Zupełnie serio. Co robią wykształceni ludzie, czego nie robi śmieciarz?

Tu siedzą same wyrzutki bez kasy, czekajacy na swojego ksiecia :D Co robią? Uczą się i nie grzebią w śmieciach.

Znam pana, który zaczynał od szambiarki a teraz ma wielką firmę i jest jedną z najbogatszych osób w okolicy :P I go stać na frykasy wymieniane w którymś poście wyżej, a 90% osób z mgr na początku nazwiska klepie biedę za 1300 zł w jakimś biurze.

Ludzie wykształceni nie śmierdzą aż tak :)

hh zaloguj się

milionerki zbierają śmieci i udaja ze sprzątają wille cudze - swoje aby nie paść ofiara morderstwa lub kradzieży

Śmieciarze smierdza

...Ludzie wykształceni nie śmierdzą aż tak usmiech.gif.... ŚMIERDZĄ OBRZYDLIWIE ŚMIERDZĄ i pocą się strasznie i walą obrzydliwym smrodem

jak to czytam to już rozumiem co mają na myśli mówiąc 'polska B'.

bronią prac magisterskich

nic. smieciarz i profesor wioda takie samo zycie - wstaja rano, biora prysznic, jedza sniadanie, ida do pracy, jedza obiad w pracy, wracaja do domu, jedza kolacje, spia. no to samo robia. roznica zerowa, az sie dziwie, ze jest jakiekolwiek roznicowanie w plac miedzy profesorem a smieciarzem, przeciez kazdy z nich ma taki sam przebieg dnia.

"Ile tu pustych idiotek siedzi pechowiec.gif" no, tez sie przerazilam, to pewnie dziunie po gimnazjum weszły w okres reprodukcyjny stad takie kretynskie tematy :D pozdrowienia dla gimg****a

hh29 dziś nic. smieciarz i profesor wioda takie samo zycie - wstaja rano, biora prysznic, jedza sniadanie, ida do pracy, jedza obiad w pracy, wracaja do domu, jedza kolacje, spia. no to samo robia. roznica zerowa, az sie dziwie, ze jest jakiekolwiek roznicowanie w plac miedzy profesorem a smieciarzem, przeciez kazdy z nich ma taki sam przebieg dnia. profesor pracuje umysłowo, jeździ na sympozja, prowadzi badania, konferencje, zajęcia ze studentami w międzyczasie. po pracy albo dalej prauje albo czyta czasopisma naukowe, literaturę fachową, albo ogląda ambitny film czy idzie z żoną (również wykształconą) do teatru na fajną komedyjkę. pisze swoje publikacje naukowe czy książki. zadzwoni do swojej matki, która na stare lata wraz z mężem naukowcem kupili sobie przyjemny domek w norwegii, zastanowi się z żoną czy nie pora pomyśleć o własnym domku na mazurach. na wakacje jedzie do meksyku, żeby oglądać grobowce olmeków czy do jaskini lascaux we francji. śmieciarz swoje w pracy zrobi, wróci do domu, wyszoruje się porządnie, posłucha opowieści żony jak to sąsiadka firan nie uprała tej wiosny, włączy szklaną pułapkę albo trudne sprawy, przejrzy fakt, życie na gorąco żonki albo włączy internety i pijąc harnasia poczyta co tam na onecie słychać. przed snem pomartwi się kredytem czy emeryturą swojej matki, może brak jej na opał tej zimy? na wakacje jedzie do mielna, wściekać się na tłumy polaczków na każdym centymetrze kwadratowym albo wyśle dzieciaki na kolonie z miejsca pracy. taka jest różnica. nie uwłaczam nikomu, bo ani profesorem, ani śmieciarzem nie jestem, a znam ludzi i z tego i z tego świata.

18:07, moj wpis byl ironiczny. zgadzam sie w 100%.