Gość gość Napisano Październik 31, 2014 Jak tego dokonać? Mam już dość jednej pzrechodzącej w kolejność. Zawsze muszę miec coś za uszami, do czego nie pzryznałabym się innym. Czy da się w ogóle osiagnać optymalny poziom zadowolenia z siebie i nie mieć już nic do zwalczenia/poprawy? W końcu życie i tak nie szczędzi problemów, przydałoby się nie miec ich przynajmniej z tym, na co mamy pełny wpływ. I o ile innym byłabym skłonna wybaczyć i pomniejszać w kategorii problemu, to co mi się nie podoba u mnie, o tyle sobie tego darowac nie potrafię, w sensie uznać, że do cholery, trudno, nie dam rady... Czy ktos z was czuje, że wszystko, co moze kontorluje? Jeżeli są take osoby, da mi to do myślenia i moze wreszcie coś z tymi pierdoąłmi zatruwajacymi mo codzienność zrobię... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach