Mamuśka na drodze

Napisze co mam do napisania i nie będę się udzielać, bo zwyczajnie nie mam na to czasu i chęci ale wyrzucić to z siebie muszę. Jadę sobie dziś przez miasto, śniegiem sypnęło, ulice oblodzone, niczym nie posypane. Zjeżdżam mocno stromą ulicą(taką totalną górką) a przede mną młoda kobieta ciągnie a raczej suną się za nią sanki z małym dzieckiem. Leci zadowolona niemal środkiem tej ulicy "z górki na pazurki", chociaż obok jest chodnik, dziecko uradowane wiadomo, ja zwalniam jeszcze bardziej, dosłownie się sunę a mamuśka centralnie mi przed maską na drugą stronę przechodzi z tymi sankami. Krew mnie zalała, co za krowa, bo inaczej jej nie nazwę. W razie wypadku będzie miała pretensje do całego świata, bo dziecko kierowca jej zabił a ona przecież niewinna. Ja tego zwyczajnie nie ogarniam, to że nie myśli o tym, że narobi problemów kierowcy to jedna rzecz ale jak mając dziecko, które 9 miesięcy nosiło się pod sercem, można nie pomyśleć o tym, że sama pakuję go pod koła. A może w tym aucie akurat hamulce w tym momencie siądą albo delikatny poślizg i... zabiła własne dziecko. Bo to nie kierowca w takim wypadku zabija a durna matka. Powiedziałabym to wszystko tej kobiecie ale zanim zaparkowałam, jej nie było a szkoda. Pozdrawiam mądre i odpowiedzialne matki.

nawet jesli ci hamulce siądą to pod górkę nie pojedziesz:D

Z gorki jechała

coś w tym jest, ale chyba bardziej drażnią kierujące matki z dziećmi w fotelikach i brakiem wyobraźni..

a mnie wkurzaja glupie matki ktore maja na samochodach naklejki ze w srodku jest dziecko:O bo co to za roznica cyz ona wiezie czy szympansa?

No coś Ty przecież 'kornelcia' czy 'amelcia' w samochodzie to nie szympans ! Ale masz racje i nikt nie zwraca uwagi na te naklejki.