Wzięłam 10.000 złotych kredytu na święta, prezenty i sylwestra.

Zaraz powiecie, ze oszalałam :) po nowym roku na wiosne bede miala duzy przyplyw gotowki, wiec splace caly kredycik od razu. Chce miec wreszcie PRAWDZIWE SWIETA, z duzą choinką, 12 potrawami, ciastami, prezentami, udekorowany dom itp :) chce tez isc na PRAWDZIWEGO SYLWESTRA do bialego rana, ide na prawdziwy bal w pieknej sukni z moim facetem, on w garniaku :) bedzie tam troche ''grubych ryb'' z towarzystwa. Nie chce znowu kitować przed telewizorem i beczec w nocy, ze bylismy w pubie przy winie i wódce :O

no i dobrze, będziesz miała jak chciałaś ale zapewniam cię, ze potej nocy sylwestrowej już nigdy więcej nie będziesez marzyć o balach w kieckach i garniakach nigdy w zyciu bardziej drętwych imprez nie przeżyłam jak właśnie takich 'eleganckich' z 'grubymi rybami'

Zyje sie za pieniadze ktore sie ma a nie te ktore sie dostanie.

Sorry, ale to strasznie glupi pomysl, kompletnie nieracjnalny.

dla mnie to też idiotyzm, wydać tyle kasy na jakieś sztuczne imprezy w ogóle niepotrzebne do życia. Ja nie obchodzę świąt ani sylwestra, dla mnie to wszystko ogłupianie ludzi. I chyba coś w tym jest skoro ludzie zadłużają się, żeby pokazać rodzinie i znajomym jacy to oni są bogaci i że idą na jakiś bal. Takie to płytki, takie snobistyczne. Ja tam wolę spędzać sylwestra samotnie albo z facetem, nie lubię tłumów, hałasu, smrodu papierosów. A poza tym to kto spłaci ten kredyt, ty czy facet? czyżby kolejna idiotka która wydaje kasę na swojego gacha?

super że spełniasz marzenia :) miłej zabawy i wspaniałych świąt :)