Ładni ludzie sami skazują się na samotność?

Celowo odwracam argument, a autorka po prostu nie łapie, że wpieprza się tam gdzie nie powinna i na siłę uszczęśliwia znajomą. To tak jakby ktoś chodził za autorką wmawiając jej, że powinna więcej czytać i podróżować zamiast mieć faceta na stałe bo marnuje intelektualny potencjał. Taka sama bzdura jak "problem" autorki.

Będzie pracowała i olewała ludzi którymi nie będzie zainteresowana, co innego ma począć?

Gościu z dziś - w jakich kegach powinna szukać znajomych, bo mądrze napisałeś, jako jeden z nielicznych rozumiesz problem.

Abo ja wiem? Myślę, że kluczem są zainteresowania, bo zainteresowaniami wyraża się często swoją wrażliwość. Jeśli jakaś literatura, to przecież są kluby dyskusyjne przy bibliotekach, jeśli film, to to samo. Są fora tematyczne, ludzie się potem spotykają. Ale tu jest jeszcze jedne problem, trzeba chcieć wychodzić. Ludzie introwertyczni, czy może z fobią społeczną, nie chcą nigdzie chodzić. To jest delikatna sprawa i właściwie nie wiadomo, czy ona czuje się z tym źle, czy wcale nie? Zakładamy, że chciałaby kogoś mieć, bo taka jest ludzka natura. Ale czy teraz i w jaki sposób?