Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość963

Koleżanka wyśmiewa się z mojego męża

Polecane posty

Gość gość963

Moja najbliższa koleżanka (powiedziałabym nawet, że przyjaciółka) zaczęła ostatnio w rozmowach ze mną nabijać się z mojego męża :/ Co prawda sama sobie jestem trochę winna, bo zwierzałam się jej (jak każda kobieta swojej bliskiej koleżance) z nieporozumień między mną i mężem, ale mimo wszystko uważam, że jednak powinna takie uwagi zatrzymać dla siebie. Ona natomiast ostatnio stwierdziła, że mój mąż to totalna ciapa i że nic nie umie robić. Tymczasem ona nie jest jakoś szczególnie rozgarnięta i obrotna- 3 miesiące temu wróciła zza granicy i nic nie robi. Niby ma szukać pracy, ale chyba sama do końca nie wie gdzie. Nie ma również sprecyzowanego konkretnego stanowiska, bo na pytanie jakiej pracy szuka odpowiedziała "wszystko jedno byle w biurze" (a nie ma żadnego doświadczenia w wieku 34 lat). Będąc w takiej sytuacji nie powinna nabijać się z mojego męża, który może i ma czasem zbyt miękki charakter, ale ma również konkretny zawód i prowadzi własną działalność, która przynosi czasem (zależy od miesiąca) niezłe dochody. Wkurzyła mnie jej złośliwość, bo lepiej niech spojrzy na siebie- ma 34 lata, jest panną, mieszka z matką, nie ma dochodów i żadnego konkretnego wykształcenia ani doświadczenia...Poza tym jest raczej powolna, więc to też wg mnie wada przy pracy biurowej. Podejrzewam, że może być po prostu zazdrosna o to, że wyszłam za mąż (dość długo nie miałam szczęścia w związkach i dopiero rok temu zmieniłam stan cywilny) i nieźle mi się powodzi, bo mąż ma dobry zawód. Wygląda na to, że jednak przyjaźń nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie masz powazniejszych problemów ? jak u 15 latki :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sfrustrowana stara raszpla-nic dodać ,nic ująć-a ty byłaś głupia,że krytykowałaś męża przy pseudoprzyjaciółce-zakończ rozmowę-jak o nim wspomni krótkim-nie chcę już o tym gadać--i kropka-moja babcia mówiła tak jeszcze po staremu ale bardzo mądrze-"co się dzieje u ciebie w domu nie śmie wiedzieć ani wrona"...dobra rada-na temat problemów nie zwierzaj się takiej "przyjaciółce"i ugryż sie w język zamiast cos powiesz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ponia26
Ja na twoim miejscu powiedziałabym jej co myśle, jak stracisz przyjaciółkę to trudno.... teraz nie ma prawdziwych przyjażni, ja bym się nie zdziwiła gdyby miała tak naprawdę ochotę na twojego męża. W moim przypadku, mój mąż jest moim przyjacielem i wspieramy się nawzajem, nie potrzebuje przyjaciółki aby się komuś wygadać. Problemy trzeba rozwiązywać z partnerem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjaźń istnieje, droga Autorko, ale obie strony muszą byc mądre, taktowne!, i nadawać na tych samych falach. Ta osoba nie jest twoją przyjaciółką, jesli nawet przez lata nią byla. Bo przyjaźń to takt, zyczliwosc i kultura osobista. Masz dobrego męża, Autorko, jesli prowadzi działalnosc, i wszystko ok, to nie jest ciapą. Nie uskarżaj się po ludziach, a doceń, kogo masz w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I właśnie ja dlatego nie żalę się do nikogo na mojego męża tzn.zwłaszcza po kłótni bo uważam ze mu się pogodzimy dogadamy rozwiążemy wspólnie nasze problemy a jak powiem komuś to o mężu pozostanie zle słowo na dluzej. A wiadomo często się mówi te zle rzeczy a nie dobre na kogos. I po co to? Moje małżeństwo moje spory mój mąż moja sprawa. A przyjaźń dzisiaj z nią jest różnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość963
Wiem, że taki dylemat może się wydać niektórym trywialny i ja sama jestem zdziwiona takim zachowaniem mojej koleżanki. Chociaż w sumie jakby tak sięgnąć pamięcią wstecz to gdy jeszcze spotykałam się z moim mężem, koleżanka nie chciała się z nim zapoznać gdy to zaproponowałam. Później gdy powiedziałam jej o ślubie niby się ucieszyła i przyjechała na uroczystość. Tak samo gdy przeprowadziliśmy się z mężem do nowego mieszkania- też nas odwiedziła i było OK. Kilka tygodni później powiedziała mi jednak, że jak jest mój mąż to "nie jest to" i nie za bardzo odpowiada jej jego towarzystwo, więc wolałaby mnie odwiedzać jak jego nie będzie w domu. Nie podoba mi się jej podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty nie masz jezyka w gebie, zeby jej cos powiedziec? Nie umiesz jej tez powiedziec jaka zniej ciapa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie dlatego sprawy między małżonkami powinny między nimi pozostać. Nie rozmawia się o kłótniach, pretensjach wobec partnera z osobami trzecimi. i teraz masz tego efekty. Pokaż jednak autorko że nie pozwolisz sobie na głupie żarty z twojego męża. Co to za przyjaciółka skoro sie nabija z najbliższej ci osoby? jeśli się obrazi to tylko świadczy o niej. Może powinnaś się zastanowić nad tą ''przyjaźnią''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiem jak mozna obgadywac wlasnego meza do nawet najlepszej przyjaciolki. Ja jestem w zwiazku malzenskim juz 10 lat i wiadomo jak to w malzenstwie raz dobrze, raz gorzej ale nigdy w zyciu nie obgadalabym wlasnego meza. Przeciez taka postawa to sranie do wlasnego gniazda. Ciekawi mnie jak Ty bys sie czula wiedzac, ze maz wysmiewa sie z Ciebiw do kolegow. W zaistnialej sytuacji sama dalas kolezance prawo do szydzenia z Twojego meza. Faktem pobocznym jest to, ze Twoja kolezanka jest zwykla prostaczka i na Twoim miejscu zmienilabym towarzystwo. Moze i Ty sie podciagniesz odrobine w kontaktach miedzyludzkich. Ostatnie zdanie to sarkazm i bardzo przepraszam. U mnie to wyglada tak, ze nawer jak maz zrobi cos nie tak to nie lece z tym do kolezanek ani do nikogo, przeciez to nasze sprawy i nikomu nic do tego. Jesli mowie o mezu to w samych superlatywach, zawsze chwale go za jakies osiagniecia do moich kolezanek. Dzieki temu jest w towarzystwie bardzo szanowany i lubiany. A po co mialabym wywlekac np to, ze nie umie gotowac i ostatnio spalil ziemniaki czy to, ze jak sie poklocilismy to sobie nagadalismy. Przeciez to bez sensu. Mowisz, ze ta dziewczyna jest Twoja przyjaciolka a obrabiasz ja tutaj na maksa. Jestescie siebie warte wedlug mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość963
OK, wiem, że sama jestem sobie winna tej całej sytuacji i przyznałam się do tego już na samym początku. Nie powinno się obgadywać męża do koleżanek. Po prostu czasem puszczają mi nerwy i mam tak, że jak się komuś wygadam to mi ulży. Wy tak nie macie? Nie wiem jak sobie z tym radzić i jak to zmienić, żeby na niego nie nawalać w gorszych chwilach. Co do koleżanki, to napisałam o niej "przyjaciółka" dość ostrożnie, bo sama nie wiem. Poza tym nie nawalam na nią tylko piszę, że nie podoba mi się jej zachowanie tym bardziej, że jeśli uważa, że może kogoś krytykować to sama powinna reprezentować wyższy poziom a tymczasem obiektywnie patrząc jest w chwili obecnej w dużo gorszej sytuacji i wcale jej nie zazdroszczę, ale to jej życie i nie będę jej mówiła co ma robić, bo jest na tyle dorosła, że sama powinna to wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gorsze chwile bywają i w małżenstwie, i ... we własnej głowie. Autorko, to, ze twój mąz jest spokojny, to nie znaczy, ze sprawny inaczej intelektualnie:) Ma inną naturę. Ty raczej jesteś z tych nerwusek, co to szybko, szybko, a najlepiej " po twojemu". Wydaje mi się, ze Tobie przydałoby się wyciszenie, taka joga myślowa, podejscie filozoficzne, ze tylko kwestie zycia i smierci są wazne, reszta, to tzw.pierdoły, nawet nie kłopoty, tylko sprawy do załatwienia. Popuść sprężynę, i w chwilach nerwów spróbuj spojrzeć na siebie z boku. Czego ta dziewczyna tak się ciska, nakręca, albo wiecznie pędzi? Czy sytuacja wymaga aż takiego napinania się? Mawia się, ze kazdy czlowiek zyje we własnej głowie. Jesli jesteś nerwusem, i masz język szybszy niż myśl, to policz do 10, zanim cos powiesz. Pamiętaj, ze slowa ranią, a zostają w czyjejś glowie do nawet do końca zycia. To takie moje ogólne dywagacje na temat zycia i pozycia:) Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty tutaj potrafisz chapac ze jest stara panna bez perspektyw..jej to powiedz a nie cwaniakuj na forum kretynko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość963
urszak dziękuję serdecznie za bardzo mądrą i konstruktywną odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×