Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wy tez macie takie problemy z innymi ludzmi jak ja

Polecane posty

Gość gość

Czasami zastanawiam sie czy to ja jestem asocjalna i nie potrafie stworzyc relacji z innymi ludzmi, czy moze brakuje mi dystansu do pewnych spraw. A moze to tak jest, ze czlowiek posiadajacy interpersonalne kompetencje poprostu wszystko olewa, nie bierze sobie do serca jak ktos okazuje sie falszywy i ze wszystkimi dookola ma powierzchowne relacje. Owszem mam wady jak kazdy, nie jestem idealna, ale zawsze staram sie byc lojalna, szczera (o ile jest to mozliwe), taktowna, pomocna i tolerancyjna. Nie jestem tez introwertykiem, lubie poznawac nowych ludzi, jestem otwarta i rozmowna. Pomimo tego zawsze trafiam na kolezanki, ktore wczesniej czy pozniej okazuja sie zlosliwe, falszywe, snobistyczne, przemadrzale i nieszczere. Wszystko robia najlepiej, klamia co do swojej sytuacji zawodowej, nigdy nie powiedza prawdy, ze np. cos im sie nie udalo. Za to chetnie siedza w cudzym zyciu i o wszystko sie wypytuja. W pracy to samo. Tutaj jedna z druga sie przymila, usmiecha, a za plecami obgaduje i z kazda najmniejsza blahostka leci do szefa. Dzisiaj mialam wlasnie taka sytuacje. Miesiac temu zaczelam nowa prace. Z jedna z dziewczyn dobrze sie rozumialam, chodzilysmy razem na luncz. Czesto nie chcialo jej sie sortowac dokumentow, wiec nic nie mowiac robilam to za nia. Ale jak w czwartek raz poprosilam ja o pomoc (a wlasciwie o wskazowki), bo nie wiedzialam co mam napisac w protokolu, to zaraz naskarzyla na mnie do szefowej. Dzisiaj sie o tym dowiedzialam! Nie wiem co jeszcze nagadala, bo po zachowaniu szefowej widzialam, ze cos nie gra. Moglabym podawac setke przykladow, ale nie bede was zameczac. Poprostu chcialam sie wygadac i sorry za dlugi post.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo i też nie jestem jakąś introwertyczką, raczej pól na pół. Założyłam nawet wątek Gdzie iść na sylwestra skoro nie mam znajomych Mnie zawsze średnio lubili, ale to chyba dlatego, że przy wielu osobach nie umiałam wydobyć prawdziwej siebie. Za to niewielka garstka osób, przy których byłam bardziej sobą (najczęściej spokojne, wręcz flegmatyczne osoby) mnie lubiła i garnęła do mnie. Lub jak poznawaĺam kogoś w necie i gadałam.. Też mnie lubilo, a jeśli z kimś gadaĺam na poważne tematy.. To już w ogóle. Wiele razy słyszałam, także od kogoś z reala, jaka to jestem wartościowa i mądra. Patu osobom pomagałam i radziłam, ale traktowały mnie potem jak ciocię dobrą radę. Ale nie ma we mnie jadu. Jest rozżalenie, ale wiem, że problem jest we mnie i dopóki nie przestanę się robić dziwaczką (mówię normalne rzeczy, ale zachowujě się sztucznie, dziwnie, ciężko się tego pozbyć, co ciekawe do niektórych jestem diametralnie inna, wesoła energiczna, często do obcych) przy bliższym poznawaniu, a nieraz i od początku, to znajomych mieć na dłuższą metę nie będę, bo nikt nie będzie się zajmował rozkminianiem mnie, tylko pójdzie do osoby sprawiającej normalniejsze wrażenie i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tezofiaralosu
sorki, ale z Twojego postu wynika, że d*pa z Ciebie i tyle. po kiego grzyba odwalasz robotę za leniwą koleżankę? nie wiesz, że w ten sposób sama się prosisz o kopa i odgrywasz rolę przysłowiowego chłopca do bicia? takich ludzi - nadaktywnych, pilnych aż do przesady, uczynnych nawet tam, gdzie nie trzeba - najłatwiej jest zgnoić, obrobić im tyłek za plecami, wykorzystać. sama kiedyś taka byłam, jak zaczęłam pracować, to chciałam być pracownikiem idealnym, okazało się, że jestem pracownikiem upierdliwym, bo za bardzo się dopytywałam, byłam pilna, uczynna itp. wynikły z tego tylko podśmiechujki koleżanek (na szczęście nie złośliwych, ot takie dobroduszne, bo akurat koleżanki fajne w pracy mam) oraz złośliwość szefowej, która stwierdziła, że na mnie najłatwiej się wyładować za wszystkie niepowodzenia. więc położyłam pałę, odpuściłam, czasami pracę robię nawet na odwal, byle było. nastawienie się otoczenia się zmieniło, już nie jestem d*pą biurową. jedyne, co pilnuję, to żeby mieć swoje dokumenty, umowy itp. zawsze na czas, bo to potem jak się zgubi, trudno odzyskać. swoją drogą, rozumiem Cię. sama miałam pecha do koleżanek, w podstawówce mało dziewuch w klasie, więc ciężko było sobie dobrać kogoś sensownego. w liceum jeszcze gorzej, trafiłam na harpię, co to 2 lata zgrywała moją serdeczną przyjaciółkę, po czym upokorzyła mnie przed całą klasą, rozpowszechniając moją krępującą tajemnicę, z której ja, głupia, się jej zwierzyłam. wpadłam w takiego doła, że chciałam samobójstwo popełniać, no ale człowiek w wieku lat nastu jest wrażliwy na to, jak go otoczenie widzi. teraz wiem, że to była bardzo toksyczna osoba, w końcu odsunęła się od niej cała klasa, została sama jak palec, nawet wychowawczyni by jej się najchętniej ze swojej klasy pozbyła. na studiach były znajomości, po skończeniu jakoś się towarzystwo rozleciało. też kiedyś byłam łatwowierna, głupia, dająca się wykorzystywać. z czasem dorosłam, przeszło. grunt to się nie dać i mieć innych w d*pie, dosłownie. ja czasami moją rodzinę potrafię olać, jak mi jest nie po myśli i po drodze, bo moje dobro jest najważniejsze, nie ich widzimisię. głowa do góry i się trzymaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny w trojke zawsze razniej ;-) Przyznam ci racje ofiaro losu, czesto angazowalam sie za bardzo i teraz w nowej pracy tez. Wiele razy przyrzekalam sobie, ze od jutra bede robic tylko niezbedne minimum. A jednak znowu popelnilam ten sam blad. Mialam kiedys szefa dzialu, cala robote zwalal na innych, bledy tez, a potem to oczywiscie asystenci dostawali po d***e, a on byl wybielony. Moze tak wlasnie powinnam postepowac? A co do kolezanek to niestety sie spazylam i to bardzo. Nawet nie chce mi sie juz wchodzic w glebsze relacje, bo wiem ze i tak i tak wczesniej czy pozniej nic z tego nie wyjdzie. Poznalam niedawno nowe towarzystwo, kumpele rodaczki (mieszkam za granica). Robilam za nie tlumaczenia, wysluchiwalam jak psychoanalityk ich wszystkich problemow. Ale jak ja chcialam sobie pogadac to nigdy nie mialy czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×