Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

życie mi się rozsypało

Polecane posty

Gość gość

Jestem w związku z moim mężem od 8 lat. 5 lat po ślubie. Mamy półroczne dziecko. Ostatnio nie mogliśmy się dogadać. Ciągle miał muchy w nosie (nie wiem, o co chodzi). Wczoraj, zapytany o to wprost, oznajmił mi, że mnie nie kocha. To mam problem, bo ja go tak:( W przypływie emocji zapytałam, czy chce wobec tego się rozwieść. Powiedział, że czemu nie. Nie wiem, co robić. Zawsze najważniejsza była dla mnie rodzina. Nadal jest. Gdyby nie synek, pewnie byłoby mi łatwiej podjąć pewne decyzje. Ale on jest - kocham go nad życie i nie mogę zniszczyć jego rodziny:( Jest tak radosnym dzieckiem, serce by mi pękło, gdybym miała go tak unieszczęśliwić. Proszę bardziej doświadczone osoby o radę. Nie jestem osobą, która za wszelką cenę będzie wisieć u boku człowieka, który jej nie kocha, choćbym nie wiem jak miała cierpieć. Gdyby nie dziecko, przypuszczam, że odeszłabym. Ale w tej sytuacji kompletnie nie wiem, co robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
proszę doradźcie coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a malo to malzenstw sie nie kocha i zyja? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszesz ostatio..zapytaj go dla czego. ze cie nie kocha mogl powiedziec w gniewie a wcale tak nie mysli. wiem z doswiadczenia ze kobiety po porodzie sa bardzo zaabsorbowane dzieckiem, moze pominelas go wykluczylas a facet to dzieciak numer dwa, czuje sie niedopieszczny, zazdrosny i palnal byle co, byleby zwrocc na siebie twoja uwage. ot co!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym odeszła puki synek jest jeszcze malutki i nie będzie nic pamiętać ... Ja zostałam sama z 2-letnią córeczką i było gorzej, bo mała pamiętała tatę. On nas zostawił, bo znudziło mu się tatusiowanie...nie tak sobie to wyobrażał. Teraz od 4 lat jestem w nowym związku i jesteśmy szczęśliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na forum gdzie co drugi temat jest o r.chaniu, pi.z.dach i innych dewiacjach, pytasz o porady mogace zawazyc na calym twoim zyciu? masz rowno pod sufitem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie umiem żyć z mężczyzną, który mnie nie kocha:( A z drugiej strony nie umiem zabrać ojca mojemu dziecku, choć w sumie to ten ojciec chyba trochę sam się zabiera... Fakt, że jestem zaabsorbowana synkiem - w końcu ma 6 miesięcy, więc wymaga ciągłej uwagi! Ale jest bardzo grzecznym dzieckiem i sporo śpi. Nigdy nie miałam problemu zarwanych nocy. Jeszcze jak byłam na macierzyńskim w domu zazwyczaj czekał na męża obiad, zawsze wieczorem czy nawet w ciągu dnia był czas żeby pogadać czy coś... Nie wierzę, że powiedział to w przypływie złości. Znam go nieźle, w końcu to już tyle lat. Brzmiał, jakby to sobie dokładnie przemyślał. Nie powiedział mi tego w żadnej kłótni, tylko przy podjętej przeze mnie próbie dowiedzenia się, dlaczego tak między nami jest:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doskonale Cię autorko rozumiem, przy czym jestem... facetem. Kilka lat temu mnie się życie rozsypało, przy czym nie mieliśmy dzieci, byliśmy ze sobą prawie 10 lat, z czego rok po ślubie, jak się dowiedziałem o zdradzie. Kochałem swoją żonę na zabój, chociaż bywało jak wszędzie - czasem gorzej czasem lepiej. Dziś dalej jestem sam, ale nadal mam problemy w zebraniu się, mimo tego, że mam silny charakter. Ona prawdopodobnie jest z tym, z którym mnie zdradziła - to nie była zwykła chwila zapomnienia, zdrada fizyczna. Także doskonale wiem co przeżywasz i wiedz, że nie jesteś sama. NIE TY PIERWSZA I NIE OSTATNIA - niestety... Trzymaj się z całych sił :) jakkolwiek się to wszystko dalej potoczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kryzys i tylko kryzys jego. nie radzi sobie z nowa sytuacja, nagle jego kochanka, kobieta samisa, stala sie matka, mamka, piastunka. seksu mniej, wolnosci mniej, spontanu mniej, uwagi mniej. zwykle fochy. zazdrosny jest, i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zrob jakas lekka jego ulubiona kolacje, kup jakis seksi ciuch, pokochajcie sie a zobaczysz, ze ma tylko focha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, pytam o takie porady, bo nie znam żadnego innego forum. I jak widać na razie dziewczyny trzymają poziom. Do mamy z 18.53: nie wiem, czy mały nie będzie pamiętał taty:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czmu jestes taka honorowa.?zycie jest ciezkie, ludzie sa w ciaglym stresie twoj maz tez. nie bierz sobie az tak do serca, nie unos sie honorem zbyt szybko, tylko sprobuj jeszcze raz na powaznie z nim o tym pomowic. powiedz mu, ze uznalas ten incydent za przemeczenie z jego strony i ne wzialas na powaznie. sprobuj wyciagnac z niego powod takiego glupiego gadania. ot tak odpuscisz tyle lat wspolnego zycia bo mu sie wypsnelo ze cie nie kocha? nie badz niepowazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolejny temat z serii, jak niedojrzały mąż znudził się żoną i on już jej "nie kocha". Rzygać się chce na to wszystko... Czemu mój ojciec nigdy tak matce nie powiedział, był przy niej na dobre i złe, 35 lat po ślubie. A teraz wystarczy, że kobieta urodzi dziecko i już się jaśnie panu ciało żony po ciąży nie podoba i on już jej "nie kocha". Obrzydzenie bierze na tych współczesnych facetów, są odrażający, takie szmaty bez jaj. Kiedyś to mężczyzna chociaż miał klasę i honor i siedział z kobietą, nawet jak już mu się przestała podobać, ale z szacunku do niej był z nią. A teraz kobieta urodzi dziecko, zbrzydnie, zestarzeje się, i taki doopek jęczy, że on już nie kocha i chce się rozwodzić. Taki facet kompletne zero. Pokolenie wychowane na po\\rnusach i photoshopie. A rozwiedź się z nim, nie warto siedzieć z takim bele gó\\wnem 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początek szczera rozmowa: co mu się nie podoba (bo tu nie chodzi raczej o niekochanie), czego oczekuje od związku - może on sam nie wie, czego chce? Jesli jest iskierka nadziei, ale nie bedziecie umieli sobie z tym poradzić to zainwestujcie w swoją przyszłość i idźcie do terapeuty małżeńskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zanim sie rozwiedziecie to jednak warto sprobowac czy da sie cos moze uratowac. Po pierwsze, dobrze jest tak na 100% sprawdzic czy maz nie ma jakiejs laski na boku. Tak wiem, ze go znasz ale niejedna juz tak myslala, miala pelne zaufanie i potem sie okazywalo ze za tym wszytkim stoi jakas kolezanka z pracy, sasiadka itd. Zanim dziecku rozbijecie rodzine to idzcie na terapie malzenska. Kto wie, moze to pomoze. Do tego, postaralabym sie meza tak ze 2-3 razy w tygodniu zostawic samego z malym a sama wybrac sie do silowni, jkaies cwiczenia, na zakupy i tego typu d**erele. Wierz mi, ze juz niejednemu facetowi fochy w nosie przeszly jak stal sie bardziej zajety :) To tez zwiekszy jego wiez z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za wyważone odpowiedzi. Muszę na razie trochę ochłonąć. Nie jestem w stanie rozmawiać z mężem, czuję się strasznie upokorzona. Jak patrzę na małego to ciągle chce mi się płakać. I wcale nie wykluczam, że ma kogoś na boku. Nie wiem, może i ma. Co tak naprawdę będzie tylko gwoździem do trumny tego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
współczuje Ci autorko, nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu, ale na pewno warto szczerze i spokojnie porozmawiać, bo w tych pierwszych miesiącach po urodzeniu dziecka jest na prawdę ciężko, dla matki jak i dla ojca dziecka, może go to przytłoczyło, nie umie się odnaleźć. Od kiedy wasze relacje się pogorszyły, jaki kontakt ma z dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy cichy tydzień był kiedy dziecko skończyło miesiąc. I od tego czasu jest coraz gorzej. Mąż ma bardzo dobry kontakt z synkiem. Chyba go kocha, lubi z nim spędzać czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a rozmawialiście wtedy o tym? pora poważnie porozmawiać i to nie ma co z tym zwlekać, ja też męża odstawiłam na tor boczny jak urodziłam dzieciaczki, ale rozmawiamy o tym i staramy się po mimo ciężkich chwil nie zapominać o sobie, z tymże mąż nigdy nie powiedział mi że nie kocha, ale nie ma co tracić nadziei tylko spróbować porozmawiać, a potem podjąć jakieś decyzje wspólnie, czy jest jeszcze co ratować, ale musicie chcieć tego oboje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja rada być może będzie z d**y, ale rozważ ją proszę. Był to podobny wątek, mąż chciał się wyprowadzić (nie miał kochanki) i żona powiedziała OK i zajęła się sobą, na niego nie zwracała najmniejszej uwagi. Pokazała swoją siłę i on zdębiał. Już nigdy nie chciał jej opuszczać. Nie okazuj mu swej słabości, swego przerażenia, proszę cię. Ich kręci zołza a nie ciepłe kluchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie rozumiem czemu Ty masz sie wyprowadzac , zakladac sprawe o rozwod , dlaczego to ty masz przykladac reke do rozbicia malzenstwa .Byc sprawca sytuacji , bo komus sie odwidziala zabawa w meza .Pan maz nie kocha -ok , w takim razie prosze samemu zalozyc o rozwod , podac powod jego , ustalic za twoja zgoda alimenty ,opieke nad maluchem , tobie pogorszy sie rowniez standard zycia -wiec i na siebie alimenty zazycz sobie ( nie mozesz pracowac poki ci, bo opiekujesz sie maluchem) i droga wolna . Co to zabiegac o rozmowy , skoro ty nie zrobilas nic zlego, kochasz meza , wypelniasz obowiazki matki, zony . To on powinien wytlumaczyc dlaczego , a jesli rzeczywisty powod jest przemijajacej milosci -pusc wolno . Szkoda zdrowia sobie psuc , bo szanownemu malzonkowi przeszlo . Skup sie na dziecku, sobie , zadbaj o wasza sytuacje finansowa i pozwol szukac mu szczescia gdzies po swieci .Niech szuka, a tu niech spelni obowiazki przypisane przez lojalnosc i prawo . Czlowiek zamyka drzwi , los otwiera okno . Mowi sie trudno i zaciska sie zeby idac do przodu . Pozdrawiam Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m ądralIa
nie kocha to nie. Ty kochasz, wiec niech on robi np.tak jak pisze Elena. Co to kurna jest piaskownica czy przyjecie rodzinne, ze idiota/cham sie znudzil i sie wymiksowuje? Dziecko jest, wiec to nie jest takie hop siup. Tak naprawde to ty nic od niego nie potrzebujesz. Wiadomo, boli, bo ty go kochasz, ale pociesz sie, ze masz zdrowe dziecko z tego kochania. Ale jak jest dziecko to trzeba sprawy unormowac, bo ty z dzieckiem nie masz takiej samodzielnosci jak gdybys byla sama. To co eraz? Ty masz kolo wszystkiego chodzic i odkrecac , zalatwiac? Elena 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja autorka. Tylko wiecie, dziewczyny - mi nawet nie chodzi o to, czy to ja mam składać pozew o rozwód, czy on (generalnie samo przygotowanie tego pozwu i ogarnięcie sprawy od strony formalnej nie jest dla mnie problemem). Kwestie finansowe po ewentualnym rozstaniu też na razie mnie nie przerażają - powiedzmy, że sobie radzę. Standard mojego życia oczywiście spadnie, bo on zarabia lepiej, ale sama też dam radę. Chodzi o to, że ja po prostu nie chcę, abyśmy przestali być rodziną. Tak naprawdę samo to, czy jesteśmy małżeństwem, czy nie, nie jest dla mnie aż tak istotne jak to, czy jesteśmy szczęśliwą rodziną... A nie jesteśmy:( Nie wiem, czy nie zrobiłam niczego złego (bo nie wiem o co chodzi). Może rzeczywiście czegoś mu w tym małżeństwie brakuje. Gdyby było inaczej, chyba by się ode mnie nie odwracał... Jak by nie było, starałam się, aby było mu ze mną jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czy ty przypadkiem autorko nie jestes lepiej od niego wyksztalcona? czy piastujesz wyzsze stanowisko niz twój mąż? czy lepiej zarabiasz? a moze znasz swoja wartość,jestes ponadto,i dlatego szlag go trafia,że radzisz sobie ze soba, z życiem a on niestety pozerant zazdrosny?????? to taki zakompleksiony bolek,cwaniak za zamkniętymi drzwiami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Można powiedzieć, że jesteśmy wykształceni w tym samym stopniu (oboje mamy wyższe wykształcenie i wykonujemy wolne, nieźle płatne zawody, choć z zupełnie innej bajki). Mąż lepiej zarabia, bo ma własną działalność, a ja pracuję na etacie, bo... nie chce mi się iść na swoje (na etacie jest mi wystarczająco dobrze). Znam swoją wartość, to prawda, i chyba dlatego nie mogę tolerować sytuacji takiej, że mieszkam z człowiekiem, który mnie nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co bzdura?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem jeżeli ktos raz na poważnie pomyśli o rozwodzie, to prędzej czy później do niego dojdzie. Z moim mężem też nam się nie układało, myslałam o rozwodzie, ale nie mogłam się zebrać, też mi szkoda było rodziny. Raz nawet złożyłam pozew, ale wycofałam, bo się poprawiło...na chwilę. Tak męczyłam się jakieś 2 lata. Aż złożyłam pozew drugi raz, mąż się wyprowadził i czekam teraz na sprawę. Też nie jest mi łatwo, bo mamy syna 7-letniego, ale co mam się męczyć kolejne lata? Tylko ja też n poczatku bałam się rozwodu i dalej się boję, ale te 2 lata zajęło mi dojrzewanie do decyzji, że na 100% tego chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna ratownika
Autorko, kłótnie, ciche dni nie są spowodowane zwykle tym, że druga strona "nie kocha". Uważam, że warto przyjrzeć się bliżej mężowi, temu co robi, zrobić wywiad - niewykluczone, że za całą tą niewesołą sytuacją kryje się inna kobieta. Zacznij działać rozsądnie, na decyzje o rozstaniu zawsze przyjdzie czas. Przyznam, że ze strony Twojego małżonka to niezłe zagranie - honorowa żona nie tylko wyprowadzi się, ale jeszcze zadba o rozwód. Pojmujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Nie chcę podejmować pochopnych decyzji. Muszę to dobrze przemyśleć, nie chcę skrzywdzić dziecka. Faktycznie może tak sobie myśli - że się wyprowadzę i jeszcze załatwię szybko rozwód. W sumie to wie, że nie będę się szarpać o pieniądze. W ten sposób o tym nie myślałam. W ogóle to powiem Wam, że nigdy nie spodziewałabym się, że on będzie chciał się ze mną rozwieść... wydawało mi się, że wiedziemy szczęśliwe życie. W ogóle to przez te wszystkie lata twierdził, że "nie uznaje rozwodów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×