Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość juzsamaniewiem

Niepracujacy facet, moje ponizanie

Polecane posty

Gość gość
To nie facet to pajac, jak dla mnie jesteś dla niego nie przyjemna ale do chamstwa to ci daleko pewnie jak mu delikatnie sugerowałaś żeby znalazł pracę to nie zwracał uwagi na to co mówisz . On tobą manipuluje zauważ to w końcu !!!! Nie jesteś winna temu że leń nie chce sobie roboty zaleźć, jak kwiatuszek uważa że go poniżasz to używaj innego słownictwa zeby mu przekazać swoje stanowisko choć podejrzewam że to nic nie da będą awantury za to że jesteś upierdliwa ale tego że i tak nic nie robi penie nawet nie zauważy. Wiem co mówie miałam takiego szwagra też był wielce urażony jak mu siostra prawdę mówiła. DAŁAŚ SIĘ ZMANIPULOWAĆ !!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet bardzo sprytny i zdolny manipulant. postaw ultimatum, chyba, że sama potrafisz zarobić na was oboje/masz perspektywy na karierę, a on jest bardzo przystojny, świetnie prowadzi dom i będzie wychowywał wasze dzieci podczas, gdy ty będziesz robić karierę. Chociaż watpię, bo tacy faceci, to co najwyzej graja w czołgi i pija piwko, więc dzieciaki, mycie kibelka i zupka tez pewnie na twojej głowie by były:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty nie masz męża tylko dziecko i to nie wychowane, rozpieszczone i egocentryczne !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
Piszę mu właśnie ten list, bo wolę mu to napisać niż powiedzieć. Bo rozmowa skończy się kłótnią tylko. Może jak przeczyta to zrozumie dokładnie, dlaczego między nami jest źle. Zostawię mu list i pójdę do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
Skończyłam. Dam mu list. Ciekawe, czy będzie jakaś reakcja. Mam nadzieję, że nie atak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co z tego jak zareaguje? zludzi cie po raz kolejny naiwny bluszczu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam taką koleżankę. Mąż skończył prawo (w wieku lat 33), i wielki prawnik od prawie 2 lat szuka pracy, nie parając się niczym, co poniżej. Na żadną aplikację nie jest się w stanie dostać. I bierze kasę od rodziców. I żre, ma wielką nadwagę. Ty masz tą przewagę, że dostrzegasz absurd sytuacji. Moja koleżanka, gdy ktoś ośmielił jej się wskazać, że "wspieranie" nie zawsze polega na głaskaniu po główce, i że czasem najlepsze co można zrobić dla ukochanej osoby, to metaforczynie "walnąć otrzeźwiająco w twarz" (tak jak rodzice, którzy gdy chcą ratować dziecko-narkomana, powinni pozwolić mu osiągnąć dno, aby miał się od czego odbić - a nie utrzymywać) to zrywała z taką osobą kontakt. Efekt - ma męża - nieroba i zero koleżanek, bo prędzej czy później każda ośmieliła się coś na ten temat napomknąć. I też jest przez niego manipulowana niemożliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
No ale mój facet nie miał problemu za granicą pracować przy naprawdę podstawowych pracach. Nie jest do końca tak, że nie chce pracować w jakiejkolwiek pracy. W Polsce czasem dorabia przy czyszczeniu tapicerek, mimo, że jest wykształcony itp itd ;) Mój facet wykupił dziś domenę, myślał nad tym biznesem. Nie przeczytał listu, bo nie przeczytał smsa (napisałam mu, że ma list). Wzięłam list i dam go jutro jak wyjdę. Może powinnam dać mu szansę z tym biznesem i go wspierać w tym? Może mu się naprawdę udałoby..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, nie broniè twojego mèza, ale piszesz, ze nie boi siè zadnej pracy- to wazne. Mój mąz był kilka razy bez pracy, ja tez. Przetrwalismy za kazdym razem ten gorszy czas tylko dlatego, ze jako malzenstwo trzymalismy siè razem, i dzielilismy siè przyslowiową ostatnia kromką chleba. W kaxdym kryzysie nasuwają siè fundamentalne pytania, jak sobie damy radè, co dalej, czy mąz/zona stoi za nami murem, czy tez kryzys rozwala wièz definitywnie. Mozna przetrwac wszystko, o ile dwie strony są jednoscią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żałuję, że się pospieszyłam ze ślubem i to kościelnym na dodatek. Przykro mi, że rozwód sprawiłby, że wykluczą mnie z kościoła - bo tak mogę powiedzieć. xxx no tak! facet może cię traktować jak szmatę, ale odejść nie można bo co w kościółku powiedzą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
W Polsce on mówi, że nie chce pracować za najniższą stawkę, bo nie utrzyma za to domu i mówi, że póki może chce szukać czegoś innego. Ja nie umiem go tak traktować aż tak bez uczuć. Dawniej całkiem dobrze zarabiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
Tu nie chodzi o to, co w kościółku powiedzą tylko coś głębszego. Jestem wierząca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakbyś była wierząca to w pokorze niosłabyś swój krzyż - czemu nie pójdziesz do swojego kościółka proboszczowi opowiadać o swoich problemach tylko na szatańskim cafe temat zakładasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś wierząca? no to o co pretensje? Bóg chviał żebyś miała takiego męża więc przyjmij to w pokorze i zamknij paszczę - u katolików to kobieta ma służyć swojemu mężowi, więc służ i nie marudź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
Dlatego to jest takie trudne. Tak by można było wziąć rozwód, jeśli by nam się nie ułożyło a tak zawsze będę mieć poczucie, że nie wiem, czy dobrze robię. Na razie nie chcę się rozwodzić. Mam nadzieję, że nam się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co to znaczy "na razie nie chcę się rozwodzić"??? katoliczka od siedmiu boleści -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
Może zmieńmy temat wiary - nie chcę się rozwodzić, ale też nie chcę się męczyć - logiczne. Jak będzie kiedyś między nami źle, coraz gorzej to się zastanowię nad rozwodem i jakoś będę z tym żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie dziwie sie ze Cie ponosi i tak go wyzywasz, chyba bym oszalała gdyby mój maz tyle czasu pracy nie miał i nie chciał jej szukac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie radziłabym ci wspierac takiego niepowaznego faceta w otwieraniu jego biznesów, a jesli otworzy biznes to biegiem do adwokata po rozdzielnosc majatkowa, bo na bank jego biznes skonczy sie kupa długów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
A jak mam mu wytłumaczyć, że moje poniżanie wynika z bezsilności? Skoro on mnie tylko wini. Jutro chyba to p*****le i pójdę na imprezę, bo marzę, by potańczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak to prawdziwa, wierząca katoliczka! zalicz jeszcze jakiegoś frajera na tej imprezie- od razu lepiej się poczujesz i twoja wiara również - potem się wyspowiadasz i znowu masz czystą kartę, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzsamaniewiem
Masz jakieś źle doświadczenia w tym temacie? Wspolczuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Według mnie obydwoje macie poważny problem. Ty - nie patrzysz realnie na rzeczywistość. Rozumiem miłość, ale ona też ma swoje granice. Nie można być do tego stopnia zaślepionym żeby pozwolić sobą manipulować - wiem co mówię, bo sama przez taką relację przeszłam. Odeszłam bo miałam dość manipulowania sobą. Dajesz sobie wcisnąć wszystko. A gdyby Cię zdradził i powiedział że to przypadek, że on nie chciał, że był pijany itd, to na 99% byś wybaczyła. Bo przecież go kochasz. Jesteś takim typem kobiety. Pamiętaj - miłość jest cudowną sprawą, ale TY jesteś i powinnaś być dla siebie najważniejsza. Zdrowy egoizm jest potrzebny każdemu. Jeśli TY czujesz się źle w tej relacji, nie podoba CI się jego postępowanie i stawia go w złym świetle w TWOICH oczach, absolutnie się na to nie zgadzaj. Związek to dwoje ludzi. Ty jesteś dla niego całą sobą, a on dla Ciebie? Co on Ci daje? Nie mówię tu o kalkulowaniu korzyści, ale zastanów się. Czy daje Ci szczęście, poczucie bezpieczeństwa, stabilizację i zrozumienie? Nie. Nie daje. Proponuję przemyśleć przede wszystkim swoje zachowanie bo wyraźnie się koncentrujesz na nim, a nie tędy droga. Myśl o SOBIE. Nikt nie wciśnie guzika wstecz, nie odzyskasz straconych lat i tego co mogłabyś mieć. On - są dwa wyjścia. Albo ma jakiś głęboko zakorzeniony problem psychologiczny i zwyczajnie nie umie wziąć odpowiedzialności nie tylko za siebie ale też innych. Przy czym ma zaburzone poczucie własnej wartości. Może w dzieciństwie zawsze był nadmiernie dopingowany i chwalony przez rodziców? Jeśli tak w dorosłym życiu może mieć problem ze zmobilizowaniem się samemu. Błędem jest tu pomoc jego rodziny. Powinni przestać mu pomagać, bo dają mu tylko przyzwolenie na jego zachowanie i on czuje się pewniej bo po 1. ma pieniądze, po 2. pewnie im marudzi że nie może pracy znaleźć, że go żona nie wspiera, że on taki biedny i oni się nad nim użalają. To nie jest wyjście z sytuacji. Jest też inna możliwość. On jest zwyczajnym leserem i manipulantem. I absolutnie nie jest to Twoja wina, nie daj sobie wmówić że za mało go wspierasz, że jesteś chamska. Powiedziałaś mu PRAWDĘ. Jest leniem patentowanym i taka jest rzeczywistość. Tu niestety niewiele możesz zrobić, bo to się już raczej nigdy nie zmieni. Moja rada: Skoro czuje się taki uciśniony i poniżony, przestań powiedzmy na 3 miesiące. Staraj się go dopingować, mobilizować, pomagać, głaskaj i całuj po dupie. Po prostu odpuść. Jeżeli po tym czasie on nadal się nie zmobilizuje, tylko utwierdzi się w przekonaniu że może sobie słodko leniuchować dalej to niestety dostaniesz jasny przekaz - to wcale nie jest wina Twojego poniżania i rzekomego braku wsparcia. Dalej: po tych trzech miesiącach powiedz mu że umówiłaś się sama ze sobą tak i tak i że niestety potwierdziły się Twoje obawy co do niego. Wtedy radzę postawić sprawę na ostrzu noża: albo weźmiesz dupę w troki i się ogarniesz, znajdziesz pracę i zadbasz o rodzinę, albo musimy się poważnie zastanowić nad rozstaniem. Bądź konsekwentna, nie możesz pokazać że miękniesz bo znowu Cię urobi i dalej nic się nie zmieni. Jak się obrazi i dalej nie ruszy tyłka. Zostaw go. Nie jestem zwolenniczką rozwodów, ale w tej sytuacji dając mu tyle szans nie licz że kiedykolwiek będziesz szczęśliwa. Teraz masz jeszcze szansę na prawdziwie partnerską relacje, dom i dzieci. Głowa do góry i nie daj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piękny wywód ,tylko po co?ona nic nie zmieni. Jest za głupia na to. Przykre,ale prawdziwe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
PRAWDZIWI KATOLICY się nie rozwodzą !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"PRAWDZIWI KATOLICY się nie rozwodzą !!! " Nie, no jasne. Nawet gdyby mąż chlał dzień w dzień denaturat i n*******lał żonę kablem to przecież ona jest prawdziwą katoliczką, więc musi znosić cierpienie, przecież rozwód to nie po katolicku... Ludzie myślcie głowami, a nie d****i!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Katolicyzm naucza, że trzeba dźwigać swój krzyż, a nie go odrzucać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, no jasne. Nawet gdyby mąż chlał dzień w dzień denaturat i n*******lał żonę kablem to przecież ona jest prawdziwą katoliczką, więc musi znosić cierpienie, przecież rozwód to nie po katolicku... Ludzie myślcie głowami, a nie d****i! xxx dokładnie tak! składała przecież przysięgę - "w zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i w biedzie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×