Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość YQwalsky

Opowiadanie

Polecane posty

Gość YQwalsky

Zaczęło się od wiadomości, która przyszła na adres podany na blogu. „Co byś z nimi zrobił?” Adres, z którego przyszła, niewiele mi powiedział. Kombinacja liter i cyfr oraz rozszerzenie, oznaczające jeden z dużych portali oferujących skrzynki pocztowe. Zastanawiałem się, co zrobić – wyrzucić ją do kosza czy napisać coś na odczepkę. To drugie wiązało się z ryzykiem, bo jeśli trafiłem na jakiegoś nawiedzeńca, moją odpowiedź, jakakolwiek by nie była, potraktuje jako wstęp do rozmowy i już się nie odczepi. Ale dzięki tej chwili wahania odkryłem, że do wiadomości dołączony był załącznik. Sprawdziłem rozszerzenie, okazało się, że to jakieś zdjęcie. W dobie wirusów klikanie na cokolwiek, co pochodzi z nieznanego źródła, wiązało się z ryzykiem, ale z drugiej strony na tę skrzynkę nie przychodziło nic, co pochodziłoby od znanych mi osób. Otworzyłem plik. To były stopy. Zwykłe, nagie stopy, ucięte tuż nad kostkami. To znaczy zdjęcie stóp było ucięte tuż nad kostkami. Z rozmiaru zdjęcia mogłem wnosić, że stopy były częścią większej całości, np. fotografii sylwetki. No cóż, przyznam, że nie należę do facetów, których kręcą stopy. Zwłaszcza takie odcięte od reszty, co do których nie jestem w stanie powiedzieć, czy to nogi damskie, czy męskie. Może są specjaliści od kończyn, będący w stanie określić płeć po linii wielkiego palca, ale ja do nich nie należałem. Wzruszyłem ramionami i odpisałem. „Ubrałbym w łapcie i postawił na półce” Skrzynkę sprawdzam kilka razy dziennie w nadziei, że ktoś napisze jakiś pozytywny komentarz do tekstów opublikowanych na blogu albo że dostanę wiadomość od jakiejś kobiety, którą tak zauroczyły moje opowiadania, że pragnie mnie poznać. Tamtego dnia, podobnie jak i następnego, nie dostałem jednak żadnej wiadomości. Przyszła dopiero następnej doby. „Takie łapcie będą odpowiednie” No cóż, nie byłem w stanie ocenić, czy to, co pojawiło się na stopach widocznych na kolejnym zdjęciu, można było nazwać łapciami. Ta nazwa kojarzyła mi się ze starymi, ledwie trzymającymi się kupy butami, brudnymi i porwanymi. To, co mogłem zobaczyć, przypominało rzeczywiście rodzaj obuwia, wyplecionego z szerokich włókien. Na wszelki wypadek wszedłem na wikipedię i rzeczywiście, okazało się, że obuwie na zdjęciu przypomina łapcie. „Łapcie super, ale właściwie kto do mnie pisze? I o co chodzi?” Tym razem odpowiedź przyszła szybciej. Nadawca pamiętał także o dołączeniu zdjęcia, tego samego co poprzednio. „Powiedzmy, że Aga. Czy nadal chcesz stawiać moje stopy w łapciach na półce?” Nie namyślając się, odpisałem. „Nie, nie chcę. Generalnie mam zbyt małą wyobraźnię, aby wymyśleć jakieś ciekawe zastosowanie dla samych stóp” „Aga”, jak nazwała się autorka wiadomości, najwyraźniej czekała na maila, bo wkrótce gmail poinformował mnie o nowej poczcie. „Tak myślałam. Zresztą po twoich opowiadaniach widać, że nie masz nadmiernie bujnej fantazji J. Ale ok, niech będzie. Więc co byś z nimi zrobił?” Miałem, oczywiście, ochotę wyrzucić wiadomość do kosza. Nikt w końcu nie lubi, gdy sugeruje mu się ograniczoną fantazję i to, że sam o tym napisałem wcześniej, nie miało tu nic do rzeczy. W końcu kiedy ja piszę takie rzeczy o sobie, jest to wyraz skromności. Kiedy jednak ktoś tak mówi o mnie, uznaję to za oszczerstwo. Jednak iskierka zainteresowania została już wywołana, toteż otworzyłem załącznik. Na zdjęciu znowu były stopy, ale także fragment nóg. Jak można było wywnioskować z linii łydek, fotografia była ucięta pod kolanami. Nie powiem, abym był wiele mądrzejszy po obejrzeniu pliku. Łydki wydawały się w miarę zgrabne, ale tak naprawdę trudno cokolwiek powiedzieć o poszczególnych częściach ciała, jeśli – przepraszam za określenie – wyrwie się je z całości figury. No i nie były owłosione, co pozwalało wierzyć, że rzeczywiście należą do kobiety. Oczywiście, w sieci jest mnóstwo świrów, więc nadal było prawdopodobne, że jakiś ciołek wygolił nogi i dalej robi sobie ze mnie jaja. No i jeszcze jedno – naprawdę, nie znalazłem jakiejś ogromnej liczby zastosowań dla stóp z łydkami. „Pomalowałbym paznokcie” Wymiana wiadomości była szybka. „Na jaki kolor?” Trudne pytanie dla heteroseksualnego faceta, który dostrzega biel, czerń, czerwień, niebieski, brąz, zieleń i kolor żółty. No, odkąd parę lat wcześniej była taka moda, rozpoznaję także fiolet, lubię również szary. Ale kiedy przeleciałem w myślach przez wszystkie możliwe odpowiedzi, uznałem, że w sumie sprawa jest prosta. „Ciemnoczerwony. Tylko nie pytaj, jaki dokładnie. Po prostu ciemnoczerwony”. Wróciliśmy do wymiany zdań po dwóch dniach. Z doświadczenia wprawdzie wiem, że kobietom pomalowanie paznokci u stóp zajmuje kilka, no, może kilkanaście minut, w zależności od wprawy, ale kto wie, może „Aga” była perfekcjonistką. „Co dalej?” Tak, tym razem stopy miały czerwone paznokcie. Poza tym wyglądały identycznie jak te z poprzedniego zdjęcia. Otworzyłem obie fotografie, aby to porównać i dopiero po dłuższej chwili przyglądania się byłem w stanie stwierdzić, że jednak istnieją niewielkie różnice. Stopy z łydkami były nieco bardziej oddalone od środka obrazu niż wcześniej, nieco zmieniło się również rozmazane tło. „Nałożyłbym na nie czarne, 10-centymetrowe szpilki, nie z tych zabudowanych, ale ażurowe” Odpowiedź przyszła błyskawicznie. „Qrfa, skąd mam wziąć takie buty? Ale ok.” Znowu nastąpiły dwa dni przerwy, nim dostałem kolejną fotografię. Tym razem różnica była widoczna na pierwszy rzut oka –w końcu trudno przegapić czarne szpilki na sporym chyba obcasie, wykonane z pasków czarnej, lśniącej skóry. Od razu i stopa, i łydki zyskały na urodzie. „Co byś z nimi zrobił?” „Dodałbym przynajmniej kolana i uda” Tym razem nie musiałem czekać za długo. „Tylko kolana. Uda będą jak się uda J. Co byś z nimi zrobił” Cholera jasna. Miałem problem i to podwójny ewentualnie dwa pojedyncze problemy. Raz, że nadal nie widziałem zastosowania do nóg kończących się tuż nad kolanami. Dwa, że nie do końca rozumiałem, o co chodzi w tej zabawie. Uznałem, że będę sprytny i załatwię obie rzeczy naraz. „O co tutaj chodzi? Co znaczy – co byś z nimi zrobił? Aha, a na kolana założyłbym ochraniacze” Szybka odpowiedź. „Jesteś pewien? Jeśli je założę, to już nie zdejmę, tylko ewentualnie zmienię na inne” Wredna c**a. Nie tylko nie odpowiedziała na pytanie, ale jeszcze wprowadziła regułę. To zupełnie jakbyśmy weszli w związek, choć nie przypominam sobie, abym powiedział „tak”. Choć z drugiej strony – wziąłem udział w jej grze, nie pytając zawczasu o cel czy zasady. „A jakie są jeszcze inne zasady? Poza tą, że nie masz w zwyczaju odpowiadać na pytania” „Nieodpowiadanie na pytanie nie jest zasadą, po prostu kiedy słałam pierwsze zdjęcie, nie miałam pomysłu, co będzie dalej. Równie dobrze mógłbyś okazać się fetyszystą stóp i napisać, że chcesz całować moje stopy. Co do reguł – ta jest pierwsza. Wymyśliłam na poczekaniu, żebyś nie rzucał takich idiotycznych pomysłów. I, uważam, że jest niezła” Trudno nie przyznać jej racji. Rzeczywiście, miałem sporo dość absurdalnych pomysłów, łącznie z pomalowaniem uciętych nóg w szkocką kratkę przy użyciu farby olejnej. Teraz musiałem z tego zrezygnować. Tyle, że poza idiotycznymi propozycjami nie miałem nic innego. „Jeszcze raz – dołożyłbym uda” „Najpierw wymyśl coś dla kolan” Uparła się, a ja siedziałem i przyglądałem się parze nóg. Naprawdę, nie miałem żadnego pomysłu, dotyczącego kolan. Zresztą, nie tylko kolan. Nie przychodziło mi do głowy nic, co wiązałoby się z łydkami, stopami, kostkami. Kurczę, znajdę co najmniej kilka sposobów wykorzystania kobiety w całości, ale używanie jej w częściach kłóci się z moim światopoglądem. Kostkami. Ciekawe, że czasem myśl, którą wcześniej porzuciliśmy, wypływa nagle na powierzchnię naszego umysłu i okazuje się, że gdzieś tam, w jakimś zakamarku, nasze neurony nieustannie pracowały nad rozwiązaniem problemu. „Założyłbym bransoletkę na kostkę” „Jaką?” „Ładną. A potem dodałbym cholerne uda” Dwa dni przerwy. „Proszę. Są i cholerne uda. Co dalej?” Nogi – rzeczywiście przedłużone o uda – na zdjęciu wydawały się całkiem niezłe. Szczupłe, z tymi przyjemnymi szparkami między łydkami i udami. Skóra wydawała się gładka, zdrowa, można by odnieść wrażenie, że ktoś je odpowiednio przygotował, aby dobrze wypadły. „Nałożyłbym pończochy. I przedłużyłbym o biodra” „To sztampowe. Nie mógłbyś wymyśleć czegoś oryginalnego” „Cholera. Tylu ludzi na świecie wymyśla nowe ciuchy, ale nikt jeszcze nie wpadł na coś innego niż pończochy, rajstopy ewentualnie jakąś mutację spodni. A ty chcesz, żebym był oryginalny?” „Racja. Niech ci będzie. Co dalej?” Tym razem dostałem dwie fotografie. Na pierwszej były nogi w cielistych pończochach, na drugiej zaś to samo, z tym, że obraz kończył się na talii. Widać było kobiece, kształtne i nagie biodra. Ale dziewczyna naprawdę nie była pozbawiona fantazji – strategiczne miejsce zasłoniła komórką, której używała do robienia swoich podobizn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
Jeśli się spodobało, to ciąg dalszy jest na brzydkieopowiesci kropka blogspot kropka com Zapraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleżankakolegi
Całkiem fajne, jest tego wiecej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytać nie umiesz pipo, przecież podał swój blog:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakby nie można było linka podać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fanka czekolady
A potrafiłbyś opisać jak czterech pięknie zbudowanych czekoladowych studentów zaprasza mnie na gangbang?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
Mógłbym, ale już takie opowiadanie napisałem, tyle że z udziałem białych :) A żeby napisać jeszcze raz coś podobnego, musiałbym mieć pomysł, a nie wyłącznie kolor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani eL
Hmmm... aż z ciekawości zajrzę na tego bloga. Poprawna polszczyzna to już coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
:) Znajdziesz nie tylko poprawną polszczyznę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani eL
No ja myślę. Liczę na dobry podkład do metafizycznych wręcz rozważań nad głębią... ludzkich pragnień ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie wiem, teksty są raczej... fizyczne, więc z metafizycznością może być niejaki problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja będę o rok młodsza
Całkiem całkiem, na przykład tekst o podglądaczu i przymierzalni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
Na blogu pojawił się nowy tekst :) o zdarzeniach z nocy sylwestrowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
A tu nieco bardziej bezpośredni link brzydkieopowiesci. blogspot.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MBNC
Link Ci nie wyszedł :), ale opowiadania są niezłe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomikchomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomikchomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik chomik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
Podziwiam gościa powyżej. Ma tak mało do powiedzenia, a zajmuje mu to tyle miejsca i czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YQwalsky
:) Owszem, są lepsze. Choćby dlatego, że używam więcej niż jednego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×