Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

przyszly tesc wtraca sie w organizacje wesela

Polecane posty

Gość gość

Hej! Mam ogromny problem.Za kilka miesiecy biore slub. Na poczatku planowalismy z narzeczonym,ze po ceremonii zaslubin odbedzie sie uroczysty obiad na ktory zaprosimy tylko najblizszych.Jednak taki pomysl nie spodobal sie mojemu przyszlemu tesciowi,ktory uwaza,ze jak to tak i ze chce sie pobawic.Podjal takze decyzje,ze to rodzice placa za slub.Moj narzeczony nie odezwal sie ani slowem,ja musialam sie wyklocac przez co stalam sie chyba wrogiem przyszlego tescia.Moi rodzice nie spia na kasie,tesciowie zas na jej brak nie narzekaja. Sprawa wyglada tak,ze moi rodzice musza sie dolozyc,nie maja innego wyjscia. Dodatkowo tesc stwierdzil,ze skoro placa rodzice to oni o wszystkim decyduja.Szlag mnie trafia,ostatnio mam chwile zwatpienia czy ja w ogole chce tego slubu.Nie jestesmy juz oboje super mlodzi i smieszne jest to,ze moj narzeczony boi sie sprzeciwic! Moi rodzice oddali mi pelne prawo do decydowania o wszstkim,moga tylko doradzic. Kloce sie ze swoim narzeczonym o to wszystko i mam juz dosc.Czy ktos Was mial podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba wasz slub i sami mozecie zdecydowac. To twoj przyszly maz powinien sie odezwac i powwiedziec o waszej decyzji, swoja droga masz okazje zobaczyc ze jest podatny na wplywy rodzicow i boi sie im sprzeciwic, po slubie bedzie jeszcze gorzej. Nam tesciowa chciala wcisnac swoich gosci nie z rodziny ale "bo wypada" zaprosic , byl dym bo nie zaprosilismy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszcze Tobie asertywnego mezczyzny,grunt to nie dac sie zaglaskac przez rodzicow.a jak wygladaja teraz wwasze stosunki z tesciami?a ja zamiast jego wsparcia mam chore jazdy,jak wspomne o czyms co mi sie nie podoba w zachowaniu ojca to juz sie wkurza i irytuje.jestem juz na skraju wytrzymalosci psychicznej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co, ja kiedyś miałam problem z moim facetem, który nie umiał przeciwstawić się rodzicom i wręcz kulał się ze strachu, jak miał z nimi rozmawiać przez telefon choćby. Bardzo cierpiała na tym nasza relacja, bo potrafił przedłożyć zachciankę ojca nad moje dobro. Tylko że ja załatwiłam sprawę jednym cięciem, jak konwencjonalne metody zawiodły. Trzeba było postawić wszystko na ostrzu noża i wjechać mu na ambicję. Powiedziałam facetowi, że albo przewartościuje sobie świat, albo do widzenia, bo ja chcę być z mężczyzną, a nie z c***owatym maminsynkiem, który drży ze strachu przed rozmową z ojcem. Zapytałam: "Czego ty się tak boisz? Że ojciec się obrazi? O ku**a, wielka rzecz się stanie, jak się jaśnie pan obrazi! I co, przyjdzie nam tu i zacznie krzyczeć pod oknem? Tylko tyle może zrobić, a ty się go boisz, jakby miał władzę nad życiem i śmiercią. Weź się w garść człowieku, bo to ty decydujesz o swoim życiu, a nie kaprysy twojego ojca. Uniezaleźnij się emocjonalnie, a zobaczysz, że po pewnym czasie będziesz się z nim spotykał z radością, a nie ze strachem". Serio mniej więcej pamiętam to, co powiedziałam, bo byłam bardzo zdenerwowana i utkwiło mi to w pamięci. Żeby moje słowa nie wyleciały w próżnię, dałam mu dobę na podjęcie decyzji. Akurat wtedy też staliśmy przed dylematem, on postanowił sprzeciwić się ojcu i stanąć za mną. To było trudne, ale teraz mój mąż jest zupełnie innym człowiekiem. Asertywnym, mającym na uwadze swoje dobro, a nie dopasowywanie się pod innych. A do rodziców jeździ tak często, jak ma na to ochotę. A ojca przede wszystkim kocha, a nie się go boi. Wiem, że niektórym moja metoda może wydać się bardzo ostra, ale byłam zdesperowana walką o nasz związek. Byłam też gotowa odejść, gdyby wybrał ojca, ale probowałam sięgnąć do wszelkich metod, aby otworzyć mu oczy. Relacje rodzinne są naprawdę dobre - ojciec męża zaczął wreszcie szanować swojego syna (na tyle, na ile jest możliwe w przypadku takiego człowieka), zaczął szanować również mnie, dzięki czemu i ja go polubiłam. Ale skrajne metody mają to do siebie, że mogą skończyć się dwojako. Tak więc Autorko - albo stawiasz sprawę na ostrzu noża, albo się męcz do końca życia. Przy czym zaznaczam - ja nigdy nie wymagałam od męża urwania kontaktów z rodziną! Ja wymagałam od niego, żeby zaczął myśleć samodzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po pierwsze twoi rodzice nic nie muszą, po drugie twój narzeczony to d0pa, nie licz na to że po ślubie bedzie stawać w twojej obronie, po trzecie podziękuj teściowi na "pomoc" i zróbcie tylko obiad tak jak na początku planowaliście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My robilismy wesele za swoje.momentami zalowalam ze nie robimy cichego przyjecia, bo byly zale ze ten jest zaproszony a ten nie.ale powiedzialam glosno ze to nasze wesele nasza kasa i nasza sprawa kogo zaprosimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nam tez chcieli wcisnac pieniadze na wesele ale podziekowalismy, tez byla jazda ze oni juz nikomu nie sa potrzebni bla bla, chcieli nas wkrecic w mieszkanie na poddaszu, ja wiedzialam co sie swieci wiedzialam ze jak pojde tam mieszkac to tam utkne, sciagnelam narzeczonego do wynajmowanego mieszkania i on po pewnym czasie sam widzi ze nie trzeba pozwalac zeby rodzice ingerowali w mlode malzenstwo, ale on od poczatku nie byl typem maminsynka, oczywiscie nasze stosunki z tesciami sa normalne, ale ja juz wiem co oni tam sobie o mnoe mysla czasami tesc cos skomentuje ale ignoruje te uwagi jestesmy doroslymi ludzmi i sami mozemy podejmowac decyzje oni moga oczywiscie wyrazic swoje zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodatkowo tesc stwierdzil,ze skoro placa rodzice to oni o wszystkim decyduja x no i ma rację :) jak sie synalek nie przeciwstawi, to całe życie będziesz żyła w cieniu "tatusia" i jego zachcianek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W mojej rodzinie zawsze było tak że to rodzice wyprawiali wesela,młodzi płacili za stroje swoje,bukiet,obraczki,ksiądz... a całe przyjęcie rodzice.Obie strony decydowały ile ma być gości,u mojej siostry nawet było tak że moi rodzice i tamci zaprosili sobie po dwie pary swoich przyjaciół.Wesele to ostatnia impreza finansowana dziecku,ostatni wydatek taka tradycja.I z tego co wiem tak właśnie było i jest w wielu rodzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale rodzice autorki mają trudną sytuacje finansową i nie mogą finansować jej wesela, ale teść może :) i wykorzystuje to bardzo celnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
te czasy z "tradycją"mają się nijak do dzisiejszego życia!to wy jako dorośli ludzie powinniście oboje powiedzieć głośno!dziękujemy !!!to my robimy tak jak chcemy ...twój przyszły mąż to totalna "torba"nie mająca własnego zdania ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zwłaszcza, że (jak piszesz) macie już swoje lata, a ciągle jak dzieci, jak dzieci... :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No u mnie wesele sfinansował praktycznie tylko mój teść. Jest w miarę zamożny, za to mnie wychowywała sama mama i w domu nigdy się nie przelewało. Stwierdził, że nie ma sensu, żebyśmy brali kredyty, żeby moja mama się zadłużała. Powiedział, że skoro po ślubie będę do niego mówiła tatuś, to on z przyjemnością za wszystko zapłaci. Zażyczył sobie tylko, żeby w menu był na początek rosołek, wszystko inne, jak chcemy, bo on twierdzi, że jak nie ma rosołka na nasmarowanie przełyku, to później pić nie może, bo go wódka w gardło gryzie. Aha, mam naprawdę wspaniałego przyszłego teścia i rzeczywiście, postanowiłam, że będę do niego mówiła po ślubie tato.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Masz swoje pieniądze na tą imprezę? Czy w związku z tym ze masz rodziców ktorzy nie mają pieniędzy to z tego powodu by ich nie obciążac chcesz małe przyjęcie? Czy teść nie ma prawa podjąc decyzji o weselu kiedy chce je synowi sfinansować? Wydaje mi się że mącisz w tym ty.Tylko dlatego że nie chcesz rujnować rodziców a nie dlatego że nie jesteście najmłodsi,nie dlatego że tesc chce o czymś decydować etc.Jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo że o kasę. Powiedz mu szczerze w czym problem a nie podpuszczaj przyszłego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie jest jedno proste wyjście z sytuacji. Robicie po swojemu i za swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mogą robić za swoje i jak chcą, bo synuś siedzi u tatusia w kieszeni - a jak się tatuś obrazi to zakręci synkowi kurek z pieniążkami i nie będzie za co bawić się w małżeństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monmersvesi1976nzska
dla mnie jest jedno proste wyjście z sytuacji. Robicie po swojemu i za swoje Jasne http://ph0.to/21

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abilexka1977pfzge
Hej! Mam ogromny problem.Za kilka miesiecy biore slub. Na poczatku planowalismy z narzeczonym,ze po ceremonii zaslubin odbedzie sie uroczysty obiad na ktory zaprosimy tylko najblizszych.Jednak taki pomysl nie spodobal sie mojemu przyszlemu tesciowi,ktory uwaza,ze jak to tak i ze chce sie pobawic.Podjal takze decyzje,ze to rodzice placa za slub.Moj narzeczony nie odezwal sie ani slowem,ja musialam sie wyklocac przez co stalam sie chyba wrogiem przyszlego tescia.Moi rodzice nie spia na kasie,tesciowie zas na jej brak nie narzekaja. Sprawa wyglada tak,ze moi rodzice musza sie dolozyc,nie maja innego wyjscia. Dodatkowo tesc stwierdzil,ze skoro placa rodzice to oni o wszystkim decyduja.Szlag mnie trafia,ostatnio mam chwile zwatpienia czy ja w ogole chce tego slubu.Nie jestesmy juz oboje super mlodzi i smieszne jest to,ze moj narzeczony boi sie sprzeciwic! Moi rodzice oddali mi pelne prawo do decydowania o wszstkim,moga tylko doradzic. Kloce sie ze swoim narzeczonym o to wszystko i mam juz dosc.Czy ktos Was mial podobnie? Jasne http://sza.bi/fTXg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoi rodzice nie odezwali się, twój narzeczony się nie odezwał, no cudownie po prostu... Co to znaczy "moi rodzice musza sie dolozyc,nie maja innego wyjscia"? mają - mogą się NIE DOKŁADAĆ. Po prostu. Gorzej, że wychodzenie za mąż za kogoś bez jaj nie rokuje najlepiej na przyszłość. Dowiedz się może czy facet chce być mężem, czy synusiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do abilexka1977pfzge a czemu sie z przyszłym teściem kłóciłaś, zamiast mu wytłumaczyć, że ich syn chce się ożenić z dziewczyną z niebogatego domu, której nie stać na wystawną imprezę? Czemu w ten sposób nie przedstawiają tego twoi rodzice? Tylko się kłócić umiecie, nie potraficie rozmawiać? To daj sobie spokój ze ślubem, jeśliś taka kłótliwa, to związkowi za dobrze nie wróży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hancatile1988gvdts
zwłaszcza, że (jak piszesz) macie już swoje lata, a ciągle jak dzieci, jak dzieci... Jasne http://3dvf.me/21

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ripmepoking1989waiel
My robilismy wesele za swoje.momentami zalowalam ze nie robimy cichego przyjecia, bo byly zale ze ten jest zaproszony a ten nie.ale powiedzialam glosno ze to nasze wesele nasza kasa i nasza sprawa kogo zaprosimy. Jasne http://z-url.us/4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meothikemen1981ivuhm
Dodatkowo tesc stwierdzil,ze skoro placa rodzice to oni o wszystkim decyduja x no i ma rację jak sie synalek nie przeciwstawi, to całe życie będziesz żyła w cieniu "tatusia" i jego zachcianek Jasne http://s.zuly.de/2pq5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewasjjajjajann
Droga Auutorko :) niestety ale problem z tesciem bedziesz miala zawsze. Ja mialam tak samo, przez 10 lat, bylam za dobrze wychowana zeby starszemu (tesciowi) odpyskowac. Moj maz to dupa, stal zawsze za rodzicami(tesciowa tez sie wtracala). Az pewnego razu miarka sie przebrala, zrobilam tesciowi straszna awanture. Nie odzywalismy sie przez prawie rok. Potem tesc przyszedl do mnie, przeprosil mnie(!) i jakos sie zacozelo ukladac. Tacy ludzie szanuja tylko tych, ktorzy sa twardzi. Moj tesc juz nie zyje ale po "pojednaniu" bylam wspaniala synowa w jego oczach. Czasem niestety grzecznoscia nic nie zdzialasz zwlaszcza ze maz nie staje za Toba (tak jak moj). Niejedna osoba pewnie napisze ze zawsze da sie jakos grzecznie sprawe zalatwic, nie w takich przypadkach, ja zanim poznalam mojego tescia tez tak myslalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×