Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anka71

Jak żyć z furiatem i nerwusem

Polecane posty

Gość Anka71

Z pozoru jesteśmy przykładnym małżeństwem, mamy wykształcone dzieci, osiągneliśmy dobry status życia..... no ale w zaciszu domowym dzieją się tragedie. Dzieci zestresowane bo tata może w każdej chwili wpaść w złość, a w tej złości nie liczy się ze słowami: ty dziadówo, ty gnojaro, ty gówniarzu, za mleko jeszcze nie zapłaciłaś, nie macie pojęcia ile mnie kosztujecie..... i jeszcze gorsze słowa.Ja tego nie mogę słuchać, więc staję w obronie dzieci, no i wtedy po mnie jeździ jak burej suce: "nigdy nie jesteś za mną, zawsze musisz się wtrącać ". A jak tu się nie wtrącać słysząc takie słowa. Przyszyny jego złości są naprawdę błache: np. nie podanie przez córkę tacie chleba przy śniadaniu, nie zrobienie cherbaty.....Ostatnio podczas kłótni wygarnełam mu, że nie zasłużył na dzieci, nie powinien nigdy być ojcem, nie potrafi za nic pochwalić dzieci tylko narzeka jakie to one są niezaradne, że nie poradzą sobie w życiu. Wpadł w taką furię, że postanowiłam to nagrać na telefon. Jak zauważył to, wydarł mi telefon z ręki i rzucił o ziemię. Rozleciał się na kawałki. Od trzech dni się nie odzywa do mnie, patrzy "spod byka". Nie wiem na co czeka....przeprosiny z mojej strony?! A za co. Często myślałam po takich sytuacjach o rozwodzie ale trochę nie mam się gdzie podziać. Nie pracuję zawodowo. Całe 25 lat prowadzę działalność gospodarczą, oczywiście zarejestrowaną na męża:). Dzieci są oczywiście za mną. Boję się, że gdyby doszło do rozwodu to mściłby się bez końca na mnie i na dzieciach. To taki typ człowieka nienawidzi porażek, lubi być postrzegany jako zaradny, mądry człowiek. Największą ujmą dla niego jest to gdyby go ktoś wykiwał, dlatego woli to on "wykiwać" innych w dosłownym tego słowa znaczeniu i wtedy jest z tego dumny. Straszne. Oczywiście w tym naszym całym życiu były też dobre chwile. Jak to wszystko pogodzić??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zapisz go na fitnes :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Proponowałam siłownię "szkoda pieniędzy " odburknął. To taki zatwardziały typ.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a myslisz powaznie o rozwodzie czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazwyczaj to Ty pierwsza wyciągałaś rękę do zgody, prawda? Może tym razem zatnij się w sobie i poczekaj jeszcze parę dni. Wydaje mi się, ze tym razem miarka się przebrała, bo mąz od dawna jeździl po tobie i dzieciach, jak po burej suce. Ile lat mają dzieci, jak to znoszą, to chamstwo i brak elementarnej kultury? Namawiały Cię kiedyś na odejscie? Odpowiadając na twoje pytanie... Jakis czas się da, ale dlugofalowo to chyba nikt nie zniesie takiego terroru i horroru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Trochę się boję rozwodu, znając charakter męża zrobiłby wszystko aby winą za obarczyć mnie, nienawidzi porażek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ja sie ptyam czy powaznie myslisz o odejściu a nie czy się boisz? Bo jesli chcesz rozwodu to można podjąć odpowiednie działania ale trzeba CHCIEĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Dzieci są dorosłe syn pracuje i studiuje zaocznie, córka studiuje na dziennych, robi magistra, najmłodsza ma 17 lat. Przeżywają to głeboko, nieraz rozmawiałam z nimi o rozwodzie ale nie wiem czy potraktowały to poważnie. Nie wiem czy dalibyśmy sobie radę.Ja mam 45 lat gdzie się w tym wieku zatrudnię, z czego żyć....Podział majątku to jakiś start na pewno. Ale co sprzedać wszystko cały dorobek życia i się podzielić..... raczej nierealne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
No i na jakiej podstawie dostanę rozwód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to musisz zyć jak zyjesz.Twój mąż ma powazny problem, nie radzi sobie z emocjami ale tylko on mógłby zechcieć coś z tym zrobić. A na pewno nie chce bo w jego mniemaniu nie ma żadnego problemu. Spróbuj może poszukać dla siebie pomocy w jakichś osrodkach pomocy rodzinie, może coś ci tam podpowiedzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.51 podstawą jest chocby przemoc psychiczna,nie obraź się ale reagujesz jak typowa ofiara przemocy domowej "boję się"' nie ma podstaw" "z czego zyć" "jak zaczynać od nowa" itp . Jesteś zastraszona i zniewolona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No... łatwo powiedzieć -rozwód jak się nie ma gdzie pójść albo za co wystartować na nowo ( bo przez całe życie człowiek był głupi i nie nabijał sobie np.konta na boku bo życie ,dzieci i kto w ogóle na starcie myśli o rozwodzie ) Najważniejsze ,że Masz dzieci po swojej stronie . Co do męża -wydaje mi się ,że on powinien " poczuć " co to strata ...Myślę o Tobie oczywiście . Jeżeli Masz jakieś " zaległości urodowe ;) ) wez się za siebie ,zacznij się ubierać inaczej ,uśmiechaj ,wychodz na kawkę z koleżankami -ogólnie- zacznij żyć . Pan i władca na początku może dostanie tradycyjnej furii ale z czasem do niego dotrze ,że "kanarek z klatki mu się wymyka " a uwierz mi jemu przy Tobie jest bardzo wygodnie i na pewno nie będzie chciał zmiany ...Powodzenia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
To jest chyba rodzinne, jego ojciec jest taki sam darciuch i furiat, teściawa całe życie się modli za to żeby było dobrze, nie upomina syna bo nie chce go denerwować jeszcze bardziej, bo synuś zawału może dostać. Zawsze mi mówiła, żebym się nie odzywała to się uspokoi, jednak jej rady na nic się zdały bo było coraz gorzej.Ja też mam kres wytrzymałości. Od jakiejś pory zaczełam się stawiać i wydzierać , nie przebierać w słowach. To chdzi nadąsany i szuka dziury w całym, jakby tu się wyładować na wszystkich....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Nie należę do kobiet zaniedbanych, stać mnie na kosmetyczkę, fryzjera, dobre ciuchy, to nie problem. Dbam o siebie lubię dobrze wyglądać. Dbam o dom, lubię ład i porządek i mieć wszystko na miejscu, w przeciwieństwie do męża....lubi mieć czysto gdy ja posprzątam, wyprasuję, doradzę co ma ubrać. Niestety koleżanek nie mam bo nigdy nie miałam czasu, lecz mamy wspólnych znajomych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak znam życie maż jest taki " nerwowy " tylko w domu , prawda ? nie wydziera się tak w pracy , w urzędzie czy na ulicy - tylko w domu jest " nerwowy " ? celowo piszę to w cudzysłowie bo to nie jest żadna nerwowość - trzeba nazywać rzeczy po imieniu . Człowiek nerwowy jest nerwowy ZAWSZE I WSZĘDZIE. Natomiast co co prezentuje małżonek to chamstwo połączone z nieumiejętnością radzenia sobie ze stresem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Domyślam się jak bardzo musi być ciężko Tobie oraz waszym cieciom. Nie jest łatwe życie z takim człowiekiem. Najlepiej byłoby gdybyś go namówiła na wizytę u psychiatry. Specjalista może pomóc. Ja sama bywam nerwowa, praca, obowiązki domowe, ciągłe kłopoty... Nie każdy sobie z tym radzi, a wyżywa się na najbliższych, później efekt jest opłakany... Domyślam się, że psychiatry twój mąż nie będzie chciał odwiedzić..."bo on nie ma problemu". Ja zaczęłam łykać Blumag Jedymy - delikatny środek uspokajający... Jako, że w aptece koło mnie pracuje szwagierka, to nie zaopatruję się w niego tam, bo nie chce plotek... Zamawiam w drogerii internetowej żyj zdrowo, kosztuje koło 5 zł. Co ważne pomaga, oczywiście denerwuje się jeszcze, ale już znacznie mniej. Jednak mimo wszystko myślę, że potrzebujecie pomocy specjalisty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Gdy przychodziły spokojniejsze dni to rozmawialiśmy na ten temat nieraz mówił, że się postara ograniczyć nerwy, była to tylko obietnica. A o pomocy specjalisty nie ma mowy, ani takiej opcji. Jak zaczynam ten temat to wpada w złość i zdziwienie czego ja chcę, że się tego po mnie nie spodziewał. Raz oświadczył,że tyle lat ze mną żył i nie przypuszczał że mogłabym się posunąć do takiego kroku aby go posyłać do specjalisty, że to ja potrzebuję lekarza skoro tak uważam. Na każdy mój argument ma swój przeciwstawny.Nigdy się z moją opinią nie zgodził, ja przecież na niczym się nie znam, więc po co się odzywam, a jak jestem bierna to,że niczym się nie interesuję. I tak w kółko, jak grochem o ścianę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
W pracy nie jest taki bo ma nad sobą szefa.Czasami w miejcsach publicznych też pokazuje swoje, jak na coś musi długo czekać, ktoś mu się postawi, lubi się bardzo wykłócać o wszystko. Ludzi ocenia po wyglądzie,po jednym spotkaniu ma już wyrobione zdanie o człowieku. Przeważnie negatywne, nikomu nie ufa, wszystkich ocenia na swoim poziomie, myślę, że według swojego postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to pozostaje współczuć i ewentualnie powiedzieć "widziały gały....."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest takie przysłowie "kto mieczem walczy ten od miecza ginie", próbowałaś kiedyś zamiast przemawiać mu do rozsadku zrobić karczemną awanturę, że niedokladnie wytarł byty albo nie odniósł swojego brudnego talerza do zlewu? Nie musi to być twoja chęć szczera żeby wywołać aferę o byle co, ale eksperyment. Uprzedź dzieci, że np przez tydzień będziesz miała wścieklicę i bedziesz sie darła na wszystkich o byle g****o, tylko że oni mają wiedzieć żeby nie reagować, a kto wie co się w szanownym tatusiu obudzi jak zrugasz córkę, że krzywo kurtkę powiesiła w przedpokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co w sumie zakłądasz wątek, jak nic z tym nie chcesz zrobić, to nie, tamto nie, rozwód nie.Czyli co?Męcz się dlaej, dziec***atrzą i się uczą, potem syn będzie takie dla swojej żónny, bo takie zachowania wynosi się z domu.Siedż dalej jak mysz pod miotłą i nie deneruj pana, bo zawału dostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Przepraszam, że tak zanudzam, ale musiałam się wygadać. Dzieci znają ten temat i podtrzymują mnie na duchu jak tylko mogą. Rodziców nie chcę martwić bo już siostra ma kłopoty i mieszka u nich. Każda Wasza uwaga i rada jest dla mnie jak miód na serce:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to się wygadałaś, lepiej teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet po rozwodzie
Musisz uniezależnić się finansowo. Jak to wygląda, firma jest na niego, a Ty formalnie jesteś bezrobotna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
"widziały gały....." to prawda, dlatego ostrzegam jeżeli zauważycie u swojego partnera symptomy takich zachowań to bierzcie nogi za pas. Nie ma szans poprawy, ja się niestety pomyliłam mając nadzieję, że będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zylas do tej pory?Wszystko bylo na komende,byleby nie rozloscic meza?Wiec chyba tak zostanie,bo w domu rzadzi On:),ktory nie znosi sprzeciwow.Skoro nie dawalas Sobie rady wczesniej,to nie dasz Sobie rady teraz,bo jest zbyt pozno na zmiany,a zmiany oznaczalyby rewolucje w domu i malzenstwie,a tego zdaje sie nie chcesz,sadzac po wpîsach Twoich.Zatem trzeba zyc dalej i podporzadkowac sytuacje mezowi:-P.Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Nie jestem bezrobotna, jestem na KRUSie i podobno jestem współwłaścicielem firmy jako małżonka, ale nie wiem jak to prawnie przy ewentualnym rozwodzie wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawnie jestes współwłascicielką i połowa wszystkiego ci się należy.Ale ty już piętrzysz trudności więc.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka71
Poczekam, jak dzieci się usamodzielnią to pomyślę o zmianach. Jeżeli do tego czasu się nic nie zmieni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to już tak bedziesz czekać do smierci,jego lub swojej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×