Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

to ostatni niedziel

smutno mi i czuję pustkę

Polecane posty

Gość gość
A dlaczego tak uwazasz? Kazdy ma jakies zalety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie smuc sie Niedzielu. Jutro bedzie lepiej. 🖐️ Ja Cie lubie🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Puszekkk
Nie smuć się 👄wszystko kiedyś się ułoży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ja mam powiedzieć totalna depresja . Nie zdałam egzaminu , nie dostałam pracy, maz mnie nienawidzi a koleżanka zadzwoniła zeby pochwalić sie ze dostała prace o której ja marzyłam boli boli i ryczeć mi sie chce dlaczego wszystko co złe przytrafia sie tylko mnie ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki cieżko było ale sie udało,...."od razu mi ulzylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja i tam mam gorzej niz ty. Jestem nie tylko gruba, brzydka i glupia ale jestem tez bardzo samotna. A zeby bylo lepiej nie chce tej samotnosci zapelniac ludzmi bo ludzie mnie mecza. O jak bardzo ludzie sa nudni i przewidywalni! Nie ma nic bardziej nudnego i byle jakiego niz ludzie. Mowisz komus o swoich problemach, odczuciach a oni wyskakuja zaraz z jakimis banalami ktore sprawiaja ze czuje sie jeszcze gorzej. Mam depresje od kilku lat i fobie spoleczna. Depresja to zawzieta suka, z ktora jeszcze z dwoja zlego daloby sie pociagnac ale fobia spoleczna to prawdziwe utrapienie. Mysle przez to o odejsciu z pracy bo w pracy zaostrzylo mi sie jeszcze bardziej. Nigdy nie przypuszczalam, ze mozna az tak bardzo zdziczec. Pracuje za granica w srodowisku "finansjery" i nie mam slow by opisac jak bardzo bolesnie i intensywnie odczuwam swoja ulomnosc w tym otoczeniu. Czuje sie tak jakbym byla najbrzydszym i najdziwaczniejszym stworem na tej planecie. W tej pracy nie da sie unikac ludzi, trzeba sie komunikowac a dla mnie to istny horror. Ludzie w pracy patrza na mnie jak na dziwne padlo. Widze ich spojrzenia, irytacje w glosie i to mnie dobija jeszcze bardziej. Nienawidze tego miejsca. I tu jest zonk bo dobrze zarabiam a prace ta dostalam po znajomosci. Nie widze siebie w zadnej innej zreszta pracy bo wszedzie trzeba przebywac wsrod ludzi. A u mnie zamiast sie poprawiac to sie pogarsza. Czasami marze o samobojstwie, o chorobie nieuleczalnej, o szybkim i bezbolesnym koncu.. A najbardziej marze o tym zebym nie musiala juz dla nikogo pracowac. pragne spokoju, wolnosci od przymusu codziennego wstawania i spedzania 80% mojego zycia w miejscu ktore powoduje, ze zoladek z nerwow robi mi kolowrotki. Czuje sie tak poharatana ze juz przestaje wierzyc w mozliwosc zmiany. Do tego wpieprzam jak wieprz. To moja jedyna przyjemnosc. Daje mi zludne poczucie "schronienia". Czuje przyjemnosc i jednoczesnie poczucie winy, nieuchronnej katastrofy. I tyje. Patrzac w lustro czuje tylko dol. Tak wiem, zaraz mnie pobluzgacie ale ja juz tego nie przeczytam. Bo nie bede chciala tego czytac, bo bede sie bala niezyczliwych slow. Bo kazda ostrzejsza uwage rozkminiam przez kilka godzin i bardzo dlugo dochodze do siebie. Kiedys po klotni z bylym juz facetem nie bylam w stanie isc do pracy. Wszystko we mnie telepalo i dostalam jakichs tikow nerwowych. Chcialabym nigdy sie nie urodzic. Czuje wyczerpanie zyciem i baardzo gleboka rozpadline w sercu i glowie. Obawiam sie ze juz zawsze tak bedzie. To trwa ok 10 lat. Psycholog mi nie pomogl. Moje dziecinstwio bylo pelne przemocy - fizycznej i slownej. Wychowalam sie w patologii. Mnie i mojej siostry nigdy nie chwalono i nigdy nikt nam nie mowil, ze sie nie trzeba az tak bac. Nam jeszcze dokladano potrojnej dawki strachu i ponizano i zawstydzano. Moja matka lala mnie czym popadnie - obrywalo mi sie kablem, pasem, wieszakami, kijem od miotly, deska do krojenia, wezem od pralki. Nosze w sobie gniew na nia. Na te krowia morde, te kur'we. Chcialabym obic ja piesciami z calych sil az do zdarcia kosteczek w palcach. Ale wiecie co? Gdy ja widze dzis to juz starsza kobieta i nie wzbudza we mnie nic oprocz irytacji i poczucia winy. To tamta jej wersja sprzed X lat, ktora wciaz jest w mojej glowie i chcialabym powedrowac w przeszlosc i zloic jej gebe na kwasne jablko. Nienawidze swiata i nie mam nawet sil zeby plakac. Mi nie wolno bylo plakac. Jak plakalam to bylam brzydka, wykrzywiona jak Quasimodo. I ten placz w domu wysmiewano. Gdybym tylko mogla zaznac choc troche spokoju..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nowożytnych łaskę można kupić za pieniądze, a Starożytni mają zasady. Żeby odzyskać ich łaskę trzeba wrzucić w ofierze dziewicę do wulkanu... i skąd ja w Polsce dziewicę mam wziąć? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dodatku bolą mnie plecy. :O Jak rano z domu wychodziłem to mnie nic nie bolało i w tramwaju zakaszlałem i wtedy złapał mnie ból taki dziwny pod łopatkami :O i boli do teraz :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi sie ze samo myślenie o pechu przyciąga go, zawsze jak z zazdrości życzę komuś coś złego to zawsze mnie to spotyka Trzeba codziennie powtarzać sobie ze będzie ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×