niszcza mnie a i tak nie umiem przestac

czesc, od 7 lat pale papierosy, zawsze palilam duzo, a to do kawki, a to do piwka szczegolnie, stres, szukanie wymowek, no i to ze po prostu lubie palic, od dwoch lat codziennie mysle o rzuceniu palenia, na mysleniu sie konczy bo czego bym nie probowala na mnie nie dziala, niszczy mi sie bardzo cera, samopoczucie palacza wiadomo jakie, smrod fajek, siedzialam na wielu stronach poswieconych dla osob rzucajacych palenie, probwalam tabletek, plastrow, i nic na mnie k.. nie dziala. mam 23 lata, jestem ladna, nigdy nie mialam problemow z cera, a ostatnio przez pol roku syf za syfem, i mimo to jak duzo wiem o szkodliwosci fajek, i to ze umarl mi Tata na raka pluc nie dziala, piszac ten temat, prosilabym osoby ktore byly tak samo uzaleznione o jakas pomoc, bo juz nie wiem co mam zrobic...czasami nawet nie chce mi sie wstac rano bo nie mam fajek, :-( forum to jedyne co mi zostalo

nie ma tu zadnej osoby ktora wygrala z tym zasranym nalogiem?

Mi pomógł desmoxan.

Żeby rzucić trzeba najpierw chcieć, mobilizacja to połowa sukcesu. Moja mama rzuciła dzięki plastrom niquitin, nie pali już rok, w ciągu tego roku zapaliła jednego papierosa. Ale trzeba chcieć

ja chce, tylko nie umiem, boje sie jak sobie poradze bez nich, ze bede wybuchowa, chce, tylko sie boje , tej pustki...