Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lucyy1990

Bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci.. jak z tym walczyc

Polecane posty

Gość lucyy1990

Mam 24 lata, a czuje sie jakbym miala o wiele wiecej... Ojciec zostawil mnie jak bylam mala. Cale zycie czulam sie gorsza - on ma dwojke innych dzieci, ktore mialy i maja go na codzien. Na kazdym kroku on i jego rodzina dawali mi odczuc ze jestem obca, praktycznie w ogole ze mna nie utrzymywali kontaktu. Moja mama szukala pocieszenia u coraz to innych facetow , nigdy nie dopingowala mnie, nie zachecala do dzialania tylko wiecznie straszyla ze tu sobie nie poradze, ze to niebezpieczne. Mam do niej zal ze nie probowala mi pomoc zbudowac tej pewnosci siebie. Obarczala mnie wszystkimi problemami i czulam sie ciagle winna. W szkole bylam dobrym materialem na ofiare, bylam zahukana, przezywana - bo moja matka miala na fajki, ojciec na zagraniczne wycieczki - a ja chodzilam w starych ciuchach. Nawet wtedy nikt mi nie pomogl ,w gimnazjum przezywalam koszmar, codzienne wyzwiska, a moja mama to bagatelizowala. Plakalam zeby mnie do klasy innej przeniosla, a ona ze niedlugo sie ode mnie odczepia. Miala w tym czasie faceta mlodszego od niej o 10 lat co mieszkal z nami w kawalerce :/ i ktory mnie nienawidzil. Mam w sobie tyle zalu do niej i do ojca... Nie wiem jakim cudem ale poszlam na studia, skonczylam je, w czasie ich trwania prowadzilam z chlopakiem sklepik. Bylo dobrze, bo od 20 roku zycia mieszkam z chlopakiem, okres liceum i studiow byl super... Ale przykro mi ze nie mam tak naprawde nikogo oprocz chlopaka, kto powiedzialby dobre slowo, zachecil do dzialania. Kiedy rozmawiam ze swoja mama czuje sie po kazdej rozmowie beznadziejnie, bo mnie jeszcze doluje. Mimo, ze nikt widzac mnie by nie powiedzial ze mialam tak w przeszlosci, ciagle siedzi to we mnie. To i tak tylko niewielki procent tego z czym musialam sie zmagac w przeszlosci. Jest juz dobrze, a ciagle siedzi to we mnie. Czuje sie strasznie, bo nie mam oparcia ani w matce ani ojcu. Teraz jestem za granica, szukam pracy i musze jak zawsze liczyc tylko na siebie... Wszystko co mam w zyciu musialam wywalczyc. Myslalam ze jestem silna, ale to wszystko wraca... Czasem nie mam sily wyjsc z domu bo mam wrazenie ze sie wszyscy na mnie patrza, ze jestem nikim... Codziennie z nerwow mam zawroty i bol glowy, czuje sie wrakiem emocjonalnym. Wiem ze jest tyle ludzi co ma duzo gorzej ode mnie, ale to silniejsze ode mnie, nie umiem sobie z tymi myslami poradzic. Takze drodzy rodzice zrobic i urodzic to nie jest wyczyn. Wyczyn to wychowac dziecko na znajaca swoja wartosc osobe. Nie wiem czy cos jest w stanie mi jeszcze pomoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężczyzna po 30
Ale z czym chcesz walczyć? Z samym sobą? To wszystko najpierw trzeba zrozumieć. Im się jest starszym tym trudniej, często bez kogoś z zewnątrz (psycholog?) nie można sobie poradzić. Ja Ci polecam książkę Nathaniel Branden 6 filarów poczucia właśnej wartości. Ta książka nie da Ci żadnej recepty ale uzmysłowi bardzo ważne rzeczy. Bardzo dużo bardzo trudnej pracy Cię czeka ale da się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucyy1990
Dziekuje za odpowiedz :) na pewno przeczytam. Myslalam, ze jak zajme sie wieloma rzeczami na raz, nie bede myslala o tym, "zmiote" to pod dywan, to bedzie dobrze... Widac nie zadzialalo. Myslalam o psychologu, kiedys chodzilam ale niewiele pomoglo, moze na zlego trafilam... Bede musiala znow pojsc, bo tak nie da sie zyc :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to,że wszyscy Cie oceniają i sie wyśmiewają,to tylko urojenie. W niczym nie jestes gorsza od innych,udało Ci sie i tak poradzić,ja zawaliłam studia i bałabym sie wyjeżdżać za granicę,Tobie sie udało,jesteś zaradna i odważna. Masz na pewno także dużo innych zalet. Rodzicom warto wybaczyc i nie rozpamietywac ciagle przeszlosci,sama lepiej sie poczujesz,jak wybaczysz. Ja ojcu wybaczylam,bo wiem,ze sam mial patologie w rodzinie i nie mial dobrych wzorcow i sam ma wiele problemow ze sobą nieudane życie i nie wie nawet,że tym co mówil i co robił lub czego nie robił mnie dobijał. W sumie mu wspolczuje. Nieraz żal wraca,ale wtedy z tym walcze,bo to dobija przecież tylko mnie. Na pewno znajdziesz prace i bedzie lepiej,ja w Ciebie wierze :) Ja nawet chłopaka nie mam,mam kolezanki,ale one maja swoje zycie,a ta ktora ma chlopaka spedza czas glownie z nim bo wiadomo - jest wazniejszy dla niej niż ja. Także ciesz sie,że go masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jeszcze gorzej. Są ludzie, którzy mieli w domu jeszcze gorzej niż Ty, bo nieustanną krytykę, awantury i tyranię i zrujnowało im to zdrowie tak, że nie mogą wyjechać szukać lepszej pracy, mimo że bardzo chcą. Ani się z nikim nie spotykają. A propos, w jaki sposób wyjechałaś, skoro nie jechałaś do pracy, która już na Ciebie czekała? Jak chcesz ją znaleźć? Podzielisz się jakimiś wskazówkami? Przeczytaj koniecznie "Matki, które nie potrafią kochać" Susan Forward". W Twoim przypadku, tak jak i w moim to może dotyczyć obojga rodziców, ale ważne jest to, żebyś zrozumiała, jaki mają charakter, że tego nie zmienisz choćbyś na głowie stanęła, bo oni powinni sie leczyć, ale tego nie zrobią i że podlegasz pewnym schematom, które przekazała Tobie taka rodzina. Musisz zrozumieć, jaki model relacji rodzinnych Tobie przekazali i że jeśli go nie poznasz świadomie, możesz potem nieświadomie robić to w swojej rodzinie. I to psuje Twoje relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu jak byłem młody to panował alkohol zero pochwał głównie krytyka, brak docenienia osiągów jak jakieś były, wszystko co robiłem było złe, rodzice nie szukali mi żadnych pasji czy hobby dosłownie nudziłem się sam w domu i tak wyglądały całe dnie... albo przejmowałem tym że ojciec pije i wywija. Moje poczucie wartości nie istnieje nie umiem nawet zagadać do obcej kobiety która mi się spodoba np. w klubie, do tego jestem dość przeciętny/brzydki i mam bardzo słabe powodzenie... żeby było gorzej to w szkole podstawowej byłem kozłem ofiarnym niestety... oczywiście to wynikała z sytuacji w domu bo byłem stale przybity, ojciec nawet groził że się powiesi jak pił. Ogólnie dzieciństwo to KOSZMAR... to co ja przeszedłem to piekło. Teraz mam 31 lat i nie umiem nawet sobie partnerki znaleźć bo albo mnie nie chcą albo ja za szybko się angażuję (bo tak potrzebuję miłości i bliskości) że uciekają albo zmuszają wręcz do zerwania (żeby się nie czuć winną).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do apteki i prosic o cos na depresje na dziurawcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy1990
Zdaje sobie sprawe, ze ludzie przezywaja naprawde ogromne tragedie. Wiem, ze wiele osob ma gorzej. Bo ja tak naprawde nie mam na co narzekac, wiem ze blokada jest w mojej glowie. Nie mam tutaj z kim porozmawiac, nie chce zaprzatac glowy chlopakowi bo pracuje czesto cale dnie, i naprawde bardzo fajnie ze mozna sie anonimowo choc troche wygadac. Znajomych za bardzo nie mam - kiedy bylam cicha myszka ktorej nic sie nie udawalo to byli znajomi (niewielu - ale byli), a kiedy zaczelo mi sie troche lepiej ukladac w zyciu, kiedy czulam sie troche pewniejsza siebie i cos probowalam robic to zaczelo sie obgadywanie itp. I to tez mnie troche zalamalo, ciezko mi bylo to zrozumiec. TO byl kolejny cios. Nie moge po prostu do tej pory pojac ludzkiej podlosci, zawisci, "urokow" doroslego zycia. Nie wiem dlaczego tak jest, nigdy nie bylam niemila, dwulicowa, nie wywyzszalam sie - wrecz przeciwnie, zawsze potrafilam sie cieszyc z radosci innych czy ich sukcesow. Wiem, ze nic nie ma za darmo i ja tez musialam sobie sama zapracowac na wszystko, praktycznie od 20 roku zycia sama sie utrzymywalam, nikt mi nic na tacy nie podal - dlatego nie zazdroszcze ludziom niczego, bo wiem jak ciezka praca do tego doszli. Podziwiam, nie zazdroszcze. Ludzie chyba po prostu lubia jesli komus sie gorzej wiedzie, chyba wtedy moga sie poczuc lepsi. Dlatego juz teraz nie mowie nikomu o swoim stanie czy niepowodzeniach, bo tu niby pocieszaja, a tak naprawde wiekszosc sie cieszy z tego... Kolezanko ktora pisalas pierwsza - dziekuje, jestes bardzo mila ;) chlopaka znajdziesz, korzystaj z wolnosci poki mozesz, a odpowiednia osoba zjawi sie w najmniej spodziewanym momencie. Dobrze ze wybaczylas - na pewno latwiej sie zyje z takim poczuciem. Ja chcialabym wybaczyc, ale moj ojciec ciagle postepuje w taki sposob, zebym nie miala powodu zeby to zrobic. Mamie wybaczylam, wiem ze taka jest, nie miala latwo w zyciu, ale wybaczyc i zapomniec to dwie rozne rzeczy... Mysle ze mimo wszystko mialam silny charakter, to pozwolilo mi studia skonczyc, ale mysle ze przez to ze zagluszalam w sobie zle wydarzenia teraz do tego stopnia mam poryta psychike. Takze zazdroszcze Ci ze umialas sobie wszystko tak przetlumaczyc, i naprawde podziwiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy1990
gość 2014.12.16 Wyjechalam, bo od kilku lat mieszka tu moja kolezanka i zaprosila nas. Moj chlopak praktycznie od razu znalazl prace, a ze mielismy ze soba oszczednosci wynajelismy mieszkanie i mieszkamy... W ciemno raczej nie polecalabym wyjazdu, chyba ze masz oszczednosci, znasz w miare dobrze angielski i umiesz cos naprawde dobrze robic ;) Jezeli ma sie pieniadze zeby przezyc ze 2 tyg to mysle ze bez problemu w takim czasie znalazlaby sie praca, tylko zasada pierwsza i najwazniejsza - nie ufac Polakom za granica ;) Ogolnie w kraju gdzie mieszkam jest duzo pracy dla facetow. Akurat moj chlopak tez jest po studiach ale jego pasja jest mechanika i pracuje teraz jako mechanik samochodowy. Ale ogolnie polecam kazdemu wyjazd, sprobowanie swoich sil za granica - tu zycie jest naprawde latwiejsze (pod wzgledem finansowym) :) Oczywiscie, jak sie ma prace ;) Ja dopiero od miesiaca szukam bo dopiero od tego czasu mam internet, ale niestety malo pracy dla kobiet. Ale nie bede sie poddawac:) U mnie w domu nie bylo jako takich awantur, takich naprawde skrajnych sytuacji - ale moze wtedy byloby mi latwiej bo bym widziala, ze jak tak sie zachowuja to znaczy ze nie sa warci moich lez, ze maja problem ze soba. Ale to tylko gdybanie. Po prostu musze zrozumiec ze to nie moja wina, a poczucie winy weszlo mi juz w krew, bo ciagle bylam obwiniana o wszystko, matka potrafila mi powiedziec "gdyby nie ty, to bym moze na bahamach teraz byla a nie tutaj"... O to ze ma problemy finansowe tez obwiniala mnie, bo ojciec ja zostawil... Czulam sie niemal ciagle tak jakbym sie sama na swiat prosila...Wiele bylo takich rzeczy, ale zdaje sobie sprawe ze inni wychowywali sie np w rodzinach alkoholikow cwy tym podobne, byli codziennie gnebieni... Dlatego wstyd mi czasem ze nie umiem sobie przetlumaczyc tego i z tym zyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucy1990
gość wczoraj A nie probowales isc do psychologa? Ja zamierzam sie wybrac, Tobie bym tez polecala... Bo czuje codziennie zlosc - czemu takie leki maja rzutowac na moje zycie? Jestem mloda, zanim wyjde z tego bede moze juz w srednim wieku, a zycie ma sie tylko jedno... Dlatego juz wiem ze musze szukac pomocy bo pozniej bede zalowac. Sluchaj, a propos tego ze piszesz ze brzydki itp - nie ma ludzi brzydkich, wystarczy odpowiednio zadbac o siebie, nie istnieje cos takiego jak brzydota jak dla mnie. Moze ktos nam sie podobac albo nie, ale ile ludzi tyle opinii. Mi zawsze sie podobali chlopcy nie typowo przystojni, patrzylam na charakter i na taka meskosc, zdecydowanie - pewnie dlatego ze cale zycie brakowalo mi ojca. I co do tego strachu przed zagadaniem do kobiet, to wiesz ze lepiej sprobowac i zalowac, niz zalowac ze sie nie sprobowalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×