Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ann1611

Oświadczyny i mój lęk przed nimi

Polecane posty

Gość Ann1611

W tym roku kończę 25 lat, jestem z chłopakiem lekko ponad 2,5 roku. B już od samego początku coś przebąkiwał o zaręczynach, przyklejał się do gablotek u jubilera, snuł plany na przyszłość.. Niestety jakiś rok temu nie wytrzymałam presji(wszyscy- znajomi, rodzina, nawet przyjaciółka-zaczęli wypytywać kiedy ślub) i zrobiłam B awanturę że nie chcę zaręczyn. Bo nie jestem gotowa, bo nie ukończyłam jeszcze studiów, bo miałam problemy zdrowotne których nikt nie potrafił zdiagnozować, bo jesteśmy młodzi i mamy czas. Teraz jednak, gdy podczas świąt Bożego Narodzenia znów nasiliły się pytania w tym temacie, mi to już tak bardzo nie przeszkadzało (przez ostatni rok próbowałam się przekonać do przyszłej roli żony i matki, co chyba dało niewielki efekt), jednak B strasznie zaczął się denerwować. Posądził mnie nawet o to, że gdy moja koleżanka zapytała go, kiedy mi się oświadczy, ten ubzdurał sobie że to ja ją namówiłam, by go podpytała o te kwestie(mimo tłumaczeń chyba nadal tak myśli). Nawet jego matka zaczęła naciskać- ostatnio pokazała mu maleńkie buciki w jakimś hipermarkecie podczas zakupów otwarcie mówiąc że chce już zostać babcią. B kilka mies temu mówił, że chciałby zostać ojcem przed 30(w tym roku skończy 27lat), więc zbyt wiele czasu mu nie zostało by się oświadczyć, zdążyć wziąć ślub i zrobić dziecko. Ale ostatnio jest cisza. Kompletna cisza w tym względzie. Wygląda to tak jakby przestało mu zależeć(wcześniej mimo mojej awantury nadal wspominał o wspólnym zakładaniu rodziny). Owszem, planujemy wspólne wakacje, kupno samochodu dla mnie, ba,myśleliśmy nawet o wzięciu wspólnie kredytu na kupno domu(co prawda to nie wypaliło,ale po bankach chodziliśmy razem śmiejąc się że kredyt łączy bardziej niż ślub,tekst B na środku banku:"czy będziesz spłacać wraz ze mną kredyt przez kolejne 20 lat?" itp) ale w kwestiach zaręczyn i ślubu nie wspomina nic,zaś gdy ja go o to pytam, słyszę tylko: "a co, chcesz mi się oświadczyć? A gdzie sygnet?"(jestem tradycjonalistką więc oświadczenie mu się odpada, o czym on doskonale wie). Ok, może nie postąpiłam rok temu zbyt rozważnie,ale teraz chciałabym to naprawić(czuję się odrobinę pewniej,sądzę że powinnam sobie poradzić z wejściem w rolę przyszłej żony). I stąd wynika moje pytanie: jak powinnam z nim o tym porozmawiać? A może w ogóle nie powinnam o tym rozmawiać, tylko poczekać na rozwój wydarzeń? Jednocześnie chciałabym się dowiedzieć jak zmieniają się relacje w związku gdy para się zaręcza a jak gdy są już po ślubie? Boję się tej zmiany,choć uzmysłowiłam sobie że jeśli teraz się nie przełamię, to już nigdy tego nie zrobię, tym bardziej że nie mieliśmy sposobności jak dotąd razem zamieszkać(ze względu na moje studia w innym mieście).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chodzicie za kredytem a nie jestes gotowa na ślub??? ludzie co jest z wami? Najpierw slub lub przynjamkniej narzeczeństwo a potem plany kredytowe. Powinnas z nim porozmawiac ze troche sie od tego czasy jak mu to wszytsko wykrzyczałas pozmianiało i co on o tym sądzi? Ty nawaliłas, nakrzyczałas na faceta, facet teraz jest pewnie ostrożny w działaniu bo boi sie ze cie może stracić przez ponaglanie, wiec jesli ty tego chcesz to niestetty ale powinnas mu to powiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość michał tułodziecki
nie bój się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann1611
Cóż, przyznaję że dom na który chcieliśmy wziąć kredyt miał być dość nieoczekiwanym wydatkiem(dom w świetnej lokalizacji do remontu za niewielkie pieniądze) jednak sprawa się skomplikowała i właściciel zrezygnował z jego sprzedaży. To nie był planowany zakup,ale tzw okazja na którą trzeba było się szybko decydować i nie było czasu na to, by rozważać czy biorąc kredyt powinniśmy się zaręczyć czy nie. Ja już mam mieszkanie,więc w razie czego mamy gdzie zamieszkać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sygnet??? Kup obroze i zawolaj "Kundel!! Do nogi!!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Ja już mam mieszkanie,więc w razie czego mamy gdzie zamieszkać. " vvv Same milionerki na tej kafe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przyklejac sie do gablot jubilerskich , dawac komunikaty podprogowe, przebakiwac o nich , a oswiadczyny rzeczywiste -to droga , jak z ziemi do slonca. Zareagowalas nerwowo , bo nie wytrzymalas presjii otoczenia . By jakos przykryc sytuacje , zrobilas awanture na zasadzie -na wszelki wypadek wyjde z twarza z tego , niby to ja nie GOTOWA.Zareczyny to przeciez wstep do dalszych decyzji i krokow dopiero . Reszta tego co napisalas - czysta demagogia . Teraz radze szczerze porozmawiac o swoich lekach , obawach, oczekiwaniach .Nikt za ciebie nie zalatwi twoich spraw i nikt za ciebie nie przezyje zycia . Nie baw sie w owijanie , a odwaznie mow o swoich wyobrazeniach i pragnieniach . Co to za kandydat na partnera , jesli czegokolwiek boisz sie , badz wstydzisz.To ma byc twoja ostoja w zyciu i tylko na takiego warto postawic . Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann1611
Elena cóż, masz rację. Presja ludzi mnie w pewnym momencie przerosła. Jednak jak mam zinterpretować to, że gdy ja miałam dosyć tej gadaniny o ślubie, jemu to nie przeszkadzało i rzucał tekstami w stylu"jak dobrze pójdzie to za 2 lata będzie nasz ślub" albo "zazdroszczę wam tego,że jesteście już zaobrączkowani"(względem świeżo poślubionej mojej przyjaciółki i jej męża w trakcie ich podróży poślubnej na którą wybraliśmy się z nimi), a teraz sam się irytuje gdy ktoś poruszy ten temat? Ja się trochę boję zobowiązań- miałam kiedyś faceta który bardzo mnie zawiódł i nie potrafię nikomu zaufać na 100%(ba, ja nawet sobie nie ufam całkowicie). Do tego można doliczyć to,że boję się wspólnego mieszkanie(nigdy wcześniej z nikim nie mieszkałam i obawiam się że możemy się nie dogadać w sprawach przyziemnych a nie mamy teraz możliwości się przetestować- moi rodzice się o mało nie rozwiedli przez takie domowe drobiazgi jak np.sprzątanie), oraz to że nie jestem pewna czy spełnię się w roli żony i matki. Chcę życia spokojnego, poukładanego, nie lubię zmian. Nie ogarniam,jak moje rówieśniczki mogą być już żonami i matkami, jak doszły do tego, że tak szybko wiedziały,że chcą, są na to gotowe i wiedzą że będą się spełniać w takich rolach. Której nie pytałam, to mówiła,że jak już facet wyszedł z inicjatywą i się oświadczył to stwierdziły że czemu nie i tak już poleciało. Ja tak nie chcę,zbyt mocno boję się rozwodu(w końcu teraz co rusz kolejna para z przed ołtarza ląduje w sądzie z pozwem). Zapewne zbyt dużo analizuję,ale nie chcę niczego w życiu żałować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie wiem , co ci odpisac na twoj ostatni post . Bo skoro drazni i irytuje go , ze chcesz poruszyc temat "wspolnej drogi , "a wczesniej NIE , to dla mnie bylby jednoznaczny przekaz , ze gadal sobie cos , co przeczylo jego prawdziwym intencjom.Takie bla , bla . Dla mnie gadanie , oby plesc , czarowac , wysylac falszywe sygnaly - nie ma znaczenia.Dla mnie licza sie konkretne propozycje i ich realizacja .Z tego bla , bla nic nie wynikalo i teraz ma dobry powod, by powiedziec-przeciez chcialem a ty :NIE. Moje zdanie : za malzenstwo niech sie biora ludzie, ktorzy maja dobrze w glowie poukladane .Bo to nie jest zabawa . Odpowiedzialnosc wielka tym bardziej , jesli pojawia sie dzieci . Nie rozumiem powodu rozwodu , jakim jest sprzatanie . Bo ktos naopowiadal bajek, ze w malzenstwie po rowno .Tak - ale nie mozna zwazyc pracy wlozonej w malzenstwo na wadze. Jeden wklada w zwiazek to, inny cos innego .To ma byc uzupelnienie" tworu" , jakim jest malzenstwo . Jesli zaczniemy sie licytowac, kto wiecej daje z siebie -to nigdy nie dojdziemy do celu . Oczywiscie nie moze byc tak, ze jeden jest biorca, a drugi dawca . Jakas optymalna rownowaga musi byc, ale na Boga nie wazmy tego na elektronicznej wadze , bo wejdziemy w absurdy . Uwazam, ze malzenstwo to : wzajemna milosc , spokoj , zadowolenie , satysfakcja , szacunek i kto sobie jeszcze cos wymysli . Widocznie wasz zwiazek stanal na zakrecie i tylko od was zalezy , czy wyjdziecie z tego . Elena.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ann1611
Cóż z tym sprzątaniem to był przykład- chodziło o to, że mama miała cały dom na głowie, pracę i chorobę która się w między czasie do niej przypałętała a brak jakiejkolwiek pomocy ze strony ojca dobijał ją strasznie. Jakimś cudem do rozwodu między nimi nie doszło,ale nie chcę z nimi o tym rozmawiać by nie wywołać burzy. Cóż najgorsze jest to,że boję się powielenia schematu i w moim przypadku(choć mój B mi pomaga, gdy mam ataki choroby, to jednak martwię się że któregoś dnia przestanie i zostanę z tym sama). Każdy z którym rozmawiałam stwierdził,że właśnie ze względu na chorobę powinnam naciskać na ślub(bo kto inny mi pomoże jak nie własny mąż),ale to jest nie w porządku. W stosunku i do niego i do mnie. Nie chcę być dla nikogo ciężarem. Dlatego też chcę poczekać jeszcze te pół roku do 3rocznicy i porozmawiać- podjąć ostateczną decyzję. Porozmawiamy o tym czy chcemy ślubu, jeśli tak to jaki, czy damy radę ekonomicznie z weselem, ile planujemy dzieci, czy szukamy działki i zaczynamy się budować czy wprowadzamy się do mojego mieszkanka itp. A teksty B typu:"wpędzisz mnie w lata" włożę między bajki. Muszę stawić czoła swojemu niezdecydowaniu, obawom i demonom, by ułożyć sobie życie z kimś, przy kim będę mogła powiedzieć że jestem szczęśliwa. Teraz owszem, dobrze mi, czuję się bezpiecznie, jestem kochana, wiem że obok jest ktoś kto się o mnie troszczy. Ale czasem to może nie wystarczyć i najidealniejsze wydawać by się mogło pary się rozstają. Tak, boję się rozstania,ale przeczekać ten gorszy okres i ustalić dalsze cele w życiu to chyba najlepsze wyjście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×