Problem z facetem...

Witam... Niewiem gdzie mam sie podziac ani z kim porozmawiac o tym... a moze bardziej potrzebuje oceny osob bezstronnych... mam chlopaka juz 1,8roku. Ciezko mi to wszystko tak poprostu opisac i niewiem jak zrozumiale wytlumaczyc w czym rzecz. Ja mam 25lat a on 28, Jestem jego pierwsza dziewczyna na powaznie (niewiem czy powinnam to brac pod uwage) Moj chlopak mieszka 125km ode mnie na wsi a ja w miescie. U niego na wsi od kilku lat mieszkancy wsi budowali sale jak to na wsiach jest.. On tez sie tam sporo udzielal remontujac itp... Dzis.. wlasnie teraz ma impreze tam glownego otwarcia tej sali. Niestety jest na tej imprezie sam... mnie nawet nie zapytal czy bym poszla a wrecz zapytal mnie czy bym jechala do niego na weekend, a on na ta impreze pojdzie na jakies 2godzinki... WYOBRAZACIE SOBIE TO... bo mi ciezko to zniesc.. nie z powodu imprezy, nie z powodu ze poszedl sam bo mi sie tlumaczy tym ze ja tez czasem z kolezankami gdzies ide... ale powiedzcie mi prosze czy ja jestem dziwna, glupia ze jest mi przykro z tego powodu... czy to z nim jest cos nie tak bo mi sie wydaje ze bedac ze soba tyle czasu to nie powinna miec miejsce taka sytuacja...

niewiem czy to ma tez znaczenie a nie dodalam to to ze ja bywalam tam czy na sylwestra czy wieczorki jakies...

Ale masz problem... wiochman cie nie zaprosil? A jak swiniaka bili to zapraszal? A jak cielaka odbieral to zapraszal? Nastepnym razem napiszesz, ze nie pozwolil ci kidac gnoju... Idz se dziewczyno znajdz miastowego a nie chamem zawracaj glowe.

Bardzo pocieszajaca odpowiedz... to ze na wsi mieszka nie znaczy ze ubija swinie i mu sloma z butow wystaje... bo akurat kwestia jego zamieszkania nie ma tu najmniejszego znaczenia...