Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość o złamanym sercu

świat mi się zawalił.....

Polecane posty

Gość o złamanym sercu

Witam. Jesteśmy razem 6 lat, po ślubie kilka miesięcy. Co jakiś czas kłóciliśmy się jednak potem godziliśmy się. Tuliliśmy się, mówiliśmy do siebie bardzo zdrobniale. Dbaliśmy o siebie nawet w jak najmniejszych pierdołach. Drobne pocałunki i słowo kocham było cały czas. Ja jestem raczej typem domownika. Tzn. lubię wyjść na piwo, na spotkanie ze znajomymi ale nie lubię imprez typu dyskotek. Jakiś tydzień temu miała miejsce między nami kłótnia o pierdołę (nawet nie pamiętam o co poszło). Minęła noc a tu na drugi dzień moja żona oznajmiła mi przez telefon, że nie wie co do mnie czuje. Powiedziała, że mówiąc do mnie kocham cię mówiła to z przyzwyczajenia lub na siłę odpowiadała na moje wyznanie. Dodała również, że myśląc o naszym związku widzi we mnie tylko najgorsze cechy, nie wie co do mnie czuje. Drażni ją moja obecność i nie wie co zrobić. W tym momencie świat mi się zawalił. Wróciłem do domu po pracy ale była zupełnie inną osobą. Brak uśmiechu na jej twarzy i czułości, była jakby obcą dla mnie osobą. Powtórzyła mi to samo prosto w twarz, milczałem bo byłem w szoku, zdziwiony. Przecież byłem pewny, że się kochamy. Poczułem taką bezsilność i powietrze stało się dla mnie tak ciężkie, że się rozpłakałem.... Płakałem, przepraszałem, mówiłem, że przecież się kochamy (zaprzeczała). Powiedziała, że nawet ją moje łzy nie wzruszają, wręcz ją drażnią. Wykrzyczała na mnie, że nie chodziliśmy na imprezy. Nazwała nasz związek patologią. Tydzień wcześniej mi powiedziała, że chciała by mieć ze mną dziecko i nawet zastanawialiśmy się nad kredytem na mieszkanie. Teraz mówi, że nie chce mieć ze mną dziecka, nie chce mieć ze mną kredytu. Dodała, że nie ma sensu tego ciągnąć bo jej lata lecą i ona chce mieć dzieci ale nie ze mną. Kocham ją nadal ale jestem załamany. Nie chce mi się kompletnie nic. Ostatni tydzień był dziwny. W jednej chwili się przytulamy, całujemy a nawet kochamy a w następnej znowu słyszę, że mnie nie kocha i chce odejść. Teraz znowu się tulimy i całujemy. Ale ja cały czas myślę kiedy znowu usłyszę słowa, które po raz kolejny mnie dobiją. Powiedziałem jej, że się zmienię, że zaczniemy wychodzić na dyskoteki, że nie zmuszam jej do dziecka ani do kupna mieszkania. Prosiłem o jeszcze jedną szansę. Nie wiem czy ją otrzymałem czy nie. Nie chcę pytać ani poruszać tego tematu. Staram się zachowywać normalnie dopóki ona jest uśmiechnięta i kochana dla mnie. Ale nie wiem co mam robić. Kocham ją ale męczy mnie to, że może być przy mnie nieszczęśliwa. Zastanawiam się czy nie lepiej dla niej by było gdybym odszedł. Jest dla mnie wszystkim ale może właśnie moją miłość mam okazać w ten sposób by zniknąć z jej życia i pozwolić jej żyć beze mnie. Ja wiem jedno. Ona jest dla mnie wszystkim, i ja nie wyobrażam sobie życia z nikim innym. Gdyby do tego doszło to wyjadę nawet z miasta w którym mieszkamy. Nawet teraz jak to piszę, czuję ciężki głaz w sercu. Prosiłbym o jakąś radę co robić. Czuję, że ten stres i ta niepewność mnie wyniszcza......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dupniety_na_umysle
po ślubie kilka miesięcy xxxx dałeś się za szybko "wrolować" w ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem ,ze to co teraz napsize wyda Ci sie totalnie dziwne i niezrozumiale, ale...musisz zachowac spokoj. Musisz. Nie placz, nie proś, nie ponizaj sie, nie błagaj. Jezeli ten zwiazek nie ma juz szans (a nie wiadomo jeszcze czy tak jest ) najgorsze co mozesz zrobic to poakzac jej ze bardziej Ci zalezy niz jej. Raczej powiedz jej, ze rozumiesz jej watpliwosci bo Ty tez masz watpliwosci i moze faktycznie powinniscie przemyslec kilka rzeczy. W mysl zasady "pusc wolno, jesli wroci bylo Twoje, jesli nie wroci, nigdy Twoje nie bylo". Skad to wiem....bo ja jestem troche jak Twoja zona, jak czytalam o Twoim zwiazku to jakbym czytala o swoim. Tydz temu zrobilam mojego mezowi awanture, 4 dni sie nie odzywalam nabuzowana emocjami, juz myslalam o wyjezdzie za granice do rodzicow, gotowa bylam skladac pozew o rozwod. Ale moj maz jest zajebiscie cierpliwy i madry. Odsunal sie, nie narzucal, chodzil sobie do pracy, na basen, na pilke, do kolegow, jakby sie nic nie stalo, po 4 dniach zapytal mnie czy chce rozwodu, bo jesli mamy tak zyc to nie ma sensu sie meczyc. Te slowa z jego ust byly jak zimny prysznic, ta nagla swiadomosc ze moge go stracic, bo to nie tylko ja pociagam za sznurki mnie obudzila. I znow jestem przyklejona do niego i znow nie wyobrazam sobie zycia bez niego. A serio jeszcze pare dni temu myslalam ze to juz koniec. Baby sa takie dziwne. A po takiej akcji dlugo sie nie mam ochoty klocic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz z nią poważnie o tym wszystkim porozmawiać bo wykończy cię stres i niepewność. Tak się da, nie można kochać ze dwoje, żonka powinna się określić A jak chcesz tak szczerze pogadać to zapraszam na meila ema446@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kopnij w dupę, niszczy cię idiotka. Jak będziesz dobry, będzie jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze, normalny człowiek który zna swoją wartość już dawno by zakończył ten związek z jakąś wariatką która nie wie czego chce. moje słowa i tak do ciebie nie dotrą, bo kochasz toksyczną osobę od której jesteś uzalezniony psychicznie. idź do psychologa, moze ci wizyta nieco rozjaśni gdzie popełniasz błąd i tracisz z tą kobieta tylko czas. Po za tym opisałeś że zachowujesz sie sorry za określenie... jak dupa wołowa: płaczesz, słodzisz, jęczysz... Wiesz jak to kiepsko wypada w oczach twojej żony? W tym związku twoja żona czuje że ma jaja a ty jesteś mięczak. Brakuje jej chłopa w typie macho który by porządnie przeleciał i żeby zachowywał sie jak gruboskórny dupek. Jedna rada: olej ją jak psa, idź na siłownie, spotkaj sie z kumplami, przyjdź pijany, zalicz jakąś bójkę i przeleć ją jak suke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Następna pipa... Człowieku na 100% masz szwagra,ktory ją bolcuje. Przestan sie mazac i niech wyp...a Dlaczego "faceci" sa tak slepi..? Mowię ci to ja KOBIETA ...za jakis czas wrocisz tu by potwierdzic moje słowa. 3maj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O proszę wcale mnie to nie dziwi że to znalazłam...znalazłam wiedziałam,że znajdę to ja jego żona..już obaśniam jemu też wyjaśniłam ze sto razy ale nie rozumie nadal nic...nie widzi swojej winy..widzi wszystko całkiem inaczej mimo że prosiłam tłumaczyłam..nie mówię że sama świeta byłam ale on mnie zmienił i mam już dosyć stresu że wrócę a on niezadowolony wkurzony porównujący się do wszystkich którzy mają lepiej wiecznie sfrustrowany i gniewny..ale bywał i jak Anioł i to mnie trzymało w nadziei a nadzieja niestety umiera mi też jest ciężko ale tak będzie lepiej dla nas obojga oboje byliśmy toksyczni dla siebie a on widzi wszystko tak że było sielankowo bo zapomina o tych kłótniach,niby..później wypomina wszystko..mnie niestety kłótnie wyniszczały.. miliardy razy prosiłam żeby nie krzyczał żeby nie czepiał się o pierdoły mówiłam że nie mam sił że mnie niszczy znalazłam na gg rozmowy z nim z roku 2012 już wtedy padałam z wykończenia ale dalej wierzyłam...że się zmieni później sie poddałam próbowałam odejść wiele razy ale on się wyładował potem był jak Anioł a ja z tym dobrym chciałam być... miał dwie twarze dobrą jak Anioł i złą taką że ani sekundy bym z nim nie była a wierzyłam w tę dobrą..po trzech latach związku zaczęłam w tego Anioła wątpić mimo że się zapierał że tego nie robi zaczął oglądać(nie p****le to bym przeżyła to normalne)zdjęcia nagich kobiet i anonse erotyczne które niby kumpel mu dla żartu wklepał w telefon,poczułam się porównywana gorsza od każdej mijanej na ulicy kobiety znał mój czuły punkt i mimo to go wykorzystał wtedy prawie odeszłam..żałuję że tego nie zrobiłam że wzięłam ten ślub naiwna ja..prawie odeszłam ale dałam szanse jak ich miliardy w tym związku..ja sama zmieniłam się w siedzącą przed telewizorem jak babcia męczyło mnie że tylko to razem robimy-dziwne??wiedział że wspólne wyjście z nim i znajomymi dało by mi dużo radości szczęścia ale on jak mi kilka dni temu powiedział był zazdrosny!!!szok!!6 lat ja się męczyłam w domu bo egoizm wziął górę?ciągle się wahałam wiedział że mam dość mówiłam że mnie kłótnie niekonstruktywne bez sensu bez wniosków zapętlające się wciąż w tematyce wykańczają niszczą moją miłość..nic zero ciągle to samo cud miód a potem katastrofa kłótnie o nic i przepełnione nienawiścią-kto to wytrzyma 6 lat??ja dałam radę ale i dla jego i dla mojego dobra lepiej zakończyć ten związek niż zniszczyć sobie wzajemnie życie późno się obudziłam poddałam się z tym ślubem stwierdziłam że i tak nie dam rady od niego odejść głupie jak cholera ale on wiedział że się wacham przed ślubem tydzień chciałam odejść błagał o szanse i doszło do tego ślubu-żałuje mojej wiary w to wszystko i naiwności mówiłam nieraz że dziecka w patologii wychowywać nie będę i nic się nie zmieniło i naciskanie na ślub kościelny po ślubie cywilnym bo na kościelny się nie zgodziłam już dwa miesiące potem kredyt i parcie na kredyt bo on chce iść na przód w końcu bo wiek itd bo on chce dziecko itd nie wyobrażam sobie życia w kłótniach psychicznego dojeżdżania się przez kolejne lata-mam dosyć a tak ślubu domu i dziecka chcę bardzo ale gdyby było między nami normalnie a nie jest-on wyniszcza mnie a ja jego 6 lat czekałam na cud-dość on to samo usłyszał a nie rozumie tym bardziej nie wierze w zmiany bo jak zmienić coś czego się nie pojmuje? a i jeszcze jedno powiedziałam mu że nie możemy sie całować trzymać za ręce bo ja nie chce mu dawać nadziei a on że on się z tym wszystkim pogodził a na następny dzień jak tak zrobie to prosi o szanse kolejną-ileż można dlatego musiałam być ostra,żeby zrozumiał,mówienie nic nie daje nic nie rozumie czuję jakby przespał te wszystkie lata kłótnie i fakt że mnie niszczył to chyba tyle..przykre że mówi tutaj całkiem coś innego niż mówi mi.. POZDRO-wykończona wzajemnym wykańczaniem którego mąż nie widzi-żona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaZodpowiedzia
Kompletnie to wszystko sobie przeinaczyl, przeżyć nie moge, że on tak myśli, jakby sobie moje słowa przez sito przepuscił-szok! A właśnie jaki on szok przeżywa? Szok że szok!Po co ja tyle razy mówiłam, że niszczą moje uczucia te przepełnione nienawiscią kłótnie? Nic nie rozumie-przecież to niemożliwe!Jak można mieć takie klapki na oczach, takie filtry na uszach jak?Jak on może mówić że wie że rozumie? Że wie, że mnie zniszczył? Że to naprawi? Że go praca wykańczała, że zazdrosny był? No jak?moja naiwność naiwnością, ślub-błąd wiem żałuję może kolejny raz nie miałam odwagi się wycofać, może tak długo w tym tkwiłam bo chciałam wierzyć, że jednak się uda ale już nie...nie mam sił gdy on nic nie pojął przez te wszystkie lata..koniec i nie powiem, że mi nie jest przykro ale dłużej nie dam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i naprawdę przykre później czytać takie odpowiedzi..chociaż gorsze jest to ze on zbudował Wam taki obraz mnie prawdziwa s****ka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko nie daj się na końcówce nabić w dzieciaka bo sobie życie całkiem zas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe ale palant. A na początku żal mi się go zrobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słaba manipulacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie piszcie juz nic proszę to jego zaboli on naprawde chyba nie rozumie, to nie jego wina bylismy oboje uparci impulsywni emocjonalni niszczylismy siebie wzajemnie to wina wspólna. Wina charakterow i tego ze tak bardzo chcielismy na przekór wszystkiemu byc razem.Bywalo naprawde wspaniale, ale na tej hustawce oboje sie wykanczalismy.To że nie rozumie nie znaczy, że trzeba go teraz dobijac.Powinniscie go wesprzec, ze da sobie rade lezacego sie nie kopie..usuncie te ostatnie wpisy prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×