Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Boję się, że nie poradzę sobie z prawie wszystkim, żyję tak od lat

Polecane posty

Gość gość

Mam wrażenie, że za mało wiem, że jestem niekompetentna, że każdy inny człowiek poradziłby sobie lepiej ode mnie (dlatego często unikam wielu rzeczy, często proszę o pomoc, jeśli jest taka możliwość, to czekam, aż jakąś rzecz zrobi ktoś inny, nie ja, nie wyrywam się, było tak już w szkole w wielu sytuacjach, szczególnie w LO; jak próbowałam sama, to z paniki i upośledzenia i tak mi najczęściej nie wychodziło, więc się zraziłam). Boję się o swoją przyszłość, bo nie wiem zupełnie co robić; czuję się bardzo zagubiona, a oczekiwania bliższych osób (rodziny), żebym się wzięła w garść, skończyła w końcu studia i w ogóle obrała konkretną ścieżkę wpędzają mnie w jeszcze większą niepewność i przerażenie. Niby interesuję się wieloma rzeczami, ale w żadnej nie jestem jakaś mocna i boję się w nie wgłębiać (najpewniej z obawy, że i tak nie uda mi się w niej być dobra, mimo pracy. JEST to uzasadnione; zapominam wielu kluczowych rzeczy, jak z kimś gadam i pyta, czy coś tam znam, mówię że tak, a potem nie umiem pogadać o tym normalnie, bo szczegóły wylatują mi z głowy; śmieję się, że najlepiej mi się chyba wygłasza swoje zdanie, w tym jestem kompetentna :D mam wyrobione poglądy na wiele poważnych, życiowych tematów i co śmieszne, jestem w nich wytrwała i raczej nikt mnie nie przekona do zmiany zdania ( tym bardziej, jeśli coś jest dla mnie nielogiczne). Ale to małe pocieszenie, skoro mam o sobie takie, a nie inne, przekonanie. Najgorsze jest to, że to jest częściowo uzasadnione. Mam zaległości z jakiś małych rzeczy (jakaś podstawowa wiedza), może nie jest to aż tak rażące, ale jest. Pewnie dlatego, że faktycznie większość życia unikam wielu rzeczy i stres robił swoje. Boję się o swoją pamięć, widzę, że się pogorszyła. Kiedyś miałam ją o wiele lepszą, ale w tamtym czasie nie "używałam" jej do ciekawych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie potrafię nawet zagrać z kimś w planszówkę, bo boję się, że okażę się za głupia, a jak już gram, to przeżywam duży stres. Pewnych czynności, w których nie trzeba specjalnie myśleć, także się boję. Nawet otworzenie drzwi kluczem... od razu stres! Czy natężony, to zależy od sytuacji, ilości i "rodzaju" ludzi, którzy to widzą. Mężczyznę, który mi się podobał, w końcu olałam, bo nie mogłam wytrzymać tego, że okażę się przy nim idiotką. Analizowałam, unikałam wielu rzeczy, i w rezultacie nie potrafiłam się cieszyć naszą relacją. Sprawę utrudniał fakt, że był 8 lat starszy i mimo, że generalnie obracałam się niegdyś w środowisku osób w takim wieku (niby byłam bardziej dojrzała, a i oni traktowali mnie jak równą sobie - co było dość miłe, bo zdaję sobie sprawę, że 19 latka, choćby nie wiem jak dojrzała, będzie na innym etapie niż prawie albo powyżej 30l) to i tak się nie przyzwyczaiłam. A teraz? Jestem zakochana w kimś 13 lat starszym, i czuję się strasznie, bo naprawdę mi na nim zależy (mocniej niż na tamtym), ale boję się choćby próbować... On gra w szachy, jest też pasjonatem nauk ścisłych. Inteligentny, swój mężczyzna. Co ciekawe, czasem odrobinę lepiej i pewniej się czuję, ale wyłącznie przy spokojnych, wycofanych osobach. Nie jest to jednak wielka zmiana. Nie wiem, jak sobie z tym dać radę, a terapeutka chyba nie do końca mnie "chwyta". Sądzi, że to chyba jedna z trudności, a ja myślę, że ona jest jedną z głównych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przepraszam za wszelakie powtórzenia i niechlujną składnię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscpytajka
Trochę dlugi ten twój opis, spróbujmy to poukładać. Co chciałabyś zmienić, w punktach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim przestać się tak koszmarnie bać, że jestem za głupia i że nie potrafię sobie poradzić samodzielnie z wieloma rzeczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że (jak nietrudno się domyślić tym, którzy jednak przebrną przez ten opis :)) na studiach przeżywałam gehennę. Starałam się nastawiać pozytywnie i walczyć, ale było ciężko. Nawet robiąc proste skądinąd zadania z informatyki, bałam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Przede wszystkim przestać się tak koszmarnie bać, że jestem za głupia i że nie potrafię sobie poradzić samodzielnie z wieloma rzeczami. " Wymień trzy rzeczy, na których Twoim zdaniem dobrze się znasz (to może być wszystko, ale pomyśl nad tym chwilę, żeby to nie były bzdury), coś w czym uważasz że jesteś dobra. Następnie podaj 3 przykłady rzeczy, z którymi uważasz, że powinnaś była sobie poradzić, a sobie nie poradziłaś. Na końcu 3 rzeczy, z którymi sobie samodzielnie poradziłaś (jeśli będzie trudno to może 3 rzeczy w których ktoś Ci trochę pomógł i sobie poradziłaś).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, jak bym czytała o sobie. Nie umiem sobie z tym poradzić, chociaż teoretycznie znam przyczynę takiego myślenia. Mam 30 lat i nadal stresuje mnie np. siadanie przy stole, gdy inni patrzą (np. czy wybiorę dla siebie odpowiednie miejsce wg savoir vivre), albo dajmy na to wrzucanie problematycznych śmieci do różnych pojemników w pracy - tym razem z obawą, że ktoś mi zwróci uwagę, że wybrałam nieodpowiedni pojemnik (w domyśle - NAWET Z TYM nie umiem sobie poradzić). I tak dalej, i tym podobne. Codzienność to przedzieranie się przez szereg takich idiotycznych wyzwań. Moje życie to koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę wymieniać tylko rzeczy "przeszłe". Kiedyś grałam w przedstawieniach (i mi wróżyli karierę aktorki), biegałam szybko (też mnie wyciągali na zawody), chodziłam na lekcje śpiewu (z których sama zrezygnowałam, choć babki ponoć mówiły, że mogę przychodzić.. za darmo) byłam dobra z ortografii (w szkole uznawali mnie za "mistrza" ortografii, nawet nauczycielki mnie pytały, jak się coś pisze. Ale ja po prostu dużo czytałam i miałam wtedy dobrą pamięć, to nic takiego) ale JA sama nie uznaję żadnej z tych rzeczy za swój konik, na pewno już nie teraz. Na dzień dzisiejszy? Nic. Bo znanie się TROCHĘ na czymś tak się nie liczy. A w ŻADNĄ dziedzinę i tak nie jestem wgłębiona. Samodzielnie sobie poradziłam z... pójściem do pracy (to było parę miesięcy temu, było małym przełomem, bo myśl o wyprowadzce zaczęła wydawać mi się odrobinę realniejsza), nie wiem, co jeszcze poważniejszego mogłabym wymienić. Drugie pytanie? Powinnam sobie poradzić ze studiami. Powinnam umieć rozwijać relacje z osobami, na których mi zależy. Powinnam nie robić sobie dlugu w bibliotece (już spłacony.. choć nie przeze mnie. Ale to tylko jeden z przykładów na to, jak lęk mnie cofa).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscpytajka
Proszę o ustawienie sobie własnych nicków, to spróbuję Wam obu pomóc ;) Ale z samymi "gościami" to się pomieszamy strasznie. gosciu_18:01 - jakie uczucie towarzyszy Ci gdy wrzucasz te śmieci do pojemników lub siadasz przy stole, o czym myślisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żyjesz pod presją pie....dol to! przestań się przejmować i zobaczysz od razu samo będzie przychodzić łatwiej przestań myśleć o tym jako o czymś co musisz ! myśl ,że chcesz ! ale nie jako przymus tylko spełnienie własnych dążeń :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie, nawet z tymi planszówkami, dzizas to okropne. Jestem chodzącym lękiem. Mam 27 lat a ze strachu nie żyję tak jakbym chciała bo wiecznie się wszystkiego obawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreska nad ziet
To ja od stołu i śmieci :) Mam identyczne doświadczenia - z czytaniem, śpiewaniem, ortografią, może jedynie biegałam zawsze słabo :P A co do odczuć - bo ja wiem.... Mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, oceniają, w głębi duszy mną gardzą i swoimi spojrzeniami podpisują wyrok pod moją samooceną, że nadaję się do odstrzału - to tak z grubsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję, że dalej się z tym borykasz :(. a zauważyłaś, jak mało się mówi o tego typu problemach? Mówi się o niskiej samoocenie, ale konkretnie o ogromnych lękach związanych z wątpliwościami w swój umysł i umiejętności i co za tym idzie, irracjonalnymi myślami , już nie bardzo. Bo w moim przypadku to nie jest tak, że o, po prostu się boję, a do tego mam powiedzmy somatyczne objawy (je właściwie też mam, ale wolę je niż to) - mi to paraliżuje całe życie i wpływa na ważne decyzje. Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że znam osoby z fobiami społecznymi, deprechą - i ŻADNA nie ma problemów takiego typu jak ja. Kolega z depresją? Świetny z matematyki, mózgowiec. Inny kolega z FSem? Dobry informatyk. Najgorsze, że oni wszyscy uważają mnie za inteligentną, dojrzałą osobę. Bo potrafię normalnie porozmawiać i jak pisałam, mam swoje zdanie i otwarty światopogląd, rozumiem wiele rzeczy. Tak więc jest cała masa ludzi, które mają różne zaburzenia, ale w sferze nauki/zawodowej sobie radzą.. A ja? Nawet z tym sobie nie radzę. Czuję się z tym naprawdę kiepsko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreska nad ziet
I też jako dziecko byłam zdolna, chwalona, wciągana w jakieś przedstawienia itd. Teraz mam wrażenie, że kompletnie do niczego się nie nadaję, nie ukończyłam studiów, męczę się w pracy, której nie lubię i która mi nie wychodzi, i generalnie jest do luftu to wszystko. Ale stoły, śmieci, planszówki czy inne sprawy to nic w porównaniu z przeświadczeniem, że jest się fatalną matką i dziecko jedynie by skorzystało na Twoim zejściu z tego świata :( Dziewczyny, idźcie na terapię, zanim zostaniecie matkami, bo inaczej poczucie winy zniszczy Was doszczętnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscpytajka
Jesteś dość dobrym "standardowym przykładem", Autorko. Wiele osób, które proszę o podanie czegoś w czym jestem dobra, dokładają do tego komentarz "ale", czyli "ale to tylko trochę", "ale to kiedyś było", "ale tak naprawdę to.." Jeszcze dwa pytania: 1. Poszłaś do pracy, czyli coś Ci się jednak udało - co czujesz myśląc o tym?. 2. Wyobraź sobie teraz, że cofasz się w czasie i możesz wybrać swoją drogę jeszcze raz. Jak by to wyglądało? Co byś zrobiła i gdzie byś dzisiaj była? Ważne: nie musisz się bać i możesz wybrać cokolwiek (np. masz mnóstwo pieniędzy, bogatych rodziców którzy spełnią wszystkie Twoje zachcianki a w ogóle to nic nie musisz, bo jesteś ustawiona do końca życia), ale oczywiście znów chcemy tutaj wybrać coś co Cię interesuje, a nie bzdurę, to ma być przemyślane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kreska na ziet, te same pytania co do Autorki powyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscpytajka
kreska nad ziet - a Twoje sukcesy, bo o tym nie napisałaś. Coś co Ci się udało zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreska nad ziet
Rzeczywiście, niewiele (albo i nic) nie słyszałam wcześniej na ten temat, ewentualnie odnajdywałam się w opisie prokrastynatora :D W sumie chyba jesteś pierwszą osobą, która dokładnie ujmuje w słowa mój problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewuchy jak ja was czytam to wam zazdroszcze od dziecka byłam bita poniżana i traktowana jako nikt jakby mnie nie było nie stałam się ch...jem przez to o NIE ! jestem dobrym człowiekiem o ile tak moge się nazwać przeżyłam tyle że gdybyście to posłuchały oczka wam by wyszły duze jak denka od butelek mimo to wiem co sie liczy w zyciu :) dziwie sie ze macie takie lęki mając obok siebie ludzi którzy was kochali kochają szanują i pomagają ja byłam i jestem sama cały czas ...pomagam tym którzy mnie skrzywdzili no cóż takie życie czego wy się boicie ? a może jesteście zbyt " miekko" wychowane ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscpytajka
gościu od bicia w dzieciństwie: nie rozumiesz problemu. Co z tego że ktoś miał gorzej, że nie ma obok siebie bliskiej osoby a ja mam, co z tego, że nie ma mieszkania a ja mam albo nie ma pracy a ja mam - to że ktoś miał czy ma gorzej, to nie znaczy, że moje problemy znikną, bo JA i właśnie JA mam takie problemy i koniec. Weźmy taką Beyonce czy Madonnę czy nawet Kim Kardashian - nam się wydaje że jakie one mogą mieć problemy, są bogate, mają wszystko i przejmują się głupotami (parę kilo więcej, zły strój na premierze, zmarszczki czy coś w tym stylu). A dla nich to nie są głupoty, bo w ich świecie są takie problemy i to nie znaczy, że one są nieistotne. Dla nich są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm. Dumy nie czuję (w ogóle dawno temu odczuwałam takie coś). Może gdyby ta praca wymagała specjalnych umiejętności, byłoby inaczej. Ale jakaś mała iskierka nadziei się zapaliła. Przede wszystkim uczyłabym się więcej, wyjechała na studia może za granicę, i dążyła do tego, żeby móc pomagać większej ilości ludziom (to jest moje marzenie - mieć wpływ na losy większej ilości ludzi - kraju, nawet świata - niekonkretne, niesprecyzowane - ale jedyne trochę mocniejsze. Jednak to jest taka utopia... i tracę nadzieję na osiągnięcie tego, im jestem starsza, a równocześnie nie widzę alternatywy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreska nad ziet
Od dawna nie mam poczucia sukcesu. Ostatnie to chyba w podstawówce (olimpiady), liceum - wtedy dużo śpiewałam, nauczyłam się trochę brzdękać na gitarze. Samego zdobycia pracy nie uważam za sukces, bo mam ciągle wrażenie, że wyjdzie w końcu na jaw, jak bardzo się do niej nie nadaję i w sumie ostatnio rzeczywiście wychodzi, bo unikam wyzwań, boję się pytać, współpracownicy mną otwarcie pomiatają... Co do drugiego pytania - są dwie takie rzeczy: pisanie i muzyka. Tworzę w głowie dziesiątki historii, w których uciekam od rzeczywistości, przetwarzam siebie w lepszym wydaniu. Ale nie chcę ich spisać i komuś pokazać, z obawy, że ktoś uzna je za infantylne. Jeśli chodzi o muzykę - kocham śpiewać, ale niestety nie umiem... Nie kształciłam się w tym profesjonalnie, moja mama uznawała to za stratę czasu. Nie zmienia to faktu, że jak jestem na koncercie i słyszę nawet samo strojenie gitary, to endorfiny uderzają mi do głowy :) Kiedyś grałam w zespole, mogłam mieć próby godzinami, nie męczyło mnie to. A sam moment koncertu i wyjścia na scenę to ogromne przeżycie (w pozytywnym sensie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka_tego_tematu
18:15] Otoczona przez kogo? Nie mam żadnych bliskich znajomych; nie mam do końca dobrych relacji w domu; też byłam i jestem często wyzywana do dziś. A jak byłam młodsza, matka potrafiła mnie ciągnąć po podłodze, jak nie chciałam czegoś jeść. Miewała czasem różne odchyły, potem bardzo przepraszała i była miła i nadopiekuńcza. Ale nie piszę o tym, bo i tak wiem, że powinnam się wyprowadzić, a ten temat przerabiałam setki razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goscpytajka
Moje kochane gościówy, wybaczcie, ale już was nie ogarniam.. Proszę o rozdzielenie nickow.. " gość dziś " - jesteś Autorką ? czy jeszcze kimś? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gościu z 18.15, a skąd wiesz, jakie my mamy przeżycia? Bardzo Ci współczuję trudnego dzieciństwa i jednocześnie zazdroszczę, że umiałaś się po nim pozbierać i "wyjść na ludzi"... Ja jeszcze ciągle czuję się niedojrzała i wystraszona, a tu praca, obowiązki, a przede wszystkim przykład, jaki dajesz dziecku... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weźmy taką Beyonce czy Madonnę czy nawet Kim Kardashian - nam się wydaje że jakie one mogą mieć problemy, są bogate, mają wszystko i przejmują się głupotami (parę kilo więcej, zły strój na premierze, zmarszczki czy coś w tym stylu). A dla nich to nie są głupoty, bo w ich świecie są takie problemy i to nie znaczy, że one są nieistotne. Dla nich są. <<<<<<<<<< ale czy ty nie pojmujesz ze ktoś robi ci z głowy mydło a ty to łykasz ? życie jest życiem a nie bajką ! wiesz jak bajka takiej Beyonce czy Madonny wygląda ?? uwierz mi prócz kasy nie chciałabyś nic z tego! o czym wy myślicie skoro dla was ból i cierpienie człowieka to nic nie ważne sprawy w obliczu poniesienia konsekwencji z bycia kimś ważnym ! nie chciałabym być ani madonną ani inną znaną osobą chcę być sobą i móc żyć po swojemu nie robiąc nikomu krzywdy ani nie być lekkoduchem typowym dla współczesnych czasów , zdemoralizowaną jednostką martwiącą się tylko przyziemnymi sprawami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:25 to ja, kreska, wybaczcie słowotoki, ale jestem podjarana faktem, że ktoś mnie słucha i rozumie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wiem, że to mama jest w dużej mierze przyczyną moich problemów; była nadopiekuncza, wyręczała mnie we wszystkim ,a równocześnie często krytykowała, nie pozwalała mieć własnego zdania; do dzisiaj (a mam lat 21) kłóci się ze mną nawet o błahostki, jak jej coś minimalnie nie odpowiada; często wyraźnie nie mając racji albo nie mając elementarnej wiedzy. Ciągle mi robi na złość i jest wredna wobec mnie, a moich braci traktuje inaczej. Ale sama sobie musze z tym poradzić, a zbyt wiele lat uciekałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreska nad ziet
Autorko, moja mama jest taka sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×