Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z innnej epoki

Dziecko je obiad z rodzicami, a koleżanka dziecka siedzi w drugim pokoju.

Polecane posty

Gość gość
Jak bylam dzieciakiem to sie bawilo u innych i jedzenie obiadu u kogos bylo norma. Zawsze wszyscy chodzili do mnie nawet na chleb smazony w jajku bo moja mam robila najlepszy :D matula nie wyobrazala sobie zeby kogos nie poczestowac :p fakt dostawalo sie troche mniej bo porcja podzielona ale bylo wesolo. U mojego partnera z kolei tak nie ma, maja inne zwyczaje w rodzinie... z jednej strony irytujaca sprawa bo nawet zapiekanki do niego przyniesc nie moge bo bym wszystkim musiala kupic :/ teraz juz po studiach w pracy faktycznie nie chodzi sie po ludziach w porze obiadowej. Ale dzieciaki to dzieciaki :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, ale nie rozumiem w takim razie problemu, skoro dziecko je aż dwa obiady to po co mu trzeci w gościach? Chyba, że chcesz przyoszczędzić i jak zje u ludzi to w domu nie ugotujesz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu nie chodzi o to ile dziecko je tylko o to, jak ludzie się zachowują. Zostawić gościa samego w jednym pokoju i iść objadać się do drugiego to, moim zdaniem, tylko chamstwo i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innnej epoki
Nie chodzi o to, czy córka zjadłaby te 3 obiady czy nie. Jak jej koleżanka przychodzi do nas po obiedzie, to bez względu na to, czy podziękuje czy nie i tak jej ten obiad zaproponuje! Zresztą dzieci często zjedzą 2 pierogi, pół naleśnika, czy połowę krokieta tak na posmakę i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie zaproponuję, bo potem dziecko przeze mnie nie zje w domu obiadu. Sama też sobie nie życzę, żeby moje dziecko dokarmiano między posiłkami, a już zwłaszcza jakimiś cudami typu pierogi z owocami i cukrem czy naleśniki z nutellą, a tak się jada w domach koleżanek córki :D Dobrze, że ona takich rzeczy nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To powinnaś nauczyć swoje dziecko, zeby odmawiało posiłków u kogość. Ale wypada zaproponować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziesięcioletnie dziecko nie ma wyczucia i nie wie że czegoś nie wypada? Jeśli rodzice nie wytłumaczą, na pewno nie wie, ale jeśli wytłumaczą na pewno w tym wieku zrozumieją... Ja też miałam w domu wbite do głowy że nie siedzi się u kogoś w porze obiadowej- chyba że byliśmy na obiad zaproszeni. Piszecie że to żaden problem, że kotleta można podzielić... to ja już miałam w tym wieku świadomość że są rodziny w których z biedy czy nawet oszczędności ten kotlet już jest dzielony na pół, ojciec zje jednego, matka z dzieckiem drugiego na pół... Co innego nakarmić głodne dziecko- bo z głodnym zawsze się trzeba podzielić, a co innego odbierać z talerza mężowi po to żeby poczęstować dziecko na które w domu czeka solidny, ciepły posiłek. Owszem, gości zawsze pytam czy mają ochotę coś zjeść, proponuję obiad jeśli mam go wystarczająco dużo, ale do tej pory nie idę do nikogo niezaproszona w porze obiadowej i nie wychodzę też głodna. Niektórych obiadów mam więcej- makaron z sosem, zupa, ale jeśli mam niewiele ziemniaków- wiem ile z mężem zjadamy i po kawałku ryby na każdego, miseczkę surówki- nic z tego nie będę odgrzewać, mam podzielić swoją porcję i dawać komuś? Nie głodnemu i biednemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie przejmuj sie tym co mowia niektore paniusie na temat zlego wychowania twojej corki. Na kafe to nie jedza golabkow pierogow i innych kluch bo nie lubia a w rzeczwistosci to jedza az uszy sie trzesa. Normalnie zbilansowana dieta musi zawierac i kluchy i kapuste. No ale ze pewne jedza pizze i hamburgery. One sa idealne i ich dzieci nie chodza w porze obiadowej. Tylko co to jest pora obiadowa? Rozumiem ze pol dnia od 12 do 18 bo jedni jedza wczesniej a inni obiadokolacje bo dopiero z pracy przychodza. No najlepiej nie wypuszczac dziecka z domu bo zawsze moze na obiad u kogos trafic. Wezcie pomyslcie troche zanim napiszecie glupi komentarz. Ja uwazam ze postepowanie tamtej matki jest nietaktowne i swiadczy o jej zlym wychowaniu. Jesli wy uwazacie ze dobrze zrobila to tez nie jestescie dobrze wychowane bo zaproponowac wypada i tyle tylo powiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz,różnie na to patrzeć ;) W każdym razie jeśli mój syn ma kolegów którzy się zasiedzą to zapraszam ich do naszego stołu - zjedzą lub odmówią. Ale mój syn nigdy nie był w takiej sytuacji,gdyż uważam że jak jest pora obiadowa dziecko powinno być u siebie w domu .Źle bym się czuła gdyby "obiadał" inną rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Buahahaha, padnę :D Kluchy podstawą zbilansowanej diety :D Jak ktoś nie je kluch, to automatycznie musi się żywić hamburgerami :D Nie wiesz zazdrośnico, że ludzie jadają np. ryby, wołowinę, drób? Nie trzeba żywić się mącznymi kluskami? Ja np. dzisiaj mam na obiad pstrągi pieczone w folii, do tego puree z ziemniaków i pasternaku oraz miska sałaty. Jutro mamy gości i podam pieczoną kaczkę. U ciebie pewnie jutro schabowe z (no jakżeby inaczej) zasmażaną kapuchą? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"obiadał" a nawet 'objadał';)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie gosciu z 11:50 nie mam schabowych bo wieprzowiny nie jadamy praktycznie w ogole. A o diecie nie slyszalas chyba nic i nie wiesz ze maka to weglowodany ktore sa zrodlem energii dla organizmu. Lepiej wedlug ciebie zapchac sie kartoflami nie sorry piure z dodatkiem smietany albo masla. Ot zdrowe. Fundujesz sobie wysoki indeks glikemiczny ale co ja bede do ciebie gadac jak ty pojecia nie masz. Zarcie samego miesa jest wybitnie niezdrowe i nie wazne czy to wolowina czy drob. Puknij sie w leb i odwiedz diabetologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak tak, bo jak ktoś nie jada mącznych kluch to automatycznie wg ciebie nie jada węglowodanów i żywi się mięsem :D No komedia :P Dwa czy trzy ziemniaki na osobę to nie jest "zapychanie się", może u ciebie je się kilogram na łeb i do tego ze śmietaną i masłem :D Źródłem węglowodanów jest np. kasza lub ryż. O, albo makaron pełnoziarnisty. No ale jak ktoś nie wcina na obiad kluch i pierogów to od razu nie dostarcza węglowodanów :D Cyrk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pstragi jada nic dziwnego ze zal obcemu dac :p kazdy ma inna diete w domu. Masakra. Jak slucham jak te dzieci sa teraz ograniczone przez rodzicow to smiac mi sie chce i odwloke w nieskonczonosc rodzine, milion zajec dodatkowych, wyjsc z domu nie moze, na podworko nie bo bakterie, czas rekreacyjny to tylko komputer, a jak takie dziecko przyjdzie z mama to nawet nie jest w stanie dzien dobry powiedziec albo usmiechnac sie do dziecka obok. Smieszni jestescie. Sami produkujecie ta bezksztaltna niekomunikatywna masę ludzi, ktorzy nie beda widziec niczego wiecej niz swoje wlasne urojenia, albo rozumiec znaczenie slowa "bezinteresownosc"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, jaka analiza psychologiczna ludzi jadających pstrągi na obiady... :D Kurcze, sama jadłam w ubiegłym tygodniu, muszę się się sobie przyjrzeć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla ciebie moze i cyrk. Dla mnie jak raz w tygodniu zjem pierogi lub cos innego macznego to smiechu nie ma. A ty sie mozesz smiac ile chcesz. Tylko ze moje dziecko jak zobaczy pierogi czy nalesniki to nie rzuci sie na nie jak twoje bo tego nie dostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No a jak! :D Istnieją tylko egoistyczni, źle wychowujący dzieci zjadacze pstrągów i życzliwi zjadacze kluch :D To tak samo, jak w rodzinach gnieżdżacych się w 10 osób na 30 m kw jest miłość i ciepło, a jak ktoś ma metraż dostosowany do ilości członków rodziny lub uzależnia ilość dzieci od posiadanych środków to na pewno wyłącznie bezduszni ludzie :D Ot, jakoś sobie ta swoją życiową nędzę trzeba racjonalizować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O, widzę, że znasz moje dziecko :D Ona nie lubi takich rzeczy, nawet u dziadków nie je, więc już się tak nie martw :) Nawet macdonalda nie lubi, bo twierdzi, że za tłuste i zbyt słone i potem ją brzuch boli. Ma rację dziewczyna. Jak idą z klasą na wycieczkę do maca to je tam jakąś tortillę i sok. Też żadna rewelacja, ale twierdzi, że tylko to jest w stanie przełknąć. Także to nie moje dziecko rzuci się chciwie na talerz pierogów z cukrem :D Przykro mi, że musisz swoje tak dokarmiać raz w tygodniu, żeby uniknąć owego "rzucenia się" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty tam wiesz co twoje dziecko zjadlo jak nie widzialas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję, że dziecko z tobą nie rozmawia, a jeśli to robi to kłamie :D Moja córka doskonale wie, że żadnej tragedii nie będzie jak zje hamburgera w macu, tylko ich zwyczajnie nie lubi. Jak wraca do domu i mówi "mamo w tym macdonaldzie tak śmierdziało, że musiałam usiąść na zewnątrz, kupiłam jakąś tortillę, ale była niezbyt dobra" to nie zakładam, że kłamie :D Tak wiem, ty wiesz lepiej co moje dziecko tak naprawdę lubi i co jada poza domem :D Teraz siedzi u koleżanki, pewnie tak naprawdę zajada kebaba z budki i frytki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co jest złego w kluskach? Ja mam dzisiaj na obiad kluski ziemniaczane z boczkiem i cebulą, do tego ugotowana na mięsie kapusta kiszona. I co to taki zły obiad? bardzo kaloryczny, niekoniecznie zdrowy, ale jaki pyszny. Nikt w naszej rodzinie nie waży więcej niż wynosi norma i żyjemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fuuuuuj, obrzydliwy obiad, nie przełknęłabym. Mączne kluski i do tego tłusty boczek i kaloryczna kapucha na mięsie. Rozstrój żołądka po czymś takim murowany, no chyba, że ktoś nawykł do takiego jedzenia. A przecież można zjeść podobny obiad smacznie i zdrowo. Np. gnocchi (takie jakby kopytka) z uprażoną na patelni szynką parmeńską i duszonymi pomidorkami z rozmarynem. Do tego np. pieczona papryka lub mix sałat z papryką i winegretem. Hmmm, już wiem co dzisiaj zrobię na obiad :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naucz dziecko, ze jak u kogoś jest obiad to ma wracać do domu.Moje 7 latki ogarniają ten temat, no i nie pozwalam zapraszać w porze obadu wsszystkich dzieci z okolicy, bo stołówki nie prowadzę. Czasem jak jakieś dziecko sie zasiedzi, to dam, albo zapytam czy chce, ale przy ilości hurtowej już się nie oferuję.Mówię moim o której będzie obiad, każe przyjść , bez kolegów. No i jakoś nie mam problemów w tym temacie.Jedynie czego nie potrafią z łakomstwa opanować, to jedzenie słodyczy, ciastek u kogoś, ale wszystkie matki co mnie znają, wiedzą,że absolutnie mają słodyczy moim dzieciom nie dawać, no i nie dają. To wszystko jest do przegadania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idiotko z 13:14 od gnocchi i puree, kultura nakazuje poczestowac goscia posilkiem, tak, nasza staropolska goscinnosc. Gosc w dom, Bog w dom. Wszystkie twoje wypowiedzi przesiakniete sa chamstwem i niewatpliwie blednym poczuciem wyjatkowosci. Obawiam sie, ze z powodu zlego odzywiania zlasowal ci sie mozg. Sprobuj moze pierogow z serem to moze komorki nerwowe zaczna ci pracowac. A tak powaznie, autorko uwazam ze matka kolezanki niestety nie jest dobrze wychowana. Ale moze jedli puree? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porabalo was juz calkiem :)30 lat temu nie bylo takich problemow .Nikt nie zostawial obcego dziecka na czas obiadu samego w pokoju .Ludzie normalnie funkcjonowali .Byly koezanki ,koledzy to dzielilo sie obiad ,nikt nie byl glodny .Nikt nie wyliczal ,ze u mnie trzy obiady .A u innych tylko jeden . Jakies to wszystko bylo proste .Wspolne ogniska ,potem grille .Ktos mial wiecej ,ktos mniej .A jadlo sie po rowno . Tesknie za tymi czasami :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a taka sytuacja? Dzieci bawia sie u brata z bratanica. U brata sa "w gosciach" nasi rodzice. Pora kolacji a dzieci moje zostaja wyproszone "na dwor" na ten czas- szok byl niezly. Bratanica zawsze czyms czestowana u nas, kolacje jadla nie raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak właśnie postąpiłyby nasze wysocekulturalne kafeterianki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniesmaczona ona ona
tak was czytam trafilam tu przypadkiem i niedowierzam. chamstwo jak u dzieci na brak argumentow najlepiej wysmiac cos w absurdalny i nielogoczny pomysl prawda pani z 12:04? sa ludzie ktorzy za nic sie nie przyznaja do błedu i wola klamac czy obrazac niz spasowac. tacy sa najgorsi :d niby dorosle kobity a jezdza sobie po wlasnych dzieciach z jadowitym toinem wypowiedzi dogryza wysmiewa biede wysmiewa bogactwo. a na co to komu? ciekawie sie czyta niektore wypowiedzi bo czasem naprwde wychodziu ze obydwie strony maja racje czesto sa spojrzenia na dana sprawe,ale wiele z was totalnie nie potrafia dyskurtowac a w internecie sobie pozwalaja na wszystko w imie anonimowosci.zenada. dajcie sobie spokoj jak dla mnie niby niegrzecznie nie poprosic dziecka ale z drugiej stronyu jesli jest to codziennie? ciezko to rozstrzygnac ale naprawde da sie to zrobic w inny sposob i bez robienia siary.matki niczym wredne nastki kminia tylko jak dogryzc i jak sie bardziej wychwalic :D komedia.albo raczej tragikomedia. nie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w domu nawet jakby było 10 dzieci u mojej córki to zawsze zostały poczęstowane obiadem. Znałam koleżanki i kolegów mojej córki i ich rodziców mogłam zawsze przewidzieć, kiedy wpadną do nas nas na obiad. Wszyscy rodzice podobnie podchodzili do tego problemu i moja córka wszędzie była zapraszana jak tam była. Zdarzało się, że dzieci zostawały u mnie na weekend i je żywiłam. Moja córka również spędzała tam weekendy i jadła. Jak matka wyjechała od jednej koleżanki to stołowała się u mnie przez miesiąc. Po 3 latach ja musiałam wyjechać i ta matka żywiła moją córkę. Zdarza się, że pieczemy ciasta i dajemy połowę blachy komuś a potem za jakiś czas otrzymujemy również ciasta. Nie wyobrażam sobie w żadnym wypadku, żeby jeść obiad i nie zawołać dziecka. Jeżeli gotuje się na 4 osoby to można podzielić na 5 takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Tak zostałam wychowana z domu i i zawsze tak mnie traktowano wszędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kolezanka ma córke która potrafiła zjeść obiad u siebie a za godzine u kogoś. Córka latem często jadala na dworze, ale tamtej nigdy nie dałam, bo gdybym raz to zrobiła musialabym potem codziennie. Ta dziewczynka jest gruba, zjada wszystko co zobaczy, w wieku 6 lat zjadała tyle co ja. koleżanka raz dala jej obiad, to nastepnego dnia sama przyszla i się pyta co dziś będzie na obiad bo ona jest już głodna. U innej potrafiła sama siadać do stołu jak widziala, że zaraz będzie coś do jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×