pięknego- wspólnie się odkrywają, ich pierwsze wspomnienia erotyczne będą tylko i wyłącznie ich... nie ma zazdrości o wspomnienia, dręczących myśli o porównywaniu się z poprzedniczką, że nie jest się tą jedyną i wyjątkową, bo już wcześniej nasz partner wszystko robił z inną... A ludzie z różnych względów zachowują do późna prawictwo. Np. skupiają się wcześniej na nauce, sporcie, nie mają czasu na dziewczynę. Dopiero z czasem przychodzi na nich "ten" czas, gdy odczuwają potrzebę związku z dziewczyną. Ludzie są różni i różnie sobie układają życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe, czy autorka jeszcze tu zajrzy... jestem ciekawa, czy i jak sobie poradzi z tym problemem. To by było bardzo pomocne dla wielu innych dziewczyn, które mają podobne problemy (a także dla facetów, bo oni nawet częściej mają takie problemy, a przynajmniej częściej je opisują na forach z tego co zauważyłam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja autorka i jestem tu caly czas:) Nie mam nic przeciwko, by temat sie rozwijal. Ja dzis mam dola i kiepskie poczucie wlasnej wartosci. I wlasnie! faceci! Milo by bylo, gdyby wypowiedzieli sie przedstawiciele plci brzydszej. Ciekawa jestem, jaka maja opinie, zarowno jesli chodzi o przedstawiony problem z ich ounktu widzenia, jak i, czy sami miewaja takie dylematy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co z tego, że mój facet był prawiczkiem jak się poznaliśmy, skoro miał kiedyś dziewczynę, w której był strasznie zakochany i lubi ją wspominać, co mnie boli, tym bardziej, że ona naprawdę jest ode mnie ładniejsza, fajniejsza, lepiej mu z nią chyba było niż ze mną - mieli bardziej podobne charaktery, ale ona go zostawiła.... Najlepiej znaleźć takiego, co jest prawiczkiem, a w dodatku jeszcze nikogo nie miał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bym chciala zeby odezwal się facet, który jest jakby po drugiej stronie. Czy ta byla/pierwsza ma jakieś znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze szczery
ostatni gosciu, w skali od 1-10 na ile oceniasz swoje zdrowie psychiczne? gdzie 1 - jestem kompletnie pierd.ta a 10 to nalezy mnie odizolowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam osobę która przez takie myślenie i ten problem popadla w alkoholizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i właśnie dlatego boję się mieć dzieci - bo autorce wyraźnie odp*********o od hormonów w ciąży. Dobra strona tego jest taka, że o ile nie rozwali sobie wcześniej związku, to jej minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorkooo i kobitko wtórująca jej- jakbym czytała o sobie :o Jestem też z tych, które mają za sobą zawód miłosny i mam obniżoną samoocenę. Niby na co dzień staram się wyglądać na pewną siebie, ale wewnątrz jestem zahukana... No masakra jednym słowem. Jestem od jakiegoś czasu z cudownym facetem. Zawsze marzyłam o spotkaniu faceta, który będzie zapewniał mnie o swojej miłości, da poczucie stabilności i bezpieczeństwa, będzie planował ze mną mieszkanie i zaręczyny. I stało się! Mam kogoś takiego. Też go kocham i chyba przestraszyłam się, że jestem wreszcie w szczęśliwym związku... W takim w jakim zawsze chciałam być, a nie trafiało mi się. I się uczepiłam jego ex... Jego pierwsza miłość, z którą rozstał się 1,5 roku temu. Zdradziła go, odeszła. Teraz oczywiście on się cieszy, że się z niej wyleczył, ale opowiadał mi, że jeszcze na jakoś na początku roku mógłby do niej wrócić. Opowiadał mi głównie na moje pytania o nią, ale samemu też zdarzyło mu się o niej wspominać, co mnie denerwowało :/ Ale powiedziałam mu już, że jest to dla mnie drażliwy temat, więc zrozumiał. Kiedy weszłam pierwszy raz na jej fb... Booooże, jaka ona piękna. Teraz prawie codziennie odwiedzam jej profil, oglądam foty. Nie wiem nawet po co... Odczuwam po prostu jakąś taką potrzebę. Czasem boję się, że on dalej coś do niej może mieć. Mimo, że na co dzień nie pokazuje mi tego. Ale to chyba wynika z mojej zaniżonej samooceny... A wcale nie jestem nieatrakcyjna. Ale przykładowo z twarzy ona mnie bije na głowę. Wiem, że szukamy igły w stogu siana i to wszystko może rozwalić nasze związki. Mamy cudownych facetów, a same jesteśmy motorem napędowym ku rozpadkowi. Później tylko będziemy żałować :( Nie wiem kompletnie co robić... Chyba przestanę wchodzić na jej fb i spróbuję skupić się na tym wspaniałym mężczyźnie koło mnie... Wiem, że przy niej też był szczęśliwy na swój sposób i baaaardzo przeżył ich rozstanie. Zupełnie nie rozumiem dlaczego ona go zdradziła. Jest bardzo zaradny, niesamowicie towarzyski, śmieszny, wzbudzający zaufanie, przystojny ze świetnym ciałem, niesamowicie inteligentny i nie kłótliwy... Dlaczego ja się pytam? On był chyba troszkę dla niej pantoflem. On teraz powtarza, że szukał kobiety a nie dziewczyny. Ona faktycznie z tego opisu wydaje się być jeszcze dziecinna, a ja jestem tą kobietą. Kobietą ze zdezelowanym deklem... :p Ale przynajmniej staram się doceniać to, jaki jest wspaniały. Mam nadzieję, że kiedyś mi to minie. Ten okropny syndrom byłej... Bo kocham go bardzo i jest dla mnie takim światełkiem w tuneliku, do którego chcę zmierzać :) Nawet teraz, gdy on śpi, a ja to piszę, rozczuliłam się i chciałabym się do niego przytulić... Nie pozwólmy tego sobie odebrać. W tym przypadku musimy poprowadzić bitwę przeciwko sobie samym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś jestem autorką posta z 14:55, właśnie mi chodziło o takiego prawiczka, który wcześniej nic nie miał do czynienia z dziewczynami, żadnych miłości, związków itp. bo wcześniej nie miał czasu na te sprawy czy nie spotkał takiej, jaka by mu odpowiadała ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do postu o ciąży- autorka jest w ciąży i może przez hormony ma to wyolbrzymione, ale wiele osób nie jest w ciąży, a i tak takie coś przeżywa. To raczej nie kwestia hormonów, tylko: 1. wyidealizowane pojęcie o miłości, z którego później trudno zrezygnować (no wiecie, ta jedyna wyjątkowa i niezastąpiona miłość, dwie połówki pomarańczy idealnie dopasowane, zespolone,jedyna miłość na całe życie itd.) 2. Niskie poczucie własnej wartości z z z z z Na tych filarach wg mnie to sie opiera... z z z A co do wypowiedzi facetów- wystarczy sobie wygoglować: moja dziewczyna nie jest dziewicą, jestem zazdrosny o przeszłość mojej dziewczyny/ żony itp. a wyskoczy wam multum tematów na różnych forach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nigdy mnie nie pociagali prawiczkowie, a szkoda... Trzeba bylo takiego szukac i nie przejmowac sie, ze ciapa, ze nie umie postepowac z kobieta, ze nie atrakcyjny. Wszystkiwgo by sie nauczyl i bylby przynajmniej moj, bez wspomnien i doswiadczen, nabranych z kims innym. Naprawde, prawiczkowie i dziewice, apel:nie wstydzcie sie, nie wiazcie sie z byle kim, czekajcie cierpliwie, a nie pozalujecie! Mowie jak najbardziej serio." xxx to go zostaw i idź do jakiegoś prawiczka. nie dość, że go nie kochasz (powyższa wypowiedź na to wskazuje), to jeszcze masz obsesje na punkcie jego przeszłości. rozstanie rozwiąże 2 problemy na raz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się, że to wynika z silnego przywiązania do partnera, pierwszym lepszym facetem i jego doświadczeniami bym się tak nie przejmowała, ale dla mojego ukochanego faceta, który jest mi tak bliski, jak prawie nikt, chciałabym być tą jedyną, wyjątkową. I gdyby on miał jakieś doświadczenia przede mną, to czułabym się tak, jakby coś zakłócało tą naszą miłość, jakby ta była stała między nami dosłownie. Bo człowiek to nie tylko jego teraźniejszość, ale także i przeszłość oraz przyszłość. Bym czuła, że jakaś cząstka jego należała już do innej, a ja dostaję po niej zaledwie popłuczyny, że to wcale nie taka wyjątkowa miłość, skoro on już wcześniej inną obdarzał tym samym... z z z Więc chyba rozwiązanie jest tylko jedno- pójść na terapię, która sprawi, że zaczniesz bardziej racjonalnie podchodzić do związku, nie będziesz tak przeżywac tego wszystkiego, nabierzesz odrobiny dystansu... Bez terapii nie wyobrażam sobie, jak bym mogła funkcjonować. Może być z tym cholenie trudno walczyć, bo to właśnie przekonanie trudno wykorzenić racjonalną argumentacją, jest irracjonalne... Mimo, że biorąc to na rozum- widzę natychmiast nonsensowność takiego toku myślenia, ale mam wrażenie, że żadne argumenty i żadne terapie by mi nie pomogły, bo mimo wytłumaczenia sobie absurdu takiego podejścia, ja emocjonalnie nadal bym to odczuwała. Bo prosto jest sobie powiedzieć: "nie myśl tak", "to pierdoły", "to absurd", ale zrealizować to jest dużo trudniej... dlatego dziękuję bogu, że trafił mi się wspaniały, a na dodatek niedoświadczony w związkach facet, wcześniej nie dopuściłam do związku z dwoma zainteresowanymi mną facetami, bo właśnie znałam siebie, wiedziałam, że ich doświadczenie nie dałoby mi spokoju, wolałam być sama, niż robić coś wbrew sobie i się męczyć, skoro wybitnie mi to nie pasowało... Może Tobie jednak się uda z tym skutecznie walczyć! z z Tak sobie myślę, że teraz, jeśli (odpukać!!!!) coś poszło nie tak z moim partnerem i musielibyśmy się rozstać, to już nie miałabym takich rozterek przy następnych facetach, bo ja już mam swoje doświadczenie, swój pierwszy poważny związek za sobą, więc gdybym miała następny związek z innym facetem, doświadczonym, to nie przeszkadzałoby mi to aż tak bardzo, bo miałabym to pocieszenie, że i ja już mam swoje doświadczenie w poważnym związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez terapii nie wyobrażam sobie, jak bym mogła funkcjonować JAKBYM MIAŁA FACETA Z BAGAŻEM DOŚWIADCZENIA W ZWIĄZKACH * bo pominęłam tę ważną informację i wyszło trochę masło maślane :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc uciekajaca z pociagu
Autorko, to znowu ja, ta co z pociągu uciekala. Widzę, ze przybylo więcej dziewczyn z takim problemem, ale rozwiązania brak. Zastanawialam się skąd mi się to w ogóle wzielo i doszlam do wniosku, ze z mojej wiary w jakieś prawidla typu: "pierwsza milosc jest najwazniejsza", "stara milosc nie rdzewieje", "pierwszy raz wspomina się cale życie". W ogóle jestem romantyczka, od czasu kiedy nauczylam się czytać to siedzialam w książkach, w pamięć zapadl mi Mickiewicz wzdychajacy do Maryli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
We mnie tez jest takie przekonanie, ze pierwszej milosci nie zapominamy nigdy i co gorsza idealizujemy ja w pozniejszym zyciu. Jest tez kolejne psychologiczne pojecie, ktore wiaze sie z tym, co przezywamy - prawo pierwszych polaczen. Czyli wiadomo - to ta pierwsza, nawet jesli po niej nastapila lepsza, ladniejsza, czy wrecz ta jedyna. bedzie punktem odniesienia na pozniejsze zycie. Co do mojego indywidualnego przypadku - staram sie, jak wiecie, dojrzec przyczyny tego calego szalenstwa i doszlam do kolejnego wniosku - zanim poznalam Jego, bylam okolo 2-3 razy "zakochana", tzn zadurzylam sie w nieodpowiednich mezczyznach (dzis juz nawet sentymentu do nich czuje, choc gdy tak meczy mnie zazdrosc i zlosc na na mojego partnera to na sile staram sie przypominac sobie mile chwile - bez skutku) i po prostu chyba milosc kojarze z cierpieniem, ewentualnie z zazdroscia, gdyz zawsze przegrywalam z jakas inna. Teraz mam faceta, ktory pokochal mnie do szalenstwa na pierwszym spotkaniu i ktory nie zmienil zdania, gdy mnie poznal, tylko przedstawial mnie jako przyszla zone wszystkim naokolo, ktory nie oglada sie za innymi, nawet w telewizji czy necie wiec moze na sile szukam jakiegos powodu do smutku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co z tego,że mój facet jest prawiczkiem i nie miał wcześniej dziewczyny, ale patrzył na inne...i czasem jakaś mu sie podobała z wyglądu.tak mnie to smuci i nie mogę sobie z tym poradzić...chyba rzucę mojego prawiczka i poszukam niewidomego prawiczka.może wtedy odzyskam spokój ducha.trzymajcie sie dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może to chodzi o kontakt z rodzicami? Ja jestem najstarsza i jestem pupilka mamy, mlodsze rodzeństwo nie ma z nią takiego kontaktu, ani takiej więzi i chociaż mama temu zaprzecza to jednak zawsze najwięcej uwagi poswiecala pierwszemu dziecku czyli mnie. Może nadal podświadomie chce być ta pierwszą bo tylko pierwsza zasluguje na uwagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - ha, ha, ha, bardzo śmieszne.... 8/10 :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak samo od małego się naczytałam, już nawet w bajkach dla dzieci powiela się ten schemat... bajki disneya, baśnie ludowe... W różnych, różnych bajkach i baśniach to jest. Jedyna, wyjątkowa, wyidealizowana, magiczna miłość, książę i jego księżniczka, idealna relacja dusz, ten jedyny i ta jedyna... I potem trudno sobie z głowy wybić te ideały :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokladnie, a jak juz pojawia się motyw bylej i obecnej to najczęściej w kontekście: byla - niespelniona, cudowna milosc, która zostala przerwana przez przeciwności losu i do której się tęskni i obecna - zapchajdziura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matyldo, a Wy dalej to analizujecie?? Autorko, sama napisałaś, ze podczas seksu zakrywasz swoje "niedoskonałości"- masz niskie poczucie własnej wartości, stąd generalnie bierze się zazdrość. Bo zazdrościmy zawsze jeżeli uważamy, że ktoś jest lepszy od nas. Popracuj nad tym, idź do fryzjera, nie wiem, zrób sobie paznokcie i skończ to "biadolenie" bo uwierz mi, brzmisz śmiesznie. Można to oczywiście zrzucić na hormony ciażowe, ale widzę , ze już znalazłaś "popleczniczki", które w ciazy nie są :) Albo facet jest z Tobą, zdecydowaliście sie na dziecko i wierzysz w to biorac go z całą jego, nieistotną przeszłością albo jakieś jaja sobie ze związku robisz! Wiesz, nie chcę krakać ale chyba nie masz w życiu prawdziwych problemów- a los bywa czasem przewrotny i lubi "dowalić" właśnie takim osobnikom, tworzącym sobie sztuczne problemy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×