Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego tak bardzo tęsknię?

Polecane posty

Gość gość

nie umiem sobie radzić. Jestem bardzo zmęczona, robię wszystko żeby nie myśleć ale nie potrafię sie uwolnić. 3 lata temu rozstałam się z chłopakiem. Związek krótki (nawet nie wiem czy można to tak nazwać). Ja bardzo się zaangażowałam, starałam. On na początku też a potem było tylko gorzej. W przeciągu kilku tygodni zmienił się w potwora. Zaczął się na mnie wyżywać, kłamać, zrywać obietnice, zaczął nawet obrażać. Mimo iż to było tak dawno ja nie poradziłam sobie jeszcze. Do tej pory chce mi sie płakać jak sobie przypomnę jego słowa. Nie umiem być w nowym związku, nie umiem się otworzyć. Jestem zrozpaczona bo marzyłam o rodzinie a jak tak dalej pójdzie to nic z tego. Nie wyobrażam sobie nikogo innego u boku. Wiem, ze to infantylne, że powinnam się odciąć ale jak? Ciągle to siedzi w mojej głowie. Obowiązków mam masę i nic. Wypłakałam już wszystkie łzy. Mimo tego wiem, ze dalej coś do niego czuję. A tka bardzo chcę przestać. Tylko jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za każdym razem wspominać nie te miłe słowa, które przecież potem okazały się kłamstwem, tylko te kłamstwa i inne koszmarne rzeczy, które robił. To działa skutecznie, tylko musisz być konsekwentna, bo mózg wyrzuca przykre wspomnienia z pamięci. Dlatego to Ty musisz świadomie o nich pamiętać. Możesz to wszystko też wypisać na kartce, by o niczym nie zapomnieć. Z czasem dotrze do Ciebie, co w ogóle w nim widziałaś. Możesz też pisać na forach, jaki to okropny był typ, dyskusja z innymi też pozwoli Tobie otworzyć oczy i uświadomić sobie, jak dobrze się stało, że z nim nie jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dzięki, trochę już pisałam po innych forach i faktycznie takie otworzenie oczów przez innych pomaga ale tylko na chwilę. A to złe właśnie pamiętam. Miłe słowa i gest mogę policzyć tylko na palcach jednej ręki. Chciałabym być zła, wściekła- to by mi pomogła. Smutek i żal tylko pogłębiają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PPPPSP
Wyglada mi to na toksyczny zwiazek. Zastanow sie, czy bylas z nim szczesliwa? Czy wlasnie tak wyglada Twoj wymarzony zwiazek? Jesli nie mozesz sie pozbierac moze warto pogadac z jakims psychologiem? Mialabys jasny obraz sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo widocznie zbyt rzadko przywołujesz te złe wspomnienia lub co chwila dołączasz do nich dobre. I może zbyt mało też piszesz na forach. Takie słowo pisane po prostu bardziej dociera do człowieka, a wsparte jeszcze opiniami innych więcej Tobie uświadamia, a Ty zaczynasz jeszcze więcej rozumieć. Wiem, bo sama wymyśliłam kiedyś w podobnej sytuacji podobny sposób wyleczenia się z faceta. Od razu od niego zwiałam, gdy pokazał swoje mniej ciekawe oblicze, ale jak każdy taki typ, na początku potrafił być przekonujący i czarujący. Więc skupiłam się na złych stronach i się tego trzymałam, dzięki temu przeszło szybko, a dzisiaj się dziwię jakim cudem te jego sztuczki potrafiły tak zadziałać. Pomoże, tylko się trzymaj tego, co trzeba, dasz radę. Szkoda życia, a może przegapisz przez niego prawdziwą miłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja droga, czas to zmienić. Uprzytomnij sobie, co da ci tęsknota i "czucie" do kogoś z kim co prawda byłaś krótko, ale za to z "atrakcjami" w postaci "kłamstw, zrywania obietnic, obrażania, płaczu" ? "Nie wyobrażam sobie nikogo innego u boku" - czyś taka szpetna, czy jednak infantylność przeważa, że napisałaś to zdanie ? ;) Wszystko jedno jest tylko desperatkom. Jeśli jednak kobieta ma dobre mniemanie o sobie, to nie wybiera kandydatów z odrzutu. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie zanim tęsknisz, tylko za stanem ducha jaki masz będąc w związku, widocznie potrzebujesz i czujesz się lepiej będąc w związku. Mniej więcej po roku maksymalnie po półtora roku odkochujemy się w kimś kto nas opuścił, powoli zapominamy. Otwieramy się na zmiany. Jeśli u ciebie trwa to dłużej, to albo masz problemy psychiczne (nie mylić z chorobą), albo tak jak napisałam wcześniej. Potrzebujesz nowego związku a wtedy ci przejdzie od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Treść uznana za SPAM. Ja mam coś napisać skoro to g****o cały czas wyskakuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem facetem a przeżyłem dokładnie to samo, mija 6 miesięcy od rozstania z moją pierwszą dziewczyną. Byłem dla niej dobry, tak jak ty starałem się a ona non stop mnie obrażała, nie szanowała, robiłem za jej pieska. Nie mogłem mieć własnego zdania. Na końcu okazało się że nigdy mnie nie kochała i marzyła o powrocie do byłego faceta z którym własnie jest. Od czasu do czasu ona do mnie pisze żę jestem zerem i ona chce się pogodzić. Żyję w nerwach , boli mnie to a jej nienawidzę, załuję żę zmarnowałem swój czas na takie coś jak ona bo czułem że coś jest nie tak ale też wierzyłem w każde jej słowo. Najgorsze jest to że ona uważa że nie zrobiła nic złęgo, to żę zerwała po 4 miesiącach przez telefon, że kłamała w sprawie byłego, że obraziła wszystkich moich znajomych i że pomiatała mną nie jest dla niej niczym złym-po prostu tak wyszło. Zostałem ukarany za dobre serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem od tej wiadomości z 12.53. Oreore, żadne z nas desperatki, tylko po prostu tacy mężczyźni potrafią doskonale grać innych niż są, są czarujący, szarmanccy, traktują początkowo kobietę tak, jak każda marzy, by być traktowana przez kogoś kogo kocha. Gdybyśmy były desperatkami, to byśmy z nimi zostały, a nie były krótko. Ja szanuję innych, ale siebie też, więc kiedy tylko mi pokazał, jaki jest naprawdę, nawet chwili się nie zastanawiałam, tylko uciekłam. Ale oni na tyle skutecznie manipulują, że mimo ucieczki od nich, trudno zabić w sobie te wspomnienia o początkach, bo są zwykle jak teatralne, kobiety zwykle się zakochują. To nie tyle wyrwanie się z uczuć co z wpływu ich manipulacji. Wiesz, że manipulowali, ale trudno z dnia na dzień z tego się wyrwać, to po prostu musi dotrzeć do Twojej podświadomości, bo sama świadomość to za mało. To wytrawni łowcy i niebezpieczni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 13.09, trafiłeś tak jak ja na osobę z osobowością narcystyczną. Te osoby potrafią robić świetne wrażenie i wplywać na podświadomość, dlatego napisałam, że świdomie wiesz, że to było złe, ale nie można się całkiem uwolnić, bo oni swoimi sztuczkami wpływają też na podświadomość i to stąd trzeba ich wyrzucić. To całkowicie normalne, że poniżają innych i że uważają, że tylko oni mają rację. Potrafią przez to stać się niebezpieczni. Zastosuj tą metodę, o której napisałam wyżej, na samym początku wątku, a pomoże. I pod żadnym pozorem nie odbieraj od niej telefonu, na nic nie odpisuj, nie daj się złapać na żadne wyrzuty i wrabianie Cię w poczucie winy, a przede wszystkim nie skuś się na żadne spotkanie, bo ona znowu wciągnie Ciebie w swoją przebiegłą grę. Choćby nawet pisała, że niby coś strasznego się w jej życiu wydarzyło. Nawet gdyby to okazało się prawdą, dla własnego dobra nie wdawaj się w dyskusje i nie spotykaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mojej byłej tak odbiła na punkcie jej poprzedniego faceta, on ją ma za zero, za dziwkę do dymania ale przez 3 miesiące tak jej poprzestawiał że ona po 2 latach o nim marzyła i dopięła swego. Przez łóżko znowu są razem, Nie wiem ile to potrwa ale mi wstyd że zadawałem się z taki zerem jak ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No bo narcyzi są zerem. Grają innych niż naprawdę są i nigdy się nie będą przejmować uczuciami innych, tylko swoimi, bo nie mają empatii. Dlatego właśnie mówię, że nawet gdyby zadzwoniła, że spotkał ją jakiś życiowy dramat, to nie reaguj, bo to pozwoli jej wciągnąć Ciebie znowu w jej świat i jej sieć intryg, a ona, gwarantuję Tobie, i tak się wcale tą swoją życiową tragedią wcale przejmować nie będzie, bo nie jest zdolna do takich uczuć. No chyba że np. śmierć kogoś krewnego jakoś negaywnie by wpłynęła na jej wizerunek czy warunki życiowe, to wtedy się nieco przejmie, bo musi błyszczeć. Ale nie będzie żałowała człowieka, tylko tego, co dzięki tej osobie miała, będzie tęskniła za korzyściami. To taki typ ludzi i nic na to nie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zeby sie odciac , to rzeba wybaczyc i zyczyc dobrze, zarowno jemu, jak i sobie,ze w takiej sytuacji sie postawilas. I nie rozpamietywac niczego, w zadna ze stron. Pomysl o tym , jaki bys chciala zwiazek miec i za kazdym razem, kiedy Ci sie byly przypomni,to nie wchodz zbytnio w te wspomnienia, a od razu zacznij myslami w marzenia wchodzic o tym zdrowym , fajnym zwiazku z kims tam nowym. Na poczatku bedzie trudno,ale z czesem juz z automatu ci umysl przekieruje myslenie. To Twoj umysl, Twe serce, mozesz tym sterowac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Berenko, to bardzo miłe, że chcesz tutaj pomóc, narcyzom życzenia im dobrze zwisają i powiewają. Nie miałaś widocznie nigdy do czynienia z kimś takim, kto nie ma zupełnie żadnych ludzkich uczuć (i szczęście dla Ciebie) i nie potrafisz sobie tego wyobrazić. Autorka musi po prostu wyrwać się spod wpływu manipulacji, czyli tych dobrych wspomnień, które były mrzonką i mirażem. Da się, tylko trzeba konsekwentnie przywoływać to, co było złe. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się. Moja była uświadomiła mi ze są tacy ludzie i że nie należy ich dobrze traktować. Żadnego wynabaczania. Ja nie wybaczam taki ludziom i nie udaje że się nic nie stało a zwłaszcza osobie która mnie oklamywala i nie było to dla niej nic złego. Egositow nie można traktować normalnie bo oni zawsze będą chcieli to wykorzystać. I będę się cieszył z jej nieszczęścia bo nie mam powodu jej współczuć. Tak zostałem wychowany, przez matkę wloszke ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potrafie , wierz mi :) Najlepiej wlasnie tak zrobic,aby zadnych uczuc nie miec, a dopoki nie wybaczysz, to bedzie sie ciagnal zal i sie nie uwolnisz i mowie to z autopsji :) pomaga ON musi byc Ci obojetny, ani dobrych uczuc ani zlych, Pomaga wybaczenie wlasnei, najpierw sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aktualnie mam tak,ze jezeli cokolwiek mi sie wlacza do bylych, to jest to zdrowy sentyment, w sensie fajnie,ze przezylismy mile chwile, o zlych nie chce pamietac \bo po co :) Zycze dobrze,bo kazdy czlowiek zasluguje na to i juz :) Otwieram sie na inne rzeczy i ludzi, bo do grobu sie nie wybieram, a z bylym przyszlosci nie chce spedzac. :) Juz wystarczajaco dlugo bawilam sie w bezsensowne analizy,wiec teraz niech moj umysl i serce posluzy mi na fajna terazniejszosc i przyszlosc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli ktos nam robi krzywde i np nie da sie uzyskac akurat zadoscuczynienia, to przeciez np. zrywa sie kontakt ostatecznie :) i pytanie - po jaka cholere trzymac zal i dlawic sie pamietaniem takich emocji? (wlasnie przez to to tyle trwa i boli) Zrobil zle, urwalas kontakt, wybaczenie jest dla Ciebie, zebys sie nie meczyla. To o to chodzi. Nie mowie,zebys do niego lazla i z nim gadala, jak on jest do d.. Wybaczenie jemu, sluzy glownie Tobie. Chodzi o wywalenie smieci z serca i umyslu. ten sposob jest zdrowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no, nie stawaj się taki jak ona. Jeśli będziesz jej życzył nieszczęścia, to w niczym się od niej nie będziesz różnił. Przecież taki nie jesteś. Berenko, to przykro mi, że Ciebie to spotkało. Jeśli Tobie pomogło wybaczenie, to super, każdy ma jakiś swój sposób. Obawiam się tylko, żeby ktoś wybaczenia nie pomylił z tym: wybaczyłam, więc ok, dlaczego mam teraz nie odpisać tej osobie, przecież już jest mi obojetny czy obojetna? I wtedy znowu się wpadnie w matnię. To są osoby, które myślą tylko o sobie i własnych korzyściach, pójdą do celu po trupach. Nie wolno dać im się w nic wciagnąć, choćby nie wiem jak biednych grały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"berenka dziś jezeli ktos nam robi krzywde i np nie da sie uzyskac akurat zadoscuczynienia, to przeciez np. zrywa sie kontakt ostatecznie". Ha, gdyby to było zawsze takie proste. Z chłopakiem czy dziewczyną to bardzo proste, ale jest mnóstwo takich rodziców i wtedy tego kontaktu całkiem nie da się urwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) ja nie mowie o naiwnosci, tylko o zdrowym podejsciu, glownie dla wlasnego zdrowia psychicznego. Aby nie wpasc w te matnie, to wlasnie przydaje sie uzmyslowienie, iz poprzez te rzeczy zle , nie chcesz z nim juz byc, pomimo tesknoty za tym, co bylo dobre. Wtedy dopiero mozesz odpuscic i wybaczyc, bo kiedy ktos Ci zobojetnieje,to latwo jest mu zyczyc dobrze. A najfajniej zyczy sie dobrze, kiedy samemu jest sie szczesliwym :) I do tego etapu tez dojdziesz. Na razie skup sie na sobie i nie rozpamietuj. Pamietac mozesz,ale nie analizowac. Skieruj za kazdym razem mysli na cos fajnego. Pomysl o swych marzeniach, takich , co uskrzydlaja. Tych, ktore naprawde chcialabys zrealizowac. Moze to bedzie trudne,ale jesli bedziesz konsekwentna, to na pewno , predzej czy pozniej, Ci sie uda. Przykro mi,ze przez to przechodzisz (i dziekuje za empatie), ale to doswiadczenie Ci sie przyda. Nie ma tego zlego,co by na dobre nie wyszlo. Szczerze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No Berenko, dzięki, ale ja z mężczyzną taką sytuację przeszłam bez trudu, żaden problem. Gorzej że mam tak w rodzinie, a to już jest trudne, bo to jest rodzina. Tu nie ma prostych rozwiązań. Fizyczne odseparowanie akurat zmienia niedużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo :) temat rodzicow :) hmm , znam :) ok, tu szukalam plusow,aby sie na nich skupic (szczegolnie kiedy dzialo sie zle). Po pierwsze mam podejscie,ze kazdy jest czlowiekiem, niby tacy sami,a jednak rozni. Kazdego szanuje i szukam tych dobrych potencjalow. Tylko,ze ja ogolnie bardzo jestem za bezinteresowna miloscia (madra nie naiwna, z empatia i asertywnoscia). Nic na sile, kazdy ma swoja droge,co nie znaczy,ze na wszystko mam sie zgadzac. Aczkolwiek kiedy nie moge czegos zmienic totalnie, to nie oznacza,ze nie sprobuje, ale na pewno zaczne od akceptacji. Od kazdego mozna sie czegos nauczyc. Nawet od rodzica, ktory "przegina". Trzymanie zalu tez tu wiele nie pomoze. Chec zrozumienia jest dobra (chociaz ciezka , kiedy rodzic nie umie rozmawiac). Poprzez trudne dziecinstwo, nauczylam sie wielu rzeczy. Dzieki niefajnym kontaktom w domu, umiem stwarzac najlepsze poza nim (bo wiem,czego nie chce i czego chce). Paradoksalnie, dzieki temu, w domu rodzinnym sie poprawilo. Nie jest cudownie,ale nie jest juz az tak zle. Bo to,co masz w srodku, ma wplyw na to,co sie dzieje. Sytuacje moga byc ciezkie,ale to Twoja reakcja robi robote. I to musi byc konekwentna reakcja, nie bac sie,ze zrobi burze. Po burzy wychodzi slonce, czasem po prostu potrzeba wiecej cierpliwosci. Wybaczcie,ze tak ogolnikowo,ale wolalabym sie nie rozklejac. Zycie w zgodzie ze soba i empatia i asertywnosc i jeszcze ta milosc i sprawiedliwosc - za to sie obrywa, ale nie zmienialbym zadnego oberwania :) bo jak obrywac, to za prawde :) Poniewaz pozniej, po jakims czasie, to wlasnie to zycie w totalnie zgodzie z samym soba, szczerze wobec siebie i reszty, jest czyms - co wynagrodzi Ci wszystko, bo jest dobre :) Mozna to do porodu porownac, czlowiek przechodzi meke nieraz, nie poddaje sie, konsekwentnie prze :) do przodu w ogromnym bolu, a potem - jak juz trzyma w rekach to, o co wlaczyl, to ten caly bol, ta ciezka droga (czasem nieraz i mozliwosc utraty zycia czy zdrowia), jest totalnie nieistotna, bo az tak czlowiek jest szczesliwy, z powodu tego, co w tych rekach ma :) Jak ktos zrozumie , co napisalam, to bedzie mi milo (bo czaje,ze bez szczegolow, to niezbyt tresciwe, porodu nie rpzeszlam, ale empatie mam wystarczajaco silna,aby rozumiec)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwsza i najwazniejsza zasada , jaka przyjelam (bylam mala, sama sie tego nauczylam, intuicja mi podpowiedziala). To,ze ktos sie zachowuje jak swinia,to nie znaczy,ze ja tez mam tak robic, bo jaki sens zatracac siebie? :) Dwa - dystans i empatia i asertywnosc, a to wsio z milosci :) , nie brac wszystkiego do siebie , chociaz boli, ale tez i nie olewac - przechodzic ten bol, ale nie w nieskonczonosc. Rozumiec,ze i ja i ktos ma prawo bladzic,ale uczyc swym przykladem,\ iz to,ze ktos kiedys kogos zranil, nie usprawiedliwia ranienia innych. Poza tym, nie kazdy czai kiedy przegina, wiec i to warto uswiadomic. A prawda boli, i ten, kto ja przekazuje, nieraz moze oberwac, zanim mu sie uda dotrzec. Sie upadlo - sie podnosi :) robic swoje, niewazne co sie dzieje, bo dzialo sie bedzie zawsze. To ode mnie zalezy czy bede widziec tylko zale, czy cos wiecej , co wywola usmiech na twarzy. Da sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Berenko, tak doskonale to opisałaś, że ja już nie mam niczego do dodania, bo całkowicie podzielam Twoje zdanie. Tylko z tym małym wyjątkiem, że my jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego ci rodzice się tak wobec nas zachowują, ale oni niestety nie będą nigdy w stanie nas zrozumieć. I nie potrafią kochać, a to bardzo przykre uświadomić sobie to pewnego dnia. Nie wiedzą, co to ta bezwarunkowa miłość. I poza tym, niestety, potwierdziłaś moją teorię, na którą jakiś czas temu wpadłam - że trafiamy na narcystycznych mężczyzn, bo sami mieliśmy narcystycznych rodziców. Dlatego potrafimy się dzięki tej empatii i asertywności przed nimi obronić, ale oni do nas idą, bo poznają po naszym zachowaniu, że nam zniszczono pewność siebie. Nie pisałam tego wcześniej, bo miałam nadzieję, że moja teoria nie jest możę prawdziwa w każdym przypadku. A tutaj sama napisałaś o rudnym dzieciństwie. Bardzo, bardzo mi smutno, że Ty też tak miałaś, bo wiem jak trudno odciąć się od własnych rodziców, bo my nie potrafimy być takie jak oni, bez uczuć i manipulować uczuciami innych. A oni naszymi nawet się nie wahają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzeba znac siebie , z tej zlej i dobrej strony. I pielegnowac i udoskonalac te dobra (w teorii i praktyce), nauczyc sie przekuwac te zle w dobre :) ciagla pielegnacja :) Wtedy, to, iz ktos cos powiedzial, zrobil, nie zmieni tego, co znasz o sobie, ze masz te dobre strony. Wtedy zaden bol Cie nie rozwali, bo wiesz,ze strach ma tylko wielkie oczy, bo juz go nie raz widzialas i rozumialas :) i nawet cos z nim zrobilas :D poboli i przestanie. Trzeba sobie tylko na to pozwolic. Masz uczucia i emocje - poogladaj je sobie, wybierz te, ktore Ci sluza najlepiej (aby to wiedziec, to i zle i dobre musisz przejsc - i w teorii i praktyce), na nich sie skup najdluzej, a bedziesz szczesliwa, chocby sie walilo i palilo. Bedziesz silniejsza i innym wtedy pomozesz pewne rzeczy zrozumiec. Nadal beda sprawy, ktore bola (beda tez takie ktore uskrzydlaja), nadal beda bolec mocno, ale - krocej :) i nawet za nie podziekujesz, bo kiedys to doswiadczenie Ci w czyms pomoze, o ile wyciagniesz wnioski. I zastosujesz teorie w praktyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj, nie zgodze sie z tym trafianiem na zlych facetow, bo w domu zle bylo. Ja wlasnei dzieki temu, umialam ocenic z kim mam doczynienia i nie wchodzilam w to wtedy emocjami,czyli nie tworzylam zwiazku. (raz zanizylam poprzeczke, ale wiedzialam,ze bedzie problem, to bylo swiadome i niepotrzebne). Ogolnie, rodzice umieja kochac, ale inaczej :) na swoj sposob. Bedzie Ci lzej jak to zaakceptujesz,ale wyciagnij wnioski. Czyli jak spotkasz faceta, to go poznaj :) a potem tworz zwiazek jesli warto. Wiekszosc moich zwiazkow mialam bardzo szczesliwych :) wlasnei dlatego,ze wiedzialam czego unikac. I co chce tworzyc. I wszystko to,dzieki temu sajgonowi w domu za malota :D Nauczylam sie,ze mozna i sercem i rozumem jednoczesnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tzn. nie zgodze sie,co do mojego przypadku,ale rozumiem,ze duzo ludzi idzie takim schematem - Ja jako dziecko sobie poradzilam z trudnym dziecinstwem (nie zeswirowalam wtedy,a inni padali jak muchy). jesli sobie ktos nie poradzi, to potem w doroslym zyciu ma powtorke z rozrywki. Nasi rodzice mieli to samo, dlatego ich "kochanie" nas tak wygladalo, jak kochanie ich przez ich rodzicow. Dlatego warto sie poznawac od malego konfrontowac uczucia i to, co sie wokol dzieje. Robic cos z tym, nie byc biernym (zwlaszcza,gdy boli). I szybko nauczyc sie wybierac to,co zadziala dobrze na dluzsza mete - czyli te trudne rozwiazania. raz a porzadnie (wszystko),albo dluzej,ale konekwentnie(rodzice*).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie by bylo jakby rodzice nas rozumieli (wtedy juz nie byloby problemow, no nie?), ale warto zaakceptowac ,ze moze sie to nie zdarzyc (ale konsekwentnie probowac caly czas). Oni moga zrozumiec,ale nie chciec sie przyznac (bo np.to sie wiaze z poczuciem winy itd). To jest szerszy temat mocno. Trzeba sobie priorytety ustalic - zrozumienie to ja moge miec od przyjaciol. Wtedy i latwiej rodzicom wybaczyc (i sobie pewne reakcje, np trzymacie sie bolu i zalu zbyt dlugo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×